To bardzo proste: stoimy w obliczu duchowej dezorientacji przepowiedzianej przez Matkę Bożą Fatimską, ponieważ „Sobór Watykański II zburzył krok po kroku rusztowanie zbudowane przez naszego Pana, a to, co pozostało, zostało zburzone podczas kolejnych pontyfikatów”. Odrzucając ostrzeżenia papieży sprzed Soboru, Jan XXIII i architekci Soboru doprowadzili do „samobójstwa zmiany wiary” przepowiedzianego przez Piusa XII.
◊
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
◊
Fatima i proste wyjaśnienie kryzysu w Kościele katolickim
Kilka lat przed swoim wyborem na papieża kardynał Eugenio Pacelli (przyszły Pius XII) wypowiedział poważne ostrzeżenie, opierając się na swojej interpretacji orędzi Matki Bożej Fatimskiej:
„Niepokoją mnie orędzia Najświętszej Maryi Panny do Łucji z Fatimy. Ta nieustępliwość Maryi wobec niebezpieczeństw zagrażających Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przed samobójstwem, jakie niesie ze sobą zmiana Wiary w Jej liturgii, Jej teologii i Jej duszy. […] Słyszę wokół siebie innowatorów, którzy pragną zburzyć Świętą Kaplicę, zniszczyć powszechny płomień Kościoła, odrzucić Jego ozdoby i wzbudzić w Nim skruchę za Jego historyczną przeszłość. Nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi tak, jak zwątpił Piotr. Będzie kuszony, by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W naszych kościołach chrześcijanie będą na próżno szukać czerwonej lampy, gdzie czeka na nich Bóg. Jak Maria Magdalena płacząca przed pustym grobem, będą pytać: „Gdzie Go zabrali?”
Kardynał Pacelli najwyraźniej znał orędzia Matki Bożej Fatimskiej i uważał je za wiarygodne. Gdybyśmy mogli cofnąć się w czasie i omówić z nim, jak mogłoby wyglądać „samobójstwo zmiany wiary”, wydaje się całkiem prawdopodobne, że opisałby coś bardzo podobnego do tego, co widzimy dzisiaj. Choć obecny kryzys jest niepokojący, pocieszeniem jest fakt, że Pius XII i inni rozumieli, że nadejdzie dzień, „kiedy Kościół zwątpi tak, jak zwątpił Piotr”, ale nie rozpaczali. Przez Najświętszą Maryję Pannę Bóg nas ostrzegł, abyśmy byli wzmocnieni na te czasy.
Dziesięciolecia później, już jako papież, Pius XII opublikował w 1950 roku encyklikę ostrzegającą przed błędami zagrażającymi podważaniu fundamentów doktryny katolickiej, Humani Generis. Humani Generis była ostatnią z długiej serii stanowczych papieskich encyklik ostrzegających przed błędami, które stały się tak powszechne od czasów Soboru Watykańskiego II:
- Mirari Vos, encyklika papieża Grzegorza XVI z 1832r. o liberalizmie i indyferentyzmie religijnym
- Qui Pluribus, encyklika błogosławionego Piusa IX z 1846r. o wierze i religii
- Quanta Cura, encyklika błogosławionego Piusa IX z 1864r. potępiająca współczesne błędy (wraz z Syllabus Errorum)
- Libertas Praestantissimum, encyklika papieża Leona XIII z 1888r. o wolności człowieka
- Pascendi Dominici Gregis, Encyklika św. Piusa X z 1907r. o modernizmie
- Notre Charge Apostolique, encyklika św. Piusa X z 1910r. na temat Sillonu
- Przysięga antymodernistyczna, przysięga św. Piusa X z 1910r., którą mają składać duchowni
- Mortalium Animos, encyklika papieża Piusa XI z 1928r. o jedności religijnej
- Humani Generis, encyklika papieża Piusa XII z 1950r. o fałszywych poglądach zagrażających podważeniem fundamentów doktryny katolickiej
Do tej listy moglibyśmy dodać jeszcze inne encykliki, ale te już wystarczą, aby potępić w zasadzie wszystkie błędy nękające współczesny Kościół katolicki.
W encyklice Humani Generis Pius XII wyjaśnił, dlaczego potępienia zawarte w tych encyklikach pozostają obowiązujące:
„Nie należy też sądzić, że to, co jest wykładane w encyklikach, samo w sobie nie wymaga zgody, ponieważ pisząc takie listy, papieże nie sprawują najwyższej władzy swojego Urzędu Nauczycielskiego. Te bowiem zagadnienia są nauczane w ramach zwyczajnego Urzędu Nauczycielskiego, o którym słusznie powiedziano: „Kto was słucha, Mnie słucha”; i generalnie to, co jest wykładane i wpajane w encyklikach już z innych powodów, należy do doktryny katolickiej. Jeśli jednak Najwyżsi Pasterze w swoich oficjalnych dokumentach celowo wydają osąd w kwestii do tej pory spornej, to oczywiste jest, że sprawa ta, zgodnie z zamysłem i wolą Papieży, nie może być już dłużej uznawana za kwestię otwartą do dyskusji między teologami”.
