Liberałowie centrowi twierdzą, że chcą złagodzić uzależnienie lewicy politycznej od marksizmu i komunizmu. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, po prostu nie są w stanie kontrolować swoich politycznych kuzynów. Ruch przebudzenia rozprzestrzenił się jak rak w całym liberalnym ciele, a oni ugięli się w poddaństwie. Jedyną rzeczą, która powstrzymała gnicie, było to, że prawica w końcu zajęła stanowisko i przeszła do ofensywy.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Czy nacjonalizm chrześcijański jest rozwiązaniem dla kruchości liberalizmu?
Ruchy konserwatywne są często przedstawiane jako nieustępliwe i bezkompromisowe. Niebezpiecznie niezdolne do adaptacji, w obliczu pojawiających się nowych idei. Ten obraz politycznej prawicy ma swoje korzenie w wielu błędnych koncepcjach. W rzeczywistości współcześni konserwatyści są często zbyt skłonni do kompromisów – zbyt chętni do pójścia na ugodę, aby tylko się dogadać. Nikt z nas nie chce być postrzegany jako dyktator.
Być może najważniejszą i najlepiej definiującą cechą konserwatystów (przynajmniej w USA) jest szacunek dla wolności, ale TYLKO wolności, która jest łagodzona przez odpowiedzialność. Kiedy lewicowcy (lub libertarianie) badają konserwatywny ideał, zwykle sięgają wstecz około 50 lat do czasów żarliwej cenzury – prób zamknięcia przemysłu pornograficznego, łagodzenia gejowskiej agendy w mediach, ostrzegania przed satanistycznymi odniesieniami w filmach i przemocą w grach wideo.
To była era chrześcijańskiego „wścibstwa” [busybody] i wiele osób wyśmiewało ich za to. Dla jasności, w niektórych przypadkach się mylili, ale jak pokazuje nasza obecna sytuacja na Zachodzie, w wielu kwestiach mieli rację.
Rzekomą równowagą dla tych żarliwców był liberalizm. Większość dzisiejszych liberałów z pewnością nie jest już zagorzałymi indywidualistami i ludźmi nastawionymi na wolność, jakimi byli kiedyś. W rzeczywistości większość z nich bez wahania przyłączyła się do przebudzonych [woke] aktywistów lub trzymała język za zębami, podczas gdy skrajna lewica wykonała szybki przejazd w kierunku Orwellowskiego Roku 1984.
Być może w desperackiej próbie uratowania swojej ideologii przed utratą wszelkiego znaczenia, niektórzy liberałowie przeszli na środek i skrytykowali przebudzony motłoch. Większość z nich nie miała jaj, żeby wskoczyć w wojnę kulturową aż do chwili kilka lat temu. Ci z nas, którzy funkcjonują w sferze konserwatywnej, od dziesięcioleci ujawniali egzystencjalne niebezpieczeństwa postmodernizmu, futuryzmu i lucyferianizmu.
Liberałowie centrowi twierdzą, że chcą złagodzić uzależnienie lewicy politycznej od marksizmu i komunizmu. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, po prostu nie są w stanie kontrolować swoich politycznych kuzynów. Ruch przebudzenia rozprzestrzenił się jak rak w całym liberalnym ciele, a oni ugięli się w poddaństwie. Jedyną rzeczą, która powstrzymała gnicie, było to, że prawica w końcu zajęła stanowisko i przeszła do ofensywy.
Wraz z rosnącą popularnością konserwatywnych zasad istnieje szansa, że Ameryka faktycznie cofnie się w kwestii obyczajów i spójności społecznej do czasów, gdy tradycyjne wartości były traktowane z dużo większym szacunkiem. Moim zdaniem może to oznaczać tylko coś dobrego, ale wymaga ponownego rozważenia naszej koncepcji wolności osobistej. Może pewne zachowania należy ograniczyć? Może całkowity niekontrolowany chaos i nieograniczony indywidualizm to zła rzecz?
Liberałowie ostrzegają, że konserwatyści zyskują zbyt dużą władzę po sukcesie MAGA w zeszłorocznych wyborach i dlatego musimy być trzymani w ryzach. Ich argument? Przebudzona lewica została pokonana, ale teraz świat musi założyć smycz „przebudzonej prawicy”.
Etykieta „przebudzonej prawicy” sama w sobie jest raczej zaradczą i głupią próbą odwrócenia popularnej dyskusji od tradycyjnych wartości (co nie miało miejsca w USA od dawna). Moralność, szlachetność i odpowiedzialność mogą znów stać się „fajne”, a liberałowie po prostu nie mogą tego mieć.
