Ks. Stanisław Małkowski ORA ET LABORA

Bez zwycięskiej obecności Jezusa Chrystusa Króla sama praca, chociaż potrzebna i cenna, nie wystarczy.

Dlatego uroczysty akt państwowej i kościelnej intronizacji Jezusa na Króla Polski byłby, i mam nadzieję, że będzie jako „obranie najlepszej cząstki”, spełnienie woli Chrystusa ku ocaleniu naszej ojczyzny, gdy „pełno zbójców na drodze”.

 

 

Warszawska Gazeta 15 – 21 lipca 2016 r.

KOMENTARZ TYGODNIA

 

Ks. Stanisław Małkowski

ORA ET LABORA

 

Bóg mówi w Piśmie świętym do nas i o nas. Możemy odnaleźć siebie w postaciach i zachowaniach ukazanych nam w historii, sytuacjach dawnych, w świetle, które pozwala rozumieć to, co dzieje się dzisiaj, i to, co wydarzy się i dokona w przyszłości.

 

10 lipca, w niedzielę XV zwykłą roku C, wezwał nas Jezus w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie do określenia siebie, do rachunku sumienia, do rozpoznania swoich postaw i zachowań w osobach: pewnego człowieka który opuścił Jerozolimę i szedł niebezpieczną drogą do Jerycha; zbójców gotowych napaść, obrabować i poranić; obojętnych i bezdusznych rodaków, urzędników, funkcjonariuszy kultu; wreszcie w osobie podróżnego o wielkim sercu i czułym miłosierdziu, obcego jako cudzoziemiec i bliskiego, braterskiego zarazem. Odkrywamy nasze powołanie do braterstwa wynikającego z Bożego ojcostwa i Chrystusowej ofiarnej miłości; widzimy nasze zadania powierzone przez Jezusa odpowiedzialnym gospodarzom wspólnoty Kościoła.

 

W niedzielnym pierwszym czytaniu 17 lipca zawarte jest wezwanie, aby naśladując Abrahama przyjąć Boga w trzech Osobach, ugościć w swoim sercu i domu Trójcę świętą, usłyszeć wspaniałą zapowiedź potomstwa i spełnienia nadziei po ludzku nieprawdopodobnej. Abraham łączy w sobie postawę modlitwy, kontemplacji i czynu, mówi: „O Panie, racz nie omijać swojego sługi”, a zaraz potem „Przyniosę… pójdę… podążę… przyrządzę… postawię” (Rdz 18, 1-10). Abraham zapowiada benedyktyńskie wezwanie i powołanie „Ora et Labora”. Módl się i pracuj, przypomniane w święto patrona Europy, św. Benedykta 11 lipca.

 

W Ewangelii  niedzielnej dwie siostry – Marta i Maria przyjęły Jezusa do swojego domu: Marta – pracą, Maria – modlitwą. Marta „uwijała się koło rozmaitych posług”, natomiast „Maria usiadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie”. Jezus pochwalił postawę Marii, bo ona „obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10,42). Błąd Marty, zawarty w upominaniu przez nią siostry i Jezusa, polegał na daniu pierwszeństwa pracy przed modlitwą. Podobnie dzieje się dzisiaj: bez modlitwy, bez zwycięskiej obecności Jezusa Chrystusa Króla sama praca, chociaż potrzebna i cenna, nie wystarczy.

Dlatego uroczysty akt państwowej i kościelnej intronizacji Jezusa na Króla Polski byłby, i mam nadzieję, że będzie jako „obranie najlepszej cząstki”, spełnienie woli Chrystusa ku ocaleniu naszej ojczyzny, gdy „pełno zbójców na drodze”. Msze święte za Ojczyznę w warszawskiej katedrze męczeństwa św. Jana Chrzciciela każdego 10 dnia miesiąca wraz z marszem modlitewnej pamięci o zbrodni smoleńskiej, która Polskę głęboko zraniła, ale jej nie zabiła, służą zwycięstwu dobra nad złem mocą krzyża. Dlatego obok tablic i pomników Chrystusowy krzyż pamięci, prawdy i nadziei jest tym znakiem, który zapewnia, gdy jest przyjęty i wywyższony, doczesne ocalenie Polski i wieczne – Polaków. Sama pamięć i prawda, chociaż wyzwala, jeszcze nie daje tej nadziei, która spełnia się w krzyżu.

 

W drugiej lekcji, w Liście do Kolosan św. Paweł raduje się w cierpieniach, bo w swoim ciele dopełnia „braki udręk Chrystusa” (Kol 1,24). Chrystus pośród nas jest nadzieją chwały (w. 28). Nasz udział w ofierze krzyżowej Chrystusa Króla prowadzi do królowania Chrystusa w Polsce jako Króla Polski i wiernych Mu Polaków, a nie „tylko” jako Króla Wszechświata z woli Boga Ojca. W ten sposób ofiara smoleńska dokonana w wigilię święta Bożego Miłosierdzia 10 kwietnia 2010 r. może spełnić mocą krzyża zapowiedziane przez Jezusa wywyższenie Polski szczególnie przez Jezusa umiłowanej, jeżeli będzie posłuszna Jego woli.

 

Wiemy z historii doświadczenia naszego narodu, do czego prowadzi posłuszeństwo okazane złoczyńcom. Wyobraźmy sobie, jaka byłaby Polska i czy w ogóle by była pod dłuższymi rządami zdrajców, kłamców, morderców i złodziei, przy rosnącej apatii społeczeństwa, albo w razie wygranej obecnej opozycji totalnej, a raczej – totalitarnej w istocie, chociaż demokratycznej w samookreśleniu. Broń nas, Boże, przed obłudą świętokradców udających katolików a zarazem łamiących zuchwale wszelkie prawa Boże i ludzkie zawarte w Dekalogu i Ewangelii. „Powstań, Polsko, skrusz kajdany, dziś twój tryumf albo zgon”, śpiewali nasi przodkowie przeczuwając lub przewidując szereg dziejowych doświadczeń, łącznie z niedawnymi. Ufamy, że w pełnym wymiarze Polska powstanie, aby żyć.

 

O autorze: Redakcja