Gdy martwica mózgu jeszcze Polski nie dopadła…

Przypadkiem wszedłem na ten link i ze wzruszeniem obejrzałem raz jeszcze ten niezwykły film (z 1946 r. To już prawie 80 lat!).

Pomijając obecne na początku filmu i rozsiane tu i tam wstawki propagandowe, zarazem jaki tu jest wierny, pełen miłości i znawstwa obraz społeczeństwa polskiego z ostatnich chwil, gdy jeszcze było ono pięknym, bohaterskim, bujnym, rozwijąjącym się narodem. Ile tu wciąż prostego polskiego ducha, który dla tamtego pokolenia zdawał się czymś oczywistym, jak wdychane powietrze. I ta wyśmienita polszczyzna, dykcja, emisja, ci aktorzy! Szaflarska, Duszyński, Kurnakowicz, Świderski, i jaki kompletny brak zepsucia, wulgarności, ohydy lewackiej, której nawieziono nam w późniejszych latach (już wtedy nawożono) ze wschodu i zachodu. Okazaliśmy się na nią nieodporni. Można zapytać: a który naród by się okazał? Owszem, ale Polska została szczególnie “impregnowana” na to setkami lat prześladowań, okupacji, znała się na tych chwytach i metodach bardziej niż inni. A mimo to – upadła, czy raczej wciąż na naszych oczach upada, jak długo jeszcze? Bo jest wciąż cień nadziei…

Zachęcam  Was w te Wielkopostne dni do wzmocnienia ducha tymi tak jeszcze niedawnymi dla mego pokolenia obrazami pięknego patosu, najczystszej wzniosłości, wiary (moimi rodzicami mogliby być właśnie Szaflarska czy Duszyński, i poniekąd takimi byli).

 

O autorze: pokutujący łotr