Twierdzą, że ich droga (ciągła idealizacja indywidualizmu bez brania pod uwagę wrodzonego narcyzmu, psychopatii i mentalności tłumu) jest najlepszą drogą. Widzieliśmy jednak, gdzie kończy się liberalizm bez granic. Kult chaosu (wokeness) jest po prostu naturalnym przedłużeniem liberalnego ideału. Żądają zakończenia WSZYSTKICH ograniczeń, nawet ograniczeń obiektywnej prawdy.
Chcą całkowitej, otwartej ekspansji multikulturowej, nieograniczonej wolności interpretowania biologii i moralności zgodnie z subiektywnymi preferencjami, niekontrolowanych dewiacji seksualnych oraz jakichkolwiek konsekwencji swoich działań. Liberałowie nie są tak daleko od końca tego spektrum, jak udają. Nie lubią też struktur i reguł kulturowych. Nie lubią ograniczeń zbiorowych (chyba że sami kontrolują te ograniczenia). Nie wierzą nawet w zło. Wierzą tylko w okoliczności.
Konserwatyści stoją teraz na szczycie walki w wojnie kulturowej, a wielu z nas sugeruje, że aby zapobiec ponownemu wystąpieniu koszmaru przebudzenia (lub czegoś jeszcze gorszego), być może musimy zaszczepić pewne trwałe zasady postępowania społecznego. Liberałowie z kolei wpadają w panikę. Wydaje się, że szczególnie gardzą chrześcijańskimi nacjonalistami, którzy chcą przywrócić Amerykę do ery starannie zdefiniowanego porządku moralnego.
Dziesięć lat temu mógłbym się zgodzić z tą obawą, przynajmniej częściowo. Nie przepadam za ideą teokracji, w której kościół rządzi państwem. Zgadzam się również, że większość ludzi ma sumienie poza nauką biblijną (gdybyśmy nie mieli, ludzkość dawno by wyginęła).
To powiedziawszy, chrześcijański nacjonalizm nie wymaga teokracji, a jeśli masz sumienie, to i tak powinieneś zgadzać się z większością chrześcijańskich podstaw. Życie w społeczeństwie, w którym chrześcijaństwo jest szerzej akceptowane, nie zrobiłoby dla ciebie żadnej różnicy. Byłoby to nie do pogodzenia tylko wtedy, gdyby ktoś żywił postmodernistyczne urojenia, które postrzegają chrześcijaństwo jako wroga. Jeśli tak jest, to i tak nie powinieneś mieszkać w Ameryce. Wszystko, co musisz zrobić, to udać się gdzie indziej.
Myślę, że liberałowie muszą uznać, że są produktem bardzo wąskiego momentu w czasie, a ten czas zanika. Przez większość amerykańskiej historii chrześcijaństwo było najważniejszym kompasem kulturowym. USA zawsze były chrześcijańskie, a niemal wszyscy nasi przywódcy byli chrześcijanami. Ameryka w rzeczywistości zawsze była narodem chrześcijańskim, a nacjonalizm chrześcijański był normą. Chrześcijanie nadal stanowią większość (62%), pomimo niekończącej się negatywnej kampanii mającej na celu ich usunięcie.
Jeszcze w latach 90. ponad 90% Amerykanów identyfikowało się jako chrześcijanie. Sytuacja zmieniła się w negatywnym kierunku w sposób drastyczny i to w ciągu zaledwie ostatnich 30 lat.
W świetle nieskrępowanych horrorów wokizmu jestem coraz bardziej przekonany, że doktryna chrześcijańska jest niezbędną zaporą zaprojektowaną do odfiltrowania tego złośliwego ideologicznego zalewu. Jeśli postępowcy (i ich liberalni odpowiednicy) nie zostaną przez kogoś powstrzymani, marsz przebudzenia może się powtórzyć w następnym pokoleniu.
Co więc należy zrobić?
Podstawą debaty jest to: Czy jedna grupa powinna definiować kulturę zachodnią ponad wszystkie inne i bronić jej przed zagrożeniami egzystencjalnymi. Czy chrześcijańscy nacjonaliści są tą grupą? Powiedziałbym „tak” w obydwu kwestiach, ze względu na duchową historię Ameryki i fakt, że nie ma innej realnej alternatywy. Czy nadal pozwolimy liberałom namaszczać się na arbitrów amerykańskiej kultury? Czy też spróbujemy czegoś innego?
