Po co komu ludzka akceptacja? – Środa, 25 listopada 2015 r.

Myśl dnia

Przyzwyczajenie do trudu sprawia, że łatwiej znosimy cierpienia.

Cyceron

Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany.
Św. Paweł
Serce twoje niech będzie Nazaretem przez udoskonalenie spraw codziennych.
Niech będzie Kalwarią przez znoszenie małych krzyżyków.
Niech będzie Wieczernikiem przez wierność dobrym natchnieniom.
Niech będzie niebem przez ducha adoracji, czci i wdzięczności.
bł.Franciszka Siedliska, Nazaretanka

Cytat dnia

Nie zdarzenia dręczą ludzi, lecz myśli, jakie te zdarzenia rodzą w ich głowach.

Epiktet

Wydaje się, że Ojczyzna nasza stanęła wobec nowych możliwości, że jej synowie i córki będą mogli coraz pełniej decydować o jej losie, o jej kształcie, o jej przyszłości. Potrzeba zatem mądrości. Potrzeba wierności Przymierzu z Bogiem, nowego twórczego trudu. Nowych świętych. Nauki, która płynie z historii i od tych, którzy Ojczyznę prawdziwie miłowali.

Jan Paweł II, Papież 24.04.1989

SONY DSC

Panie, oddaję Ci moje życie. Zdecydowałem się pójść za Tobą tak w chwilach radosnych,

jak i wówczas, gdy będę musiał niespodziewanie, jak Szymon Cyrenejczyk,

wziąć razem z Tobą krzyż odkupienia.

_______________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

_______________________________________________________________________________________________________

św. Katarzyny Aleksandryjskiej, dziewicy i męczennicy

d86i4289

bł. Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza (Franciszki Siedliskiej), dziewicy

1125-maria_1

 

ŚRODA XXXIV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK C

PIERWSZE CZYTANIE  (Dn 5,1-6.13-14.16-17.23-28)

Uczta Baltazara i tajemniczy napis

Czytanie z Księgi proroka Daniela.

Król Baltazar urządził dla swych możnowładców w liczbie tysiąca wielką ucztę i pił wino wobec tysiąca osób. Gdy zasmakował w winie, rozkazał Baltazar przynieść srebrne i złote naczynia, które jego ojciec, Nabuchodonozor, zabrał ze świątyni w Jerozolimie, aby mogli z nich pić król oraz jego możnowładcy, jego żony i nałożnice.
Przyniesiono więc złote i srebrne naczynia zabrane ze świątyni w Jerozolimie; pili z nich król, jego możnowładcy, jego żony i jego nałożnice. Pijąc wino wychwalali bożków złotych i srebrnych, miedzianych i żelaznych, drewnianych i kamiennych.
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały za świecznikiem na wapnie ściany królewskiego pałacu. Król zaś widział piszącą rękę. Twarz króla zmieniła się, myśli jego napełniły się przerażeniem, jego stawy biodrowe uległy rozluźnieniu, a kolana jego uderzały jedno o drugie.
Wtedy przyprowadzono Daniela przed króla. Król odezwał się do Daniela: „Czy to ty jesteś Daniel, jeden z uprowadzonych z Judy, których sprowadził z Judy król, mój ojciec? Słyszałem o tobie, że posiadasz boskiego ducha i że uznano w tobie światło, rozwagę i nadzwyczajną mądrość. Słyszałem zaś o tobie, że umiesz dawać wyjaśnienia i rozwiązywać zawiłości. Jeśli więc potrafisz odczytać pismo i wyjaśnić jego znaczenie, zostaniesz odziany w purpurę i złoty łańcuch na szyję i będziesz panował jako trzeci w królestwie”.
Wtedy odezwał się Daniel i rzekł wobec króla: „Dary swoje zatrzymaj, a podarunki daj innym. Jednakże odczytam królowi pismo i wyjaśnię jego znaczenie. Uniosłeś się przeciw Panu nieba. Przyniesiono do ciebie naczynia Jego domu, ty zaś, twoi możnowładcy, twoje żony i twoje nałożnice piliście z nich wino. Wychwalałeś bogów ze srebra i złota, z miedzi, żelaza, z drzewa i kamienia, którzy nie widzą, nie słyszą i nie rozumieją. Bogu zaś, w którego mocy jest twój oddech i wszystkie twoje drogi, czci nie oddałeś. Dlatego posłał On tę rękę, która nakreśliła to pismo.
A oto nakreślone pismo: mene, mene, tekel ufarsin. Takie zaś jest znaczenie wyrazów: mene – Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres; tekel – zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki; peres – twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Dn 3,64a.65a.66a.67a.68a.69a.70)

Refren: Chwalcie na wieki najwyższego Pana.

Błogosławcie Pana, deszcze i rosy, *
błogosławcie Pana, wszystkie wichry.
Błogosławcie Pana, ogniu i gorąco, *
błogosławcie Pana, chłodzie i upale.

Błogosławcie Pana, rosy i szrony, *
błogosławcie Pana, mrozy i zimna.
Błogosławcie Pana, lody i śniegi, *
chwalcie i wywyższajcie Go na wieki.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ap 2,10c)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Bądź wierny aż do śmierci,
a dam ci wieniec życia.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 21,12-19)

Jezus zapowiada prześladowanie swoich wyznawców

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

 

 
Działanie Opatrzności

Jezus obiecuje szczególne dary duchowe tym, którzy Mu zaufają. Objawią się one zwłaszcza w sytuacjach trudnych, jak na przykład w czasie prześladowania. Gdy spojrzymy na dzieje Kościoła, to zobaczymy, że właśnie wtedy ludzie doświadczali szczególnego działania Bożej opatrzności. Codzienność przynosi nam wiele zaskakujących sytuacji. Niektórych w ogóle nie jesteśmy w stanie przewidzieć. I wówczas doświadczamy jak Ktoś wyraźnie nas prowadzi. Niech nasza nieustanna modlitwa będzie dla nas obroną w chwilach trudnych. Nie dajmy się zwieść Szatanowi, który będzie nas namawiał do odrzucenia krzyża Chrystusowego.

Panie, oddaję Ci moje życie. Zdecydowałem się pójść za Tobą tak w chwilach radosnych, jak i wówczas, gdy będę musiał niespodziewanie, jak Szymon Cyrenejczyk, wziąć razem z Tobą krzyż odkupienia.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*****************
https://youtu.be/gsCYVEoC5k8
*****************

Św. Katarzyny Aleksandryjskiej

0,12 / 10,38
Dzisiejsza Ewangelia nie zachęca nas do bycia wyznawcami Jezusa – możemy się spodziewać prześladowań, i to również ze strony najbliższych nam osób.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 21, 12-19
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».

Trudne są dzisiejsze słowa Jezusa. Są zapowiedzią najczarniejszego scenariusza naszego życia, jaki możemy sobie wyobrazić. Ostracyzm społeczny, oskarżenia i sądy, zdrada ze strony najbliższych, nienawiść… Kto chce takiego życia? Wyobraź sobie, że czeka cię to za kilka, kilkanaście lat.

Jeśli oddamy Bogu nie tylko życie, ale i rozum, On będzie działał, obdarzając nas mądrością i godnością, która wszystkich zadziwi. I będziemy przez to świadkami, pociągającymi innych do Jezusa. Jeśli oddasz Bogu wszystko, On będzie miał pole do działania, aby przywołać do siebie jakieś kolejne zagubione ludzkie serce.

Jezus obiecuje nagrodę, ale nie jest nią powodzenie materialne, władza, wywyższenie. Jest nią ocalenie życia. Ale nie w sensie życia tu na ziemi – bo tym ryzykujemy tak jak On, ale życia wiecznego. Czy ta perspektywa nie jest dla ciebie zbyt odległa?

Bóg nie chce, żebyś cierpiał. Stwarzając świat, nie planował życia pełnego udręki, zdrad, opuszczenia i nienawiści. Stworzył dla nas raj, ale ten ziemski sami zniszczyliśmy. Pozostaje nam więc jedynie Jego niebo, którego piękno jest dla nas niewyobrażalne. Poproś o pragnienie Jego raju, pragnienie, które będzie przewyższać wszystkie trudy życia.

http://modlitwawdrodze.pl/home/
**************

#Ewangelia: Po co komu ludzka akceptacja?

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników.

 

Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Pan Jezus nie może nam zagwarantować miłości ze strony ludzi. To nie jest wina Boga i często to nie jest też nasza wina, że ludzie nas nienawidzą. I nie warto kupować sobie ludzkiej akceptacji za wszelką cenę. Kto to robi, ten dużo traci, bo ludzka akceptacja w praktyce niewiele daje, poza dobrym samopoczuciem. Najważniejsza jest nasza przyjaźń z Bogiem, bo od Niego zależy nasze życie wieczne, czyli właściwie wszystko. Kto ma życie wieczne, temu “włos z głowy nie zginie”, bo nawet największa krzywda będzie miała stosunkowo małe znaczenie.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2658,ewangelia-po-co-komu-ludzka-akceptacja.html

*************

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 21, 12-19

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. skittledog / Foter.com / CC BY-NC-SA)

Ocalicie wasze życie jeśli…

 

Prześladowanie uczniów
Jezus powiedział do swoich uczniów: Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.

 

Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.

 

A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

 

Opowiadanie pt. “O bandziorze i Pasiece”
W znanej z bijatyk oberży zjawił się znów jakiś bandzior: chłop wielki i silny jak dąb. Ubrany był w skóry z nitami i łańcuchami, ręce zaczernione tatuażami. Już od drzwi wrzasnął na cały głos: Czy jest tutaj typ zwany Pasieka?

 

W knajpie zapanowało grobowe milczenie. Wówczas wstał mały, niepozorny człowieczek i rzekł piskliwie: – Pasieka to ja… a bo co?

 

Bandzior zmierzył go pogardliwie, a potem zaczął walić w niego jak w worek: gdzie popadło. Zbił go na kwaśne jabłko, na koniec jeszcze kopnął jak psa. I wyszedł z hukiem.

 

Pasieka – cały we krwi, z wybitymi zębami, z pogruchotanymi żebrami i ze złamanym nosem – gdy zobaczył, że bandziora nie ma już na sali, powiedział do siebie, chichocząc: – Alem ładnie przerobił tego faceta: ja wcale nie nazywam się Pasieka!

 

Refleksja
Doświadczamy prześladowań w naszym życiu społecznym w pracy, szkole, czy też w domu. Prześladowania są także obecne w naszym życiu religijnym. Dziś często jest tak, że przez sam fakt, że ktoś wierzy, traci on miejsce w społeczeństwie w którym od wielu lat przyszło mu żyć. Wielu jest i takich, którzy za wiarę ponieśli śmierć męczeńską. Ciężko zatem realizuje się naukę Jezusa o nadstawieniu drugiego policzka, ale tylko dobrem można wprowadzać dobro na ziemi, bo zło zawsze prowokuje zło…

 

Jezus uczy nas, że mamy być świadomi naszej drogi podążania z Bogiem. Nie jest ona łatwa zwłaszcza tam, gdzie pod płaszczykiem religii i religijności ktoś pozbawia drugą osobę życia, gdzie obecna jest krzywda i niesprawiedliwość. Jeśli to coś dzieje się w “imię  Boga”, wtedy nasza rozpacz i bezradność przeradza się w chęć odwetu. Nie dotyczy to często całych społeczeństw, czy grup społecznych, ale przede wszystkim poszczególnych osób, ale i nas samych…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy czujesz się prześladowany?
2. Czy masz odwagę wyznawać swoją wiarę?
3. Czy pod płaszczykiem religii można robi ć wszystko?

