Bronisław Wildstein
wobec wojny, zarazy i nicości
Spotkanie autorskie
w Salonie Literackim Instytutu Literatury
Prowadzenie: Jakub Moroz
Kraków, 3 kwietnia 2023 r.
[dokumentacja: zdj. i wideo – Józef Wieczorek]
Bronisław Wildstein
wobec wojny, zarazy i nicości
Spotkanie autorskie
w Salonie Literackim Instytutu Literatury
Prowadzenie: Jakub Moroz
Kraków, 3 kwietnia 2023 r.
[dokumentacja: zdj. i wideo – Józef Wieczorek]
Copyright Legion Św. Ekspedyta. All Rights Reserved.
Oj, trochę Pan chyba niekonsekwentny w swych postach. Zazwyczaj krytykuje Pan warszawkę i krakówek, a tu prezentacja krakówka w najczystszym wydaniu. Jakub Moroz, dyrektor TVP Kultura to przecież pieszczoch Klubu Jagiellońskiego – takiego trochę młodszego Obłudnika Powszechnego, nagradzanego przez Bronisława Komorowskiego i Dudę. Zaś jego rozmówca jeszcze lepiej, mason z paryskiej loży Kopernik.
Bronisław Wildstein nie mówi niczego nowego, niczego co by przekraczało granicę poprawności politycznej obowiązującej w gronie zwolenników antynarodowych socjalistów popierających w politycznej praktyce to, co krytykuje jak najbardziej ogólnie Bronisław Wildstein.
Poruszone zagadnienia, trzeba przyznać, istotne, lecz domyślne odniesienia te co zwykle – tylko do jednego obozu, a przecież ideologia antykultury, którą m.in. krytykuje Wildstein jest szczodrze dotowana, chroniona i wdrażana w życie na różnych poziomach przez obóz przedśmiertnej zmiany (PiS) z którym się związał.
Inkluzywność ante portas czyli 4K w polskich szkołach
Nie czytałem i nie będę czytać tej książki, lecz opierając się na tym co mówił, nie usłyszałem nic o psychopandemii, która za pomocą lockdownu zabiła ok. 200 tyś ludzi nie chorujących na żadną z gryp, w tym “covidową”. Słowo “zaraza” użyte jest jako metafora, a w porywach, w dosłownym znaczeniu użyte jest jako coś z czym “nie poradziła sobie ludzkość”.
Jakby tego postu nie było to nie byłoby czego krytykować! Ja antykultury unieważniania nie stosuję. Po prostu dokumentuję pro publico bono. Taka działalność filantropijna.
Taka działalność filantropijna
OK, tylko po co? Myślę, że i bez naszej cyt. “działalności filantropijnej” oni doskonale sobie radzą. Pozdrawiam.
Dokumentuję także poczynania Franka Vetulaniego, który i bez mojej działalności filantropijnej, doskonale sobie radzi na froncie z cywilizacją chrześcijańską, niestety przy obojętności/a nawet wsparciu uważających się za obrońców naszej cywilizacji. Staram się otwierać oczy moimi materiałami, ale wielu nie chce ich znać, stad np. nie mam wydawcy mojej książeczki 11 przykazanie? która by naszym mogła oczy otworzyć. Nie chcą i już, a Franek może sobie bluzgać na wszelkie świętości wcielając w życie przesłania kreowanego na autorytet moralny Mariana Turskiego, propagatora 11 przykazania [nie bądź obojętny].
Szanuję Pana działania i cenię Pańskie wpisy na Legionie. Jedynie odruch sprzeciwu budzi we mnie wszelkie nagłaśnianie działalności tego przebiegłego towarzystwa, nawet w najlepszej wierze. Oczywiście, Pan jest tego doskonale świadom i nie miałem w żadnym razie zamiaru krytykować czy “pouczać” Pana. Proszę wybaczyć, jeśli tak to zabrzmiało. A ten zwariowany typek od Vetulanich to jakiś przypadek zapewne genetyczny i obawiam się, że nie ma na to lekarstwa innego jak egzorcyzm. Ale przedtem powinno się wyspowiadać z całego życia, czego ten osobnik raczej nie jest w stanie uczynić (diabeł będzie go ciągnął za poły byle dalej od kościoła, jak Twardowskiego). Ale dla Boga nie ma spraw beznadziejnych. Może ktoś modli się za niego, jakaś pobożna ciocia czy babcia, których w takiej rodzinie może jest parę. Pozdrawiam.
