Na początku przyznam szczerze, że jedna osoba odradzała mi użycie takiego sformułowania w tytule, ze względu na to, że mogą poczuć się urażeni mniej ponętni lub ponętni inaczej. W swoim wpisie zamierzam odnieść się do dwóch bardzo popularnych w publicznym dyskursie wątków: antysemityzmu i różnych orientacji.
Ostatnimi czasy nowe orientacje mnożą się jak grzyby po deszczu. Właściwie, aby być precyzyjnym, powinienem dodać, że nie tylko się mnożą, ale również coraz częściej dzielą się w tempie powodującym zawrót głowy. Dawno minęły czasy, gdy towarzystwo LG skupiało tylko lesbijki i tylko tzw. gejów. Lewicowy postęp nie lubi stagnacji i dlatego lewicowa nauka gna do przodu, odkrywając co chwilę nową płeć i nową orientację.
Do starego LG dołączyło B i T (LGBT), a niedawno Q i A, czyli łącznie: LGBTQA. Niewtajemniczonym objaśniam, że Queer (antonim hetero normatywności) to: z ang. queer = dziwny, dziwaczny, a „A” to m.in. osoby, które jeszcze nie wybrały sobie płci i orientacji, a także osoby sympatyzujące. Wyszedł temu naprzeciw amerykański Facebook, dając użytkownikom do wyboru 58 płciowych opcji. Jedną z 58 „możliwości” jest kategoria Gender Fluid, przeznaczona dla osób, które mają różne tożsamości płci w różnym czasie. A genderfluid mogą mieć wiele tożsamości naraz lub przełączać się między nimi – zmieniać je kilka razy w ciągu dnia w zależności od okoliczności. Niektóre osoby robią to z mniejszą częstotliwością, co miesiąc lub rzadziej. Jakkolwiek to brzmi, nie jest to żart.
Według teorii queer oraz teorii gender tożsamość seksualna w cywilizacji łacińskiej jest sztucznym wytworem szkodliwej kultury. Wskutek opresywnego definiowania płci w momencie urodzenia człowieka („to chłopiec”, „to dziewczynka”) dochodzi do sztucznego narzucenia płci dziecku, a także arbitralnego wartościowania jego tożsamości. Dlatego jednym z postulatów komunizmu kulturowego jest uznanie wszystkich „orientacji”, tożsamości seksualnych i płciowych za równowartościowe.
Wedle lewicowych poglądów człowiek przyszłości, a więc nowoczesny, będzie mógł postrzegać własną płeć i seksualność jako niejednorodną i zmienną, czyli na przykład: w zeszłym tygodniu byłem kobietą (cytat), a dziś jestem ponętnym mężczyzną o dość zmiennej orientacji. Jedna ze znanych i standardowych postaci w lewicowym środowisku (wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim) tak mówi o sobie: „No i że odkryłem i powiedziałem wprost: jestem pedofilem i transgenderem. Jestem. I nie obchodzi mnie to, komu się to podoba lub kto uważa to za wymysł i moją kreację na pokaz”. (Cytat: wpolityce.pl)
Aktualną modę na nowoczesność i związaną z nią koniunkturę zaczęli bez żadnych skrupułów wykorzystywać również politycy, ochoczo skręcając na lewo i wybierając sobie nową orientację, zmieniając ją z dotychczasowej ledwo przyzwoitej lub indyferentnej na niemoralną i cyniczną. W tym też tkwi istota lewicowości, która od samego początku była przede wszystkim inną orientacją moralną. Pierwsi socjaliści bez żadnej żenady głosili pogląd, że ten, co nie ma lub ma mniej, może ukraść temu, co ma więcej, czyli: biedniejszym należy się to, co mają bogatsi. Kradzież została nazwana konfiskatą lub upaństwowieniem, a potem w formie ustanowionej instytucji przemianowana i rozdrobniona na podatki.
