Nadal uważam, że feminizm jest KLUCZOWYM ruchem, który podważył sukces kultury zachodniej. Ich fanatyzm doprowadził do upadku rodziny dwupokoleniowej (najważniejszego czynnika zdrowego narodu). Przyczynił się do niemal całkowitego upadku Zachodu i ten problem należy rozwiązać, zanim będzie za późno.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Feministki błagają mężczyzn o powrót, ale wciąż obwiniają ich za wszystko
Jeśli chodzi o podział płci, jedna zasada pozostaje aktualna od pokoleń: mężczyźni odpowiadają za wszystko, kobiety zaś nie biorą na siebie odpowiedzialności za nic.
Oczywiście, istnieją wyjątki od reguły, ale w większości przypadków prawdą jest, że współczesne kobiety na Zachodzie mają poważny problem z braniem odpowiedzialności, gdy coś idzie nie tak. Od najmłodszych lat wpaja im się, że są ofiarami: ofiarami mężczyzn, ofiarami społeczeństwa, ofiarami „patriarchatu”, ofiarami religii, ofiarami biologii, ofiarami okoliczności itd.
Ruch feministyczny opiera się w całości na pojęciu, że kobiety mogą wykorzystać swoją pozycję ofiary jako broń do kontrolowania społeczeństwa.
Nadal uważam, że feminizm jest KLUCZOWYM ruchem, który podważył sukces kultury zachodniej. Ich fanatyzm doprowadził do upadku rodziny dwupokoleniowej (najważniejszego czynnika zdrowego narodu). Przyczynił się do niemal całkowitego upadku Zachodu i ten problem należy rozwiązać, zanim będzie za późno.
Niedawno natknąłem się na artykuł w „New York Times”, który w zabawny i jednocześnie przygnębiający sposób wyjaśnia upadek związków na Zachodzie. Esej nosi tytuł „Mężczyźni, gdzieście się podziali? Proszę, wróćcie”. Autorka (kobieta z Chicago po 50-tce) wspomina dawne czasy randek, kiedy mężczyźni byli łatwym celem do wykorzystywania.
„Wiedziałyśmy, co zadziała. Wiedziałyśmy, jak dobrać minę, gest, moment aluzji – akurat tyle, by rozpalić fantazję i otworzyć portfel. Rozumiałam dokładnie, jakie bodźce kuszą przeciętnego cispłciowego heteroseksualnego mężczyznę w wieku 18–36 lat. Co go przyciąga. Co sprawia, że wraca. Nie chodzi o intymność. Nie chodzi o wzajemność. Chodzi o dostęp do symulacji – czystej, szybkiej i bezproblemowej…”
„…Ta dynamika po cichu się załamała. Weszliśmy w erę, w której wielu mężczyzn nie szuka już kobiet, by imponować innym mężczyznom ani by nawiązywać kontakt pomimo różnic. Działają gdzie indziej. Samotnie. Odfiltrowali nas”.
Autorka sugeruje, że era łatwych pieniędzy i łatwego seksu dla kobiet była wynikiem męskiej dynamiki rywalizacji i statusu (wina mężczyzn). Wydaje się jednak, że popada w nostalgię, tęskniąc za powrotem tamtych czasów. To była era „Seksu w wielkim mieście” pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku, zrodzona z rewolucji seksualnej drugiej fali feminizmu. To była era, w której kobieca rozwiązłość i chciwość były gloryfikowane jako ostateczny wyraz kobiecej emancypacji.
Pomysł polegał na przekształceniu wczesnych lat dorosłego życia kobiet w dionizyjską orgię. Oferowanie seksu każdemu mężczyźnie o przyzwoitej prezencji i grubym portfelu w nadziei, że w końcu uda im się złapać dożywotnią ofiarę. Małżeństwo, a może i rodzina, miały nadejść po trzydziestce (a może po czterdziestce), ale dopiero wtedy, gdy osiągną tyle degenerującej rozrywki, ile zdołają zgromadzić.
