Koniec Tour de France 2015

Nastąpił właśnie przed chwilą na Polach Elizejskich w Paryżu.  Oglądałam wszystkie 21 etapów, podobnie jak w przypadku majowego Giro d’Italia {TUTAJ}.  Widziałam dekorację zwyciezców w Paryżu.  Rozbawiło mnie to, że każdy z nich dostał kwiaty w kolorze koszulki, jaką zdobył.

Słowak Peter Sagan, który już po raz czwarty z rzędu zwyciężył w klasyfikacji punktowej TdF – otrzymał zieloną koszulkę i dostal zielony bukiet.  Nairo Quintana, lider klasyfikacji młodziezowej ma teraz białą koszulkę i biały bukiet.  Jest także drugi w klasyfikacji generalnej.

Brytyjczyk Christopher Froome wygrał cały wyścig, czyli klasyfikację generalną i jechał w żółtej koszulce, więc jego kwiatki byly żółto-pomarańczowe.  Był on rownież najlepszym góralem, czyli przysługiwała mu też koszulka biała w czerwone grochy.  Dostał za to bukiet z białych i czerwonych kwiatów.  Czerwoną zaś wiązankę [i czerwony numer 1] otrzymał Romain Bardet uznany za najwaleczniejszego kolarza całego wyścigu.

Najwiecej etapów wygrał Niemiec Andre Greipel, bo aż cztery.  Niemcy wygrali sześć etapów [jeszcze Tony Martin i Simon Geschke], Francuzi trzy [ Bardet, Pinot i Vuillermoz], Brytyjczycy trzy [Cavendish, Cummings i Froome], Hiszpanie też trzy [ Rodrigues dwa i Ruben Plaza jeden], Australijczycy [Dennis], Belgowie [van Abermaeth], Czesi [Sztybar], Polacy [Rafal Majka] i Włosi [Nibali] musieli zadowolić się jednym zwycięstwem etapowym.  Etap jazdy drużynowej na czas wygrała druzyna BMC.  Na trzech etapach Polacy dostali czerwone numery dla najwaleczniejszych.  Na jednym – Bartosz Huzarski, a na dwóch – Michał Kwiatkowski.  Niestety “Kwiato” wycofał się z TdF na etapie siedemnastym.

Tak w telegraficznym skrócie przedstawiają się sportowe wyniki Tour de France 2015.  Podczas wyścigu zdarzały się też dramaty.  Mnie najbardziej poruszył los van Garderena, krory zajmował w klasyfikacji generalnej wysokie trzecie miejsc, a na jednym z ostatnich etapów musiał się wycofać z powodu choroby [trzecie miejsce zajął ostatecznie Hiszpan Valverde].  Równiez Tony Martin wkrótce po wygraniu etapu i zdobyciu żółtej koszulki lidera złamal w kraksie obojczyk i nie mógł jechać dalej.

Przyjemność z oglądania tego wyściigu to nie tylko śledzenie sportowych wyczynów kolarzy.  Przy okazji mozna podziwiac malownicze tereny Belgii, Holandii oraz oczywiście Francji.  Pogoda najczęściej dopisywała i mogła zobaczyć Utrecht, impomujace tamy i groble w Holandii, białe klify nad kanałem La Manche, Pireneje Sewenny oraz Alpy, a na koniec Paryż.

Muszę jednak powiedzieć, ze wprawdzie w Eurosporcie poświęca się coraz więcej czasu na transmisje z TdF, ale ich charakter ulaga zmianom.  Już w zeszłym roku zaangażowano byłego trzykrotnego zwycięzcę TdF, Le Monda by komentował wyścig.  W tym roku doszedl jeszcze jeden kolarski emeryt – Juan Antonio Flecha.

Zaczeto też emitować wielkie ilości wywiadów z zawodnikami i dyrektorami sportowymi drużyn, na ogół bez zwiazku z tym, co dzieje się na etapie.  Jeśli dodamy do tego bardzo liczne przerwy reklamowe, to okazuje się, że tylko przez niezbyt długi czas można spokojnie oglądac wyścig i podziwiać krajobrazy.  Większą część programu zaczyna wypełniać telewizyjna sieczka i gadające głowy.

Relacje z Giro d’Italia podobały mi się bardziej.  Co wiecej, tam panowała bardziej wesoła atmosfera.  Opisywałam to tak:

“Giro d’Italia cieszy się niezwykłą popularnością.  Wszędzie wyścig witają tłumy rozradowanych kibiców.  Przed  kolarzami jedzie kolumna reklamowa rozdająca widzom różowe baloniki i różne gadżety – wszystko na różowo.  Ten kolor wybrano, gdyż organizator wyścigu, “Gazetta della Sport” ma różowe strony.  Wszystko to było niezwykle zabawne – trzy tygodnie nieustającego święta.”.

Kolorem TdF jest żółty.  Bylo go jednak niewiele i nie wzbudzał takiej radości.  Francuscy kibice urządzali prawdziwe seanse nienawiści pod adresem Froome’a.  Buczeli na niego i wygrażali mu pięściami, a ktoś nawet rzucił w niego butelką z moczem.  Coś takiego na Giro’d Italia było nie do pomyślenia.

O autorze: elig