Dlaczego nauka jest zasadniczo pozbawiona sensu

Ważne jest, aby zauważyć, że natura jest ogólnie definiowana jako „świat materialny”, ponieważ nauka nie interesuje się zbytnio metafizyką, zjawiskami niematerialnymi, religią czy duchowością. Nie zawsze tak było i być może jestem zbyt pochopny w osądzaniu. Być może ta definicja z Webstera obejmuje także „naukę o metafizyce”, ale poważnie w to wątpię.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

Dlaczego nauka jest zasadniczo pozbawiona sensu

Ooo, pewnie niektórzy unieśli brwi.

To dość odważne stwierdzenie.

Zauważ jednak, że starałem się używać zwrotu „pozbawiona sensu” zamiast „bezużyteczna”. „Użyteczność” jest zazwyczaj określana przez intencję stojącą za wiedzą lub działaniem.

Jeśli na przykład chcę naprawić złamaną kość i dowiem się czegoś o nauce stojącej za aktem naprawy kości, to nauka ta jest „użyteczna” — była użyteczna w osiągnięciu celu naprawy kości. Jeśli chcę zabić ogromną liczbę ludzi jednym wybuchem, nauka stojąca za bombą atomową jest „użyteczna”.

Ale czy to ma sens?

Biorąc pod uwagę tytuł mojego artykułu, mógłbym nawet to stwierdzenie uzupełnić, dodając „korzystnie sensowne”, ale wówczas tytuł byłby za długi.

Więc możesz zapytać: „korzystnie sensowne dla kogo?” — dla nas (ludzi), zwierząt, planety, wszechświata? Mogę nieznacznie poruszyć taki dylemat w tym artykule, ale to pytanie jest bardziej dla filozofów i teologów. Krótko mówiąc, powiedziałbym, że to, co jest korzystnie sensowne dla któregokolwiek z tych elementów (ludzi, innych zwierząt, planety, wszechświata), jest również korzystnie sensowne dla innych.

Ujmując to w języku religijnym/duchowym, wówczas rezonowałoby to i korelowałoby z planem Boga. A jaki jest plan Boga? Myślę, że wiem, a ty? Jeśli nie wiesz, zapytaj Go. Nie sądzę, abym miał rację, próbując ci odpowiedzieć, mogę się mylić. Bycie „korzystnie sensownym” dla ludzi, zwierząt, planety i wszechświata z pewnością koreluje z prawdopodobnie najbardziej uniwersalnym konceptem duchowym: świadomością wspólnoty.

Pozwólcie mi nieco bardziej rozwinąć tytuł mojego artykułu, żeby to wszystko miało więcej sensu.

Nauka jest zwykle definiowana jako badanie natury. Aby być precyzyjnym, oto definicja ze słownika Webstera:

„1. Wiedza lub system wiedzy dotyczący świata fizycznego i jego zjawisk.”

Słowo „system” w powyższym tekście obejmuje moje słowo „nauka”, a słowa „świat fizyczny i jego zjawiska” obejmują moje słowo „natura”.

Ważne jest, aby zauważyć, że natura jest ogólnie definiowana jako „świat materialny”, ponieważ nauka nie interesuje się zbytnio metafizyką, zjawiskami niematerialnymi, religią czy duchowością. Nie zawsze tak było i być może jestem zbyt pochopny w osądzaniu. Być może ta definicja z Webstera obejmuje także „naukę o metafizyce”, ale poważnie w to wątpię.

A więc, po omówieniu tych definicji, dlaczego tak ważne jest, abyśmy mieli „wiedzę o świecie fizycznym i jego zjawiskach”? O ile wiedza o tych rzeczach nie wydaje się być problemem (przynajmniej nie takim, który powoduje szkody w sposób fizyczny), to wykorzystanie tej wiedzy zazwyczaj jest już przedmiotem zainteresowania. A jeśli sposób, w jaki jej używamy, w większości przypadków jest bezsensowny, to i nauka jest bezsensowna. Dlaczego wiedza nie jest problemem? Cóż, w rzeczywistości ostatecznie jest. Jest problemem tylko dlatego, że ludzie nie mogą powstrzymać się od działania na podstawie wiedzy. Nasz dany od Boga dar wolnej woli to zapewnia.

Więc tkwimy w niezłym dylemacie, prawda? Czy postanowimy powstrzymać się od edukowania siebie na temat otaczającego nas świata? Czy też po prostu powstrzymamy się od wykorzystywania tej wiedzy w zły sposób? Może trochę jednego i drugiego. Zazwyczaj chcemy wiedzy, ponieważ wierzymy, że w jakiś sposób poprawi ona nasze życie. Gdybyśmy wiedzieli, że zmiana fundamentalnych podstaw naszego życia nie leży w naszych rękach, że leży raczej w rękach Boga, to nie byłoby sensu poznawać większości rzeczy, o których moglibyśmy zdobyć wiedzę.

Może to być dziwnie pojmowana koncepcja, ale jeśli przyjrzymy się, jak funkcjonuje reszta planety (a zakładając, że także wszechświat) bez uwzględniania ludzi, łatwiej będzie nam zrozumieć, do czego zmierzam.