Kradnący inaczej, czyli dzisiejsi neokomuniści, po opanowaniu państw metodą Gramsciego, sami często stając się kapitalistami i banksterami pełną gębą, postanowili dokończyć dzieła swoich protoplastów i zniszczyć do końca kulturę i moralność.
Kim jest prawdziwy zboczeniec?
Osobiście uważam, że bardzo szkodliwymi zboczeńcami są politycy, czyli tacy, którzy zbaczają na lewo, popierając różne parafilie, głosząc poglądy dające np. prawo do produkcji dzieci metodą in vitro lub klonowania i handlu – sprzedawania ich związkom wieloosobowym (są takie plany).
Dezorientaja homoseksualna
Dezorientacje homoseksualne i inne dzielą się na wrodzone i nabyte. Te pierwsze zgodnie ze współczesną wiedzą powstają w wyniku zaburzeń hormonalnych w wieku prenatalnym i są leczone w przypadku wykrycia. Obecnie przeważa raczej pogląd, że rozwój płciowości człowieka jest procesem wieloetapowym przebiegającym w okresie prenatalnym. Obejmuje on formowanie się płci fizycznej, rozwój preferencji seksualnych i wreszcie kształtowanie się subiektywnego poczucia przynależności do konkretnej płci. Wyniki najnowszych badań sugerują, że transseksualizm jest następstwem defektu w podwzgórzu, który powstał w okresie prenatalnym w wyniku zaburzeń hormonalnych u matki lub samego płodu. (Wiedza i Życie)
Zaskakującym paradoksem jest to, że część prawdy o wrodzonych przyczynach opisanych zaburzeń opisuje również … Anna Grodzka.
A co ma z tym wspólnego tytułowa „ponętna Żydóweczka”?
Ponętna Żydóweczka jest moją wieloletnią znajomą. Nasze pochodzenie nigdy nie było przeszkodą we wzajemnych pozytywnych relacjach, a określenie „ponętna Żydóweczka” dawkowane przeze mnie z rozsądnym natężeniem, raz na jakiś czas, zawsze wywołuje u niej śliczny uśmiech.
(…)Wiem jednak, że gdybyśmy zboczyli na lewo, ulegając propagandzie tolerancji i towarzyszącej jej błazenadzie, to musielibyśmy uznać każdy, najbardziej absurdalny pogląd za równoprawny. Rzecz mogłaby dotyczyć na przykład dyskryminowanej w mediach mniejszości … antysemickiej, walczącej o medialny parytet, z którego korzysta od lat mniejszość antypolska. Nie mam w tym momencie na myśli urojonych antysemitów, lecz tych prawdziwych, występujących zazwyczaj poza granicami naszego kraju, na Bliskim Wschodzie lub w Europie Zachodniej.
Pomimo że część polskojęzycznych polityków, a także przedstawiciele tzw. piątej kolumny głoszą jawnie antypolskie treści, nigdy nie przyszło nam do głowy, aby odpłacać pięknym za nadobne i zachowywać się tak samo. Uważamy jednak, że normalność oraz polskość związane z tysiącletnią tradycją ufundowaną na Chrześcijaństwie stanowią cywilizacyjną jakość. Jakość, z której jesteśmy dumni i która powinna pozostać fundamentem naszego polskiego domu. W tej kwestii nie ma miejsca na żaden kompromis oraz na żadną polemikę z naszymi wypróbowanymi, mało ponętnymi nieprzyjaciółmi.
______________________________________________________________
Wywiad z Michaelem Jonesem – autorem książki “Libido Dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej” na temat gender. Autor uważa propagandę homoseksualną za narzędzie manipulacji sprzęgnięte z mechanizmem inżynierii społecznej.
_____________________
Grafika: “Adam i Ewa”
Sposób nr 9. Zamień bunt na poczucie winy:
Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!
Sposób nr 10. Poznaj ludzi lepiej niż oni samych siebie:
Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej „system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.