Przypominam jeden z felietonów Autora:
Jako wyraz nieobojętności na “XI przykazanie”
Wydawnictwo Czarne wydało niedużą książeczkę Mariana Turskiego [XI. Nie bądź obojętny] prezentującą tak w języku polskim, jak i angielskim jego wystąpienia publiczne w ciągu kilku ostatnich lat, z najbardziej znanym o „XI przykazaniu” z roku 2020, wygłoszonym w Oświęcimiu w dniu obchodów siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Wstęp napisała laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury Olga Tokarczuk, podkreślając, że Marian Turski, b. więzień Auschwitz, jest jednym z niewielu, którym udało się przetrwać i skłaniając do zastanowienia, jakby się przełożyło na idee społeczne, powieści, odkrycia naukowe, kompozycje muzyczne, gdyby ci wszyscy, którzy zginęli w obozach, żyli … Takie zastanawianie jest jak najbardziej uzasadnione, choć dobrze by było je rozszerzyć na tych, którzy zginęli w wyniku instalacji komunizmu, a było ich jeszcze więcej. Autorka uważa, że Marian Turski ”jest człowiekiem, który widzi świat we właściwych proporcjach” może dlatego, że „sam go tworzył”.
Wyrażając obawę o zapominanie zła, traktuje książkę jako szczepionkę przeciw złu, przestrzegając, że jak się nie będziemy szczepić „najstraszniejszymi doświadczeniami przeszłości – choroba wróci”. Trudno nie przyznać racji tym obawom, ale w tym wstępie, podobnie jak i w tej książce, nie widać właściwych proporcji i można wyrazić obawę, że to może prowadzić do zapomnienia zła wyrządzanego przez drugi totalitaryzm – obłędny komunizm, tworzący bezmiar zła. A autor książki – Marian Turski – w swym życiu sam go tworzył, wspierając w Polsce jego instalację. Widać był zaszczepiony przeciwko barbarzyństwu nazistowskiemu, ale nie szczepił się przeciwko barbarzyństwu komunistycznemu, stąd mimo strasznych doświadczeń życiowych w obozach niemieckich, był obojętny na straszne doświadczenia życiowe innych ludzi więzionych, torturowanych, mordowanych w systemie komunistycznym i to przy jego współistnieniu, aktywności i to na polu propagandy, gdyż w takim sektorze instalowanego systemu zła (ZMW, Sztandar Młodych, później Polityka) działał. Nie był obojętny na zło komunistyczne, ale je wspierał, kiedy straszliwie torturowani, mordowani byli inni ludzie, też ci, którzy, podobnie jak Marian Turski, przeszli piekło Auschwitz!
Byłem świadkiem tego historycznego przemówienia w scenerii pozostałości po obozie zagłady Birkenau – które tak poruszyło świat, ale bezrefleksyjnie. Stąd pomysły przyznania nagrody Nobla, przyznanie nagrody oświęcimskiej, czy im. ks. Stanisława Musiała, no i wydanie tej książeczki.
W mojej publicystyce na te fakty reagowałem, aby skłonić innych do refleksji, ale chyba mało skutecznie. Wielu o tym propagowanym przez Mariana Turskiego „XI przykazaniu” nawet nie słyszało. Ja nie mogłem pozostać obojętny, bo przecież niejako unieważniane jest dzieło boskie – Dekalog, który spadł nam z Nieba, a w zastępstwie promowane jest jako „przykazanie” dzieło ludzkie, i to niezależne od wartości. Z takiego „przykazania” nic dobrego nie może powstać, o czym świadczy i postawa Mariana Turskiego, opowiadającego się jednocześnie i za „XI przykazaniem”, i za złem. Wobec takiego stanu rzeczy nie można być obojętnym. W tym historycznym przemówieniu Mariana Turskiego widać też sprzeczności. Mówił, że jest oczywistą oczywistością, że „Auschwitz nie spadł nam z nieba”, na końcu przestrzegając, że „jeżeli będziecie obojętni – to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba”.
Straszenie niebem jest przy tym niestosowne tym bardziej, że Auschwitz był emanacją piekła a nie nieba, stąd może byłoby uzasadnione straszenie piekłem a nie niebem! Sam Marian Turski ma się zresztą czego obawiać, nie tylko za swoje grzechy z okresu instalacji komunizmu, ale i dziś potępia ruchy pro life, opowiadając się za śmiercią, i to nienarodzonych, całkiem bezbronnych. Nie bez przyczyny „XI przykazanie” wykorzystywane jest w przestrzeni publicznej w manifestacjach proaborcyjnych, „tęczowych”, Strajku Kobiet, ziejących wulgaryzmami, nienawiścią do wszelkich wartości Dekalogu z wiary chrześcijańskiej. I o zgrozo ten stan rzeczy jest aprobowany, a nawet wspierany przez centra tworzenia naszych elit. Wystąpienia w obronie życia to mowa nienawiści, wystąpienia za zabijaniem -przejaw miłości [sic!].
Można by raczej przestrzegać, że jak będziecie obojętni, to nawet się nie obejrzycie, jak was, waszych potomków pochłonie piekło.