Jak widać, Pius XII oparł swoje rozumowanie na słowach Naszego Pana:
„Kto was słucha, Mnie słucha; a kto wami gardzi, Mną gardzi; a kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16)
Z tego naturalnie wynika, że każdy, kto odrzuciłby papieskie ostrzeżenia zawarte w wymienionych encyklikach, odrzuciłby Boga. Gdybyśmy cofnęli się w czasie i zapytali Piusa XII, co by się stało, gdyby jego następcy próbowali pogodzić Kościół katolicki z błędami, które on i jego poprzednicy potępili, z pewnością odpowiedziałby nam, że równałoby się to „samobójstwu zmiany wiary”. Właśnie to obserwujemy od Soboru Watykańskiego II.
Ze słów kilku świadków wiemy, że Trzecia Tajemnica Fatimska odnosi się do odstępstwa, które odpowiada temu, co Pius XII określił jako samobójstwo polegające na zmianie wiary:
- „W Trzeciej Tajemnicy przepowiedziano między innymi, że wielka apostazja w Kościele zacznie się od góry” (kardynał Luigi Ciappi, cytowany w książce Christophera Ferrary The Secret Still Hidden, s. 43)
- „[Trzecia Tajemnica] nie ma nic wspólnego z Gorbaczowem. Najświętsza Maryja Panna ostrzegała nas przed apostazją w Kościele”. (Kardynał Silvio Oddi, „The Secret Still Hidden”, s. 42)
- „Jeśli »w Portugalii dogmat wiary będzie zawsze zachowany«, (…) można z tego jasno wywnioskować, że w innych częściach Kościoła dogmaty te staną się niejasne, a nawet całkowicie zaginą. Jest zatem całkiem możliwe, że w tym okresie przejściowym, o którym mowa (po 1960 roku, a przed triumfem Niepokalanego Serca Maryi), tekst zawiera konkretne odniesienia do kryzysu wiary Kościoła i zaniedbań samych pasterzy (…)” (O. Joaquin Alonso, The Secret Still Hidden, s. 35).
Jak już wspomniano w poprzednim artykule, siostra Łucja (najstarsza z fatimskich wizjonerek) stwierdziła, że Najświętsza Maryja Panna chciała, aby Trzecia Tajemnica została ujawniona w 1960 roku, ponieważ jej znaczenie stałoby się wtedy jaśniejsze:
„Siostra Łucja dostarczyła kolejną wczesną wskazówkę co do treści Tajemnicy, gdy nalegała, aby biskup Fatimy obiecał, że zapieczętowana koperta, w której przesłała mu Tajemnicę, „z pewnością zostanie otwarta i przeczytana światu albo po jej śmierci, albo w 1960 roku, cokolwiek nastąpi wcześniej”. Na kopercie, którą siostra Łucja określiła jako „list”, napisała odpowiednio: „Z wyraźnego rozkazu Matki Bożej kopertę tę może otworzyć dopiero w 1960 roku kardynał patriarcha Lizbony lub biskup Leirii”. Siostra Łucja wyjaśniła później znaczenie tej daty kardynałowi Ottavianiemu podczas przesłuchania w 1955 roku. Jak Ottaviani ujawnił w wyżej wymienionym przemówieniu publicznym: „Orędzie nie miało być otwarte przed 1960 rokiem. Zapytałem siostrę Łucję: „Dlaczego ta data?”. Odpowiedziała: „Ponieważ wtedy będzie jaśniejsze (mais claro)”. W odpowiedzi na to samo pytanie kanonika Barthasa w 1946r. Łucja po prostu odpowiedziała: „Ponieważ Matka Boska tak chce” (str. 24).
Już w 1960 roku Jan XXIII ogłosił swoje plany dotyczące Soboru Watykańskiego II i zainicjował skupienie Soboru na ekumenizmie. Oczywistym wnioskiem jest, że Trzecia Tajemnica dotyczyła zmian w Kościele, które miały nastąpić podczas Soboru Watykańskiego II.
Fakt, że ten oczywisty wniosek jest kwestionowany przez członków hierarchii, nie dziwi, biorąc pod uwagę kryzys w Kościele i niemal pewność, że Trzecia Tajemnica dotyczy apostazji na najwyższych szczeblach Kościoła. Innymi słowy, dlaczego mielibyśmy oczekiwać, że osoby nadzorujące wielką apostazję ujawnią w pełni tajemnicę Najświętszej Maryi Panny, która w istocie potępia ich czyny?