Źródło: Noam Chomsky – „Silent Weapons for Quiet War”
Za: http://niezaleznemediapodlasia.pl/10-sposobow-manipulowania-spoleczenstwem-stosowanych-przez-platformiane-wladze-i-sprzyjajace-im-media/
Dziękuję za trafny komentarz.
Cześć ludzi niby to zna, ale odnoszę wrażenie, że to jakby do nich w ogóle nie dociera…
Dodałbym do Chomskiego Sposób 9a.
Zamień egoizm w cnotę:
Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi sprawcami swoich sukcesów, a to przez inteligencję, zdolności, starania.
Tak więc, zamiast zauważać niesprawiedliwość systemu ekonomicznego, jednostka będzie żyła szukając własnych korzyści, przy jednoczesnym przerzucaniu kosztów swojej działalności na innych.
Stąd już bardzo blisko do pychy, ignorancji i niewrażliwości.
Nie przekonuje mnie sposób 9 jako, rzekomo niezawodne, narzędzie manipulacji. Skoro wszystko co robię zależy ode mnie, to powinienem działać. Przekonanie, że “nie potrafię” i “jestem niedojdą” jest raczej związane z pewnym szczególnym i rzadkim typem osobowości. Większość ludzi nie reaguje depresją na przytrafiające się im niepowodzenia i nie myśli schematem: “skoro coś schrzaniłem raz, a wszystko zależy ode mnie, to nie ma sensu więcej próbować i lepiej położyć się od razu do grobu”. Jako zwolenniczka św. Augustyna czuję się rozbawiona taką tezą. Gdyż mówiąc do kogoś, że ten nie dość się stara, może niechcący dojść do wniosku, że np. nie zbuntował się kiedy było trzeba, że faktycznie nie dość się stara i w końcu postara się więcej. A natura ludzka jest taka, że bardzo niechętnie przyjmuje powyższą, rzekomo niebezpieczną ocenę samego siebie, raczej chętniej zrzucamy winę za nasze niepowodzenia na wszystko i wszystkich wokół niż na siebie. Jeśli ktoś sobie dobrze radzi w kryzysie, to mówi: “moja zasługa, wbrew trudnym warunkom”, a jeśli sobie nie radzi mówi zgoła inaczej: “to ich wina, bo ja robię wszystko, a nawet więcej”. Więc raczej to Polakom nie grozi, że nagle uznają siebie za niedojdy skończone, bo wszystko, łącznie z przekrętami w ZUS i huraganami zależy od nich, a oni nic nie przekręcili, albo huraganu nie rozpętali. Myślenie typu: “wszystko co robię zależy ode mnie” nie jest przyczyną stagnacji społecznej, przeciwnie.
CL, przekleiłem na FF i dostalem taką zwrotkę, może się przyda – http://www.jstor.org/stable/full/10.1086/668167 (długie, no i po zamorsku)
Bardzo merytoryczne :-)
Nie wiem, czy to “ogarnę”, ale czy warto… Zostałem ostatnio wyedukowany na fb, że płeć to tylko konstrukt kulturowy
Tekst dotyczy epigenetyki, czyli dziedziczności pozagenowej.
Warto podkreślić, że istnieje duża ilość chorób związanych bezpośrednio lub pośrednio z zaburzeniami natury epigenetycznej.
Jakby ktoś chciałby poczytać po polsku o “Genetycznych i epigenetycznych uwarunkowaniach płci człowieka” to jest tutaj
M.in.: “Kierownik Zakładu Genetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku wykazała, że płeć jest efektem współpracy wielu genów. I choć warunki zewnętrzne mogą na nie wpłynąć, to jednak nie można wybrać sobie płci, która jest określona na poziomie “oprogramowania” genomu. To “oprogramowanie” jest różne dla mężczyzn i kobiet”.
