Appendix do „Dzieje Całunu …. „

Tekst niniejszy traktuje o losach Całunu Turyńskiego w czasie pierwszej oraz w szczególności drugiej wojny, stanowiąc niejako uzupełnienie poprzedniego tekstu o dziejach Całunu od wieku 1-go po wiek 20-ty.
https://ekspedyt.org/2024/02/16/dzieje-calunu-od-jerozolimy-do-turynu/

Rozpoczęcie przez Niemcy kampanii wojennej przeciwko Polsce we wrześniu 1939 r., a także fakt formalnego przystąpieniu do wojny z Niemcami przez Francję i Anglię, zapaliło lampki ostrzegawcze wśród opiekunów Całunu, gdyż Włochy, jako państwo Osi, były zobligowane do tego aby walczyć po stronie Niemiec. A Turyn był jednym z największych ośrodków przemysłowych we Włoszech (zakłady FIAT, stalownie, montownie, etc.). Było więc pewne, że bombardowania nie ominą tego miasta. Już podczas pierwszej wojny wojska austro-węgierskie, przy wsparciu korpusów niemieckich, w trakcie  ofensywy na  północy Włoch (jesień 1917 r. i pierwsze półrocze 1918 r.), podjęły próby zbombardowania fabryk w Turynie, lecz  niewiele z tych zamiarów wyszło. Samoloty ówczesne do realizacji takiego zadania nie dysponowały wystarczającymi parametrami. Tak więc w 1918 r. Całun został ukryty, ale nie opuścił Turynu.

W 1939 r. sytuacja była zdecydowanie inna. Intensywny rozwój lotnictwa stwarzał zagrożenia o skali nieznanej z realiów wojny poprzedniej. Przybliżone wyobrażenie o możliwościach ataków lotniczych opierało się na przebiegu wojny domowej w Hiszpanii, która formalnie zakończyła się kilka miesięcy wcześniej, niż rozpoczęła się agresja armii niemieckich na Polskę.

W tamtym czasie właścicielem Całunu była dynastia sabaudzka (Casa di Savoia – Dom Sabaudzki), czyli jej formalna głowa król Wiktor Emanuel III, podówczas człowiek już 70-letni i nie zainteresowany czymś  innym, oprócz stanu własnego zdrowia. Dlatego inicjatywę w kwestii ewakuowania Całunu z potencjalnie niebezpiecznego miejsca, jakim był Turyn i ukrycia gdzieś indziej, podjął arcybiskup Turynu kardynał Maurilio Fossati we współpracy z kardynałem Luigi Maglione – sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej, a ściślej papieża Piusa XII.

W Turynie miejscem wyznaczonym dla przechowywania Całunu była specjalnie w tym celu zaprojektowana i zbudowana w latach 1666-1690 przez zakonnika augustianina (teatyna), architekta Guarino Guariniego, kaplica (Cappella della Sacra Sindone). Kaplica ta stanowi łącznik pomiędzy bazyliką katedralną Św. Jana Chrzciciela w Turynie (Duomo San Giovanni Battista), a Pałacem Królewskim (Palazzo di Reale).

Wymienieni dostojnicy Kościoła Rzymsko-katolickiego skontaktowali się z następcą tronu włoskiego, księciem Humbertem (późniejszy Humbert II di Savoia, jednomiesięczny król Włoch w okresie od 9 maja do 12 czerwca 1946 r.). W efekcie król Wiktor Emmanuel wyraził zgodę na wywiezienie płótna Całunu w celu ukrycia go przed przewidywanymi skutkami działań wojennych. Rozważano dwie lokalizacje: jako miejsce tymczasowe Pałac Kwirynalski na Watykanie oraz docelowo klasztor zakonu Benedyktynów na Monte Cassino.

Natomiast kardynał Luigi Maglione wskazał, jako lepsze miejsce, sanktuarium na terenie  opactwa Benedyktynów w Montevergine (prowincja Avellino, region Kampania), położone na wysokości niemal 1300 m npm i oddalone o ok. 100 km w linii prostej na południowy wschód od Monte Cassino.

