Idiotyzmy TV Republika o Zielonym Komunizmie

 

TV Republika od czasu wyborów (zgadnij, koteczku, czemu nie wcześniej) ukazuje kretynizmy Zielonego Ładu (ogólnie klimatyzm jest już rzadziej krytykowany i demaskowany).

No OK. Niby robią dobrą robotę – zapraszają czasem sensownych ekspertów ukazujących jak agroholdingi rezydujące na ziemiach ukraińskich robią wszystkich w konia przy aprobacie eurokratów. OK, dzięki temu dociera zrozumienie paranoi unijnej do wielu osób.

Relacjonują dość dokładnie protesty rolników. OK. Ale…

Ale nie docierają do sedna, do jądra problemów. Ba, nie tylko nie docierają, ale szerzą fikcję, złudne marzenia, mity. Tworzą matrix wyjaśniania problemu. Symulakrum rozwiązania. A poprzez to opóźniają i odsuwają znalezienie wyjścia z matni.

Oto przykład z dzisiaj:

Adrian Stankowski rozmawia z Piotrem Nisztorem o absurdach Zielonego Ładu (Jadu). I kilkuminutową rozmowę (bardzo amatorskie szukanie przyczyn lobbowanego zielonego komunizmu) wspólnie podsumowują piramidalnymi bzdurami, które brzmią tak:

(Nisztor) Albo te europejskie elity pójdą po rozum do głowy i zrozumieją, że źle robią (hahahahaha!, kasa, misiu, kasa),  (Stankowski) albo zostaną wymienione w wyniku wyborów (hahahahahahahahahahahahahahaha!).

Stankowski zdobył Himalaje idiotyzmu. Bo

1. zostaną wymienione na… jakie? na identycznie nie reprezentujące interesów narodów członkowskich

2. jest bez znaczenia czy zostaną wymienione, czy nie, bo parlament europejski nie ma mocy decyzyjnej (tzn. inicjatywy ustawodawczej *).

I to ma być PRAWDA? Czy zwykła “gadka” partyjna, by wejść na miejsce jurgieltniczych koterii Tuska, Hołowni, Kosiniaka i Czarzastego? I dalej godzić się na wszystko co antypolskie i co “przychodzi” z zewnątrz. To demagogia i gruszki na wierzbie, którymi karmił Polaków oszust Jakub Student od 2017 r.

Tu trzeba by od rana do wieczora nadawać konkretne, szczegółowe audycje o totalitaryzmie UE, o braku demokracji UE, o tym, że UE jest narzędziem międzynarodowych korporacji, holdingów i sieci oligarchicznych z definicji niszczącym gospodarki narodowe. I o tym, że właśnie po to została ta patoinstytucja ustanowiona i DLATEGO nigdy nie będzie inna. I podprowadzać ludzi do wniosku jaki z tego wynika…

24 h na dobę pracować nad podnoszeniem świadomości mas otumanionych propagandą unijną. A oni dalej… kaczyńszczą i morawiecczą.  I głupotą czczą głupotę czczą.

Stankowski, Nisztor to tylko przykłady. Wszyscy mówią imposybilne ogólniki niby protestujące w stylu Kaczyńskiego i Sakiewicza. Anestezja i mydlenie oczu. Cała polska “opozycja” to pic na wodę, fotomontaż. Mali ludzie, demagodzy, hipokryci i tchórze piekący po cichu swoje pieczenie.

Sprawy zaszły tak daleko, że trzeba nie tylko jednego męża stanu, ale kilku mężów stanu i ogólnokrajowych strajków dziesiątek branż.

 

PRZYPISY

*) “Mit nr 1: Parlament Europejski ma znaczenie

Parlament Europejski w przeciwieństwie do parlamentów krajowych nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Jest to instytucja w gruncie rzeczy całkowicie zbędna, której istnienie ma spełniać dwa podstawowe cele: 1) z propagandowego punktu widzenia ma podtrzymywać fikcję demokracji panującej w UE; 2) stanowi niebotycznie dochodowe koryto dla polityków lokalnych, często zbliżających się już do politycznej emerytury lub też od dawna na niej będących.

Istnienie instytucji parlamentarnej z nazwy, która nie posiada inicjatywy ustawodawczej i może wpływać na organ wykonawczy (Komisja Europejska) jedynie poprzez niewiążące wezwania do działania jest swoistym absurdem do kwadratu. Parlament teoretycznie dysponuje uprawnieniami takimi jak zatwierdzanie KE i jej przewodniczącego czy prawo uchwalania wotum nieufności wobec Komisji większością 2/3 głosów, ale jak wiadomo z praktyki – linia ideowa PE i KE jest zazwyczaj tak zbieżna, że niemożliwością zdaje się sytuacja, w której Parlament korzysta z tych uprawnień.

Pozostałe uprawnienia PE typu „prawo zadawania pytań komisarzom” lub „możliwość zadawania pytań Radzie” mogą wzbudzać jedynie śmiech.

Rozwinę teraz dwa podstawowe cele istnienia Parlamentu Europejskiego, o których wspomniałem wcześniej.

Podtrzymywanie fikcji demokracji. Unia Europejska szczyci się, że jedną z jej fundamentalnych „wartości” jest demokracja. Tymczasem jedyne demokratyczne wybory do którejkolwiek ze struktur unijnych, to właśnie odbywające się co 5 lat wybory do PE. Europejczycy mają więc demokratyczne prawo wyboru europosłów, którzy na kierunek działania Unii Europejskiej nie mają żadnego realnego wpływu. Demokracja Unii jest więc kompletną fikcją, gdyż realna decyzyjność znajduje się w rękach państw w Unii dominujących, dla których wyniki wyborów do europarlamentu nie mają żadnego znaczenia” (Zagrożenia polskiej suwerenności)

 

O autorze: wawel