 

I tak na koniec…
Czyż nie jest dziwne, że ludzie tak chętnie walczą o religię, a tak niechętnie żyją zgodnie z jej przepisami (Georg Christoph Lichtenberg, Aforyzmy Lichtenberg)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,458,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-21-12-19.html

*************

 

________________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

25 listopada

________________________________________________________________________________________________________

Błogosławiona
Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, dziewica

 

Zobacz także:

Błogosławiona Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza Franciszka Siedliska urodziła się 12 listopada 1842 r. w zamożnej rodzinie ziemiańskiej, w Roszkowej Woli koło Rawy Mazowieckiej. Na chrzcie otrzymała imiona Franciszka Józefa. Jej rodzice – Adolf i Cecylia z Morawskich – zadbali o wszechstronne wykształcenie swojej córki: oprócz guwernantek miała także nauczycielki muzyki i tańca. Nie troszczyli się natomiast wcale o sprawy wiary i życia wewnętrznego – byli bowiem obojętni religijnie. Franciszka i jej brat Adam żyli w dostatku i wygodzie, “w domu, gdzie Bóg nie był Panem” – jak sama napisała po latach.
Lata jej dzieciństwa naznaczyła ciężka choroba kręgosłupa. Wyjeżdżała na leczenie do najsłynniejszych miejscowości uzdrowiskowych Austrii, Niemiec, Francji i Szwajcarii. Pomimo tego ciągle odczuwała silne bóle, które w miarę upływu czasu przerodziły się w chorobę chroniczną. Nieśmiała, łagodna, ciągle cierpiąca, już w wieku 8 lat pragnęła wstąpić do klasztoru, jednak sprzeciw ojca, który marzył dla niej o karierze artystycznej, opóźnił tę decyzję.
Do sakramentów I Komunii świętej i bierzmowania przygotowywał ją kapucyn, o. Leander Lendzian. Ten sam kapłan pozostawał jej kierownikiem duchowym od 1854 r. do 1879 r. On rozpoznał jej powołanie i utwierdzał wolę założenia nowej rodziny zakonnej.
W 1864 w Cannes Franciszka złożyła prywatny ślub czystości i zdecydowanie sprzeciwiła się planom matrymonialnym snutym przez ojca. Jej zamiarem było całkowite poświęcenie się Bogu. Przyrzekła jednak ojcu, że pozostanie z rodziną, dopóki on będzie żył. Adolf Siedliski powrócił przed śmiercią do zaniedbanych praktyk religijnych i umarł pojednany z Bogiem w 1870 r.
Franciszka została zakonnicą w tym samym roku. Najpierw była tercjarką franciszkańską, potem utworzyła i zorganizowała nowe zgromadzenie zakonne Najświętszej Rodziny z Nazaretu – nazaretanki. W 1873 r. przybyła do Rzymu i przedstawiwszy Piusowi IX projekt swego dzieła, otrzymała jego błogosławieństwo. Ponieważ w kraju po kasacie zakonów oficjalna działalność nie była możliwa, pierwszy dom zakonny nowego zgromadzenia powstał w 1875 roku w Rzymie. Założycielka przybrała imię Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza. Od tego czasu pochłonięta organizowaniem zgromadzenia, kształtowaniem jego duchowości, wytyczaniem celów i zadań apostolskich – ku zdumieniu wielu osób – odzyskała zdrowie i siły. W pracach organizacyjnych wspomagali ją ojciec jezuita Lanrencot i zmartwychwstaniec ojciec Semenenko, który ułożył pierwszy projekt reguły Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. W 1881 r. powstał dom zakonny w Krakowie, gdzie siostry otaczały opieką pracujące dziewczęta. Zgromadzenie podjęło pracę w szkołach, sierocińcach, ochronkach, internatach. Służyło moralności i religijnemu odrodzeniu rodziny. Wychodziło też naprzeciw każdej ludzkiej biedzie moralnej i materialnej. Siostry otaczały swą opieką ludzi biednych, chorych, samotnych oraz niepełnosprawnych. Troszczyły się o wychowanie, zwłaszcza o wychowanie religijne, dzieci zaniedbanych. Zajmowały się samotnymi matkami i broniły życia nienarodzonych.
W 1885 roku kierownik Misji Polskiej w Ameryce poprosił Marię, aby zaopiekowała się przebywającymi tam Polakami. Chociaż Zgromadzenie miało wówczas jedynie 22 siostry, Założycielka zabrała połowę z nich na drugi kontynent. Nowe placówki powstały też wkrótce we Francji i Anglii. Siostry pomagały emigrantom w prowadzeniu życia religijnego, zapewniały opiekę chorym w szpitalach, dzieciom w tworzonych przez siebie ochronkach, stały na straży ducha narodowego i ojczystego języka. Obejmowały swą serdeczną troską nie tylko Polonię, ale wszystkich potrzebujących pomocy.
Maria zmarła 21 listopada 1902 r. w Rzymie. Pozostawiła po sobie “Dziennik duchowy”. 23 kwietnia 1989 r. w Rzymie beatyfikował ją św. Jan Paweł II.

***********

Teksty Bł. Franciszka Siedliska CSFN

siedliska

Magnificat

„Mój Najsłodszy Panie! W Twej dobroci, w Twoim miłosierdziu, bardzo mnie raczyłeś zapalić pragnieniem Twej miłości. O, czemuż wtedy mój umysł i moja wyobraźnia jest taka ruchliwa? Chciałaby cos działać, coś myśleć; odbiega ku innym przedmiotom, gdy tymczasem Ty, mój Panie, dajesz mi poznać, że nie mam czynić co innego w chwilach takiego szczególniejszego działania Twego w mej duszy, jak to, co czynią kwiatki, gdy otwierają swe kielichy na przyjęcie promieni słońca, Mój Królu Jedyny! I ja pragnę otworzyć me serce, mą duszę, całą mą istotę na przyjęcie promieni Twej łaski, Twej miłości; a potem – współdziałać z tym, czego mi raczysz udzielać, będąc wierną Tobie we wszystkim, bo do tej wierności ciągle mnie pociągasz. O Panie mój Najsłodszy, nie wiedząc, jak Cię uwielbiać w duszy mojej, jakimi słowy wyrazić uczucia, jakimi napełniłeś me serce, czułam się pociągnięta do odmawiania nie usty, ale duszą, sercem Magnificat, bo tam wyrażone jest przez serce najbardziej Cię miłujące to, co Miłość wyrazić może.Magnificat anima mea Dominum. – I moja biedna, grzeszna, słaba, nędzna dusza Cię wielbi, mój Królu i Panie, wielbi i wysławia Twa miłość, to miłosierdzie, któreś nade mną okazał, wyrywając mnie z przepaści grzechów i nędzy, i okazując tyle dobroci i miłości mej duszy.Et exultavit spiritus meus in Deo salvarore meo. – W tej Twojej dobroci, w tej Twojej Miłości, w tym miłosierdziu Twoim rozradował się duch mój i rad by uwielbiać Cię, adorować, wychwalać bez granic, bez końca.Quia respexit humilitatem ancillae suae. – O mój Królu, wejrzałeś nie na pokorę, bo jej nie mama, ale na nędzę, na nicość, na złość moją i miałeś nade mną litość. Jak Dobry Pasterz, wziąłeś na ramiona swoje. Wejrzałeś na mnie, Panie, gdy ja Cię obrażałam, odstąpiłam od Ciebie, raniłam Ciebie.Ecce enim ex hoc beatam me dicent omnes generationes. – O tak, Panie, Ciebie, Ciebie Jedynego wielbić będą, wychwalać wszystkie narody; Ciebie wszystkie ludzie, Aniołowie i Święci, gdy poznają, jakie było Miłosierdzie Twoje nade mną, jak cudownie wyrwałeś mnie z grzechów i upadków moich.Quia fecit mihi magna, qui potens est et sanctum nomen eius. – O tak, mój Królu, Tyś uczynił mi wielkie rzeczy, nieskończenie wielkie, cud Twej miłości okazałeś nade mną, przyjmując mnie za służebnicę Swoją, za dziecko, za oblubienicę i dając mi przez cud miłosierdzia Twego taki cudowny, święty, najsłodszy stosunek miłości z Tobą, mój Panie i Królu.Et misericordia eius a progenie in progenies timentibus eum. – Którego miłosierdzie nieograniczone pokazało się i ciągle pokazuje się nade mną.Fecit potentiam in bracchio suo. – Tak mój Królu, mocą Twoją, siłą Twej łaski zwyciężam szatana, świat i własną złość moją. Pomimo wszystkich tych przeszkód, Panie mój, Królu, Ty posiadłeś, podbiłeś serce moje, bo ufam, mój Panie, ufam łasce Twej, Twej Miłości, że już nie dopuścisz, abym się kiedykolwiek dobrowolnie choćby na chwilkę odwróciła od Twojej najsłodszej, najświętszej Miłości. O Panie mój, potęgą Twą, mocą i siłą racz zawsze panować nade mną, bo ja tylko pod Twoim panowaniem, w Twoim Królestwie miłości żyć i umierać pragnę.Deposuit potentes de sede et exaltavit humiles. – O Panie mój, ile razy pychy, zarozumiałość zechce ogarnąć mą duszę i nad nią zapanować, błagam Cię zniwecz, zrzuć z tego tronu starego we mnie człowieka, a daj mi łaskę wnikać coraz głębiej w przepaść mej nędzy.Esurientes implevvit bonis. – Panie, mój Panie, przez łaskę Twoją wznieciłeś w mej duszy gorące pragnienie miłowania Cię bez granic, nade wszystko. O żebrzę Cię, racz mnie nakarmić Sobą Samym, Twą miłością cudowną, bo inaczej bez Ciebie niczego nie pragnę. Ciebie Jednego, Ciebie dla Ciebie Samego, abyś miał uwielbienie z tej nicości, którą powołałeś do bytu i która Twoim dzieckiem, Twoim narzędziem we wszystkim być pragnie”.Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza (bł. F. Siedliska), Dziennik duchowy (1885-1990), t. II, Rzym 2002, s. 286-287opr. M. Danuta Kozieł CSFN

 

Życie naszego Nazaretu

I tak mi się przedstawiło życie naszego Nazaretu, życie miłości: na zewnątrz praca, obowiązek, oddanie się na wszystko i spełnienie wszystkiego, czego Pan Jezus wymaga – i to wszystko uprzejmie, z miłością, wesoło, swobodnie, aby wszystkich do Pana Jezusa pociągnąć – ale tam w głębi duszy, w życiu wewnętrznym, ach, tam najściślejsze złączenie duszy z Panem Bogiem, miłość najczystsza, poświęcenie, ofiara ciągła, wyniszczenie siebie, zapomnienie o sobie, tam najściślejsza z Panem Bogiem więź. Tak musiał czynić Pan Jezus w Nazarecie: na pozór życie Jego proste, zwyczajne pracowite, obowiązkowe, lecz jakież tam połączenie Bóstwa z Ojcem Przedwiecznym i Duchem Świętym, jaka cześć, adoracja, uwielbienie, poświęcenie się w Panu Jezusie jako Synu Człowieczym. Lecz wszystkie uczynki Pana Jezusa, nawet te najmniejsze i najdrobniejsze były święte i doskonałe, najczystsze, nie było małych – wszystko było Boskie, a więc nieskończenie wielkie. Tak i nasze sprawy: chociaż same przez się małe i na pozór nic nie znaczące, stają się wielkimi i bardzo znaczącymi, jeżeli odpowiadają myśli Bożej, jeżeli są z Panem Jezusem działanie i według Niego, to jest tak, jak Pan Jezus chce, według prawa Jego i zakonu, nie zaś według pociągów naszych, choćby dobrych, ale naturalnych.I zdawało mi się także, że nasze życie duchowe ma być bardzo proste, bardzo ciche, ukryte, wewnętrzne, jednemu Panu Bogu znane i Przewodnikowi duszy naszej, ale nikt inny nie ma o nim wiedzieć, przynajmniej unikać powinnyśmy starannie, aby nikt nic nie dostrzegł w nas z tego, co Pan Jezus dawać raczy w duszy. Niedawno jeszcze tak pragnęłam czasem widzieć Pana Jezusa, pragnęłam gorących, nadzwyczajnych uczuć, rozumienia rzeczy Bożych, porywów duszy – dziś tak jakoś raczył Pan Jezus mnie uspokoić, że tego nie pragnę wcale, za tym nie tęsknię. Natomiast – pracować dla Pana Jezusa, poświęcać się dla Niego w obowiązkach moich z miłości dla Niego, żyć i umierać na każdą chwilę jak On chce, cierpieć, jeżeli zesłać raczy krzyż – i wewnątrz zawsze być z Nim i tam z Niego, z tego źródła czerpać życie, tym życiem żyć – tego pragnę, o to błagam mego Pana.Tamże, s. 15-16