Problem w tym, że kobiety żyją według zegara biologicznego, dlatego przez tysiące lat to małżeństwo było TĄ NAJWAŻNIEJSZĄ troską płci pięknej. Skończyć dwadzieścia lat i marnować ten czas, oddając swoje ciała za nic? To było niewyobrażalne szaleństwo. Skazywałoby je to na dekady nędzy jako samotne stare panny, żyjące z jałmużny innych, i szczerze mówiąc, nic się nie zmieniło. Bezdzietne kociary wciąż istnieją i wciąż są powodem do wstydu.
Tylko w pierwszym świecie kobiety te są w stanie przetrwać.
Nikt nie patrzy na starą pannę i nie postrzega jej jako „silnej” czy wolnej. Każdy czuje jej porażkę. Jej desperację. Jej zmagania. Dlatego coraz częściej zaczynamy dostrzegać panikę wśród kobiet, które dały się nabrać na feministyczne oszustwa. Uświadamiają sobie, że mężczyźni już za nimi nie gonią.
Zaczęło się jako żart wśród przebudzonych lewicowców, którzy śmiali się z „powstania inceli”. Liczba samotnych mężczyzn odmawiających wejścia w świat randek gwałtownie rosła, a feministki twierdziły, że to dobrze. Niech „brzydcy” pogrążają się w samotności, podczas gdy kobiety wychodzą i objadają się wolnością i zabawą, aż do przejedzenia. Jednak trend ten objawił się do tego stopnia, że większość mężczyzn całkowicie się wycofuje.
Najnowsze badania pokazują, że 63% młodych mężczyzn w wieku 18-29 lat jest singlami. Około 30% mężczyzn nie jest aktywnych seksualnie od roku lub dłużej. W 1980 roku 60% dorosłych było w związkach małżeńskich przed ukończeniem 25. roku życia. Obecnie tylko 20% jest w związkach małżeńskich przed ukończeniem 25. roku życia. Mężczyźni wycofują się ze związków i małżeństw w rekordowym tempie, a ponieważ to mężczyźni są inicjatorami związków (mężczyźni są biologicznie stworzeni do podejmowania ryzyka i dążenia do niego), kobiety zaczynają odczuwać ten niedobór.
Najnowsze dane przewidują, że do 2030 roku 45% kobiet w wieku od 25 do 44 lat będzie singielkami i osobami bezdzietnymi, i to niekoniecznie z wyboru. Jeśli kobieta jest singielką i jest bezdzietna w wieku około 35 lat, jej szanse na założenie rodziny spadają wykładniczo wraz ze spadkiem płodności.
Nazywają to epidemią samotności kobiet i pędzi ona przez zachodnie społeczeństwa niczym pociąg towarowy. Nawet feministki zaczynają się martwić. Jak zauważa „New York Times”:
„Był czas, jeszcze nie tak dawno, kiedy nawet przygoda na jedną noc mogła zakończyć się splątaniem kończyn i wspólnym śniadaniem. Kiedy sam fakt pozostania na noc nie oznaczał związku, a jedynie chęć bycia człowiekiem przez kilka godzin. Teraz nawet taki nieplanowany kontakt wydaje się rzadkością. Zbudowaliśmy tak wiele granic, że odgrodziliśmy te chwile, które sprawiają, że więź staje się niezapomniana…”
„Ta idea, że wrażliwość jest zagrożeniem, a nie zaproszeniem, stworzyła kulturę wahania, w której mężczyźni krążą wokół intymności, ale nigdy jej nie przekraczają. W rezultacie powstały tysiące małych odizolowanych silosów. Wszyscy udają bliskość, ale nikt nie wykonuje ruchu, który łączy. Izolacja. Samotność. Pragnienie kontaktu, które nie ma dokąd dotrzeć…”
Ale oczywiście „Times” najwyraźniej nie uważa, że kobiety są w najmniejszym stopniu winne tego wyniku. Zamiast tego kontynuuje grę oskarżeń:
„Więc powiem tak: brakuje nam was. Nie tylko mnie, ale całemu światu, który kiedyś pomogliście ukształtować…”
Pamiętamy was. Tę wersję was, która potrafiła się zatrzymać. Która śmiała się w głos. Która zadawała pytania i czekała na odpowiedzi. Która dotykała, a nie pozbawiała. Która słuchała – naprawdę słuchała – kiedy kobieta mówiła.
