Rząd PiS prowadzi do ludobójstwa narodu Polskiego!

Szanowni Państwo, Szanowni blogerzy Ekspedyt.org

To bardzo gorzka dla mnie chwila i bardzo gorzkie słowa padły w tytule, ale musiałem. Nigdy nie patrzę na szyldy partyjne, wolę oceniać po czynach. Jak dobrze pamiętacie, przed wyborami prezydenckimi wielokrotnie na tych łamach przestrzegałem przed głosowaniem na któregoś z kandydatów tzw. “totalnej opozycji”, do której zaliczam również Konfederację. Obiektywnie i trzeźwo patrząc uznawałem, że PiS, który już wtedy posiadał sporo podejrzanych cech, okaże się partią, która Polakom (a tak właściwie ich portfelom) po wyborach zaszkodzi najmniej. Niestety, polityka PiS po zwycięstwie Andrzeja Dudy nad Rafałem Trzaskowskim obróciła się o 180 stopni na niekorzyść mieszkańców naszego kraju i zaczęła przypominać komiczną farsę (bezkarność plus, podwyżki wynagrodzeń dla swoich, zwierzątka futerkowe, nic nie wnoszące gierki koalicyjne, gigantyczna dziura budżetowa). Jednak z czasem ta przerażająca degrengolada przerodziła się w coś dalece bardziej niebezpiecznego. Polityka PiS, a tak naprawdę jej brak, doprowadziła do biologicznego zagrożenia tysięcy, a być może setek tysięcy Polaków. I o zgrozo, dotyka to najbardziej grupę, która tej partii najbardziej zaufała, czyli seniorów.

Wiem jednak, że znakomita większość blogerów tego portalu nie lubiła i nie lubi PiS z nieco innych powodów, niż ja. Wielu z Was uważało, że wiosenne obostrzenia wpisały się w masońsko-diabelski spisek mający na złość zamknąć nas wszystkich w klatkach pod byle pretekstem, jakim był bezobjawowy wirus. Potem mieli nas zaczipować, a na koniec zaszczepić, jeszcze bardziej kontrolując nasze umysły. Ja natomiast uważałem, że częściowy lockdown i uszczelnienie granic naszego kraju uchroniło wtedy Polskę od scenariusza włoskiego. Zareagowano z wyprzedzeniem i na czas, choć jak wiemy skutki dla gospodarki są opłakane. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli mamy do wyboru życie ludzkie, a gospodarkę na drugiej szali, to należało wybrać to pierwsze.

Tym razem jednak rząd wybrał gospodarkę, przespał letnie miesiące względnego spokoju i jak to często w Polsce bywa, uznał, że “jakoś to będzie”. Po pierwsze, nie zadbano o większą ilość testów. Oczywiście, wszyscy wiemy, jak są wadliwe, ale myślę, że im ich więcej, tym lepiej, bo jednak jakiś obraz pokazują. Wystarczy spojrzeć na obecne statystyki zgonów na Zachodzie, na których tle Polska zaczyna wychodzić na niechlubne czoło stawki. Pod względem testowania Polska jest chyba najbardziej zacofana. Podobno gorsza, nawet od takich krajów, jak Tanzania, czy Polinezja Francuska. Jak niedoszacowane są dane o epidemii świadczą chociażby testy na Podkarpaciu, z których aż 50% przypadków wypadła pozytywnie. A słyszy się tu i ówdzie, że testuje się tylko osoby z objawami, bo na pozostałych zwyczajnie nie ma mocy przerobowych.  Po drugie, otwarto szkoły, choć wszyscy przed tym przestrzegali, że będzie to bomba epidemiologiczna. Po trzecie, nie przygotowano większej bazy łóżek dla pacjentów. Po czwarte, wysyłano zbyt optymistyczne sygnały do społeczeństwa, czyli słynne “wirus jest już o odwrocie” premiera Morawieckiego. Jak można wymagać samodyscypliny od zwykłych ludzi, jeśli zły przykład idzie z góry?

A jak jest obecnie? Najbardziej obrazowo. Codziennie z powodu wirusa umiera już więcej osób, niż zginęło w katastrofie Smoleńskiej, po której płakaliśmy dobrych parę lat. Z informacji, do których dotarłem, sytuacja w polskich szpitalach bardziej przypomina wojnę, niż okres zwykłej jesiennej grypy. Na oddziały trafiają tylko najcięższe przypadki, a i tak szpitale nie nadążają z przyjmowaniem chorych. Można choćby kaszleć krwią, a do szpitala się nie dostaniesz. Zwykłe oddziały szpitalne są zamieniane na covidowe, co powoduje, że uzyskanie pomocy lekarskiej z powodu innej choroby, graniczy wręcz z cudem. W ciężkich stanach zagrażających życiu znajduje się też spora reprezentacja osób stosunkowo młodych. A przypominam, szczyt zachorowań na górne drogi oddechowe jeszcze się nie zaczął, więc jeśli nic się nie zmieni, to pójdziemy scenariuszem włoskim lub jeszcze gorszym. I chyba rząd się mocno do takiej kryzysowej sytuacji szykuje, skoro w jednej z ustaw chce zagwarantować bezkarność lekarzom popełniającym błędy zawodowe. Chyba wszyscy u władzy mają świadomość, tak wnioskuję z tej decyzji, że już niebawem lekarze będą mogli bez wyrzutów sumienia odłączać część chorych uznawanych za niepotrzebnych społeczeństwu od respiratorów, byle tylko szykować miejsce na nowych zakażonych.