 

Zjednoczenie duszy z Bogiem

Wieczorem tego dnia spojrzałam na moją obrączkę. Pomyślałam – ach! To ja tę obrączkę mam od Pana Jezusa! Ja zaślubiona! Z Kim? Z Synem Bożym, z Bogiem – Człowiekiem, z Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej! Kto? Taka nędza, takie nicestwo – zaślubiona, zjednoczona z Panem i Bogiem swoim? O Boże mój, Miłości moja, Miłości nieogarniona, niepojęta, ach zapal, ogarnij, zniszcz mnie w ogniu Miłości, abym Cię miłowała nade wszystko na świecie, nade wszystko, co może być w Niebie i na ziemi – abym miłowała Boga mojego i Syna Jego Jednorodzonego, Pana Naszego Jezusa Chrystusa! (…)Dać mi też raczył Pan Jezus w tych dniach jaśniej zrozumieć, jak tam w głębi naszej duszy odbywa się owo święte zjednoczenie duszy miłującej, to jest oblubienicy z Panem Jezusem, jej Boskim Oblubieńcem. To wszystko jest prawdziwe, rzeczywiste, najprawdziwsze. Tam są owe pokoje, owe komnaty królewskie, gdzie oblubienica z Oblubieńcem łączy się w uścisku miłości, dusza z Bogiem swoim (pociągnięta Jego łaską i miłością) jednoczy się. Tego oko ludzkie dostrzec nie może, bo tam nikt przypuszczony nie jest. Tam dusza miłość swą, uczucia swe oświadcza, mówi Oblubieńcowi, a On miłośnie słucha, pociąga ją, ośmiela swą łaskawością, zachęca swą miłością, porusza jej serce. I to są tajniki, tajemnice miłości zakryte przed wszystkimi; tylko kapłanowi Bożemu powinny być objawione, aby to osądził, a przed innymi ta zachować je czuje potrzebę.Mój Boże i Panie, Ojcze mój, ja to wszystko piszę, aby ukazać, co jest w mej duszy i poprawić, odwołać to, co błędne i aby przemienić moje uczucia. Czuje niekiedy takie rzeczy, gdy mi Pan Jezus dać raczy chwilkę modlitwy – prawda, coraz to więcej mi droga i słodka ta wewnętrzna – „sam na sam” – z Panem Jezusem rozmowa: czasem nic powiedzieć nie umiem, tylko wyjęknąć: o Miłości, Miłości moja! Ale wtedy, choć bez uczucia zmysłowego, czuje się, jak dusza jak dusza jednoczy się z Bogiem swoim, a zwłaszcza po Komunii Świętej, kiedy Pan Jezus w nadmiarze swej miłości samego Siebie nam daje, Sam przychodzi w Boskiej Osobie swej do duszy naszej. Jego Ciało Najświętsze, Jego Krew, Jego Duch, Jego Bóstwo – wszystko to jest we mnie, łączy się ze mną, mnie nędzną łączy z Sobą. O Boże mój, Miłości moja, któż to pojmie, kto zrozumie? Trzeba być Bogiem i Miłością, żeby zrozumieć Boga – Miłość.Tamże, s. 19-20

Dzień Najświętszego Serca Pana Jezusa w tym roku przypadł w dniu rocznicy mego Bierzmowania. Mój Pan od dawna wlać raczył we mnie uczucie głębokiego przygotowania się na ten dzień święty, jakby dzień szczególnej łaski Bożej dla mnie. I rze­czywiście – cudowna miłość Pana Jezusa dała mi wielki żal za moje grzechy, łzy obfite, że zraniłam Serce mego Najmiłosierniejszego Pana Boga i Zbawiciela, który mnie miłością swego Serca wybawił od wiecznego zatracenia. Ojciec nasz jedyny przy­był do nas odprawić Mszę świętą. Odbyłam spowiedź świętą, podczas której prawdziwie z Serca swojego Pan Jezus mnie ra­czył nauczyć tajemnic swej miłości. Dzień ten był dla mnie i dla całego naszego domu dniem szczęścia, uroczystej radości i miło­ści – tej niewysłowionej miłości, jaka jest w Panu Jezusie, w Je­go Boskim Sercu!O Panie mój, jakże czułam się wtedy zjednoczona z Tobą! Przez naszego Ojca pouczyłeś mnie, że to przemienienie serca mego w Boskie Twe Serce to jest owo moje zjednoczenie się we wszystkim z najświętszą wolą Twoją; to przyjęcie od Ciebie wszystkiego, co na mnie zesłać raczysz, i spełnienie razem z To­bą wszystkiego, czego ode mnie wymagasz; to życie w obecności Twej świętej, zważanie na Twą obecność w mej duszy i przeję­cie się we wszystkim Twoim Duchem. O Panie mój! Tak to czu­łam, rozumiałam i zdawało mi się, że to serce moje już nie od­wróci się, nie oddali od Ciebie. O, czemuż tak łatwo o Tobie za­pominam, tak łatwo odstępuję od Twej miłości, stygnę w niej. Lecz Ty, Panie, nie dopuszczasz do tego, abym trwała z dala od Ciebie; zaraz budzisz mnie ze snu głosem sumienia, Twoimi świętymi natchnieniami i na nowo pociągasz do Siebie, do Two­jej miłości.Tamże, s. 227-228

 

Rozmowy z Panem Jezusem

I. Kto chce dojść do prawdziwej, nie byle jakiej miłości Mej, ten musi się wyrzec wszystkiego, z samego siebie się ogołocić, ale za to otrzyma Mnie i Ja będę w nim działał…, a dusza ta za to, że się wyzuła ze wszystkiego otrzyma uczestnictwo w Mojej wielkości, w Mojej chwale, w Moich bogactwach.Dziecko moje, tak jak i Matka moja Najśw. Oddała się Mnie na usługi, na spełnienie Woli Mojej we wszystkim, tak i ty się Mnie oddaj.Przyjdź do żłóbka Mego, gdzie z miłości do ciebie leżę jako Dzieciątko, ofiaruj się na Moje usługi, powtarzając z Moją Matką Najśw.: Ecce Ancilla Domini – abym mógł cię użyć do spełnienia zamiarów Moich nad tobą, jako tez nad tym dziełem Moim.Patrz na Mnie, jako Twego Boga w postaci małej Dzieciny. Niech ta miłość Moja w tej tajemnicy rozjaśni twe ciemności, rozpali cię miłością. Przyjdź do Mnie, jak Matka Moja, oddać Mi pokłon miłości, jak ci pastuszkowie i ci Trzej Królowie święci, którzy oddali mi siebie samych, nadto swe bogactwa, swe berła, swe korony złożyli w ofierze, bym ja nad wszystkim królował. Tak i ty, dziecko moje, nie chciej panować nade Mną wolą swoją, ale niech Ja panuję w tobie.Archiwum Generalne Zgromadzenia Sióstr Najśw. Rodziny z Nazaretu, Rzym, Rozmowy z Panem Jezusem (rkps), 27 XII 1890 r.opr. D. Kozieł CSFN II. Dzień Najśw. Rodziny – 27. I. 1895 r.

– O, Panie mój, Jezu, smutna jest dusza moja i ciężko jej, bo obrażałam Ciebie i łasce Twej wierną nie byłam znajdując się w ciężkościach i trudnościach rozmaitych.– Dziecko moje, jak już wiele razy tak i tym razem nic innego ci nie pozostaje, jak całą duszą zwrócić się do Mnie i rzucić się w przepaść miłosierdzia Mego, przeprosić Mnie i błagać o przebaczenie. Jeżeli kto, dziecko moje, ma być przejęty duchem Mej Najśw. Rodziny – to ty, moje dziecko, która pierwsza powołana zostałaś do tego dzieła – więc od ciebie spodziewam się i pragnę, abyś rozumiała zamiary Moje i oddała się na ich spełnienie.A jakież są zamiary Moje? Nie to, abyś żyła w pociechach, w zadowoleniu, ale to, abyś umiała z miłości ku Mnie znosić krzyże, trudności, utrapienia wszelkiego rodzaju, abyś na to wszystko Mnie się oddała i w cierpliwości, w wierności wszystko to dla miłości Mej zniosła. Słaba to, niepewna, a nawet własna jest ta miłość, która opływa we wszystkie pociechy, nie ma krzyża i trudności, zadowolenia we wszystkim; taka miłość, która tego szuka, tego pragnie i tym się zadawala, nie jest prawdziwą Moją miłością – jest to miłość niepewna, fałszywa, miłość własna. Esencja Mej miłości jest w ofierze, w poświęceniu się na wszystko, w znoszeniu krzyża, w walczeniu z trudnościami, zachowując się w tym wszystkim wiernie i znosząc to wszystko cierpliwie dla Mej miłości. Nie ma prawdziwej miłości, gdzie nie ma ofiary, cierpliwości, cierpienia.Dziecko moje, pamiętaj, że Ja, Pan Jezus, jestem Tym, który wszystkim kieruje, wszystko dopuszczam, te okoliczności, w których się znajdujesz i wszystko to czynię dla dobra Twojego. – A więc pamiętaj o tym i nie trać tej wiary w prowadzenie pełne miłości Mej Opatrzności Bożej, a wtedy nie będziesz miała goryczy, niechęci do bliźnich, lecz będziesz widziała we wszystkim Moje dopuszczenie i z tej wiary wypłynie łagodność, cierpliwość, słodycz i wielka wyrozumiałość dla innych, a surowość dla siebie samej. Zawsze o tym pamiętaj, że masz być pełną wyrozumiałości, współczucia, dobroci dla bliźnich, wymagającą i surową dla siebie.Tamże, 27 I 1895 r.

III. Esencją miłości jest zjednoczenie się ze Mną, aby spełnić Najświętszą Wolę Moją. Powinnaś więc iść za Mną, bo Ja cię prowadzę i im dalej za Mną idziesz, tym większe są Moje wymagania. Powinnaś przyjąć ode Mnie te upokorzenia, poniżenia, cierpienia. Nie tylko przyjąć je z miłością i pokorą, ale nadto ukochać je i dziękować Mnie za nie i ofiarować się z całą gotowością na wszystko, co bym nadal jeszcze na ciebie zesłać zechciał.Tak czyniła Moja Matka Najśw. Ona dobrowolnie ofiarowała się na wszystkie cierpienia. Wszystko ze Mną dzieliła i nie tylko to nie zmniejszyło Jej miłości ku Mnie, ale raczej powiększało i czyniło te miłość prawdziwą, bo nie ma miłości bez ofiary. Im większa ofiara, tym większa miłość.Przez to, że Najśw. Matka Moja ze Mną współcierpiała, stała się uczestniczką w tym dziele zbawienia świata. I ty oddaj się na wszystko, na cierpienia i krzyż. Gdy ze Mną będziesz, chociaż na krzyżu boleść czuć będziesz, będziesz szczęśliwa i spokojna, bo będziesz ze Mną. To będzie twoją pociechą i szczęściem….Tamże, 19 VIII 1891 r.