Nie odeszliście, ale wasza obecność słabnie. W restauracjach, w przyjaźniach, w powolnych rytuałach romantycznych narodzin. Wycofaliście się – nie w złośliwość, ale w coś delikatniejszego i twardszego jednocześnie: w unikanie. Wyczerpanie. Zniszczenie.
Może nikt cię nie nauczył, jak zostać. Może spróbowałeś raz i bolało. Może świat powiedział ci, że twoją rolą jest zapewniać, działać, chronić – i nigdy nie czuć…”
Słuchajcie, panowie, wasz brak zaangażowania zaczyna stresować kobiety. Po prostu przyznajcie, że nie radzicie sobie z intymnością. Po prostu przyznajcie, że nie radzicie sobie z tymi „silnymi” kobietami, ich ogromnym intelektem i emocjonalnym geniuszem. Musicie się nauczyć, jak się zachowywać, i tyle. Po prostu się do nich doczołgajcie, a znów będą gotowe was tolerować. Czyż to nie miłe? Dają wam drugą szansę…
Autorka ani razu nie pyta, DLACZEGO mężczyźni mają dość? Ani razu nie pyta prawdziwych mężczyzn, co myślą lub czują, zanim popełni ten swój bezsensowny elaborat. Przysłaniając to nieznośną i kwiecistą prozą, wciąż obwinia mężczyzn, prosząc ich o powrót. I to powinno powiedzieć wszystko, co trzeba wiedzieć o feminizmie w ogóle.
Zadałbym feministkom pytanie za milion dolarów, którego unikały przez tak długi czas: czy bierzecie pod uwagę możliwość, że mężczyźni was ignorują i nie wiążą się z wami, bo to WY jesteście problemem? Odpowiedź, oczywiście, brzmi: nie.
Jestem mężczyzną po czterdziestce, który na szczęście uniknął fali przebudzenia w świecie randek, ale myślę, że nadal mogę wyjaśnić NYT, jeśli tylko zechcą posłuchać, dlaczego mężczyźni odchodzą.
1) Po pierwsze, muszę powiedzieć, że autorka po pięćdziesiątce, która wciąż tęskni za niezobowiązującymi spotkaniami rodem z sitcomów, niczym dwudziestolatka, zdradza wiele na temat tego, dlaczego współczesne kobiety nie zdają sobie z tego sprawy. Prawdziwe życie to nie ‘Seks w wielkim mieście’ – większość zamożnych mężczyzn nie skłania się ku długotrwałym związkom z kobietami w fazie babci. Taka powinna być już w szczęśliwym związku lub małżeństwie, miała mnóstwo czasu, żeby to zrozumieć.
Feminizm sprawił, że kobiety myślą, że mogą żyć według własnego harmonogramu. Nie mogą.
2) Mężczyźni są szczególnie nieufni wobec kobiet z bagażem doświadczeń. To kobiety inicjują 70% rozstań i rozwodów, a wpływ feministek na prawo rodzinne sprawił, że rozwód stał się dla nich łatwiejszy i bardziej opłacalny niż kiedykolwiek. Im starsza kobieta, tym większy bagaż doświadczeń i tym mniejsze prawdopodobieństwo, że mężczyzna zechce się z nią na poważnie umawiać, a co dopiero włożyć jej drogi pierścionek na palec.
Kobiety z Zachodu nauczono, że muszą imprezować w wieku dwudziestu kilku lat, a następnie szukać poważnych związków w wieku trzydziestu lub czterdziestu lat. Oznacza to, że ignorują swoje najlepsze perspektywy przez co najmniej przez dekadę. Ich ideologia nakazuje im wchodzić na rynek matrymonialny, gdy ich wartość małżeńska jest najniższa.