Z innych źródeł, poważniejszych niż np. psychologia analityczna, wynika, że homoseksualizm, to również negatywna introjekcja animy lub animusa, ale oczywiście wszelkie mniej lub bardziej naukowe wywody nie są przedmiotem analizy i refleksji lewicowej awangardy, a także prawicowej elity
dzięki, przekazałem. watek pod adr. http://www.fronda.pl/forum/ponetna-zydoweczka,66107.html
Być moze to nie działa w sposób indywidualny … ale niestety działa w sposób zbiorowy. Nic sie nie da zrobić: bo mamy taką historie, bo 120 lat rozbiorów, bo położenie między Niemcami a Rosją, bo zdrada sojuszników, bo Jałta, bo banksterzy, bo Żydzi, bo kapitalizm, bo śmietniki … więc nie warto nawet nic próbować.
Niestety … takie -oparte na prawdziwych przesłankach- skojarzenia w podswiadomości zbiorowej powstaja – a raczej są powoli wsączane (świadomie i niejawnie przez media “lewicowe”, a nieświadomie ale za to jawnie przez media “prawicowe”)
Dzięki :-)
Święta Joanna na czoło polskiej prawicy. A nich tam!!!!
Potrzebna jest polska Święta Joanna SERAFICKA a nie jakieś tam Szydło z Brzeszcz gdzie market żydowski na żydowskim markecie stoi za sprawą jej rządów w tym kahalnym getcie ;)
Seraficki: anielsko piękny; wzniosły; seraficzny.
No dobrze, pierwszy komplement mamy za sobą, a ad rem?
Oj nie mają szczęścia Brzeszcze. Najpierw rozwój miejscowości został zatrzymany przez najazd Mongołów, a podczas potopu szwedzkiego miasteczko zostało spalone. Na dodatek teraz dostaje jeszcze cięgi od Janusza ;-)
Tych marketów nie jest chyba zbyt dużo, tym bardziej bulwersujące jest to, że market na markecie stoi, no bo, to złe skupiska pod względem lokalizacji są ;-)
Jeśli coś nie działa indywidualnie z powodu takiej a nie innej natury ludzkiej, to nie może też działać zbiorowo. A to, co pan napisał, że działa zbiorowo, nie jest wynikiem przekonania, że wszystko zależy ode mnie, ale przekonania odwrotnego, że nic nie zależy ode mnie, bo sytuacja jest taka jaka jest. Co jest oczywiście bzdurnym przekonaniem, bo zawsze jest jakiś wybór, czasem jest to wybór tragiczny, ale zawsze coś można zrobić i to, co robimy my sami zależy od nas. Więc raz jeszcze powtórzę: teza Chomskiego, który ma skłonność do lewackiego bajdurzenia mnie nie przekonuje i uważam ją za fałszywą. PS I nie istnieje nic takiego jak podświadomość, człowiek może być albo świadomy, albo nieświadomy pewnych rzeczy. Odwoływanie się do irracjonalnej religii freudyzmu niczego nie rozwiązuje i nie wyjaśnia.
Nie sądzę, abym zasłużyła sobie czymkolwiek na miano świętej, choćby dlatego, że mam brzydką skłonność do racjonalnego myślenia. Panie “Janusz Polska potrzebuje zbawczej Szydło”. By the way, it’s SERFINSKA not SERFICKA. Niech pan przestanie ćpać, to nie zdrowo.