Klasztor i opactwo na górze Monte Virgiliano (dzisiejsze Montevergine  –  Góra Dziewicy) założył w 1126 r. Wilhelm z Vercelli (późniejszy święty w Kościele Powszechnym, kanonizowany w 1795 r.), który po odbyciu pielgrzymki do Santiago de Compostella i spotkaniu się tam ze św. Janem z Matery (Jan z Pulsano), przybył do tej okolicy. Oczarowany pięknem tutejszego pejzażu górskiego zdecydował się zamieszkać w jednej z grot, by w tym miejscu wieść życie eremity.

I tutaj objawił mu się Jezus Mesjasz polecając, by Wilhelm założył sanktuarium poświęcone Matce Bożej, a ponadto  wspólnotę mniszą, która opiekowałaby się tym świętym miejscem. . Wilhelm utworzył bractwo o regule opartej na benedyktyńskiej (czyli Św. Benedykta z Nursji). Bractwo to znane jest jako wilhelmianie. W sanktuarium Monte Vergine znajduje się obraz Matki Bożej. Św. Wilhelm zmarł w 1142 r. w Goleto (opactwo Benedyktynów w Kampanii, prowincja Avellino). Szczątki świętego przeniesiono w 1807 r. do Montevergine i umieszczono w krypcie tutejszego sanktuarium.

Największym wyzwaniem logistycznym było wywiezienie Całunu z Turynu w taki sposób, aby zdarzenie utrzymać w tajemnicy przed wiernymi i żeby miejsce przeznaczenia znała tylko niezbędna ilość osób. Było ich dwanaście i wszystkie dochowały tajemnicy.

W nocy 7 września 1939 r. skrzynia, w której umieszczony był Całun (w czasie gdy nie był wystawiany na pokazach dla wiernych), została przeniesiona do prywatnego mieszkania Kustosza Całunu, prałata Paolo Brusa, gdzie przy pomocy Don Giuseppe Gallino – teologa zajmującego się badaniem Relikwii, ozdobną skrzynię z Całunem zapakowano do obitej szarym płótnem zwykłej drewnianej skrzyni i oznaczonej jedynie napisem „Relikwiarz”.  Skrzynię zawieziono na dworzec kolejowy i wysłano jako zwyczajną kolejową przesyłkę towarową do Watykanu. W watykańskim Pałacu na Kwirynale skrzynia z Całunem przebywała od 8 do 26 września 1939 r. W tzw. międzyczasie Pius XII wyraził swoją zgodę na przechowanie Całunu w sanktuarium na Montevergine. Do miejsca swojego przeznaczenia przesyłka dotarła samochodem przy asyście kapelana sanktuarium Giuseppe Gariglio, a „pokwitował” jej dostarczenie przeor sanktuarium Bernardo Rabasca.

Na schowek dla skrzyni z Całunem wykuto specjalną wnękę w skale (zboczu góry), do której przylegał bezpośrednio mur sanktuarium. Było to miejsce „pod bocznym chórem nocnym”, na którym zakonnicy, nieświadomi faktu ukrycia najważniejszej Relikwii chrześcijaństwa, wykonywali tuż obok swoje śpiewy modlitewne. Całun był ukryty w tym miejscu przez siedem lat, jeden miesiąc i cztery dni.