3) Mężczyźni nie tolerują już idei rewolucji seksualnej. Nie chcą ryzykować z kobietami, które uważają rozwiązłość za cnotę. Wiedzą, że statystycznie kobietom, które sypiają z wieloma mężczyznami, brakuje rozwagi, umiejętności nawiązywania kontaktów, szacunku do siebie i stabilności psychicznej. Rozpoczęcie związku z taką osobą doprowadzi jedynie do katastrofy. Nigdy nie są długo szczęśliwe (bo trawa jest zawsze bardziej zielona). Dlatego mężczyźni siedzą w domu. Chcesz ich odzyskać? Ogranicz liczbę partnerów.
4) Feministki trzeciej fali spędziły większą część ostatnich 20 lat wmawiając mężczyznom, że są czystym złem, bo są męscy i chcą uganiać się za kobietami. Więc mężczyźni zrobili to, o co ich prosiłyście – przestali się za wami uganiać. Znaleźli inne, ciekawsze zajęcia, takie jak kariera i hobby. Jeśli chcecie, żeby mężczyźni wrócili, może powinnyście PRZEPROSIĆ za wszystkie te lata oszczerstw.
5) Współczesne kobiety znacznie przeceniają użyteczność seksu jako narzędzia targowania się o mężczyznę. Jeśli chcesz, żeby mężczyzna został z tobą, musisz okazywać mu miłość i szacunek, a nie tylko to, co masz pod bielizną.
6) Mężczyźni są o wiele bardziej przyzwyczajeni do samotności niż kobiety. Kobiety są istotami wspólnotowymi. Wymagają ciągłych interakcji, afirmacji i integracji grupowej. Media społecznościowe mogą na chwilę wypełnić tę pustkę, ale nie dadzą im tego, czego naprawdę pragną – intymnej, osobistej uwagi przez cały czas. Tylko partner i dzieci mogą ci to zapewnić. W walce o to, kto dłużej wytrzyma samotność, wygrają mężczyźni, więc lepiej nie robić z tego bitwy.
7) Zdradzę wam największą tajemnicę poliszynela, której współczesne kobiety wciąż nie rozumieją – twierdzą, że mężczyźni boją się do nich podejść. Mówią, że dzisiejsi mężczyźni są „słabi” i nie radzą sobie z nową erą „szefowej”. Przekonują, że mężczyźni muszą porzucić swoje tradycyjne męskie role i zachowywać się bardziej kobieco. Dzięki temu wszystkim będzie łatwiej się dogadać.
To typowe uszczypliwości wobec męskiego ego, mające na celu zawstydzenie mężczyzn za dystansowanie się od feministek. W rzeczywistości mężczyźni cenią jedno ponad wszystko: (s)pokój. Jeśli nie potrafisz zaoferować (s)pokoju, żaden mężczyzna z poczuciem własnej wartości nie będzie cię potrzebował. Feministki oferują przeciwieństwo (s)pokoju, więc nie mają żadnej wartości.
8) Feminizm, jak wszystkie ruchy marksistowskie, jest opętany obsesją władzy. Wszystko, co robią, jest napędzane pragnieniem władzy i kontroli. Nie tylko nad własnym życiem, ale także nad otaczającym je światem. Współczesne kobiety twierdzą, że chcą takiej samej władzy jak mężczyźni, ale muszą zaakceptować, że bez względu na to, jak bardzo szala przechyli się na ich korzyść poprzez prawa, rządowe dotacje, łatwe stypendia studenckie, zatrudnianie w ramach DEI i niesprawiedliwe rozwody, nigdy nie będą takie jak mężczyźni.
Autorka sugeruje, że mężczyźni nie kształtują już świata, ponieważ porzucili obecną dynamikę relacji. To głupota. Mężczyźni nadal kształtują wszystko wokół ciebie. Każda usługa, każda potrzeba, każdy rząd, niemal każda firma, twoje bezpieczeństwo i pewność siebie, twoja wolność – wszystko zależy od mężczyzn. Nie masz żadnej władzy i nigdy jej nie będziesz miała.
