Po pierwszej turze rozpoczęły się podchody pod wyborców Mentzena i Brauna.
Jak zawsze – platformersi posługują się metodą na przywdziewanie nowych masek: narodowców, patriotów, polityków otwartych na Polaków i mały polski biznes, itd.Co jednak siedzi pod spodem tych obietnic?
Posłuchajcie sami…
−∗−
Cóż szkodzi obiecać? – Radek Pogoda
Czas: 29min
−∗−
Piękna i bardzo obszerna kolejna analiza Radka Pogody, ale wciąż brakuje szerszego spojrzenia ogólnego od strony bazy duchowej dla polityki, i samą istotę polityki.
We wczorajszym komentarzu pod notką:
w końcówce pisałem:
“Ponieważ pierwsza tura wyborów pokazała, że obu wyłonionym kandydatom można zarzucić wiele złego, zostaje nam tylko wybór negatywny.
– Przed nami więc nie jest czas na patrzenie na kolejne obiecanki-cacanki a głupiemu radość kandydatów, a na egzekwowanie od nich zabezpieczeń dla Polaków, że ten wybrany na najwyższy urząd Prezydenta Państwa Polskiego nie będzie funkcjonował jako głupi czy zdrajca przestępca czy zbrodniarz, oraz przywróci zwłaszcza ostatnio szczególnie nadwerężane panowanie moralności w naszym życiu zawodowym, gospodarczym, ekonomicznym i politycznym, bo to wszystko są konieczne podstawy polityki”.
Skoro jednak kandydaci drugiej tury znowu kuszą obietnicami, a niestety, i kuszeni kandydaci w imieniu tych co na nich głosowali w pierwszej turze sami oczekują obietnic pozytywnych, mamy naprawdę problem.
– Mamy problem piekła bez dna (jeżeli uznać że obaj kandydaci to dno antypolityki, nieprawości i niemoralności.
Niestety to kuszenie jest na tyle podstępne, że uderza i w “wyborców, którzy są na tyle nieodpowiedzialni za wspólnotę Polaków i Państwo Polskie jako jedno z najważniejszych ich dóbr wspólnych, aby i w drugiej turze głosować według swoich kryteriów osobistych”.
– I niestety, to jest postawa dopuszczalna, ale tylko w turze pierwszej, bo już w turze drugiej sens ma najpierw kierowanie się kryteriami wspólnotowymi.
Mamy więc brak konsekwentnej reakcji wyborców, jak i samych zdobywców poparcia z tury pierwszej, który skutkuje szybko rosnącą bezczelnością i bezkarnością tych złych i niemoralnych, a nawet buduje wokół nich obozy poparcia w sferze polityki, jak z każdym złem, każdym przestępstwem, każdą zdradą i zbrodnią.
– Buduje przestrzenie ideologii i antyczłowieczeństwa, czyli satanizmu. – Tym samym oszukani pośrednio wyrażają zgodę na nazywanie się tych kandydatów ujawnionych w pierwszej turze jako źli i niemoralni politykami, mimo faktycznego stanu odwrotnego.
Taki brak konsekwentnej reakcji wyborców ma dokładnie taki wymiar, jak zrobienie dziury w dnie piekła.
Na dzisiaj najważniejszym jest, że dobra wspólne Narodu Polskiego, w tym Państwo Polskie, i moralność (która jest wspólnotową i narodową), oraz dobrze rozumiana polityka (która musi być moralną, aby pod jej nazwą nie uprawiać antypolityki) nawet nie dojdą do głosu, a w rezultacie nie tylko nastąpi faktyczna “powtórka z rozrywki”, czyli kandydat zwycięski będzie mógł pozostać i takim złym, jakim się ujawnił w turze pierwszej, a nawet jako zwycięzca będzie mógł bezkarnie być gorszym.
Jedyny ratunek to skupić się na poprzestaniu na wyborze negatywnym, i to nie w rozumieniu “wybór przez eliminację gorszego z dwóch”, ale lepszym od siebie samego odnośnie zła i demoralizacji jakie już u siebie ujawnił, i to szczerze i wiarygodnie przez obu kandydatów.
– A w kłamstwo i satanizm, tupet i bezczelność oraz żądzę bezkarności to obaj na pewno nie pójdą.