Po pierwsze, weź pod uwagę, że ssaki są dość zbliżone strukturą do ludzi, a następnie zastanów się, jak funkcjonowaliby w systemie ekologicznym, gdyby ludzie nie ingerowali. Nie wiedzą niczego, czego nie muszą wiedzieć, a wszystko, co wiedzą, jak możemy argumentować, pochodzi z instynktu i genetycznej „wiedzy”. Chociaż moglibyśmy również argumentować, że uczą się bardzo wiele poprzez swoje doświadczenie życiowe — wiedzą bardzo niewiele rzeczy, które nie są „korzystnie sensowne” — nie wiedzą o nauce fizyki, medycynie, o tym, jak funkcjonuje atom lub jak działają komórki. Wiedzą lub uczą się tego, czego potrzebują, aby przetrwać, znaleźć radość i szczęście oraz rozmnażać się. Są w rękach Boga. I tyle.

Większość ludzi nie chce żyć jak zwierzęta. Czują, że są ponad tym. Może tak było, kiedy byli „ponad zwierzętami” w Ogrodzie Edenu, zanim zjedli tę pyszną szarlotkę, którą upiekł dla nich Pan Wąż — z drzewa wiedzy, a jakże. Czy to nie jest „nauka”? Albo może właśnie to sprawiło, że ​​poczuli się lepsi od otaczającej ich zwierzyny. Cokolwiek to było lub jakkolwiek tam było, w następstwie wiedzieli różne rzeczy. Nauka została wynaleziona, a my teraz patrzymy jaki króliczek wyskoczy z kapelusza.

Jak to się stało, że nie przytrafiło się to wszystkim ludziom? Nie mam pojęcia, nie jestem antropologiem i nie czytałem zbyt wiele, jeśli w ogóle, na temat tego, dlaczego niektóre kultury nigdy nie zafascynowały się wiedzą aż tak cholernie mocno. „Pierwotne” plemiona nie znają o wiele więcej naukowych szczegółów na temat świata przyrody niż zwierzęta, które go zamieszkują. Gdyby nie bardziej „zaawansowani” ludzie, którzy chcą zniszczyć ich istnienie, prawdopodobnie żyliby miliony lat, wygodnie dopasowując się do eko-struktur otaczającego ich świata. Nadal byliby ludźmi, nadal „mądrzejszymi” od zwierząt, ale jakakolwiek wiedza, jaką zdobyli, jakakolwiek nauka, z którą potrafiliby sobie poradzić, nie zniszczyłaby ich tak, jak niewątpliwie zniszczyła nas (lub przynajmniej zamierza na jakiś swój wesoły sposób).

Jakie są dowody tej destrukcji? Pozwól mi policzyć sposoby. Od czego zacząć? Nie ma tu miejsca, żeby ledwie zacząć: wojna jądrowa, trujące jedzenie, trująca farmakologia, trujące media społecznościowe, pornografia, zanieczyszczenie, AI, robotyka, rozumiesz o co chodzi. Mógłbym szczegółowo opisać cenę, jaką musieliśmy zapłacić za niemal każdy pozornie wspaniały wynalazek, jaki dała nam nauka, i owszem, z pewnością moglibyśmy dyskutować, czy cena ta była rozsądna. Ale ostatecznie skończylibyśmy tam, gdzie jesteśmy teraz.

Wszystko to do tego doprowadziło. I to akurat nie jest takie dobre. Wskaźniki samobójstw na rekordowo wysokim poziomie, nadużywanie narkotyków na rekordowo wysokim poziomie, dzieci tak zagubione, że muszą identyfikować się jako inna płeć, rząd tak skorumpowany, że nie ma powrotu do przyzwoitości. Depresja, lęk, nadużywanie narkotyków, bezsensowne i bezcelowe życie. Co więcej mogę powiedzieć? To nie jest dobre.

A więc, co jest dobre? Wiele rzeczy, oczywiście, ale nawet dobre rzeczy nie są ostatecznie dobre. Prowadzą do przeludnienia, zniszczenia naszych dróg wodnych, wyginięcia niezliczonej liczby żywych stworzeń, zatrucia powietrza, ziemi i naszych umysłów, które utraciły niemal wszelką myśl o znaczeniu i celu.

Pomyśl jeszcze raz o ludziach plemiennych. Pomyśl o wyrafinowaniu ich kultury, rytuałach, magii, naturalnej medycynie. Jasne, jeśli krokodyl dopadnie któregoś z nich i wyrwie mu nerkę, szaman niewiele może zrobić. Ale taka jest natura, prawda? Wola Boża.

Nie sugeruję, abyśmy wyrzucili całą naszą technologię na śmietnik, zaprzestali wszelkich badań medycznych i zniszczyli wszystkie mikroskopy, komputery i probówki. Nie. W tym momencie nie ma już odwrotu. Jesteśmy tam, gdzie jesteśmy z naszym technicznym drygiem i nie możemy cofnąć tego, co już zrobiliśmy — ani nie wiedzieć tego, co już wiemy.

Tak naprawdę mówię tylko, że ten kult dążenia do poznania wszystkiego, co stworzył Bóg (czego nauczył nas pan Wąż) musi się skończyć. To destrukcyjna obsesja i przeniesienie wartości z tajemnicy natury na naukę, czyli coś, co nieustannie gwałci naturę, tylko po to, by wiedzieć, jak ona działa.

__________________

Why Science is Fundamentally Meaningless, Todd Hayen, May 17, 2025

 

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!