Feministyczne usamodzielnienie to fantazja oparta na instytucjonalnej sile nacisku. Takiej, na jaką mężczyźni im POZWOLĄ. Dopóki nie przestaną pożądać władzy, nie będą w stanie zrozumieć ani poradzić sobie z podziałem między kobietami a mężczyznami. Krótko mówiąc, jeśli feministki chcą, aby mężczyźni znów zwracali na nie uwagę, będą musiały przestać być feministkami.
________________
−∗−
Warto porównać:
Okultystyczne korzenie feminizmu – Rachel Wilson
Feminizm jest formą oszukańczej manipulacji, stosowanej w celu zmiany porządku społecznego i tożsamości osobistej, co zostało przyspieszone przez rewolucję przemysłową i w następstwie tego nie można ignorować jej skutków, takich […]
________________
Nauka stanowa dla kobiet – ks. prof. Tadeusz Guz / Rekolekcje Adwentowe 2024
Na czym polega tragizm takich postaw jak transseksualizm? To polega na tym, że kobieta nie miłuje siebie. Nie miłuje tego kim stworzył ją Bóg. A skoro Pan Bóg stworzył kobietę […]
________________
Więcej: feminizm
−∗−

Dla zainteresowanych. Można włączyć napisy z tłumaczeniem automatycznym.
__________
Ciekawe, że narracja o „mężczyznach jako śmieciach” staje się coraz bardziej gorzka z każdym rokiem, w którym kobieta pozostaje bezdzietna.
It’s All Men’s Fault [4min]
—–
Opieka nad dorosłymi dziewczynkami wymknęła się spod kontroli.
The Problem With Women [11min]
Wersja Romana Warszawskiego: kobiecie należy się wszystko, co najlepsze, a facet ma się zadowolić tym, co znajdzie.
I najbardziej zjadliwym.
«definiują cisgender jako określenie „osób, u których występuje zgodność pomiędzy płcią przypisaną w chwili narodzin, ich ciałem i ich osobistą tożsamością”.» LINK
A mnie naiwnemu wydawało się, że ktoś rodzi się dziewczynką lub chłopcem, a teraz okazuje się, że w chwili urodzenia płeć jest ‘przypisywana’.
Bo żeby imponować, to trzeba mieć czym.
A to są jakieś różnice? A kto postawił chłopa na cokole i próbuje mu dorównać? :)
W PL kolorowe magazyny używają tu terminu ‘spokojna przystań’.
Wykreowanej przez media, seriale i reklamy. Ale jeżeli ktoś podejmuje decyzje w wyniku bombardowania oka przy pomocy strumienia elektronów…
Jeżeli kwintesencją kobiecości ma być permanentna agresja wobec mężczyzny, to co tu się dziwić…
Pan Paweł pofolgował wyobraźni…
Czyżby?
Bo jak nie, to co? A może zamiast tworzyć urojenia, łapać za twarz i grozić [?] lepiej zbudować państwo, którego każdy chce bronić? Za trudne?
U obcego, za półdarmo i w stanie ciągłego prekariatu?
Lecz On im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! LINK
No, na pewno to jest powodem… Wygląda jak szukanie podwykonawcy, bo kto żyw, to na urlop z ‘plecaczkiem ratunkowym’ przez Zaleszczyki. Raptem 15% przejęło się tym ‘obowiązkiem’.
——-
Ale dalej jest jeszcze weselej. To jest część mająca związek z artykułem głównym.
A wie ktoś dlaczego Autor pozwala sobie na taki kabaret na łamach [chyba] poważnego medium? Bo już teraz wie, że jakby co, to wszystko zwali się na chłopa: ‘bo nie wszystkie są takie’, ‘bo ty nie umiesz wybrać’ itd. Po prostu – po trupach do celu. Wyłącz rozum, wpiernicz się w nieszczęście i zbieraj cięgi za to, że ci nie wychodzi.
Kompletne odjechanie od rzeczywistości. Choć, zaznaczam, nie cały tekst jest taki.
Paweł Chmielewski: Obowiązki mężczyzn. Nie krytykuj kobiet – tylko rób to, co do ciebie należy, 24 czerwca 2025
PS:
Tak, tak, panie Pawle. Na pewno zagrzał pan młodych do działania…
————–
Jakiś czas temu ks. prof. Krzysztof Bielawny w trakcie wywiadu na pytanie o ogromny odsetek rozpadających się małżeństw, odpowiedział: ‘Zakazać rozwodów’.