 

Tak Bóg umiłował świat…

Tego dnia dał mi Pan Jezus jaśniejsze zrozumienie nieskończonej miłości Pana Boga dla nas i promykiem światła swojego rozjaśnił mi słowa św. Jana: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał, ażeby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”(J 3, 116).„Tak Bóg umiłował świat” – tu dał Pan Jezus odrobinkę zrozumieć, uwielbiać, podziwiać tę miłość Ojca Przedwiecznego, który Syna swojego Jednorodzonego, przedmiot Jego odwiecznej miłości i upodobania, wydał. Dla kogo? Za kogo? Za stworzenia swoje, za te same ze siebie nicestwa, za tę złość i grzech, za tych niewdzięczników, jakimi jesteśmy. I znów objawia nam miłość Syna Bożego, który się oddaje, ofiaruje na tę mękę, na śmierć dla nas: „Umiłował nas i samego Siebie wydał za nas”. O Panie, rozum ludzki takiej miłości pojąć, zrozumieć nie może. Zdaje się to niemożliwe, a ponieważ tak jest – bo Ty, Panie, to objawiłeś, a Kościół święty do wierzenia podaje – więc, Zbawicielu mój Jedyny, Boże i Panie mój, cóż pozostaje duszy, której to dałeś poznać i zrozumieć? Oto miłować Ciebie, miłować nade wszystko; za łaską Twoją świętą oddać się Tobie i już nie żyć inaczej, tylko życiem Twoim, w Tobie i dla Ciebie.Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza (bł. F. Siedliska), Dziennik…, s. 111

 

Modlitwa uciszenia

Coraz więcej pociągałeś mnie, Panie mój, do modlitwy uciszenia i uspokojenia u nóg Twoich, uciszenia w Twojej obecności. Odtąd wszystkie moje własne uczucia wydawały mi się obrzydliwością. Z łaski Twej dałeś mi rozeznanie tego, co Ty sam we mnie wzbudzasz i czynisz, a co jest wynikiem mojej własnej działalności. Tę modlitwę dałeś mi, Panie mój, silniej uczuć i zrozumieć od kilku dni i zdaje mi się, że od tego czasu jest ściślejszy, bliższy (przez łaskę i niepojęte miłosierdzie Twoje) kontakt Twój ze mną, grzesznicą. Jedynie w takiej modlitwie dusza moja znajduje spoczynek, gdy bez żadnego uczucia, aktu ni słowa, tam – u nóg Twoich – się znajduje. Czasem tylko, aby uprzytomnić sobie obecność Twoją świętą, jednym okiem duszy, czy westchnieniem serca, rzeknie: „Pan mój i Bóg mój”. I to znów starczy na pewien czas. Prawda, że czasem zdawałoby się, iż to zupełna bezczynność; nie czuje się działania Bożego, nie ma szczególnych uczuć, nie czyni się żadnych aktów, ale – Panie mój – któż opisze, ile w tej ciszy, w tej „bezczynności” się zawiera. Ile rzeczy, jaka pełność i głębia szczęścia, pochodzącego z tej Twojej bliskości… Jedna chwilka takiej modlitwy sprawia w duszy coś takiego, że zdaje się, iż całe godziny medytacji i rozważania nie mogą iść z nią w żadne porównanie, bo tam dusza działa pod wpływem Twojej łaski i pomocy, a tu działasz Ty sam, Panie i Boże mój. A więc – jak niebo i ziemia różne są od siebie, tak działanie nasze i działanie Twoje. Toteż inne skutki i owoce rodzi to w duszy. Gdy tak raz wewnętrznie zapytałam Pana, jak słuchać Mszy świętej i jak przystępować do Komunii świętej (żadnych aktów, żadnych przygotowań czynić nie mogę, bo zamiast mnie zbliżać i łączyć z Panem moim, to raczej oddala mnie od Niego; tylko adoracja i owe ciche trwanie u nóg Jego do Niego mnie zbliża), uczułam: „Bogaty człowiek, gdy ma przyjąć władcę jakiegoś lub monarchę, czyni przygotowania na jego przyjęcie, chce go przyjąć należycie, według stanu i Jego godności. Biedak zaś, który nic nie ma, a którego monarcha jego (przez łaskę i wielka swą dobroć) chce nawiedzić, niczego nie przygotowuje na jego przyjęcie, bo nic nie ma. Wie tylko, że wszystko, co by uczynił, byłoby niestosowne, niegodne takiego pana. Tylko swoją pokorna postawą, miłością i wdzięcznością serca chciałby pokazać, jak wielce ceni sobie tę łaskę, jak czuje, że niczym na nią nie zasłużył. A więc i ty tak czyń. Nie sil się na żadne przygotowanie. To twoje uciszenie u nóg moich zawiera z twojej strony wszystkie akty miłości, pokory, oddania się i żalu. Reszty Ja sam dopełnię w twej duszy; wszystko głęboko oczyszczę, przemienię, wezmę w Moje posiadanie.Tamże, s. 153

Panie mój, dziś z miłosierdzia Twojego wielką otrzymałam łaskę, którą tu chcę opisać, aby pamięć na nią pobudzała mnie do wielkiej miłości ku Tobie, Panie i Królu mój, oraz do wiernego odpowiadania Tobie.Od pewnego już czasu z miłosierdzia Twojego dawać mi raczyłeś, Panie, wielkie i gorące pragnienie jak najściślejszego z Tobą zjednoczenia we wszystkich moich uczynkach, a także pociągałeś mnie do modlitwy wewnętrznej i dawałeś poznać najmniejsze nawet moje uchybienia. Bądź za to uwielbiony! Ale dziś, Panie mój, tak poruszyłeś moje serce, że zdawało się, iż nie będzie mogło pomieścić tego szczęścia, jakim je obdarzyłeś. Rano na medytacji (jakkolwiek natura nędzna czuła się zmęczona i pragnęła spoczynku, jednakże za łaską Twoją, nie zważając na nic, klęczałam u nóg Twoich) tak raczyłeś, Panie, pociągnąć ku Sobie moją duszę, że zdawało mi się, iż ona uleciała z ciała i bieży, podąża ku Tobie, swej jedynej miłości. Z początku mogłam jeszcze bez słów, lecz uczuciem wyjęknąć: „Boże mój, Miłości moja”, lecz później ogarnęło mnie takie uciszenie, upojenie, uspokojenie wszystkich władz duszy i takie uczucie obecności Pana Boga (Pana Jezusa), że zdawało mi się, iż każdy wyraz, każde uczucie byłoby niestosowne, nie w porę; że z mojej strony powinno być tylko największe uciszenie, zatopienie się w tej miłości, w Bogu moim! Co się wtedy działo w mej duszy, tego wyrazić nie umiem, była w niej cisza, spokój i szczęście, ale bez gwałtownych uczuć; radość, uwielbienie, dziękczynienie, upokorzenie się, podziwianie tej nieskończonej miłości Pana i Boga mojego; potem prośba gorąca do Pana Jezusa (tak realnego w mej duszy, tak bliskiego), żeby On tu w tym domku swoim [w domu sióstr – dop. red.] żył, królował, żeby mnie tak poddał Sobie, tak związał miłością swoją, abym nie myślała, nie czuła, nie pragnęła i nic nie czyniła własnymi naturalnymi siłami, idąc za popędem naturalnym, za pomocą tych władz, które mi Pan Bóg dał, lecz – żeby cała istota moja i władze jej tak były poddane Panu Jezusowi (i pod panowaniem Jego), żeby On im dawał ruch, On był autorem i motorem każdego ich poruszenia. Dalej mój Pan Jedyny podał mi do serca gorące pragnienie Jego miłości – takiej miłości, która by mnie tak związała z Nim i tak uobecniła Go w mej duszy, abym rzeczywiście nic nie poczynała sama, ale zwracała się do mego Pana i Króla i z Jego rozkazu lub za Jego zezwoleniem wszystko czyniła z Nim razem. W takiej chwili, Panie mój, o jakże pragnie dusza rozwiązania z więzów tego ciała, aby już być z Tobą i posiadać Cię na wieki! Idąc do Komunii św. i wracając, musiałam uważać na siebie, bo takim uczuciem byłam przejęta, że nie ruszyłabym się z miejsca, lecz tak trwałam w adoracji i w tym słodkim zatopieniu się w Panu i Bogu moim (…).Po Komunii św. przez chwilę byłam roztargniona, ale później znów dać mi raczyłeś to słodkie ukojenie, w którym zdaje się, że władze duszy śpią, ale ona czuwa i w najdelikatniejszy sposób w wyższych władzach swoich styka się i jednoczy z Bogiem swoim aktem czystym, prostym, bez przymieszki uczuć gwałtownych, ni wyobraźni. Jest to wiara – ale wiara, która jest rzeczywistością, aktem rzeczywistym, którego się nie widzi i nie słyszy, a jednakże jest. Dusza to czuje i uwielbia, i wierzy. Do takich to chwil nawiązują słowa św. Pawła Apostoła: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani umysł człowieka pojąć nie może, co Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” [por. 1 Kor 2, 9].Tamże, s. 217-218

 

Dobry Pasterz

Panie mój, cały ten tydzień – święty i uroczysty – [był] dla mnie jakby dalszym ciągiem owego świętego dnia rocznicy mej I Komunii świętej i odnowienia ślubów. Mój Panie i Zbawicielu mój! Twoje miłosierdzie, miłość Twoja i dobroć – [są jak] morze niezgłębione! Im więcej je rozważam, tym większa przepaść miłości Twojej staje mi przed oczyma. Te kilka dni prawie zawsze na adoracji przedstawiałeś mi się wewnętrznie w umyśle moim jako Dobry Pasterz i pobudzałeś mnie do wielbienia, adorowania oraz wychwalania Ciebie, jako Dobrego Pasterza, który życie swe oddał za swoje owieczki [por. J 10, 11]. Przede wszystkim jednak, Panie mój, dla mnie byłeś i jesteś Dobrym, najlepszym Pasterzem, bo gdy przez nędzę moja odstąpiłam od Ciebie, Tyś mnie nie odrzucił, nie zostawił samej sobie, lecz szukałeś mnie, broniłeś od zguby, wyrwałeś z przepaści i na ramionach Twych przyniosłeś do Twojej owczarni [por. Łk 15, 4 – 6]. Panie mój! O, [spraw to, aby] wszyscy ludzie Cię znali; żebym wszystkim mogła opowiadać cuda Twej dobroci i miłości. Mój Królu i Panie, coś Ty dla mnie uczynił, jakże umiłowałeś mnie! Umiłowałeś to dzieło rąk Twoich, tę duszę [stworzoną] na obraz i podobieństwo Twoje i raczyłeś – chociaż znałeś jej złość, niewdzięczność i niemiłość – wybrać ją i powołać do służby Twej, do dzieła Twojego, niczym się nie zrażając. Teraz, Panie, pociągnąwszy mnie ku sobie, tak cierpliwie, miłosiernie i litościwie ze mną postępujesz – nauczasz, oświecasz, upominasz, wciąż delikatnie pociągasz i prowadzisz; tyle niewierności znosisz, [nieustannie] przebaczasz i otaczasz jakże delikatną miłością… O mój Jezu, Pasterzu dobry, mój najmiłosierniejszy Panie, mój Wybawicielu, mój Zbawco, jedyne Dobro moje! Racz mi dać łaskę, abym Cię miłowała i odpowiadała Twej miłości”.Tamże, s. 166

 

