„Roe vs Wade” czyli nie tylko aborcja

Orzeczenie w sprawie ‘Roe vs Wade’ nawet nie dotyczy aborcji, ale nadmiernego zasięgu [prawa] federalnego. Sędziowie jasno to wyrazili.(…) Konstytucja określa wszystkie uprawnienia rządu federalnego, a wszystko, co nie zostało w niej wyraźnie wymienione, jest de facto sprawą poszczególnych stanów.

−∗−

Tłumaczenie artykułu z serwisu Off-Guardian na temat głośnej za oceanem (i nie tylko) sprawie ‘Roe vs Wade’ i czy tak naprawdę chodzi w tym wszystkim o aborcję.

___________***___________

 

Czy sprawa „Roe vs Wade” NAPRAWDĘ dotyczy aborcji?

Kilka godzin temu Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych (SCOTUS) potwierdził swoje orzeczenie uchylające sprawę ‘Roe vs Wade’, która w latach 70. stanowiła precedens dla aborcji jako prawa człowieka w Stanach Zjednoczonych.

Gdy tylko ta decyzja po raz pierwszy „wyciekła” kilka miesięcy temu, stała się popularnym tematem w całych Stanach Zjednoczonych i do pewnego stopnia w reszcie krajów anglosaskich [Anglosphere]. Kiedy tylko zostało to potwierdzone popołudniu, już i tak ‘podkręcony’ dialog osiągnął nowe wyżyny.

Eksperci pro-choice, politycy i celebryci zalewają cyberprzestrzeń porównaniami do ‹Handmaid’s Tale› [Opowieść podręcznej] i innych narzucanych wzorców [memes]. Twierdzą, że aborcja na żądanie jest podstawowym prawem i przyjmują dość niepokojące stanowisko, że aborcja jest powodem do dumy.

Po drugiej stronie podziału są chrześcijanie, tradycjonaliści i republikańscy politycy opowiadający się za świętością wszelkiego życia, niezależnie od kontekstu czy komplikacji.

Obie strony są zabetonowane aż po histerię i tak naprawdę nie wyglądają na skłonne do ustępstw.

Jak w przypadku większości rzeczy, rozsądny grunt jest gdzieś pośrodku.

Bez względu na prawo, kobiety czasami szukają aborcji i prawdopodobnie najlepiej, jeśli mają dostęp do bezpiecznych, czystych miejsc. Jednakże stosowanie aborcji jako formy antykoncepcji jest zarówno ohydne, jak i bezsensowne, a aborcja zdolnych do życia dzieci w średnim lub późnym terminie jest odrażająca – zarówno w koncepcji, jak i w praktyce.

Nic z tego nie ma jednak znaczenia, ponieważ orzeczenie w sprawie ‘Roe vs Wade’ nawet nie dotyczy aborcji, ale nadmiernego zasięgu [prawa] federalnego. Sędziowie jasno to wyrazili.

Chociaż Stany Zjednoczone zagubiły się w ciągu 250 lat w coraz większej centralizacji, USA powstały jako luźna federacja quasi-niepodległych stanów, z centralnym rządem federalnym, który miał ściśle ograniczone uprawnienia do uchylenia lokalnego ustawodawstwa.

Mówiąc najprościej, Konstytucja określa wszystkie uprawnienia rządu federalnego, a wszystko, co nie zostało w niej wyraźnie wymienione, jest de facto sprawą poszczególnych stanów.

Przez dziesięciolecia rządy federalne wykorzystywały decyzje SCOTUS [Sądu Najwyższego], aby ominąć te ograniczenia, opierając się na precedensach, a nie na faktycznym ustawodawstwie, w celu kontrolowania praw stanowych z Waszyngtonu.

Casus ‘Roe vs Wade’ jest klasycznym tego przykładem, a jego cofnięcie zmienia tylko jedną rzecz: prawo aborcyjne powróci do kwestii na poziomie stanowym, a nie federalnym.

…ale czy w ogóle o to chodzi?

Na głębszym poziomie wydaje się, że trwa przedłużona kampania brutalnego podziału Stanów Zjednoczonych, być może aż do otwartej wojny domowej.

Od Black Lives Matter do 6 Stycznia, od Drugiej Poprawki do ‘Roe vs Wade’, pojawia się coraz więcej gorących tematów, którym towarzyszy zalew stwarzającej podziały retoryki.

Obie strony są zachęcane do wyjścia na ulice, protestów, kpin, wrzasków i krzyków bez szukania wspólnej płaszczyzny.

Z każdą kadencją urząd prezydenta jest coraz bardziej degradowany, jak nie chamskim pyszałkiem, to roztrzęsionym pacjentem z demencją.

Niektóre stany otwarcie mówią nawet o odłączeniu się.

Pod koniec zimnej wojny Rosja została zgwałcona ekonomicznie i poniżona na całym świecie. Otarła się o rozbicie na kilkanaście lub więcej upadłych państw. Gdy gracze o duże pieniądze kierują się na Wschód, a hegemoniczne mocarstwa zmieniają się z imperium Stanów Zjednoczonych w jakieś nowe globalistyczne zaplecze polityczne, musisz się zastanowić, czy USA jest skazane na ten sam los.

Tak jak ZSRR musiało ponieść porażkę i być widzianym jako przegrany pour incentive les autres [jako przykład dla innych], być może Stany Zjednoczone – ze swoją historią indywidualizmu i wolności osobistej – są uważane za naddatek w stosunku do wymagań nowej ery fałszywego kolektywizmu.

Niezależnie od tego, czym Ameryka stała się w swoim imperialnym zenicie, jej konstytucyjna podstawa zawsze była prawdopodobnie najbardziej egalitarna na Ziemi. Czy to możliwe, że te idee zapisane w Karcie Praw są uważane za przeszkodę dla „postępowego” Nowego Porządku Świata?

Stany Zjednoczone popadające w nieudaną państwowość mogą nawet zadziałać jako lekcja moralna dla reszty świata i być traktowane jako ostrzeżenie przed tym, co może się stać, gdy „wolność zajdzie zbyt daleko” lub kiedy ludziom pozwoli się „samolubnie postawić swoje własne prawa ponad dobro publiczne”.

Być może rozpad Stanów Zjednoczonych, lub zachęcanie do niego, jest kluczem do doprowadzenia do kolejnego etapu Wielkiego Resetu.

Jedno jest pewne, bez względu na to jaki będzie finał, amerykańska polityka jest obsypana suchą rozpałką, i tylko czeka na iskrę.

________________

Is “Roe v. Wade” REALLY about abortion?, Kit Knightly, Jun 24, 2022

 

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!