Reakcja rzeczywistości? Spadający odsetek zawieranych związków małżeńskich.
I katolicy obruszający się na słowa ks. prof. Tadeusza Guza:
“…tkwimy głęboko, kochani, w ideologii komunistycznej…”
I nie ma racji?
Bez dobrej znajomości antropologii człowieka czyli jego prawdziwej natury w oparciu o antropologię katolicką, filozofię i psychologię nie da się w sposób trafiający w sedno mówić o naturze męskiej i kobiecej we wzajemnych relacjach.
Każdy, kto na ten temat zabiera głos powinien mieć również wiedzą wynikającą ze swoich i cudzych doświadczeń oraz ze swojego rozwoju- poznania. Warto łączyć teorię z praktyką. Dodam jeszcze tylko tyle, że współczesna psychologia w swoim głównym ścieku zajmuje się często wspieraniem i wzmacnianiem patologii.
Dobrym psychologiem na poziomie codziennych “prostych” relacji mężczyzny i kobiety był nieodżałowany ks. Piotr Pawlukiewicz widzący i tłumaczący różnice pomiędzy tymi dwoma gatunkami ludzi ;-))
PODJĘCIE KRZYŻA W MAŁŻEŃSTWIE
(komentarz z Facebooka)
Zgodnie z chorwacką tradycją, gdy para bierze ślub, ksiądz nie mówi im, że znaleźli idealną osobę. Wręcz przeciwnie! Zamiast tego mówi im: „Znaleźliście swój krzyż. To krzyż, który należy kochać, który należy nosić ze sobą, krzyż, którego nie należy wyrzucać, lecz pielęgnować”.
W Hercegowinie krzyż symbolizuje największą miłość, a krucyfiks jest skarbem domu.
Kiedy panna młoda i pan młody wchodzą do kościoła w dniu ślubu, niosą ze sobą krucyfiks. Ksiądz błogosławi krucyfiks. W chwili składania przysięgi małżeńskiej panna młoda kładzie prawą rękę na krucyfiksie, a pan młody swoją na jej dłoni, tak aby obie dłonie były połączone na krucyfiksie.
Kapłan przykrywa ich dłonie stułą, gdy składają przysięgę małżeńską, zgodnie z obrzędem Kościoła, że będą sobie wierni w radości i smutku, w chorobie i zdrowiu, dopóki śmierć ich nie rozłączy.
Następnie, zamiast całować się, nowożeńcy całują krucyfiks. Świadkowie ceremonii rozumieją z tego, że jeśli jedno z nich opuści drugie, opuści Chrystusa na krzyżu.
Po ceremonii nowożeńcy przynoszą krucyfiks do domu i stawiają go na honorowym miejscu. Na zawsze pozostanie on punktem odniesienia i miejscem rodzinnej modlitwy. W trudnych chwilach rodzina nie idzie do prawnika ani psychiatry, lecz klęka razem przed krucyfiksem, prosząc o pomoc Jezusa Chrystusa. Klękają, a może nawet płaczą i otwierają swoje serca, prosząc Pana i siebie nawzajem o przebaczenie. Kładą się spać ze spokojem w sercu, ponieważ otrzymali przebaczenie od Jedynego, który ma moc zbawić.
Mąż i żona będą uczyć swoje dzieci, by codziennie całowały krucyfiks i nie kładły się spać jak poganie, bez uprzedniego podziękowania Jezusowi. Wiedzą, że Jezus trzyma je w ramionach i nie ma się czego bać.
A gdy zdradziła, to piekła chleb. A potem razem szli w góry. Ona klękała, kładła bochenek na głowie, a on zdzielał siekierą w tę głowę. Jej głowę.
Warto przy okazji popytać starych autochtonów pamiętających dawną Jugosławię.
Przepraszam za te przyziemne wyjaśnienia, ale chwała tym duchownym, którzy potrafili znaleźć ‘program pozytywny’, zamiast na każdym kroku straszyć piekłem za wszystko, cokolwiek i byle co.