Ostatnio w Krakowie organizowano protesty, spektakle nienawiści wobec Małopolskiej Kurator Oświaty, jej przywiązania do chrześcijańskich wartości. Powoływano się na „ XI przykazanie” propagowane przez Mariana Turskiego. Marian Turski słusznie uważa, że stygmatyzowanie człowieka prowadzi do eskalacji nienawiści, a tu jego „przykazanie” właśnie prowadzi do stygmatyzowania człowieka i nienawiści.
W protestach brał udział znany z nienawiści wszystkiego, co się wiąże z religią, student UJ Franiczek Vetulani, także aktywny na polu opluwania bohaterów walki o niepodległość! Sam Marian Turski w czasach instalacji komunistycznego zniewolenia Polaków stał po stronie tych, co mordowali żołnierzy niezłomnie walczących o niepodległość i w jednym z tekstów przypomina obawę przed podziemiem niepodległościowym. A do tego podziemia należał inny więzień KL Auschwitz – Witold Pilecki – okrutnie torturowany i następnie zamordowany przez UB. Czy można być na taką postawę obojętnym?
Marian Turski zdecydowanie negatywnie wyraża się o ruchu pro life, który jego zdaniem uczciwiej by było nazwać pro hate, bo rzekomo lansuje w przestrzeni publicznej hasła pełne pogardy, wywołujące nienawiść. Czyli co? Obrona życia i to bezbronnych, jeszcze nie narodzonych – to nienawiść, to pogarda?
Czy można być obojętnym wobec takiej nienawiści do ludzi postępujących zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, z Dekalogiem? Czy można milczeć wobec takiej postawy propagującego XI przykazanie, czyli „nie bądź obojętny”, niestety, „przykazania” oderwanego od wartości, stąd groźnego przy wprowadzaniu go w życie.
Zdumiewające jest przy tym, że „przykazanie” to jakby było skierowane tylko do płci męskiej , a co z płcią żeńską? Winno chyba też brzmieć „nie bądź obojętna”? A co ze społecznością LBGT? Przecież Marian Turski występuje w swych tekstach w obronie rzekomo prześladowanej społeczności LGBT, reprezentującej podobno kilkadziesiąt płci! Chyba się językowo pogubił, albo język polski jeszcze się nie dostosował wystarczająco do ideologii LGBT.
Jeśli ci, którzy słabiej się orientują w sprawach innych płci, czasem się pomylą i zwrócą „po męsku” do osoby wyglądającej na mężczyznę, ale czującej się kobietą, są oskarżani o dyskryminację, homofobię, mowę nienawiści…. A Marian Turski, propagując „po męsku” „XI przykazanie” jest ok?
Niemal w całej Polsce przeszły ostatnio (15 maja) procesje pod nazwą „Różaniec za Polskę” w obronie Polski, rodziny, życia, organizowane przez środowiska katolickie, także stowarzyszenia pro life, postępujące zgodnie z Dekalogiem i wyrażające przy tym postawę, aby nie być obojętnym wobec zagrożeń dla Ojczyzny, dla rodziny, dla życia. Poniekąd w zgodzie z „XI przykazaniem”, ale w niezgodzie z propagującymi „XI przykazanie”, jednocześnie unieważniającymi wartości Dekalogu. Przypominano biblijne słowa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Gdyby to przykazanie było respektowane, nie byłoby Auschwitz ani obecnej putinowskiej barbarii, ani nienawiści wobec katolików z różańcami, czy chrześcijańskimi poglądami i zasadami.
Żadne „XI przykazanie” nie jest potrzebne, tym bardziej, gdy jest stosowane niezgodnie z Dekalogiem! Propagujący potrzebę swoiście rozumianego „ XI przykazania” i entuzjaści oświęcimskiego wystąpienia Mariana Turskiego, rzekomo na miarę Nobla, chyba czynią to bez głębszej refleksji.
Oby te moje uwagi skłoniły wyznawców „XI przykazania” do przemyślenia treści zawartych w książce Mariana Turskiego, wobec których ja nie mogę być obojętny.
Józef Wieczorek
/Były wykładowca UJ, wykluczony z systemu uczelnianego w PRL, obecnie publicysta, jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz naprawy patologicznej domeny akademickiej./
Warto przypomnieć, że właścicielem Wydawnictwa Czarne, które wydało tę książczynę Olgi Tokarczuk o stalinowskim cenzorze Mosze Turbowiczu vel Marianie Turskim, jest pisarz Andrzej Stasiuk wraz z żoną o nazwisku Sznajderman. Czy wśród tych siewców nieprawdy jest choć jedno polskie nazwisko? Mieszkający na wsi Stasiuk, po masakrze w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. jedną ze swych owiec nazwał Smoleńsk. I co tu komentować.