Kresowiacy “zamrożeni” w czasie. A co z Niemcami?

Tydzień temu, 6.04.2014 bloger UPARTY napisał notkę “Egocentryzm polityczny kresowiaków”  /TUTAJ/.  Stwierdził: “Od czasu wybuchu rewolucji na Ukrainie tzw „środowiska kresowe” postanowiły dać odpór wszystkim tym, którzy popierają Ukraińców w przeciwstawianiu się Rosji.”.

Napisał też:

“W sumie postawa tzw środowisk kresowych sprowadza się do stwierdzenia „Niech sczeźnie Polska jeśli nie chce być Rzeczpospolitą Obojga Narodów”, jeśli nie pamięta o Kresach. Komu to służy? (…)  Niestety Polacy na wschodzie jakoś słabo wyciągali wnioski z własnych kłopotów. Nie potrafili podzielić Ukraińców na tych dobrych i tych złych a później jednych na drugich skierować, po to by samemu mieć trochę spokoju. I teraz, gdy są próby dokonania takiego podziału to okazuje się, że im się to nie podoba.

Środowiska Kresowe chcą byśmy myśleli w ten sposób: Przecież wiadomo, że my jesteśmy dobrzy a oni są źli. Jeśli więc uznamy, że oni nie są źli, to co z nami?

To proste rozumowanie, w sam raz dla umysłowości ukraińskiego nacjonalisty.”.

No cóż, takie zjawisko istnieje i jest powszechne.  Sama napisałam na ten temat notkę “Wołyńskie trupy w służbie Putina”  /TUTAJ/.  Uważam jednak, że jego przyczyny są inne, niż myśli UPARTY.

To nie jest żaden egocentryzm.  Środowiska kresowe zostały po prostu “zamrożone w czasie”.  Oni wciąż żyją w roku 1943.  Nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że od tamtej zbrodni minęło już 71 lat i sytuacja Polski oraz Ukrainy zupełnie się zmieniła.  Są chodzącym anachronizmem.  Spowodowane to zostało przez przemilczanie zbrodni na Wołyniu w latach PRL, a także i III RP oraz brak bliższych kontaktów między Polską a Ukrainą.

Wiele utworów fantastycznych traktuje o ludziach nagle przeniesionych w przyszłość, “Seksmisja”, “Wehikuł czasu”, czy opowiadania Lema.  Kresowiacy znaleźli się nagle w podobnej sytuacji i nie mogą jej sprostać.  Pamiętają tylko dawne zbrodnie.  Świadczy o tym choćby stanowisko Światowego Kongresu Kresowian  /TUTAJ/.

Inna sprawa to zakłamywanie historii rzezi wołyńskiej.  Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy przedstawiają ją tak, jak gdyby Wołyń i i Galicja były niepodległymi państwami, względnie izolowanymi wyspami.  Tymczasem od 1941 roku władzę tam sprawowali Niemcy.  Były one okupowane przez wojska hitlerowskie.

Za to, co się dzieje na terenach okupowanych odpowiedzialność ponosi okupant.  Za rzeź wołyńską też, nawet jeśli sam nie angażował swoich oddziałów.  Znalazłam w sieci ciekawy wywiad z prof. Włodzimierzem Mędrzeckim z IH PAN  /TUTAJ/.  Dowiadujemy się z niego, iż:

“Po czerwcu 1941 roku niemała część politycznych środowisk ukraińskich na Wołyniu decyduje się na współpracę z Niemcami – do tego stopnia, że Ukraińcy stanowią główną część pomocniczych sił policyjnych na tym terenie. Współuczestniczą w przeprowadzaniu Zagłady Żydów, biorą udział w pacyfikacjach wsi – zarówno zresztą polskich, jak i ukraińskich. (…)

Jesienią 1942 roku około sześciu tysięcy Ukraińców opuszcza niemieckie siły pomocnicze i przechodzi do konspiracji, co sprawia, że na Wołyniu pojawia się nowy, bardzo istotny czynnik militarno-polityczny. Formują się struktury Ukraińskiej Powstańczej Armii, która pozostaje w bardzo ścisłym sojuszu bądź jest po prostu podporządkowana politycznie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odłamu kierowanego przez Stepana Banderę.”.

Wynika stąd, że formowanie się UPA zachodziło przy aprobacie Niemców.  Inaczej zejście do podziemia sześciu tysięcy ludzi z oddziałów pomocniczych byloby po prostu niemożliwe.  Mordy na Wołyniu trwały od lutego 1943 do listopada 1943, a w Galicji jeszcze w 1944 roku.  Regularne wojsko niemieckie mogłoby bez trudu je powstrzymać, gdyby tylko chciało.  Prawda jest jednak taka, że dla hitlerowców było korzystne, by Ukraińcy mordowali Polaków, a nie przychodziła im do głowy walka przeciw Niemcom.

Co więcej, zagrożeni Polacy zgłaszali się często na roboty do Niemiec, co było dodatkowym zyskiem dla nich.  Ja osobiście podejrzewam, iż Niemcy byli współsprawcami rzezi, podjudzając dodatkowo Ukraińców przy pomocy swej agentury w ich szeregach.  Dziwi mnie to, że nikt nie próbuje poruszać tej kwestii.  Wszyscy gadają w kółko o “banderowcach”, nie zastanawiając się, kto mógł za nimi stać.

O autorze: elig