Czy to stanowisko skrajnie prawicowe jest również „przebudzone”? Termin „przebudzone” jest często łączony z recenzją Kevina DeYounga z 2022r. dotyczącą książki Stephena Wolfe’a The Case for Christian Nationalism. W swoim artykule zatytułowanym „The Rise of Right-Wing Wokeism” twierdzi on, że:
„Oprócz posługiwania się daleko idącymi i bezpodstawnymi twierdzeniami o totalitarnej władzy globalistycznego amerykańskiego imperium i ginekokracji, apokaliptyczna wizja Wolfe’a – pomimo całej swojej jadowitości wobec świeckich elit – w dużej mierze czerpie z podręcznika lewicy.
Nie tylko redefiniuje naturę ucisku jako ucisk psychologiczny (ułatwiając uzasadnienie ekstremalnych środków i utrudniając argumentowanie, że sprawy nie są tak złe, jak się wydają), ale także mobilizuje żołnierzy (w przenośni, ale może także dosłownie?), przypominając im, że są ofiarami. „Świat chce cię dopaść, a ludzie tam cię nienawidzą” to przesłanie, które ostatecznie nie pomoże białym mężczyznom ani żadnej innej grupie, która uważa się za uciskaną…”
„…Jeśli krytyczna teoria rasy naucza, że Ameryka poniosła porażkę, że obecny porządek jest nie do odwrócenia, że zachodni liberalizm był błędem od samego początku, że obecny system jest nastawiony przeciwko naszemu plemieniu i że powinniśmy nadać świadomości etnicznej większe znaczenie – wydaje mi się, że projekt Wolfe’a jest prawicową wersją tych samych impulsów”.
Choć analiza DeYounga wydaje się płynąć ze szczerości i rzeczywiście broni on kultury chrześcijańskiej jako ważnej części amerykańskiego życia, jego analiza wymaga pewnego poziomu ignorancji, aby utrzymać się na powierzchni. Liberałowie i lewicowi chrześcijanie odmawiają rozważenia jednego ważnego czynnika:
To, że jesteś paranoikiem, nie oznacza, że nikt nie chce cię dopaść.
Cała przesłanka stojąca za pojęciem „przebudzonej prawicy” wymaga, aby którekolwiek z powyższych zagrożeń nie okazało się prawdziwe. Że nie ma globalistycznego spisku mającego na celu zniszczenie Zachodu i chrześcijaństwa. Że podważanie konserwatywnych zasad jest wyimaginowane. Że nie ma podmiany białych w USA i Europie. Że konserwatyści nie są uciskani, a organizacja plemienna przeciwko naszym napastnikom jest nieuzasadniona lub niepraktyczna.
DeYoung (i większość liberałów) preferuje bierne chrześcijaństwo. Gdyby chrześcijanie myśleli jak DeYoung w średniowieczu, cały zachód zostałby zmieciony z powierzchni Ziemi przez muzułmańskich najeźdźców wieki temu. Zamiast tego podjęli bezpośrednie działania, aby się uratować. Problem nie ma nawet szczególnie nacjonalistycznego pochodzenia, po prostu narody są najłatwiejszą barierą do zgromadzenia i obrony. W gruncie rzeczy chrześcijanie muszą czasami działać, aby zapobiec własnemu wymazaniu.
Przebudzenie [wokeness] w dużej mierze dotyczy fałszywych świadectw – lewacy twierdzą, że są uciskani, podczas gdy udowodniono, że tak nie jest. Polityczna prawica nie może być przebudzona, ponieważ świat zachodni i chrześcijaństwo są rzeczywiście pod ciągłym atakiem. To akurat nie podlega dyskusji.
W dzisiejszej Europie wojna z chrześcijanami i konserwatystami (lub populistami) jest oczywista i niezaprzeczalnie systemowa. Europejczycy są oblegani przez masową imigrację z trzeciego świata. Większość migrantów pochodzi z miejsc (islamskich), które gardzą chrześcijaństwem i postrzegają wolność osobistą jako aberrację lub herezję. Rządy Francji, Niemiec, Anglii i Rumunii aktywnie więzią prawicowych przeciwników politycznych i uciszają ich w sieci, wszystko w imię liberalnej demokracji.
W USA przebudzeni fanatycy i globalne elity wykorzystały wszystko, od masowej cenzury po medyczną tyranię i przemoc motłochu, aby zamknąć i terroryzować polityczną prawicę. Administracja Bidena wydała wiele publicznych proklamacji, w których ogłosiła konserwatystów wewnętrznym zagrożeniem dla demokracji. Oskarżano nas o bycie buntownikami. Przedstawiano nas jako terrorystów, a my tylko zadawaliśmy pytania i żądaliśmy prawdziwych odpowiedzi. To nie jest przesadzona opowieść o byciu ofiarą wymyślona dla współczucia, to po prostu fakty.
