Ile prawicy w prawicy?

Ile prawicy w prawicy? To kluczowe pytanie, do formacji oraz kandydatów, którzy tak często i chętnie siebie tym przymiotnikiem określają.

Można oczywiście brnąć w szczegółowe dywagacje o stosunku do wolności, własności, tradycji i religii oraz stopniach klerykalizmu, jednakże  rudymentarną, sprawdzającą i często obnażającą jest praktyczna odpowiedź na pytanie o stosunek do życia. Każdego życia. Od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Podszywający się pod prawicę muszą kluczyć, że owszem tak, że właściwie są za życiem ale… . Właśnie posługują się tym magicznym słówkiem “ale”. Że nie teraz, “ale” może za rok tym się zajmiemy, może w przyszłej kadencji, “ale” jak ruszymy zgniły kompromis to będzie jeszcze gorzej, “ale” jak władzę przejmie opozycja to może być gorzej do kwadratu, itp., itd.

Żeby być Prawicą nie wystarczy się tak nazwać, trzy razy podzielić, a później rzekomo jednoczyć. Jak mawiał pisarz i kompozytor Stefan Kisielewski, herbata od samego mieszania nie zrobi się słodsza, trzeba dosypać cukru. W przełożeniu na realia naszego polskiego politycznego podwórka można skonstatować, że trzy zera do kwadratu to ciągle jest zero! “Po owocach ich poznacie” – jak czytamy w Piśmie Świętym.

źródło

 

O autorze: Redakcja