Kiedyś pewien “klasyk” mówił, że polscy lotnicy, to jakby co to potrafią polecieć nawet na drzwiach od stodoły. Klasyka już nie ma, ale kontraktowanie na potrzeby polskiej armii różnej maści drzwi od stodół trwa w najlepsze. Oto bowiem Żabojady i Ślimakożercy strzeliły focha (obrazili się na ch…e, jakby to określił góral spod Gubałówki) na okoliczność wycofania się polskiego rządu z zakupu Karakali.
Ciekawostka jest taka, że na rynku śmigłowców można przebierać jak dziad w kijach, natomiast, foch, że ktoś nie chce kupić jego produktu rozbawił mnie dokumentnie. Tym bardziej, że za jednego Karakala mieliśmy zabulić około 62 miliona euro, ale jak czytam na niewygodnym info (link) za tego samego Karakala mały Kuwejt płacił 33 miliona euro.
Tak samo było z czterdziestoma ośmioma sztukami latających strucli F-16, które jankeskie sojuszniki wcisnęli nam za 80 milionów za sztukę…dla porównania Izrael za te same latające strucle zapłacił po 45 milionów za sztukę…no wiem, Izraelici, kupili tego dwa razy więcej, ale przecież i tak za nie zapłaciły jankesy:)))…Takie interesy mogą robić tylko tzw ludy wybrane, koczownicze zamieszkujące czosnkowe wzgórza, a goje muszą płacić jak za woły.
No chyba, że wyrosły by nam pejsy, albo byśmy założyli białe turbany, cena mogła by być dużo niższa…
No więc wracając do Żabojadów i Ślimakożerców… pewnie w niedługim czasie przez nie sprzedane Karakale zawieszą stosunki dyplomatyczne z Kolonią Amerykańską nad Wisłą za obrazę, która pewnie zawoła o pomstę do nieba za geszeft utracony, który miałby wydoić polskie łosie na wiele milionów euro.
Czy dziś polskie łosie odetchną z ulgą?
Nic bardziej mylnego…polskie łosie zostaną i tak wydutkane na strychu (nie mylić z wystrychnięciem na dutka) bo spadną z deszczu pod rynnę. Bo oto Minister Wojny pełniący obowiązki ministra Obrony Narodowej w Nadwiślańskiej Kolonii Amerykańskiej niejaki Antonio “Banderas” Macierewicz kontraktuje Blek Hołki dla polskiej armii które produkowane będą w fabryce, która kiedyś była polska, która kiedyś produkowała samoloty, która mogłaby produkować polskie śmigłowce, a która za przerywanych rządów Pisiorów lata 2005-2007 została sprzedana jankesom…i kółeczko się zamyka
No i tyle Szanowni Państwo jeśli chodzi o Karakale i Blek Hołki…
Tekst ukazał się także w Kurniku Politycznym: trybeus.blogspot.co.ke/2016/10/po-co-nam-karakale-i-blek-hoki-czyli.html
Śmigłowców potrzebujemy na cito!!! i na pewno nie Caracali.
Przy okazji:
Zgodnie z nową umową zawartą na lata 2019-2028 pomiędzy USA a Izraelem, Amerykanie przekażą Żydom pomoc wojskową o wartości 38 miliardów dolarów. W ramach programu Foreign Military Financing (FMF) roczna pomoc dla Izraela wyniesie 3,8 miliarda dolarów.
Polska jako najważniejszy sojusznik USA w Europie Środkowej otrzymała w 2015 roku 9 m i l i o n ó w dolarów.( w 2009-2011 było to kolejno 27 mln, 47 mln i 33 mln dol.). /na podst. WP.pl/
Żydzi już zdążyli kupić F-35, a poniżej nowy wielozadaniowy śmigłowiec morski
Wspomniałem o samolotach, bo to jest bardzo poważna sprawa. Mamy bardzo mało, bardzo średnich F-16, i nic niestety nie słychać o nowych samolotach.
Napisałem, że Żydzi kupili, ale chyba powinienem użyć słowa dostali
oczywiście, że potrzebujemy śmigłowców, ale uważam, że stać nas na to, aby produkować własne…bo przewał poszedł niezły, wkleję komentarz…
http://trybeus.neon24.pl/post/134272,po-co-nam-karakale-i-blek-holki#comment_1337696
uważam, że Pisowcy za te dwa lata zrobiły niezły przewał, jeśli chodzi o śmigłowce, dziś mamy “dopieszczanie tematu”…pozdr
Do wiadomości “trybeus’a” – rosyjskiego propagandzisty oraz miłośnika działalnosci zbrodniarza tow. płk. KGB Putina i jego zbrodniczej Rosji… Już ilustracja do jego tekstu mówi sama za siebie kogo ten błazen reprezentuje…
__________________________________________________________________________
Premiera książki „Czas nielegałów czyli krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów”
(…)
Według Piotra Wrońskiego, punkt ciężkości przesunął się z SIGINT (rodzaj działalności wywiadowczej prowadzonej w środowisku promieniowania elektromagnetycznego, między innymi w telekomunikacji, teleinformatyce) w stronę agentury wpływu.
Bardzo trudno udowodnić komuś, że jest agentem wpływu. – zaznaczył. – Po to opublikowałem tę książkę żeby pokazać, że w ochronie kontrwywiadowczej bardzo potrzebna jest świadomość społeczna.
Zdaniem Przemysława Wojciechowskiego, z książki „Czas nielegałów” wyłania się ponury obraz rzeczywistości, w latach 70., 80. i z pewnością 90. i później Polska była narażona na falową inwigilację, na nasycanie agenturą społeczeństwa, biznesu i polityki.
Piotr Wroński zapytany o przyszłość wywiadu nielegalnego, stwierdził: „Przyszłością wywiadu nielegalnego będzie tworzenie instytucji lobbujących, wchodzenie w multikorporacje, legendowanie ludzi przez to właśnie.
(…)
kuźwa Andy, aleś jest zgrzęda:)))