Znam osobę, która jest natywistą i uważa, że płci sobie w sposób oczywisty nie wybieramy,ale uważa też, po pierwsze, że płeć to nie tylko ciało, ale różne duchowe skłonności, a raczej różna duchowa budowa czy konstrukcja (która zapewne jest jakoś powiązana z takimi, a nie innymi skłonnościami duchowymi), co sprowadza się do tezy, że mężczyzna i kobieta różnią się od siebie duchowo, z czym się zgadzam. Na tej podstawie można prawomocnie twierdzić, że możliwym jest,iż dusza i ciało są “programowane” jakoś osobno, niezależnie od siebie (tak to rozumiem) i że może się faktycznie zdarzyć, że duchowo jest się płcią inną niż cieleśnie, że na poziomie genetycznym może się coś “schrzanić” w duchowym programie tak, że się rozejdzie z cielesnym. Teoretycznie jest to możliwe, ale ja w to akurat wątpię, aby było możliwe praktycznie, choć kiedyś się zgadzałam z tym podejściem. Teraz mam jednak pewne wątpliwości. Wydaje mi się, że program cielesny jest ściśle powiązany z duchowym, że oczywiście predyspozycja do podobnych dziwactw jest wrodzona, ale sądzę, że nie chodzi o żadne rozbieganie się duszy z ciałem, ale o rozmaite inne predyspozycje, które nie mają nic wspólnego z tymi, które decydują, o duchowej płci, np. predyspozycja do formułowania irracjonalnych oczekiwań, plus predyspozycja do łatwego popadania w kompleksy itp. Ale nawet gdyby coś takiego, jak rzeczywiste rozbieganie się duchowej płci z cielesną, było możliwe, to odradzałabym wszelkie próby dostosowywania ciała do duszy, gdyż jest to pozbawione sensu.
Mam taką refleksję. Otóż Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Po drugie, stworzył go kobietą i mężczyzną. Stąd cała nauka Kościoła wyprowadza instytucję małżeństwa, jako osoby człowieka w Bogu. Jeśli są jakieś poważne przeszkody, ale niezwiązane z brakiem rozeznawania powołania, do tego by być na tyle innym, że uniemożliwia to zawarcie małżeństwa na zasadach wyznaczonych przez Boga, to nie powinno nas to prowadzić do tego, by po pierwsze zmieniać te zasady, po drugie, by dyskwalifikować taką jednostkę jako osobę, istotę ludzką, po trzecie wreszcie, i do tego zmierzam, by płciowość tej osoby była czynnikiem fundamentalnym dla określania jej statusu bytowego, a szerzej – społecznego. Pierwsza społeczność z jaką ma do czynienia człowiek, to jego więź z Bogiem. Potem są narodziny – więź z rodzicami, potem wychowanie, gdzie rodzą się więzi społeczne. I taka, moim zdaniem, jest genetyka człowieka. Genetyka, przypomnę, to nie tyle nauka o genach, co wiedza o pochodzeniu.
A zatem jeśli ktoś a to nie czuje się sam, a to jest odbierany przez drugich, wspólnotę, jako nie stworzony do małżenstwa, to błędem ontycznym, nie poznawczym, jest porównywanie jego płci z płcią przeciwną i doszukiwanie się czegoś, czego de facto nie ma. To jest nielogiczne, niekonsekwentne i niekonstruktywne, gdy rozpatrujemy rzecz w zgodzie z Bożym planem dla człowieka i jego życia, w tym zbawienia. Ujęciem poprawnym zaś jest, moim zdaniem, badanie, dociekanie i wreszcie ew. leczenie, gdy porównujemy daną osobę z osobą tej samej płci, a w istocie – z zasadą płci. Tylko wtedy jestesmy w stanie wyprowadzać wnioski i stawiać tezy, które takiej osobie autentycznie pomogą. I taki sposób rozumowania, podejścia, odnoszę, czy też postulowałbym, do innych dziedzin życia społecznego. Nie rodzi to skutków, jakie mamy teraz – o małżeństwach homoseksulanych, o adopcji przez nie dzieci, o jakichś równych dla nich prawach, ale i eutanazji, in vitro, aborcji etc. Potworki myślowe, takie jak płeć kulturowa, różnice płciowe na poziomie genomu etc etc są ślepą uliczką i mają katastrofalne skutki tak dla jednostek, jak i całych społeczności. A są skutkiem przyjęcia niegdyś przez światek scjentyczny takiej a nie innej, a- a właściwie anty-bożej etyki.
Myślę, że można to skomentować dość popularnym, chociaż nie do końca prawidłowym powiedzeniem, że “prawda leży pośrodku”.