Tymczasem, mam wrażenie, że większość Polaków, co przejawia się nie tylko na tym forum, ale i na lokalnych grupach facebookowych, czy też ze zwykłych rozmów z ludźmi, wciąż żyje w jakimś alternatywnym, wirtualnym wręcz świecie, nie dostrzegając obecnej rzeczywistości. Wciąż masa osób powtarza jak papugi te same, wytarte slogany, takie jak “grypa też zabija, nawet bardziej”. “każdemu zmarłemu dopisują Covida, bo za to im płacą”. “Ci, co umarli na Covid, to i tak by umarli bez niego”. W Internecie natomiast śmieszkowaniu nie ma końca. Użytkownicy dworują sobie z faktu, że osoby z “katarkiem i kaszelkiem zajmują niepotrzebnie miejsca w szpitalu”, ironicznie z uśmieszkami komentują informacje o ofiarach śmiertelnych. Z sondaży wynika też, że ponad połowa ankietowanych nie chce drugiego lockdownu. Sam nie wiem, jakim cudem społeczeństwo tak się odrealniło? Syndrom wyparcia? Może każdy podświadomie wierzy poprzez tę paplaninę, że wcale nie będzie tak źle? A może to jakaś zbiorowa lobotomia?

“Spokojnie, to tylko choroba współistniejąca”.

Muszę przyznać, że tym, co mnie najbardziej uderza w tej sytuacji jest zbiorowe przekonanie, także i na tym portalu, podobno katolickim, że jak ktoś jest stary i schorowany, to nawet nie powinien być obejmowany przez statystyki jako ofiara koronawirusa. Nie rozumiem tego odczłowieczenia, a przypomina mi to najgorsze nazistowskie czasy eliminacji słabszych i schorowanych. A co mówią ludzie, gdy umiera na to osoba młoda, zdrowa, wysportowana? “Na pewno musiała mieć ukryte choroby”, czyli kolejna “ludowa” mądrość z łańcuszków facebookowych.

Jeśli polskie społeczeństwo utrzymywane w dobrym nastroju przez bezczynny rząd nie zmieni swoich zachowań, ilość ofiar zacznie wzrastać lawinowo, nie ze względu na koronawirusa, ale na całkowitą zapaść polskiej służby zdrowia. Moim zdaniem w tej sytuacji niezbędne jest wprowadzenie całkowitego lockdownu gospodarki, na wzór tego wiosennego z Włoch z utrzymaniem produkcji tylko w firmach niezbędnych ludziom do przeżycia. Ten lochdown i tak nie uchroni nas przed scenariuszem włoskim, bo “mleko się już rozlało” i nikt nie panuje nad ogniskami zakażeń. Ale jeśli nie zostanie wprowadzony teraz, to będzie musiał i tak zostać wprowadzony później. Bo tak naprawdę nie będzie innego wyjścia, gdyż chorzy (nie tylko na Covid) zaczną umierać na ulicach. A im później ten lockdown zostanie wprowadzony, tym jego koszty gospodarcze będą odpowiednio wyższe. Im więcej zakażonych, tym dłuższy będzie potrzebny czas do choćby częściowej zdławienia epidemii. Jak bowiem zapowiadał dzisiaj w sejmie jeden z piekłowczyków, będzie i trzecia i może czwarta i następna fala. Czyli i tak jesteśmy w totalnej dupie, jako kraj. “Musimy się nauczyć żyć z tym wirusem”. Kolejny idiotyczny slogan, no bo jak tu można się nauczyć żyć dwa metry pod ziemią?

Czy czuję się zawiedziony partią rządzącą? To za mało powiedziane. Czuję obrzydzenie do siebie, mając świadomość, że niechcący, ale jednak przyłożyłem do tego ludobójstwa rękę, poprzez głosowanie na Dudę, który zapadł się pod ziemię po wyborach. Chociaż nie mam wątpliwości, że każda inna partia pewnie by sobie poradziła z problemem nie lepiej, a znając życie, jeszcze gorzej (patrz: zaniedbania Ewy Kopacz przy świńskiej grypie), to dostałem srogą nauczkę, że nie warto darzyć zaufaniem ŻADNEGO polityka, że nawet jedna lepsza kadencja (na tle przeciwnika) nie musi nic oznaczać. Bo w drugiej można całkowicie temu zaprzeczyć. To zupełnie nowa “jakość” w polskiej polityce, gdyż do tej pory partie ujawniały swoje nikczemne zamiary… tuż po kampanii wyborczej pełnej obietnic. Przynajmniej to drugie było bardziej przewidywalne…

No cóż, przyznaję, że z niepokojem patrzę w przyszłość. Jestem też pewien, że obecna faza dowcipkowania w Internecie już niedługo, gdy choroba dotknie śmieszkujących lub ich rodzin, zmieni się w fazę narodowej żałoby, zapalania zniczy, wywieszania flag z kirem i udawanego zjednoczenia. W tym, jako Polacy jesteśmy naprawdę świetni i jestem pewien, że ponownie będziemy. Szkoda tylko, że refleksja jak zwykle przyjdzie za późno, bo każdy wciąż myśli, że jesteśmy na kursie i na ścieżce. W końcu, “grypa bardziej zabija”.

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.