Cała kampania przed drugą turą nie może być taka, jak by sobie życzyli kandydaci źli czy niemoralni, potencjalni przestępcy i zbrodniarze, głupcy i zdrajcy a celem odwrócenia uwagi wyborców od tego co szczególnie grozi jako niebezpieczne dla bytu Narodu i Państwa Polskiego.
Dalszy ciąg tej kampanii wyborczej już musi dotyczyć lepszego wyzbywania się swoich już ujawnionych wad kandydatów i duchowych i mentalnych i przedstawienia przez nich realnych gwarancji konsekwentnej walki nawet już o to co najlepsze dla Narodu Polskiego w kadencji zwycięzcy, ale o to, aby służyła ona eliminacji zła i niemoralności.
Najpierw trzeba zahamować destrukcję i degradację i to u ludzi polityki najpierw, a dopiero później powracać do stanowienia tego, co konstruktywne i dalekowzroczne, czyli do głównych celów polityki.
We wczorajszym komentarzu pod notką|:
https://
w końcówce pisałem:
“Ponieważ pierwsza tura wyborów pokazała, że obu wyłonionym kandydatom można zarzucić wiele złego, zostaje nam tylko wybór negatywny.
– Przed nami więc nie jest czas na patrzenie na kolejne obiecanki-cacanki a głupiemu radość kandydatów, a na egzekwowanie od nich zabezpieczeń dla Polaków, że ten wybrany na najwyższy urząd Prezydenta Państwa Polskiego nie będzie funkcjonował jako głupi czy zdrajca przestępca czy zbrodniarz, oraz przywróci zwłaszcza ostatnio szczególnie nadwerężane panowanie moralności w naszym życiu zawodowym, gospodarczym, ekonomicznym i politycznym, bo to wszystko są konieczne podstawy polityki”.
Skoro jednak kandydaci drugiej tury znowu kuszą obietnicami, a niestety, i kuszeni kandydaci w imieniu tych co na nich głosowali w pierwszej turze sami oczekują obietnic pozytywnych, mamy naprawdę problem.
– Mamy problem piekła bez dna (jeżeli uznać że obaj kandydaci to dno antypolityki, nieprawości i niemoralności.
Niestety to kuszenie jest na tyle podstępne, że uderza i w “wyborców, którzy są na tyle nieodpowiedzialni za wspólnotę Polaków i Państwo Polskie jako jedno z najważniejszych ich dóbr wspólnych, aby i w drugiej turze głosować według swoich kryteriów osobistych”.
– I niestety dla nich, to jest to postawa dopuszczalna, ale tylko w turze pierwszej, bo już w turze drugiej sens ma najpierw kierowanie się kryteriami wspólnotowymi.
Mamy więc brak konsekwentnej reakcji wyborców, ale i samych zdobywców poparcia z tury pierwszej, który skutkuje szybko rosnącą bezczelnością i bezkarnością tych złych i niemoralnych, a nawet buduje wokół nich obozy poparcia w sferze polityki, jak z każdym złem, każdym przestępstwem, każdą zdradą i zbrodnią.
– Buduje przestrzenie ideologii i antyczłowieczeństwa, czyli satanizmu. – Tym samym oszukani pośrednio wyrażają zgodę na nazywanie się tych kandydatów ujawnionych w pierwszej turze jako źli i niemoralni politykami, mimo faktycznego stanu odwrotnego.
Taki brak konsekwentnej reakcji wyborców ma dokładnie taki wymiar, jak zrobienie dziury w dnie piekła.
Na dzisiaj najważniejszym jest, że dobra wspólne Narodu Polskiego, w tym Państwo Polskie, i moralność (która jest wspólnotową i narodową), oraz dobrze rozumiana polityka (która musi być moralną, aby pod jej nazwą nie uprawiać antypolityki) nawet nie dojdą do głosu, a w rezultacie nie tylko nastąpi faktyczna “powtórka z rozrywki”, czyli kandydat zwycięski będzie mógł pozostać i takim złym, jakim się ujawnił w turze pierwszej, a nawet jako zwycięzca będzie mógł bezkarnie być gorszym.
Jedyny ratunek to skupić się na poprzestaniu na wyborze negatywnym, i to nie w rozumieniu “wybór przez eliminację gorszego z dwóch”, ale lepszym od siebie samego odnośnie zła i demoralizacji jakie już u siebie ujawnił, i to szczerze i wiarygodnie przez kandydatów.
– A obaj w kłamstwo i satanizm, tupet i bezczelność oraz żądzę bezkarności to obaj na pewno nie pójdą.