Modlitwa do Dzieciątka Jezus

O słodkie Dzieciątko Jezus, chociaż Cię widzę w tak ubogim stanie i tak maleńkie, to przecież wyznaje Cię z całej duszy wobec nieba i ziemi i wobec całego świata Bogiem moim, Bogiem prawdziwym; przed Tobą upadam i oddaję Ci pokłon najgłębszy. Dziękuję Ci z całego serca, że raczyłeś się tak uniżyć dla mnie, dla mnie stać się dziecięciem.Przychodzę do Ciebie z ufnością, jako do mego Zbawiciela i Obrońcy. Ty jesteś, o Panie, tym Barankiem Bożym, który przychodzi gładzić grzechy świata, w Tobie więc pokładam całą nadzieję moją. Jestem nędzną grzesznicą, bo, niestety, zbyt ciężko i często Cię obrażałam; lecz teraz żałuję z całego serca, że Cię obraziłam i przyrzekam poprawę. O najmilsze Boskie Dzieciątko, daruj mi wszystkie grzechy moje, oświeć moje ciemności, ode mnie wszelką złość i napełnij mnie łaską Twą świętą, abym rozpoczęła nowe życie i chodziła w czystości i prawości żywota.Jakkolwiek widzę Cię upokorzone, leżące na sianku, owinięte w pieluszki, to przecież wyznaje Cię moim Królem, Królem miłości, który tą cudowną miłością wzywasz mnie, abym Ci oddała serce moje. Oto jestem, Jezu mój najsłodszy, oto u nóg Twoich przy tym żłóbeczku składam serce moje. Wprawdzie niegodne ono i zimne, lecz Ty racz je zmienić i zapalić ogniem Twej Boskiej miłości. Przyszedłeś na ziemię, aby nasze serca ogniem Twej Boskiej miłości zapalić; dałeś mi już początek tej miłości i dlatego mówię Ci dzisiaj i powtarzam: O Boskie Dzieciątko kocham Cię, kocham Cię, i kochać pragnę na wieki. Łączę się z Maryją, Matką Twą Najświętszą i św. Józefem. Łączę się z tymi Aniołami, którzy śpiewali nad żłóbkiem: Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. Łączę się z całym niebem ze wszystkim Świętymi i wiernymi na całej ziemi i sercem tych wszystkich istot Tobie drogich miłuję Cię i proszę, abym wytrwała w miłości Twej aż do śmierci i potem miłowała Cię na wieki w niebie. Amen.F. Siedliska, Modlitwa do Dzieciątka Jezus, w: Jezus, Maryja Józef. Modlitewnik do użytku Sióstr Najśw. Rodziny z Nazaretu, Rzym 1989, s. 149-150

 

Adoracja

Pewnego wieczoru, gdy spędziwszy prawie cały dzień w nieopisanym szczęściu, w świętym z tobą obcowaniu i obecności Twej w mej duszy, żegnałam Cię, Panie mój, utajony w Najśw. Sakramencie i – łącząc się z tymi, którzy Cię w nocy adorują – cier­piałam nad tym, że muszę udać się na spoczynek i opuścić Ciebie, Ty, Panie mój najsłodszy, dałeś mi tak słodkie zrozumienie i świa­tło, jakby wewnętrzną naukę, w tym mniej więcej znaczeniu, że wcale nie rozłączam się z Tobą, ani kontakt mój z Tobą przez sen się nie przerywa; że Ty, Panie – choć idę na spoczynek –jesteś ze mną i we mnie przebywasz i działasz, bo mój sen jest spełnie­niem woli Twej Najśw. Wielką uczułam z tego pociechę i szczę­ście. Odtąd też zawsze – z łaski Bożej – gdy idę na spoczynek, oczami duszy i wiary widzę Pana Jezusa w mym sercu; duchem do nóg Jego się przytulam, przy nich wypoczywam, pokrzepiając snem krótkim swe ciało.Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza (bł. F. Siedliska), Dziennik duchowy (1885-1990), t. II, Rzym 2002, s. 379-380

 

Poruszenia miłości

Dziś byłam u spowiedzi św. Powiedziałam Ojcu wszystko, cu­da miłości, jakie Pan Jezus czyni nad tą najniewdzięczniejszą du­szą moją, a więc to tutaj zapisać mogę, na chwałę tego Boga mi­łości. W tych dniach Pan Jezus dawać mi raczy dziwne uczucie szczęścia, płynące z poczucia, że mam Pana Jezusa, że w duszy posiadam Boga mojego, że przez miłosierdzie Jego jestem Jego dzieckiem i Jego własnością. I – jeżeli tak śmiem powiedzieć – ufam Panu Jezusowi z Jego łaski, z Jego nieprzebranej dobroci. Dusza moja jest w relacjach miłości ze swoim Bogiem i Panem. Ze strony Pana Jezusa zawsze była ta miłość, On umiłować mnie ra­czył i całe życie moje jest jednym pasmem dowodów tej niepoję­tej miłości. Z mojej strony jednak nie było odpowiadania tej łasce mojego Pana, nie było miłości, a raczej sama niewdzięczność, sa­ma złość. Ale Pan nieskończenie miłosierny raczył poruszyć ser­ce moje, dając mi poznać Ojca, przez Ojca wyrwał z przepaści, dał poznać Siebie, pociągnął ku swojej miłości i przez blisko dwa lata pod przewodnictwem Ojca ciągle prowadzi, kieruje mną i co­raz więcej okazuje mi, jakim jest, okazuje swoją miłość – i tej mi­łości coraz jaśniejsze daje mi dowody i pobudza mnie do wzajem­ności.W tych czasach więcej jeszcze, silniej jeszcze Pan Jezus to czyni w mojej duszy. Wszystko, co z Niego jest, chciałabym tu za­pisać, ogłosić przed światem całym, ażeby wszyscy wiedzieli, kim jest Pan Bóg i czym są dzieła Jego. Rada byłabym zarazem, żeby wszyscy wiedzieli, komu takie miłosierdzie okazuje Pan Bóg – na­czyniu nieprawości, zepsucia i nędzy, które nie tylko że wyrwał raz z przepaści potępienia wiecznego, ale jeszcze ciągle trzymać musi swoją wszechmocną ręką; inaczej to zepsute naczynie, tak pełne obrzydliwości i najgorszych pociągów, znowu (przez swoją nędzę i zepsucie) wpadłoby w tę samą przepaść, gdyby nie łaska i miłość Pana Boga. Oto tak widząc siebie i czując w każdej chwi­li najgorsze moje skłonności, muszę być ciągle w ręku Pana Jezu­sa, prowadzona przez Niego i nauczana przez Niego – i to w spo­sób najdoskonalszy i najpewniejszy, bo wewnętrznie przez na­tchnienia i poruszenia Jego łaski (wszystkie poddane przewodni­kowi i przez niego zatwierdzone), a zewnętrznie przez tegoż Oj­ca, który wyjaśnia, tłumaczy i uczy tego, co Pan Jezus wewnątrz wskazuje.Tamże, s. 102

Po południu na adoracji dać mi raczyłeś, Panie, pewne we­wnętrzne natchnienie i światło, abym do ślubu posłuszeństwa, który Tobie, Królu mój, dawno już [złożyłam] w osobie Ojca, do­łączyła jeszcze przyrzeczenie, zobowiązując się ślubem do tego, że wszystko najszczerzej będę wyznawać Ojcu: me grzechy, ułomności, nędzę i pokusy; a gdy nie będę mogła mówić, to na pi­śmie przedstawię je Ojcu, tak żeby nie było w mej duszy najmniej­szej rzeczy, która by nie była przedstawioną Ojcu. Także w całym działaniu Ojca ze mną, w każdym jego słowie i we wszystkim, co w tym dziele będzie czynić, widzieć będę Ciebie, mój Panie i Kró­lu; wszystko przyjmę z łaską Twoją z miłością, z poddaniem wo­li, rozumu i serca, uważając zawsze Ojca za Twego przedstawi­ciela i Twego zastępcę dla mnie na ziemi.Gdy za łaską Twoją świętą to uczyniłam, uczułam wielkie szczęście i spokój w duszy, bo ufam, Panie mój, że spełniłam Twoją świętą wolę.Tamże, s. 229

 

Światło Króla

O Panie – dziś dalszy ciąg Twej miłości i miłosierdzia. Rano byłam bardzo twarda. Dałeś mi łaskę spowiedzi świętej, ale by­łam jak głaz; święte słowa Ojca padały jakby na skałę; ogarniał mnie nawet bunt. Ty jednak, mój Królu, ulitowałeś się nade mną. Kiedy Ojciec mówił o Twej miłości, pociągnąłeś mnie ku Sobie; ustał bunt; dusza cała, jakby przejęta swą nędzą, zwróciła się do Ciebie, o Jezu i Panie mój! Przeniknąłeś mą duszę dziwnym uczu­ciem uwielbienia i wdzięczności ku Tobie, bo raczyłeś mnie – ta­ką nędzę, taki grzech – powołać do Zgromadzenia Twej Naj­świętszej Rodziny, mój Królu; dałeś mi uczucie żalu, że tyle łask Twoich zmarnowałam i byłabym zniszczyła to dzieło, gdyby nie cudowne miłosierdzie Twoje.Dziś, Panie, jakby zapominając o dawniejszym zaleceniu Twoim, które uczułam przed paroma tygodniami w mej duszy, ze względu na Uroczystość Najświętszej Rodziny grałam i śpiewa­łam podczas Benedykcji.Wieczorem, mój Panie, rozjaśniłeś mi wiele rzeczy w duszy; dałeś mi zrozumieć, kim Ty jesteś, mój Królu; dałeś mi lepiej przyjąć święte słowa Ojca w czasie dzisiejszej spowiedzi – o tym, że powinnam Cię miłować nade wszystko na świecie i [tylko] Cie­bie jednego, jak Tobie się oddać. Dałeś mi promyk Twego światła [by zrozumieć], jaka to miłość, jakie Królestwo Twoje panowało w Twej Najśw. Rodzinie w Nazarecie, jak Najśw. Panna, Twa Matka, Ciebie miłowała i jak razem z Tobą czciła i miłowała św. Józefa; że go słuchała jako głowy Najśw. Rodziny; że sama – czcząc go i miłując – z miłością spoglądała, że Ty, mój Królu, ja­ko dziecko czcią i miłością otaczałeś św. Józefa. Panie mój, we­wnętrznie ukazywałeś mi, jak ja mam czcić tego Ojca, którego mi dałeś jak św. Józefa Najśw. Pannie; jak powinnam tego Ojca, ja­ko Ojca słuchać; jak we wszystkim poddać się Ojcu, wierzyć w działanie Boże dane mi przez niego; w to, że chce Pan Jezus przez Ojca rozlewać ducha Swego, prowadzić nas, uczyć, kiero­wać; że to ojcostwo, które Pan Jezus dał Ojcu nad nami, powinno być tu czczone (tak jak Pan Jezus i Najśw. Panna czcili ojcostwo św. Józefa); że nigdy nie powinnam stawiać Panu Jezusowi przeszkody w spełnieniu w każdej siostrze Jego Boskich zamiarów i w prowadzeniu każdej według Jego Najświętszej woli. Tamże, s. 272-273