To znaczy, że wiele naszych indywidualnych powodzeń lub niepowodzeń zależy od naszych indywidualnych działań, ale nie wszystko.
Podobnie wiele naszych powodzeń lub niepowodzeń zależy od postawy i działań innych, ale nie wszystko.
Jak to napisałem już wcześniej, (uzupełniając w pewnym sensie diagnozę Chomskiego)
pomysł, że wszystko zależy wyłącznie ode mnie prowadzić może do dwóch postaw:
1. Wszystko mi się udaje, dlatego że jestem taki mądry, zaradny etc…
2. Nic mi się nie udaje, gdyż jestem niewystarczająco mądry, etc…
Pomysł przeciwny, czyli nic ode mnie nie zależy jest oczywiście również niesłuszny. Jakiekolwiek uogólnianie zawsze prowadzić będzie do utopii w jedną albo w drugą stronę, dopiero patrząc na indywidualny przypadek jesteśmy w stanie określić ile z jego sukcesów czy porażek zawdzięcza wyłącznie sobie, ile jest wynikiem przypadku, zbiegu okoliczności, ile wynikło ze złej woli innych, a ile zawdzięcza przychylności otoczenia i ile przeciwności jest w stanie znieść zanim się załamie.
uważa też, po pierwsze, że płeć to nie tylko ciało, ale różne duchowe skłonności
Człowiek jest stworzeniem cielesno-duchowym, a płeć jest determinowana przez Boga. Zatem wszelkie rozumowania, mające za podstawę wyodrębnianie któregoś z tych składników, z pkt. widzenia wiary katolickiej sa herezją i jako takie są błędem przeciw Bogu i człowiekowi, wierze i rozumowi. Skutki takich błedów sa oczywiste. Większość z nich została popełniona w przeszłości i rozeznana przez Kościół, jak chocby manicheizm (od którego az bije z tego przytoczonego rozumowania). Ciało i dusza muszą się nawzajem do siebie dostosowywać, jednak wzorcem tej wspólnoty jest właśnie bóg-człowiek, czyli Jezus Chrystus. Chcąc zgłębić człowieka, trzeba zapoznać się wpierw z Tą Osobą. Nie istnieje *żadna* filozofia ani *żadna* nauka, która oferuje człowiekowi życie, wraz z poznaniem tegoż życia, oprócz tej, *Którą* daje Chrystus. Daje non stop.
Sursum corda!
PS Wyrózniłem słowo “ktorą”, gdyż jest to fakt; uzycie “jaką”, byłoby jakimś tam porównywaniem, a nie stwierdzaniem faktu, faktu obecności Chrystusa.
@Szanowni komentatorzy: Joanna, DelfInn; dziękuję za komentarze , odpowiem wieczorem :-)
Dziś mam taką refleksję:
Stoi na stacji arcykłamliwa,
gender fluid diva
Ciężka, ogromna i żółć z niej spływa
bardzo zjadliwa…
Przepraszam za wstęp, ale on jest moim zdaniem adekwatny do zjawiska, które rodzi pytanie, czy jest sens tłumaczyć, że białe nie jest czarne i na odwrót? Powinniśmy przede wszystkim dbać o granicę oddzielającą normalne od nienormalnego.
A poza tym, niezależnie na jakie wyżyny intelektualne się wzbijemy lub jak bardzo będziemy subtelni i tak efekty mamy mierne…
Swego czasu zaproponowałem taki sposób
Dziękuje za komentarz :-)
A propos predyspozycji, one rzeczywiście mogą być istotne w kształtowaniu “odchyłek”.
Odpowiem trochę podobnie jak w poprzedniej odpowiedzi
zostałem obarczony normalnością i dlatego nieraz trudno mi się jest wikłać w rozumienie nienormalności.
Odpowiem za pomocą filmu, który obnaża bzdurę gender:
Protestuj: https://www.protestuj.pl/nie-dla-manipulowania-plcia–zatrzymajmy-absurdalny-projekt-ustawy,48,k.html