Na dobre czy na złe, tak naprawdę nie musimy znać treści Trzeciej Tajemnicy, aby potwierdzić, że doszło do wielkiej apostazji, którą Pius XII uznałby za samobójstwo zmiany Wiary. Widzimy to na własne oczy. Jako zwięzły przykład tego możemy rozważyć przypadek Henriego de Lubaca. Chociaż Pius XII nie potępił konkretnych osób w Humani Generis, to jednak potępił idee, których bronił de Lubac. Ks. Dominique Bourmaud wyjaśnił to w artykule z 2012 roku o de Lubacu, Yvesie Congarze i Karlu Rahnerze:
„Pius XII nie poświęcał wiele czasu nowej teologii i jej awangardowym nauczycielom. Stanowili oni dla niego tylną straż starej fali modernistycznej, tak stanowczo potępionej przez św. Piusa X w encyklice Pascendi z 1907 roku. Papież ponownie powtórzył potępienie nowych – starych – trendów w encyklice Humani Generis: „Inni [de Lubac] niszczą bezinteresowność porządku nadprzyrodzonego, ponieważ Bóg, jak twierdzą, nie może stworzyć istot intelektualnych bez uporządkowania ich i powołania do wizji uszczęśliwiającej… Niektórzy [de Lubac, Congar] konieczność przynależności do prawdziwego Kościoła dla osiągnięcia zbawienia wiecznego sprowadzają do poziomu bezsensownej formuły. Inni wreszcie umniejszają racjonalny charakter wiarygodności wiary chrześcijańskiej”.
Zatem, podobnie jak Rahner i Congar, de Lubac był podejrzewany o herezję za czasów Piusa XII. Nie powstrzymało to Jana XXIII przed powołaniem wszystkich trzech jako ekspertów na Sobór. Aby zrozumieć wagę pracy de Lubaca na Soborze, wystarczy przytoczyć słowa z ostatniego przemówienia Benedykta XVI do duchowieństwa Rzymu:
„I tak było przez cały Sobór: kameralne spotkania z rówieśnikami z innych krajów. W ten sposób poznałem wielkie postacie, takie jak ojciec de Lubac, Daniélou, Congar i tak dalej”.
Tak więc de Lubac (podobnie jak Congar) był podejrzewany o herezję za czasów Piusa XII, ale sześć dekad później Benedykt XVI chwalił go jako „wielką postać” na soborze.
W swoim dziele „Sto lat modernizmu” o. Bourmaud opisał rolę de Lubaca w rozwoju koncepcji „żywej tradycji”:
„«Żywa Tradycja» de Lubaca, którą odnalazł u Blondela, jest nawiązaniem do „prawa życia” Loisy’ego, zgodnie z którym Kościół ulega deformacji i przekształceniu, stając się swoim najdoskonalszym zaprzeczeniem. Intelektualni spadkobiercy de Lubaca, Ratzinger i Jan Paweł II, gorliwie podzielali jego teorię. Gdy modernizm ostatecznie zatriumfował na placu Świętego Piotra, żywa Tradycja stała się jednością z Kościołem soborowym, bez koniecznego związku z jakimkolwiek przekazem Objawienia z przeszłości. Żywa Tradycja dziś określa jako fałszywą prawdę wczorajszą, a prawdą dzisiejszą to, co wówczas było fałszem. Żywa Tradycja jest niezwykle wygodna, pozwalając teologom dowolnie odrzucać dwadzieścia wieków stałego i spójnego Magisterium i określać nieomylne potępienie wolności religijnej, a także antymodernistyczne decyzje z początku tego stulecia, zwłaszcza decyzje Komisji Biblijnej, jako „postanowienia tymczasowe”. Uzasadnia to ekskomunikę nielicznych biskupów, którzy rzeczywiście pozostają wierni Tradycji. Neomoderniści mogą słusznie być dumni z tego genialnego posunięcia, które pozwala upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: chroni modernizm i zadaje śmiertelny cios Tradycji apostolskiej, w imię żywej Tradycji!”
Koncepcja „żywej tradycji” de Lubaca to broń czystej sofistyki, z powodzeniem wykorzystywana przez złoczyńców i naiwniaków od sześciu dekad, by okradać dusze z wiary katolickiej i zastępować ją błędami potępionymi przez papieży sprzed Soboru Watykańskiego II. Ci, którzy mają oczy otwarte, rozpoznają to natychmiast. Tymczasem ci, którzy są ślepi lub złośliwi, wyją, że tradycyjni katolicy są heretykami i schizmatykami, ponieważ odmawiają przyjęcia błędów, które Pius XII uznał za zagrażające podważeniu fundamentów doktryny katolickiej.