Miasteczka na drodze aliantów do Rzymu były kompletnie zniszczone. Zniszczone zostało całkowicie Avellino, a w położonym o ok. 20 km od tego miasteczka opactwie stacjonowała część formacji niemieckich (położone wysoko w górach zabudowania opactwa stanowiły dogodne miejsce do obserwacji ruchu samolotów), zniszczone kompletnie zostało także Cassino oraz zostały zrównane z ziemią inne okoliczne miejscowości. Klasztory wokół miejscowości pełniły rolę schronienia dla uchodźców zbombardowanych miasteczek oraz funkcjonowały jako szpitale dla rannych i chorych. Taką rolę pełnił także klasztor na Monte Cassino, oznakowany wielkim czerwonym krzyżem na białej płachcie, widoczny doskonale dla pilotów. W promieniu 300 metrów wokół klasztoru nie było żadnych stanowisk ogniowych oddziałów niemieckich, o czym alianci byli poinformowani od początku walk. Wydawało się to być dostateczną gwarancją, że klasztor ominie niszczycielskie bombardowanie. Tym bardziej, że nie zdążono z niego ewakuować wszystkich przechowywanych tam zabytków piśmiennictwa z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Jak również znajdowała się w klasztorze ekspozycja księcia Piemontu, wspomnianego Humberto di Savoia,  a mianowicie gromadzone przez wiele lat obrazy i grafiki przedstawiające Całun Turyński. Po raz pierwszy zbiór ten, znany jako Kolekcja Jego Królewskiej Wysokości Księcia Piemontu, został wystawiony w Turynie w 1931 r., a następnie kolekcja znalazła miejsce w watykańskim Palazzo del Quirinale. Po wybuchu wojny zdeponowano ją w klasztorze na Monte Cassino, ale wskutek zbombardowania klasztoru przez lotnictwo alianckie uległa kompletnemu zniszczeniu.

Moje osobiste przekonanie jest takie, że protestanccy ikonoklaści i masoni z dowództwa alianckiego, zajadli oraz  zdeklarowani heretycy, którzy antykatolicyzm (antypapizm) wyssali z mlekiem, byli przekonani (np. w oparciu o raporty siatki wywiadowczej), że skoro tam jest przechowywana kolekcja o takiej tematyce, to jest tam ukryty również Całun, skoro przymiarki do tej lokalizacji były wcześniej. To może stanowić istotny powód furiackiego  niszczenia klasztoru akurat na Monte Cassino, mimo że nie był on obiektem o przeznaczeniu militarnym. Pozostałe klasztory, usytuowane opodal innych szczytów górskich w tym rejonie ominął podobny los.

Gdy wojna zakończyła się, we Włoszech zapanował chaos, w ramach rozliczania się z “faszystami” dokonywano masowych linczów, czyli samosądów. Na porządku dziennym działy się rozboje, rabunki, gwałty, morderstwa itp.

W wyniku zdarzeń, które zaszły tuż po wojnie,  niespodzianie pojawił się trudny do rozwiązania problem. Otóż w protokóle, na mocy którego Całun został oddany na przechowanie do sanktuarium w Montevergine, znajdował się zapis w brzmieniu, iż „relikwia ta zostanie zwrócona i wydana, gdy tylko będzie taki nakaz Jego Wysokości Króla Imperatora”. Tymczasem 9 maja 1946 r. Wiktor Emanuel abdykował na rzecz swojego syna Humberta, a w czerwcu tego samego roku, w wyniku referendum została zniesiona monarchia we Włoszech. Co prawda  większością ledwo 51% głosów (zapewne ktoś posiada wiedzę o tym, jakie były prawdziwe wyniki tego głosowania). Wskutek czego obaj ostatni władcy z Domu Sabaudzkiego udali się na wygnanie, najpierw do Egiptu, gdzie w następnym roku zmarł okradziony doszczętnie przez złodziei ojciec, zaś syn Humbert wyjechał z Egiptu przez Szwajcarię do Portugalii i tam znalazł schronienie w miejscowości Cascais k/Lizbony.  (Humbert II di Savoie,

W rozporządzeniu Humberta II di Savoia znalazła się dyspozycja, aby po jego śmierci całkowita własność Całunu została przekazana jako dar dla Stolicy Apostolskie. Rozporządzenie to  zostało podpisane w Genewie 27 marca 1981 r., czyli na dwa lata przed śmiercią króla, który przebywał w Szwajcarii na leczeniu szpitalnym.

W październiku 1946 r. do arcybiskupa Turynu kardynała Maurilio Fossati dotarła zgoda wyrażona na piśmie przez byłego króla Humberta na zabranie Całunu z sanktuarium, co niezwłocznie zostało wykonane i Całun powrócił do Turynu w ostatnim dniu  października tego roku.

 

 

O autorze: stan orda

lecturi te salutamus