O Panie mój, sądziłam, że wszystko jest dla mnie stracone. W sercu wygasło wszelkie uczucie miłości. Zdawało mi się, że nie ma w nim miłości – ani ku Tobie, ani ku tym, którzy mi Ciebie przedstawiają, których miłować mi w Tobie kazałeś. Tak było w mej duszy, a Ty, Panie najsłodszy, ciągle w niej raczyłeś dzia­łać – to pociągając do Siebie, do modlitwy, do większej miłości, to upominając wewnętrznie, gdy w czymś (choćby w małej na pozór rzeczy) nie spełniałam tego, co Ty – Panie mój – wskazywałeś mi w przepisach zakonnych. W nocy nawet budziłam się, czując ca­ły ciężar cierpienia w duszy. A Ty, Panie, ciągle czuwałeś nade mną i przygotowywałeś to, co z czystego miłosierdzia Twego chciałeś dać mej duszy.10 stycznia dać mi raczyłeś większą skruchę, łaskę oskarże­nia się i potępienia wszystkich grzechów i moich niewierności. Ojciec mój zapewnił mnie, że (Ty Panie mój) jesteś blisko mnie, że się nie oddaliłeś ode mnie; a najlepszym dowodem Twej łaski i miłości jest to światło, jakie mi dać raczyłeś w poznaniu mych nędz i ułomności.Po tej spowiedzi wielki spokój ogarnął mą duszę i ufność w miłosierdzie Twoje. Dałeś mi jasno poznać, że tak obojętnie żyć nie mogę; że myśli moje, uczucia i cała istota – Tobą być powin­na zajęta. O najmiłosierniejszy mój Zbawicielu! Swą Boską obec­nością zacząłeś przenikać mą duszę i powoli raczyłeś wzbudzać we mnie miłość ku Tobie, jakby nowe życie, życie z Tobą (zdaje mi się) ściślej zjednoczone – przynajmniej we woli, w pragnieniu – bo bardzo lękałam się każdej niewierności, którą bym Ciebie, Miłości moja, zranić mogła.O Panie! Im więcej raczyłeś się (że tak śmiem wyznać) obja­wiać mej duszy, tym też więcej równocześnie wymagałeś ode mnie: (ale, o! z jakąż miłością, z jakąż delikatnością Boskiego Ser­ca Twego) większej ścisłości, umartwienia, zachowania przepi­sów reguły, większej miłości dla sióstr, całkowitego oddania się Tobie, wiary w prowadzenie Twoje przez Ojca mego duchownego oraz zupełnego wyrzeczenia się mego sądu i mej woli, by pod­dać się i pełnić Twą Najświętszą wolę.Pewnego razu, zanim jeszcze dałeś mi głębiej uczuć w duszy Boską Twą Obecność, czułam wielką trudność w realizowaniu ślubu posłuszeństwa, w poddaniu mego sądu i woli [spowiedni­kowi]. Zdawało mi się trudne to, co dawniej mi było największą pociechą – słuchać się i spełniać święte rady i nauki Ojca. Wtedy Pan Jezus dał mi usłyszeć wewnętrznie: „Ojciec jest moim delega­tem. Dotychczas w relacji twej do Ojca doznawałaś pociechy i ra­dości; teraz może nadejść droga krzyżowa (co zrozumiałam, że krzyżowo – czyli trudno będzie); masz jednak zawsze trzymać się go i słuchać”. Gdy więc teraz, Panie mój najsłodszy, działać ra­czysz w mojej duszy silniejszą Twoją łaską, dajesz mi wiarę w prowadzenie Twoje i – z miłosierdzia Twego – gorące pragnie­nie zupełnego wyrzeczenia się siebie, by spełnić Twą Najśw. wo­lę i żyć Tobą.Tamże, s. 378-379

 

Moc wychodząca z monstrancji

Innego znowu dnia, mój Panie, gdy w kościele Najśw. Serca Twego na Montmartre, raczyłeś tak silnie pociągać serce moje ku Sobie i zapalać je miłością Twoją, że – zdawało mi się – jakoby ja­kaś siła wychodziła z tej monstrancji, w której Ty, o Panie mój, przebywasz, i pociągała mnie ku Tobie; udzielałeś mi, Panie, pewności (tego wyrazić nie umiem, jak to dusza czuje), że to Ty sam dajesz się [duszy mej], Ty się jej udzielasz, udzielasz Twej miłości, Twej siły, Twego życia, Twej świętości (nie wiem, czy się tak godzi wyrazić) – jakby przymiotów Twej Boskiej Istoty. Któż to pojąć zdoła? Czy wyrazy oddać mogą to, co się dzieje w duszy, gdy Ty w niej przebywasz, gdy jej się udzielasz, gdy z nią obcu­jesz, o Panie mój upragniony, oczekiwany, wyglądany od tak dawna? Zdaje mi się, a raczej w miłosierdziu Twoim niepojętym i nieskończonym ufam, że Cię posiadam w mej duszy; że jesteś we mnie najmniejszej, a ja w Tobie. A gdyby tak nie było, Panie, to przez łaskę Twą zawsze do tego dążyć będę, o to Cię prosić, i błagać, abyś zlitował się nade mną i dał choć odrobinkę, okruszynki spadające ze stołu Twego, choć iskierkę miłości Twej tej duszy, która Ciebie pragnie i pożąda.Pewnego wieczoru, gdy spędziwszy prawie cały dzień w nie­opisanym szczęściu, w świętym z tobą obcowaniu i obecności Twej w mej duszy, żegnałam Cię, Panie mój, utajony w Najśw. Sakramencie i – łącząc się z tymi, którzy Cię w nocy adorują – cierpiałam nad tym, że muszę udać się na spoczynek i opuścić Ciebie, Ty mój najsłodszy, dałeś mi tak słodkie zrozumienie i światło, jakby wewnętrzną naukę, w tym niej więcej znaczeniu, że wcale nie rozłączam się Tobą, ani kontakt mój z Tobą przez sen się nie przerywa.Tamże, s. 379-380

http://www.communiocrucis.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=140:b-franciszka-siedliska-csfn-&catid=4:mistycy-kocioa-polskiego-mistycy-&Itemid=45

*************

Homilia Ojca Świętego Jana Pawła II podczas beatyfikacji 23 kwietnia 1989 r. (fragmenty)

 

Franciszka Siedliska: służba rodzinie i życiu

Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35). Oto nowa błogosławiona Franciszka Siedliska, Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, córka Mazowsza, założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny. Pośród wszystkich przeciwności swoich czasów i środowiska, naznaczona krzyżem wielorakiego cierpienia, kroczyła niestrudzenie drogą wiary żywej, która wzbudza nadzieję i działa przez miłość, przez tę miłość, którą Bóg świat umiłował (por. KK, 41). Rosła w domu, o którym sama napi­sała, że Bóg nie był w nim Panem, ale od wczesnego dzieciństwa nosiła w swoim sercu głęboką tęsknotę za miłością absolutną. Spotkała ją w pierwszej Komunii świętej i odtąd pozostała zjednoczona trwale z Chrystusem miłością oblubieńczą. ,,On sam jedynym celem, jedynym przedmiotem całej naszej miłości” – pisze w swoim Dzienniku (1884 r. s. 32 ). Przez całe życie umiała dojrzale łączyć modlitwę z czynnym apostolstwem, z bardzo konkretnym posłuszeństwem woli Bożej w Kościele, widziała nade wszystko potrzebę podtrzymania ducha narodowego i jego moralnego odrodzenia w epoce ogólnej depresji pod rozbiorami. Źródłem natchnienia i punktem od­niesienia w tym zamierzeniu stał się dla niej i jej duchowych córek, wzór życia ukrytego w Najświętszej Rodzinie z Nazaretu. W Statucie Zgromadzenia z 1880 r. pisze między innymi: „Wzorem naszego życia ziemskiego jest życie ukryte Pana Jezusa w Nazarecie z Maryją i Świętym Józefem, które usiłujemy naśladować przez wyrzeczenie i całkowitą śmierć sobie samym i przez życie zupełnie ukryte w Bo­gu z Jezusem Chrystusem”. Taka była treść życia Matki Siedliskiej i program, który zostawiła w testa­mencie swoim Siostrom. Wychodzić naprzeciw ludzkiej biedzie mo­ralnej i materialnej. Troska o czło­wieka biednego, chorego, sterane­go życiem, opuszczonego. Troska o wychowanie dzieci zaniedbane zwłaszcza religijnie, o samotne matki, o ratowanie życia nie naro­dzonych. A więc, szkoła, szpital, ulica! Dlatego też główne źródło odrodzenia społecznego widziała błogosławiona Maria od Pana Jezu­sa Dobrego Pasterza w zdrowej chrześcijańskiej rodzinie. Kontem­plując Boskie Macierzyństwo Ma­ryi, zwracała się ku ziemi i tym za­daniom, które człowiek ma na niej wypełnić: ku zadaniom małżeństwa i rodzicielstwa, ku godności Sakra­mentu Małżeństwa i ku wielkości posłannictwa katolickich rodziców. Pragnęła służyć miłości ludzkiej, a więc życiu i jego rozwojowi, aby to życie, ten człowiek, który urodził się z rodziców w łączności z Bo­giem, rósł i dojrzewał w tej samej łączności, by życie wzięte z Boga, było skierowane w swoim rozwoju ku Niemu, by w Nim odnalazło świadomie swojego Stworzyciela i Ojca.

Takie były troska i ideał odnowienia życia według programu Siostry Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Franciszki Siedliskiej, który przeka­zała w testamencie swojej Nazaretańskiej Rodzinie. Rodzice: ojciec i matka, a także dzieci, są zobowią­zani w jednakowej mierze, przez te same przykazania Boże, bo tą samą miłością kocha Bóg męża i żonę oraz owoc ich miłości: potomstwo.

Przemówienie Ojca Świętego w czasie południowej modlitwy Regina Coeli

23 kwietnia 1989 r. (fragment)

Serdecznie witam i pozdrawiam wszystkich pielgrzymów z różnych krajów, a zwłaszcza z Polski, Włoch, Francji, Anglii, Stanów Zjednoczo­nych Ameryki Północnej, Australii i Filipin, przybyłych na uroczystości beatyfikacji Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Franciszki Siedliskiej, Założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Naza­retu. Szczególne pozdrowienie kie­ruję do Sióstr Nazaretanek, ducho­wych córek Błogosławionej. Podzie­lam ich radość i życzę, aby wiernie i gorliwie realizowały charyzmat prze­kazany im przez Założycielkę.

http://www.nazaretanki.krakow.pl/wp/?page_id=895

************

DISCORSO DI GIOVANNI PAOLO II
AI PELLEGRINI POLACCHI GIUNTI A ROMA
PER ONORARE FRANCESCA SIEDLISKA

Lunedì, 24 aprile 1989

 

DRODZY PIELGRZYMI, uczestnicy i śwíadkowie beatyfikacji Służebnicy Bożej Franciszki Siedliskiej, Siostry Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Bracia i Siostry!

1. “DLA WSZYSTKICH jasne jest, że wszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości, dzięki zaś tej świętości chrześcijan, także w społeczności ziemskiej rozwija się bardziej godny człowieka sposób życia”.

Tak mówi o świętości Sobór Watykański II.

Jakżeż prawdę tę zrealizowala w swoim życiu i poprzez swoje dzieło błogosławiona Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu!

Niebo ziemi, ziemia Bogu! Na mocy sakramentalnej łaski wezwani jesteśmy wszyscy bez wyjątku i każdi z osobna, we wspólnocie Kościoła, według otrzymanego daru, do doskonałej miłości Boga, a tym samym do miłości bliźniego, do tego by w każdych warunkach życie ludzkie czynić coraz bardziej godnym człowieka.

Dziękuiemy nieustannie Bogu, że takich ludzi nie brakowało w historii naszego Narodu, że nie brakowało ich w czasach krytycznych, w czasach próby, gdy ważyły się losy naszej Ojczyzny, jej córek i synów, że nie brakuje ich, jak ufamy, dzisiaj.

“Gdyby Pan nie był po naszej stronie . . . gdy ludzie przeciw nam powstawali, wtedy połknęliby nas żywcem . . . sidło się porwało, a my jesteśmy wolni. Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię”.

2. W taki właśnie kontekst rozwoju historii zbawienia na ojczystej ziemi wpisała się nasza Błogosławiona, dla której tu jesteśmy.