Debata na temat chrześcijan i konserwatystów podejmujących bezpośrednie działania zamiast czekania na kolejny kryzys przypomina mi fascynujący film wyreżyserowany przez Billa Paxtona zatytułowany „Frailty”. Jeśli go nie widzieliście, to polecam to zrobić, zanim zdradzę, o co w nim chodzi.
W filmie Bill Paxton gra ojca z dwoma synami, który wiedzie stosunkowo normalne życie pobożnego człowieka o dobrym sercu. Pewnego dnia opowiada swoim synom przerażającą historię: odwiedził go anioł z nieba, który powiedział mu, że został wybrany do misji zniszczenia zła. Zło, jak mówi, jest dokonywane przez demony, które przybierają postać istot ludzkich. Twierdzi, że Bóg zażądał, aby on i jego synowie usunęli te demony, zanim wyrządzą więcej krzywdy.
Najmłodszy syn wierzy ojcu bez zastrzeżeń i z pełną wiarą. Starszy syn nie wierzy i twierdzi, że mężczyzna może popadać w niebezpieczne szaleństwo.
Następnie dochodzi do eskalacji konfliktu między ojcem a synem, gdy Bill Paxton zaczyna zabijać ludzi, których uważa za demonicznych. Kiedy ich dotyka, mówi, że widzi popełnione przez nich zbrodnie. Starszy syn odmawia udziału w morderstwach i próbuje sabotować działania Paxtona. W końcu Paxton oskarża swojego najstarszego syna o to, że również jest demonem. Chłopiec ostatecznie zabija ojca, aby powstrzymać morderstwa.
Zwrot akcji: Bill Paxton naprawdę otrzymał wizję od Boga. Naprawdę zabijał demony, a jego najstarszy syn przez cały czas również był demonem.
Liberałowie, którzy utrwalają narrację prawicy przebudzonej, przypominają mi najstarszego syna we „Frailty”. Bawią się w bezstronność, walcząc, aby szala władzy nie przechyliła się w żadną stronę. W rzeczywistości są zaślepieni własnym samouwielbieniem i przekonaniem, że zło nie istnieje. Reszta z nas to widzi, ale jeśli próbujemy coś z tym zrobić, ci sami ludzie przeszkadzają, sabotują i oskarżają nas o „stanie się potworami, aby pokonać potwory”. Pozwalają iskrom przebudzonego chaosu przetrwać.
Czy zachodnia cywilizacja powinna mieć prawo do dyskryminacji? Czy powinniśmy móc odmawiać stowarzyszania się? Czy powinniśmy mieć prawo do bycia plemiennymi (jak wszyscy inni) i odmawiania wstępu podłym kulturom i ideologiom? Czy nasze dziedzictwo jest ważne i trwałe? Czy chrześcijański nacjonalizm jest rozwiązaniem dla przebudzonej lucyferiańskiej agendy? Wydaje mi się, że elity tak bardzo chcą śmierci konserwatyzmu, że musi on być dla nich zagrożeniem.
NAPRAWDĘ walczymy z demonami, a kultura bez duchowego konsensusu jest kulturą umierającą. Chrześcijański nacjonalizm był naturalnym domyślnym stanem amerykańskiego społeczeństwa przez stulecia. Wielu ludzi, którzy nie są chrześcijanami, nadal jest w stanie żyć i rozwijać się w takim społeczeństwie, o ile nie próbują go zburzyć. Okno Overtona zostało po prostu tak bardzo przesunięte na lewo, że jakikolwiek powrót do starego standardu brzmi jak szaleństwo. Jest to w rzeczywistości najbardziej rozsądna rzecz, jaką moglibyśmy zrobić, aby uratować nasz kraj.
_______________
Is Christian Nationalism The Solution To The Frailty Of Liberalism?, Brandon Smith, May 16, 2025
−∗−
Jedynym co nas moze uratowac to pelne oddanie sie Chrystusowi i Matce Bozej.Nie ma sensu wymyslac czegos innego.Bo inaczej jest plan diabla “Ludzie maja sie bic miedzy soba,nie wazne o co ,byle by sie bili “.Nie rozumiecie,wymyslacie durnoty ? Nie przezyjecie,taki klimat teraz jest.