Na koniec przyjrzyjmy się opisowi Soboru autorstwa de Lubaca:
„Dramat Soboru Watykańskiego II polega na tym, że zamiast być prowadzonym przez świętych, jak Sobór Trydencki, został on zmonopolizowany przez intelektualistów. Przede wszystkim przez niektórych teologów, których teologia zaczynała się od założenia, że wiara powinna być unowocześniana zgodnie z wymogami świata i wyzwalana z domniemanej niższości wobec cywilizacji współczesnej. Miejscem teologii przestała być wspólnota chrześcijańska; to znaczy, Kościół stał się interpretacją jednostek. W tym sensie okres posoborowy oznaczał zwycięstwo protestantyzmu w katolicyzmie” (cyt. za: Antoni Socci, Czwarta Tajemnica Fatimska, s. 202-203).
De Lubac uważał, że Sobór Watykański II przyniósł „zwycięstwo protestantyzmu w katolicyzmie”. Jest to tym bardziej widoczne w przypadku Synodu o synodalności. Najwyraźniej ci, którzy twierdzili, że Trzecia Tajemnica dotyczyła apostazji na najwyższych szczeblach Kościoła, mieli rację.
Wracając do Stu lat modernizmu o. Bourmauda, oto jak podsumował on kryzys:
„Jednakże była to wiosna, która zalała Kościół zimową mgłą. Paweł VI mówił o niepewności, sceptycyzmie i dymie szatana wkraczającym do Kościoła. Jan Paweł II od czasu do czasu wyłamywał się ze swojego zwyczajowego optymizmu i ustępował wobec oznak kryzysu w Kościele. Kardynał Ratzinger, alter ego Jana Pawła II, opisał szczegółowo otwarte rany każdego z czterech kontynentów chrześcijańskich. Melania z La Salette i siostra Łucja z Fatimy, dwie widzące, zjednoczyły się w przewidywaniu duchowej dezorientacji, utraty dogmatu wiary, zaćmienia Kościoła i nikczemnej roli tych, którzy zostali powołani na pasterzy stada. Sam w sobie taki kryzys nie jest niczym nowym. Nowość polega na tym, że pojawił się tak nagle i z bezprecedensową intensywnością. Nowością jest to, że pogrzeb całej tradycji katolickiej odbył się z oficjalną pompą i ceremonią, z kadzidłem i pontyfikalną Mszą Świętą. Przebrany za apoteozę, Sobór Watykański II zburzył kawałek po kawałku rusztowanie zbudowane przez naszego Pana, a to, co pozostało, miało zostać zburzone podczas kolejnych pontyfikatów”.
To bardzo proste: stoimy w obliczu duchowej dezorientacji przepowiedzianej przez Matkę Bożą Fatimską, ponieważ „Sobór Watykański II zburzył krok po kroku rusztowanie zbudowane przez naszego Pana, a to, co pozostało, zostało zburzone podczas kolejnych pontyfikatów”. Odrzucając ostrzeżenia papieży sprzed Soboru, Jan XXIII i architekci Soboru doprowadzili do „samobójstwa zmiany wiary” przepowiedzianego przez Piusa XII.
Poważni katolicy naturalnie zastanawiają się, co możemy zrobić, aby zaradzić tej sytuacji. Musimy oczywiście odrzucić nowinki potępione przez Piusa XII i jego poprzedników, bez względu na to, jak głośno i często innowatorzy wmawiają nam, że „żywa tradycja” de Lubaca oznacza, że błąd stał się prawdą, a prawda błędem. Ponadto z pewnością musimy znacznie mocniej przywiązać się do tradycyjnej Mszy łacińskiej i wszystkiego, czego Kościół nauczał przed Soborem. Poza tym jednak najważniejszą częścią „rozwiązania”, jakie możemy zastosować, jest uczynienie tego, o co prosiła nas Matka Boża Fatimska: zaprzestanie obrażania Boga grzechem, pobożne odmawianie Różańca i staranie się o świętość. Jeśli to uczynimy, być może Bóg wkrótce obdarzy papieża łaską niezbędną do właściwego poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi.
Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami!
________________
◊
Warto porównać:
Po kiego diabła zwołano Sobór Watykański II? Polemika
Jeden z Czytelników nie zgodził się (niestety bez uzasadnienia) z tezami wygłoszonymi przez Pawła Lisickiego w rozmowie z Janem Pospieszalskim. Po ostatnim z komentarzy postanowiłem odpowiedzieć w formie oddzielnego wpisu. […]
◊

Dodaj komentarz