Cieszę się i dziękuję w sposób szczególny Bogu za to, że właśnie mnie było dane dołączyć jej imię do tych, którzy zapisani są w niebie,  a tym samym postawić ją na przedłużeniu dziedzictwa świętego Wojciecha, świętego Stanisława, świętego Jacka, błogosławionej Jadwigi królowej; że stała się ona – razem z błogosławionymi Albertem Chmielowskim, Rafałem Kalinowskim, Honoratem Koźmińskim – szczególnym świadkiem rozwoju historii zbawienia i żywotności człowieka, narodów i ludów, które pozostają wierne swojemu powołaniu, że stała się świadkiem i współtwórczynią odrodzenia się w Bogu naszego Narodu, gdy na jego horyzoncie zdawały się gasnąć wsyzstkie inne światła. Z tego samego źródła i korzenia wyrasta współczesny nam święty Maksymiliam Maria Kolbe, patron naszych trudnych czasów.

3. Our saints have always been a sign of the unity of our nation, prophets and promoters of that unity. We need only recall the importance in our history of Saint Stanislaus and his shrine at Wawel. Today we have been brought together by the new Beata, who stirs up our faith, hope and love.

I am pleased to greet in this gathering my brothers Archbishops and Bishops from Poland, the United States and Australia. I extend warm greetings to the many priests and faithful from England, France, Cracow and Chicago, Częstochowa and Philadelphia, from Gdańsk, Gdynia and Baltimore, from Warsaw and Detroit, from the Dioceses of Przemyśl and Pittsburg, from Słupsk, Elblag, Rawa Mazowiecka and from Altoona-Jonstown, from Cleveland, Erie and Bridgeport.

My very special greeting and welcome goes to the spiritual daughters of Mother Mary of Jesus the Good Shepherd: the Superior General of the Sisters of the Holy Family of Nazareth, Sister Celeste Słowik, along with the General Council and Sisters from Italy and France, the Provincial Superiors and Sisters representing every Province of the Congregation – the two Polish Provinces, in Cracow and Warsaw, the four Provinces in the United States, of Chicago, Philadelphia, Monroe and Pittsburgh, as well as the Province in England and the Vice-Province in Texas and in Australia. From Texas there has also come a pilgrim group of healthcare workers from the two hospitals of the Nazareth Sisters. I greet and bless all the individual pilgrims and friends of the Sisters of the Holy Family of Nazareth, together with all those who are spiritually united with us, and all who in their daily labours remain faithful to their vocation and by following Christ renew the face of the earth.

Błogosławiony Bóg w świętych swoich!

Uroczyste życzenie, które w tej szczególnej chwili kieruję do was, pragnę zamknąć w słowach, jakie Błogosławiona zapisała w swoim notatniku:

“Serce twoje niech będzie Nazaretem przez udoskonalenie spraw codziennych. Niech będzie Kalwarią przez znoszenie małych krzyżyków. Niech będzie Wieczernikiem przez wierność dobrym natchnieniom. Niech będzie niebem przez ducha adoracji, czci i wdzięczności”.

4. Kościół wdzięczny jest nowej Błogosławionej za to, że na sercu swojego zgromadzenia położyła w szczególny sposób sprawę modlitwy, pracy i osobistego oddania za Papieża i święty Kościół katolicki, że jako wzór do naśladowania dla swoich sióstr postawiła życie ukryte i cnoty Najświętszej Rodziny z Nazaretu.  Za to, że Zgromadzenie to związała na trwałe z Rzymem, który przemawiał do niej swoim uniwersalizmem i otwartością na wszystkie ludy, rasy i narodowości.

Za to, że w trudnościach, przeciwnościach i cierpieniach czuła się “przybita do Krzyża miłosną wolą naszego Pana” i duchowość taką zaszczepiła swojej wspólnocie nazaretańskiej. Z jej duchowości zrodziła się między innymi ofiara jedenastu sióstr rozstrzelanych 1 sierpnia 1943 roku w Nowogródku przez hitlerowców, które modliły się: “Boże, jeżeli potrzebna jest ofiara z życia, przyjm, ją od nas . . . a spraw, aby uwolnieni zostali ci, którzy mają rodziny”.

Kościół wdzięczny jest Błogosławionej Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za to, że dostrzegła potrzebę zajęcia się dziećmi pozbawionymi opieki religijnej w rodzinie, ubogimi, opuszczonymi, chorymy, potrzebującymy pomocy, starcami, osobami niepełnosprawnymi, samotnymi matkami. Dziękuje jej i zgromadzeniu za wielką pracę wśród polskiej emigracji w Stanach Zjednoczonych, we Francji i w Anglii.

Kościół jest jej wdzięczny przede wszystkim za to, że stała się apostołką rodziny, że w odrodzeniu rodziny i kształtowaniu duchowości małżeństwa widziała warunek odrodzenia narodu, całego życia religijnego, społecznego i moralnego w trudnej sytuacji społeczno-ekonomicznej i narodowej, wśród pogłębiającej się apatii społecznej i odpływie sił twórczych na emigrację; że stała się apostołką godności ogniska domowego, godności rodzicielskiej, świadectwem wiary i wyzwaniem przeciwko laickiej koncepcji życia, której doświadczyła częściowo we własnej rodzinie i środowisku.

Dlatego w Konstytucjach z 1887 rodu napisała:

“Celem, dla którego istnieje to Zgromadzenie jest współdziałanie z Chrystusem i Jego Kościołem, by Królestwo Boskiej Miłości, które ten Syn Boży z nieba na ziemię przyniósł i które naprzód w Świętej Rodzinie z Nazaretu rozkwitło, wśród siebie i wśród innych, szczególniej zaś w rodzinach chrześcijańskich zaszczepić i szerzyć”.

Apostołka swoich czasów pozostaje dla nas prorokinią i wzorem.

5. Zagrożenia podobne. Źródła odnowy te same.

W klimacie wiosny, liturgiczny kalendarz Kościoła w Polsce przybliża nam osoby i dzieło naszych wielkich Patronów świętych Wojciecha i Stanisława; ukazuje nam na Jasnej Górze naszą Matkę, która Ojcowie nasi obrali za Królową Ojczyzny. W tym samym klimacie Kościół w Polsce otrzymuje nową Błogosławioną, nowy Dar i nowy Znak obecności Boga wśród nas i skuteczności jego tajemnicy Paschalnej.

Starajmy się o tym pamiętać w życiu naszym codziennym. Bądźmy świadomi owych “wielkich dzieł Bożych”,  które dokonały się na naszej ziemi i które nie przestają się dokonywać.

Wydaje się, że Ojczyzna nasza stanęła wobec nowych możliwości, że jej synowie i córki będą mogli coraz pełniej decydować o jej losie, o jej kształcie, o jej przyszłości. Potrzeba zatem mądrości. Potrzeba wierności Przymierzu z Bogiem, nowego twórczego trudu. Nowych świętych. Nauki, która płynie z historii i od tych, którzy Ojczyznę prawdziwie miłowali.

O tę mądrość i rozwagę, o miłość i ducha służby wspólnemu dobru, o odwagę – modlę się zawsze, a dziś modlę się także za przyczyną Błogosławionej Franciszki Siedliskiej, Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Nazaretanki.

http://w2.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/speeches/1989/april/documents/hf_jp-ii_spe_19890424_pellegrini-siedliska.html

 

************************
Święta Katarzyna Aleksandryjska,
dziewica i męczennica
1125-katarzyna_1
Podobnie jak św. Cecylia na Zachodzie, tak św. Katarzyna przede wszystkim na Wschodzie       należała do najbardziej znanych świętych. Mało jednak o niej wiemy, a tak wiele powstało o niej legend, że niektórzy hagiografowie nawet powątpiewali w jej historyczne istnienie. Zachowały się dwa opisy męki i śmierci św. Katarzyny Aleksandryjskiej, ale pochodzą one dopiero z wieku VI i są pełne legend. Mamy jednak świadectwa już z wieku IV – a więc bardzo wczesne, bo sięgające prawie czasów Świętej. Wspominają bowiem o niej Rufin i Euzebiusz z Cezarei Palestyńskiej.
Według legendy Katarzyna urodziła się w Aleksandrii, stolicy Egiptu, jako córka króla Kustosa. Była osobą nie tylko bardzo zamożną, ale także wykształconą. Słynęła z urody. O jej rękę daremnie ubiegali się najznakomitsi obywatele miasta, bo – jak wiele chrześcijanek – złożyła ślub dozgonnej czystości.
Wkrótce wybuchło najdłuższe i najbardziej krwawe w dziejach Kościoła prześladowanie chrześcijan – za panowania cesarza Dioklecjana i jego współrządców: Galeriusza Maksymiana i Konstancjusza I. Szczególną nienawiścią do chrześcijan wyróżniał się Maksymian, władca wschodniej części Imperium Rzymskiego. Przybył on osobiście do Aleksandrii, by dopilnować realizacji prześladowczych edyktów.
Jedną z jego ofiar miała być Katarzyna. Po pojmaniu była przymuszana do złożenia ofiary bogom. Odmówiła, wyznając wiarę w Boga Jedynego. Wówczas cesarz zarządził dysputę między Katarzyną a pięćdziesięcioma tamtejszymi filozofami i retorami. Katarzyna pokonała swoich adwersarzy, udowadniając prawdziwość chrześcijaństwa, i doprowadziła wielu z nich do wiary w Chrystusa. Miała wtedy 18 lat. Cesarz rozgniewany obrotem sprawy skazał ją na tortury: smagano ją żyłami wołowymi tak, że jej ciało było jedną wielką raną; morzono ją głodem; łamano jej kości. Modlitwa Katarzyny sprawiła, że podczas miażdżenia kołem zstąpił anioł i spowodował, że rozpadło się ono w rękach kata. Na widok jej bohaterstwa w czasie znoszenia mąk miało nawrócić się kilkuset żołnierzy i oprawców. Ostatecznie wykonano wyrok śmierci przez ścięcie prawdopodobnie między rokiem 307 a 312.
Święta Katarzyna Aleksandryjska Męczeństwo św. Katarzyny musiała być czymś niezwykłym, skoro została ona wyróżniona tak wielką czcią. Ciało jej od setek lat znajduje się na Górze Synaj, przeniesione tam zapewne z Aleksandrii, kiedy Arabowie, a po nich Turcy najechali Egipt. Jest tam klasztor prawosławny i kościół, do którego podążają pielgrzymi. Klasztor ten wystawił cesarz Justynian w wieku VI.
Katarzynie poświęcili swoje arcydzieła najwięksi artyści: Hans Memling, Correggio, Tintoretto, Dawid Aubert, Masolino di Panicale, Jan Provost, Caravaggio i Raffael. Św. Joanna d’Arc zaliczała Katarzynę do swoich trzech głównych patronek. Na Zachodzie uważano ją za jedną z Czternastu Świętych Wspomożycieli. Św. Katarzyna z Aleksandrii była patronką wielu miast i związków katolickich. Jest patronką zakonu katarzynek; Nowego Targu, Dzierzgonia i Cypru; nauki i uniwersytetów, w tym paryskiej Sorbony; adwokatów i notariuszy, bibliotekarzy, drukarzy, filozofów chrześcijańskich, grzeszników, kolejarzy, kołodziejów, literatów, mężatek, młodych dziewcząt, młynarzy, fryzjerów, modystek, mówców, piekarzy, powroźników, prządek, studentów, szwaczek, uczonych, woźniców, zecerów. Dawniej w Polsce istniał zwyczaj, że w wigilię św. Katarzyny chłopcy wróżyli sobie, który z nich jako pierwszy ożeni się i jakie imię będzie miała wybranka. Popularne też było powiedzenie: “Święta Katarzyna Adwent zaczyna”.