Cała kampania przed drugą turą nie może być taka, jak by sobie życzyli kandydaci źli czy niemoralni, potencjalni przestępcy i zbrodniarze, głupcy i zdrajcy a celem odwrócenia uwagi wyborców od tego co szczególnie grozi jako niebezpieczne dla bytu Narodu i Państwa Polskiego.
Dalszy ciąg tej kampanii wyborczej już musi dotyczyć lepszego wyzbywania się swoich już ujawnionych w turze pierwszej i wcześniej wad kandydatów i duchowych, i mentalnych, i przedstawienia przez nich realnych gwarancji konsekwentnej walki nawet już o to co najlepsze dla Narodu Polskiego w kadencji zwycięzcy, ale o to, aby służyła ona eliminacji zła i niemoralności.
Najpierw trzeba zahamować destrukcję i degradację i to u ludzi polityki najpierw, a dopiero później powracać do stanowienia tego, co konstruktywne i dalekowzroczne, czyli do głównych celów polityki.
Bo chwytanie się za wszystko naraz do wykonania, czy obiecywanie wszystkiego, tak, jak i chcenie wszystkiego naraz to wszystko źródła ideologii i utopii, których efektem już musi być zbrodnia i destrukcja.
Wyborcy na to się nabrać nie mogą.
Repetitio est Mater Studiorum.
“Jedyne co możemy zrobić, to zachować godność kretyna!!!.
Jakikolwiek, obecny wybór legitymizuje, którąkolwiek z opcji lansujących moralne kanalie, a strukturą partyjną likwidację Polski i eutanazję Polaków, jako swego rodzaju gatunku, względnie, quasi podmiotu.
Przestańmy – NA BOGA – grać w trzy karty, w przejściu podziemnym wiodącym do dobrze prosperujących dworców.
Popatrzmy. W Rumunii wygrywa Burmistrz Bukaresztu, w Polce Burmistrz Warszawy. Kiedyś, analizowałem wybory burmistrzów: Warszawy, Pragi, Budapesztu i Bratysławy. I historia tych obywateli była zbieżna w założeniach i ścieżce kariery.
Nawet jak wygra Nawrocki, to NIC a NIC, to nie poprawi.
A ja.
Raz jeden jedyny, po wyborach w 1990r. dałem się podpuścić i w 2015r. zagłosowałem na Dudu, bo Komorowski wydawał mi się, już tak obmierzłą kreaturą, że nawet powstrzymanie się od głosu uznałem za potencjalną kolaborację.
I co?
Okazałem się krystalicznym idiotą. Krystalicznym i wzorcowym na miarę słynnego metra z podparyskiej miejscowości.
Błądzić można, ale powielać, o to już za wiele.
W obecnej sytuacji nasz głos ma tylko to znaczenie, że jeśli go oddamy, to na nic nie mając wpływu, w wymiarze duchowym legitymizujemy, jakąkolwiek postać zła.
I oni, tak na prawdę, tego najbardziej oczekują od ludzi świadomych, którzy rozumieją, że nic nie mogą, ale, jednak chcą poprawiać, niepoprawialne.
I o te dusze idzie walka, w tzw. “II turze”.”.
Tylko o dusze. Tu nie ma miejsca na przypadki. Cała reszta to didaskalia pozornej walki o imponderabilia.
Nawet jak wygra Nawrocki, to co?
Głosi się tezę, że jego wybór “opóźni” bieg spraw.
Bzdura, bzdura, po stokroć bzdura!
W pewnych obszarach wystąpi złudzenie spowolnienia, w innych nastąpi rzeczywiste przyspieszenie. W ujęciu synergicznym, wszystko będzie szło zgodnie z planem.
Niestety.
W oryginale.
________
Poseł KO „Cóż szkodzi obiecać…” – zaskakująca odpowiedź w sprawie podatków [2min]
Dokładnie tak myślę, jak Pan pisze.
Dziękuję, ale to pisanie, to efekt ponad 40 lat ciężkiej pracy, analizy, myślenia i odczuwania. Więc, za bystry, to chyba nie jestem, ale przynajmniej nie dałem się zawrócić z drogi, którą Bóg mi wyznaczył, a figurek rozdrożnych nigdy nie brakowało. I jakoś tak, chyba wybierałem, bez klęski.
Ale, to dopiero się okaże. Nie ma gorszej rzeczy, niż arogancja, u świtu opędzającego ciemnościowy brak nadziei.