Dietrich Bonhoeffer (ur. w 1906 r. we Wrocławiu – zm. 9 kwietnia 1945 r. w obozie koncentracyjnym Flossenburg w Niemczech). Profesor teologii i duchowny protestancki zapamiętany jako zagorzały przeciwnik ideologii hitlerowskiej, widzący w niej zagrożenie dla chrześcijan, dla Niemiec i ludzkości. Wbrew postawie oficjalnego luteranizmu niemieckiego, popierającego nazizm i realizującego jego ideologię, zakładał wspólnoty będące w opozycji i nawoływał do sprzeciwu. Objęty zakazem publikacji, pracy naukowej i głoszenia kazań związał się z ruchem konspiracyjnym dążącym do obalenia Hitlera. Aresztowany w kwietniu 1943 r. przebywał w więzieniu w Berlinie, gdzie napisał wiele swoich prac, a następnie w obozach koncentracyjnych w Buchenwaldzie i Flossenburgu, gdzie został stracony na szubienicy dwa tygodnie przed kapitulacją Trzeciej Rzeszy.
Według Dietricha Bonhoeffera, głupota nie jest jedynie brakiem wiedzy lub defektem inteligencji. Nie jest to też cecha, którą przypisać należy jednostkom mniej wykształconym lub mniej zdolnym intelektualnie. Wręcz przeciwnie: głupota jest zjawiskiem znacznie bardziej skomplikowanym i niebezpiecznym. Głupota nie polega na jedynie nierozumieniu rzeczywistości, ale na odrzuceniu samej potrzeby jej rozumienia. To mechanizm psychologiczny który sprawia, że człowiek nie tylko nie dostrzega własnej ignorancji, ale broni jej z zawziętością. Co więcej, im bardziej głupi człowiek jest przekonany o swojej racji, tym trudniej do niego dotrzeć argumentami. To nie jest sam brak wiedzy, ale stan umysłu. Stan, który czyni człowieka ślepym na prawdę i odpornym na logiczne myślenie. Dlatego głupota nie jest jedynie przeciwieństwem mądrości, jest jej wrogiem. Największym zagrożeniem nie jest człowiek pozbawiony wiedzy, ale człowiek z fałszywą pewnością. To sprawia, że nawet rozsądni ludzie mogą zachowywać się głupio.
Bonhoffer dostrzegł, że głupota pojawia się w określonych warunkach społecznych, zwłaszcza w czasach krysysu, chaosu lub silnej presji grupowej. Ludzie, którzy normalnie zachowaliby się krytycznie, zaczynają działać mechanicznie, kierując się emocjami zamiast refleksją. Pojawia się w nich potrzeba prostych odpowiedzi na skomplikowane problemy, a to prowadzi do przyjmowania gotowych narracji (…) i utraty zdolności do samodzielnego myślenia. Głupota nie pojawia się nagle, jest wynikiem długotrwałego procesu, w wyniku którego człowiek przestaje zadawać pytania, przestaje wątpić i przyjmuje to, co mu się narzuca (…)
Warto dotrwać do końca tego niedługiego a pasjonującego wykładu, gdzie Bonhoeffer podaje też sposoby, jak nie stać się „jednym z nich”.
“Nie tracąc zdolności do samodzielnego myślenia” stwierdzam, że wykład nie jest pasjonujący, bo te same tezy stawiane są wiele razy w trakcie “wykładu”. Mimo wszystko dobrze wiedzieć kogo naukowo uważać za głupca.
Zawsze aktualne:
Bonhoeffer pisał swój “wykład” w więzieniu hitlerowskim. Był naocznym świadkiem umysłowej degrengolady społeczeństwa, które zarazem potrafiło wydać Goethego i cały legion wielkich myślicieli. Jego obserwacje są przenikliwe i do dziś aktualne. Definiuje głupotę nie jako nieszczęście indywidualne, ale jako dopust społeczny. Tak i my teraz jesteśmy naocznymi świadkami zbiorowej degrengolady, pod wpływem przebiegłej indoktrynacji i manipulowania społeczeństwa, które zarazem potrafiło wydać Jana Pawła II i legion wybitnych poetów. Jeśli Pan tego nie dostrzega i ironizuje na temat głębokiej i przenikliwej definicji głupoty indukowanej propagandą i strachem, no to pańska strata.
nie uważam, że wysłuchanie definicji głupoty było stratą, wręcz przeciwnie. Chodziło mi jedynie o narrację lektorską filmu. Tekst nad filmem jest konkretny, lepszy niż lektorski wykład.
Dietrich Bonhoeffer w więzieniu napisał m.in. piękny tekst, który funkcjonuje jako piosenka.
Kto nie zna niemieckiego może go sobie przetłumaczyć:
Von guten Mächten treu und still umgeben
behütet und getröstet wunderbar
so will ich diese Tage mit euch leben
und mit euch gehen in ein neues Jahr.
Noch will das Alte unsre Herzen quälen
noch drückt uns böser Tage schwere Last.
Ach Herr, gib unsern aufgeschreckten Seelen
das Heil, für das du uns bereitet hast.
Von guten Mächten wunderbar geborgen
erwarten wir getrost, was kommen mag.
Gott ist bei uns am Abend und am Morgen
und ganz gewiss an jedem neuen Tag.
Und reichst du uns den schweren Kelch, den bittern
des Leids, gefüllt bis an den höchsten Rand
so nehmen wir ihn dankbar ohne Zittern
aus deiner guten und geliebten Hand.
Doch willst du uns noch einmal Freude schenken
an dieser Welt und ihrer Sonne Glanz
dann wolln wir des Vergangenen gedenken
und dann gehört dir unser Leben ganz.
Von guten Mächten wunderbar geborgen
erwarten wir getrost, was kommen mag.
Gott ist bei uns am Abend und am Morgen
und ganz gewiss an jedem neuen Tag.
Lass warm und hell die Kerzen heute flammen
die du in unsre Dunkelheit gebracht
führ, wenn es sein kann, wieder uns zusammen.
Wir wissen es, dein Licht scheint in der Nacht.
Von guten Mächten wunderbar geborgen
erwarten wir getrost, was kommen mag.
Gott ist bei uns am Abend und am Morgen
und ganz gewiss an jedem neuen Tag.
Wenn sich die Stille nun tief um uns breitet
so lass uns hören jenen vollen Klang
der Welt, die unsichtbar sich um uns weitet
all deiner Kinder hohen Lobgesang.