W ikonografii św. Katarzyna przedstawiana jest w koronie królewskiej, z palmą męczeńską w dłoni. Jej atrybutami są: anioł, Dziecię Jezus, nakładające na jej palec pierścień jako oblubienicy, filozofowie, z którymi prowadziła dysputę, gałązka palmowa, koło, na którym była łamana, korona w ręku, krzyż, księga, miecz, piorun.

********************
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Aleksandrii, w Egipcie – św. Piotra, biskupa i męczennika. Mówi o nim w swej Historii Euzebiusz, a wspominają święci Atanazy i Epifaniusz. Stolicę biskupią objął w roku 300. Natomiast wedle wszelkiego prawdopodobieństwa śmierć męczeńską poniósł w roku 311, pod sam koniec wielkich prześladowań. Na Wschodzie nazywano go dlatego “pieczęcią męczenników”.

W Eymen pod Walencją, we Francji – bł. Beatryczy z Ornacieu. W trzynastym roku życia wstąpiła do kartuzji. W roku 1301 wysłano ją na założenie nowego domu zakonnego. Bezskutecznie walczyła tam z niedostatkiem. Zmarła z wycieńczenia w roku 1303. Jej biografię sporządziła współczesna jej Małgorzata z Oingt. Kult zaaprobował w roku 1869 Pius IX.

oraz:

bł. Humilisa, zakonnika (+ 1637); św. Merkuriusza z Cezarei Kapadockiej, żołnierza i męczennika (+ poł. III w.); św. Mojżesza z Rzymu, prezbitera i męczennika (+ 251)

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-25a.php3
***************
________________________________________________________________________________________________________

To warto przeczytać

***************

Symbole i zwyczaje Adwentu

Małgorzata Zalewska

Bóg w swojej wielkiej miłości do człowieka dał swego Jednorodzonego Syna, który przyszedł na świat by dokonać dzieła odkupienia ludzi. Jednak tę łaskę każdy z nas musi osobiście przyjąć. Zadaniem Kościoła jest przygotowanie ludzi na godne przyjęcie Chrystusa. Kościół czyni to, między innymi, poprzez ustanowienie roku liturgicznego. Adwent rozpoczyna nowy rok kościelny. Jest on pełnym tęsknoty oczekiwaniem na Boże Narodzenie, na przyjście Chrystusa. Adwent to okres oczyszczenia naszych serc i pogłębienia miłości i wdzięczności względem Pana Boga i Matki Najświętszej.

Fot. Bożena Sztajner

Wieniec adwentowy

W niektórych regionach naszego kraju przyjął się zwyczaj święcenia wieńca adwentowego. Wykonywany on jest z gałązek iglastych, ze świerku lub sosny. Następnie umieszczone są w nim cztery świece, które przypominają cztery niedziele adwentowe. Świece zapalane są podczas wspólnej modlitwy, Adwentowych spotkań lub posiłków. W pierwszym tygodniu adwentu zapala się jedną świecę, w drugim dwie, w trzecim trzy, a w czwartym wszystkie cztery. Wieniec wyobraża jedność rodziny, która duchowo przygotowuje się na przeżycie świąt Bożego Narodzenia.

Świeca roratnia

Świeca jest symbolem chrześcijanina. Wosk wyobraża ciało, knot – duszę, a płomień – światło Ducha Świętego płonące w duszy człowieka.
Świeca roratnia jest dodatkową świecą, którą zapalamy podczas Rorat. Jest ona symbolem Najświętszej Maryi Panny, która niesie ludziom Chrystusa – Światłość prawdziwą. W kościołach umieszcza się ją na prezbiterium obok ołtarza lub przy ołtarzu Matki Bożej. Biała lub niebieska kokarda, którą jest przepasana roratka mówi o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Zielona gałązka przypomina proroctwo: “Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański…” (Iz 11, 1-2). Ta starotestamentalna przepowiednia mówi o Maryi, na którą zstąpił Duch Święty i ukształtował w Niej ciało Jezusa Chrystusa. Jesse był ojcem Dawida, a z tego rodu pochodziła Matka Boża.

Roraty

W Adwencie Kościół czci Maryję poprzez Mszę św. zwaną Roratami. Nazwa ta pochodzi od pierwszych słów pieśni na wejście: Rorate coeli, desuper… (Niebiosa spuśćcie rosę…). Rosa z nieba wyobraża łaskę, którą przyniósł Zbawiciel. Jak niemożliwe jest życie na ziemi bez wody, tak niemożliwe jest życie i rozwój duchowy bez łaski. Msza św. roratnia odprawiana jest przed świtem jako znak, że na świecie panowały ciemności grzechu, zanim przyszedł Chrystus – Światłość prawdziwa. Na Roraty niektórzy przychodzą ze świecami, dzieci robią specjalne lampiony, by zaświecić je podczas Mszy św. i wędrować z tym światłem do domów.
Według podania zwyczaj odprawiania Rorat wprowadziła św. Kinga, żona Bolesława Wstydliwego. Stały się one jednym z bardziej ulubionych nabożeństw Polaków. Stare kroniki mówią, że w Katedrze na Wawelu, a później w Warszawie przed rozpoczęciem Mszy św. do ołtarza podchodził król. Niósł on pięknie ozdobioną świecę i umieszczał ją na lichtarzu, który stał pośrodku ołtarza Matki Bożej. Po nim przynosili świece przedstawiciele wszystkich stanów i zapalając je mówili: “Gotów jestem na sąd Boży”. W ten sposób wyrażali oni swoją gotowość i oczekiwanie na przyjście Pana.

Adwentowe zwyczaje

Z czasem Adwentu wiąże się szereg zwyczajów. W lubelskiem, na Mazowszu i Podlasiu praktykuje się po wsiach grę na ligawkach smętnych melodii przed wschodem słońca. Ten zwyczaj gry na ligawkach związany jest z Roratami. Gra przypomina ludziom koniec świata, obwieszcza rychłe przyjście Syna Bożego i głos trąby św. Michała na Sąd Pański. Zwyczaj gry na ligawkach jest dość rozpowszechniony na terenach nadbużańskim. W niektórych regionach grano na tym instrumencie przez cały Adwent, co też niektórzy nazywali “otrembywaniem Adwentu”. Gdy instrument ten stawiano nad rzeką, stawem, lub przy studni, wówczas była najlepsza słyszalność.
Ponad dwudziestoletnią tradycję mają Konkursy Gry na Instrumentach Pasterskich (w tym także na ligawkach) organizowane w pierwszą niedzielę Adwentu w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. W tym roku miała miejsce już XXII edycja tego konkursu.

Edycja podlaska 49/2002E-mail: niedzielapodlaska@gmail.com
Adres: ul. Kościelna 10, 17-312 Drohiczyn
Tel.: (85) 656-57-54

http://www.niedziela.pl/artykul/10073/nd/Symbole-i-zwyczaje-Adwentu

********************

Fot. BOŻENA SZTAJNER

Niedziela radości

Damian Kwiatkowski

Gaudete – to łacińska nazwa trzeciej niedzieli Adwentu, pochodząca od pierwszego słowa antyfony rozpoczynającej tego dnia Liturgię Eucharystyczną. Słowo to pochodzi od łacińskiego czasownika „gaudere” i jest wezwaniem do radości: Radujcie się ! Jej przyczyną ma być odnowienie świadomości, że Bóg jest blisko nas, że jest z nami, że stał się naszym bratem. Tego dnia w liturgii używa się szat koloru różowego (stosuje się je jeszcze tylko w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, tzw. niedzielę laetare). Papież Paweł VI w 1975 r. w adhortacji apostolskiej „Gaudete in Domino” (O radości chrześcijańskiej) pisał: „Należy rozwijać w sobie umiejętność radowania, cieszenia się, korzystania z wielorakich radości ludzkich, jakich Bóg Stwórca użycza nam na tę doczesną pielgrzymkę”. Jeszcze bardziej będziemy się radować, gdy odkryjemy prawdę o tym, że Chrystus wciąż do nas przychodzi. Wtedy przepełni nas radość płynąca ze świadomości, że stoi On także u podwoi naszego serca i kołacze. Otwórzmy na oścież drzwi Chrystusowi. Najważniejsze rozgrywa się przecież w głębinach naszego serca. Może ono stać się Betlejem, gdzie zamieszka Emmanuel – Bóg z nami. Znajdźmy w tę niedzielę chwilę czasu, by Go ugościć. Papież Jan XXIII powiedział, że do Nieba nie wpuszczają ponuraków, tylko ludzi, którzy umieją się cieszyć. Oby nie okazało się, że nie nadajemy się do Nieba, ponieważ nie umiemy się cieszyć, bo zapomnieliśmy, jak to się robi. Usłyszmy więc to dzisiejsze wezwanie Kościoła: Bądź radosny! Nie zamykaj się w samotności i smutku. Jezus jest z Tobą!

Adwent przygodnie napotkanemu katolikowi niejednokrotnie kojarzy się tylko i wyłącznie z okresem przed Bożym Narodzeniem, jako czas przygotowania do świąt. Niekiedy też, niestety, bywa on postrzegany jako okres swoistej pokuty i postu, co jest jak najbardziej błędnym przeświadczeniem.
Ogólnie możemy powiedzieć, że Adwent jest czasem pobożnego i radosnego oczekiwania na pojawienie się Jezusa Syna Bożego. Obecnie przeżywamy jego trzecią niedzielę, w której manifestujemy naszą radość z bliskości Pana. Już bowiem w pierwszej antyfonie mszalnej Kościół dziś ogłasza: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko” (Flp 4, 4n). Po łacinie zawołanie to zaczyna się słowami: „Gaudete in Domino”. Dlatego często obecną niedzielę nazywamy „niedzielą gaudete”, czyli po prostu „niedzielą radości”.
Istnieje jeszcze jedna, dość intrygująca, nazwa tej niedzieli. Bywa ona bowiem nazywana „niedzielą różową”. Określenie to wywodzi się od koloru szat liturgicznych przewidzianych na ten dzień. Otóż, jest to właśnie kolor różowy. W całym roku liturgicznym stosuje się go tylko dwa razy (poza niedzielą gaudete, używa się go w tzw. niedzielę laetare, którą jest czwarta niedziela Wielkiego Postu).
W Adwencie szaty liturgiczne mają zazwyczaj kolor fioletowy, który w jasnym świetle wydaje się przybierać barwę różową. Dobór koloru wynika z jego skojarzenia z widokiem nieba o świcie. Wyobraża on blask przyjścia Jezusa Chrystusa w tajemnicy Bożego Narodzenia. Przychodzący Zbawiciel jest bowiem dla nas Światłością, podobnie jak wschodzące Słońce. Właśnie tego typu porównanie odnajdujemy np. w tzw. Pieśni Zachariasza: „nawiedzi nas Słońce Wschodzące z wysoka, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają” (Łk 1, 78n).
Wspólnota kościelna rozumie znaczenie wyjątkowego charakteru Adwentu jako czasu przygotowania do przyjęcia prawdy o Wcieleniu Boga. Dlatego też umieszcza ona adwentowe niedziele wysoko w tabeli pierwszeństwa dni liturgicznych. Oznacza to, że nie wolno nam zrezygnować z celebrowania „niedzieli gaudete” na rzecz np. parafialnych uroczystości odpustowych. Radość płynąca ze zbliżających się świąt nie wynika z emocjonalnych uniesień, lecz bierze się z autentycznych religijnych przeżyć. Sam Adwent zaś ukazuje nam prawdziwą radość bycia chrześcijaninem, który oczekuje pojawienia się swojego jedynego Pana.

http://www.niedziela.pl/artykul/1840/Niedziela-radosci

************

 

O autorze: Słowo Boże na dziś