________________
Przy okazji. Ciekawe, że gość pana Marka mówi to samo, co gość pani Moniki na temat skrajnie niebezpiecznych zapatrywań dzisiejszych nastolatek. Dwa różne światy, a spostrzeżenia podobne.
Ja to odbieram, że inni nawet spośród tych, którzy są dla nas bardzo ważni są dla nas krzyżem i taka świadomość może pozwolić wytrwać, ale nie w rezygnacji, w całkowitej rezygnacji z siebie, lecz razem w rozwoju i w osiąganiu celów. Po ludzku z niektórymi trudno jest wytrzymać. Szczególnie z kobietami :-)
Aż się nie chce wierzyć, że gdzieś w Europie jest jeszcze praktykowane tak kardynalne podejście do sakramentu małżeństwa.
Temat rzeka i BARDZO interesujący.
Dla prawdziwego socjologa.
Takiego a’la Grzegorz Braun.
Że co ?
Że nie ma ?
A rzeczywiście…
Liczyłem, że rozpęta się dyskusja,ale…się przeliczyłem co zresztą nagminnie mi się przydarza.
Wznawiam temat aby go podbić i dodać , powiedzmy, creme de la creme czyli kobietki same o sobie czyli jakie jesteśmy.
https://xcancel.com/ekonomat_pl/status/1950264973831393531#m
Panienka ma wydatny intelekt co jest widoczne na filmie.
Dostała adekwatną odpowiedź na forum, ale to nie zastąpi jej edukacji i nie napełni głowy wiedzą przed uprzednim wyczyszczeniem ze śmieci.
Bartosz Kopczyński pisze o debilizacji wprost, a Karoń też twierdził, że upośledzenie, dysfunkcja wklucza i bardzo dobrze -powinna wykluczać z pewnych obszarów życia pod względem zawodowym i społecznym. Promowani dysfunkcyjni debile doprowadzili już do niejednej katastrofy.
Na szczęście człowiek w pojedynkę lub z kimś jest w stanie się rozwijać i stawać się lepszym, dlatego degeneraci, aby to utrudnić przeszkadzają w edukacji i w wychowaniu dzieci – na pierwszym etapie życia.
Ten temat przewijał się wcześniej i też nie wywoływał reakcji [emocji?].
Szykuje się większy materiał na ten temat, tylko nie wiem, kiedy się pojawi [nie zależy to ode mnie, ale zamieszczę].
Nie należę i nigdy nie należałem do fanklubu Dolly Parton [wiem, że się teraz narażam znacznej części męskiej reprezentacji Forum], ale rozumiem argumenty i przesłanie prelegentki…
O feminizmie – wszechstronnie:
https://ocalsiebie.pl/blogs/entry/235-za-co-krytykowany-jest-feminizm-krytyka-feminizmu-by%C5%82y-ekspert-ze-%C5%9Blub-od-pierwszego-wejrzenia/
Profesor Wolniewicz:
i nie dosłowny cytat:
Czy feministki to lewaczki? Według mnie tak, więc to co robią jest zgodne z powyższymi opisami.
Miła pani z dużym ego odnosiła się do hasła “Polska tylko dla Polaków”. Nie wiem skąd je wzięła. W przestrzeni publicznej funkcjonuje słuszne hasło “Polska dla Polaków”. Brak słowa tylko robi zasadniczą różnicę.
W zaprezentowany sposób można świetnie ustawić dyskusję z nieistniejący adwersarzem.
Dlaczego postawy feministyczne zyskały taką popularność? Dużo napisano na ten temat, przypomnę tylko jeden powód – kobiety a szczególnie feministki zostały wytypowane na proletariat zastępczy w walce neomarksistów z normalnością.
Kobieta ładna czy brzydka, bogata czy biedna zawsze jest kobietą i łatwo jej wmówić, że powodem jej problemów jest męska, szowinistyczna świnia. Kobiety (nie wszystkie oczywiście) kierują się bardziej emocjami niż rozumem i stąd podatność na “nowoczesne prądy”.