Duch i litera

temida

10 lutego 1978 roku zgłosiłam się do szpitala przy Żelaznej do porodu, ale lekarz odmówił przyjęcia mnie na oddział bez skierowania, które zostawiłam w domu. „Czy bez tego papierka dziecko się nie urodzi”?- zapytałam. „Może się i urodzi, ale będzie nieważne, a to tak jakby go nie było”- odparł dowcipnie lekarz.

Wtedy jak w iluminacji dotarła do mnie różnica między duchem prawa i literą prawa. Miałam pełne prawo do korzystania z usług tego szpitala, gdyż był to mój szpital rejonowy. Byłam ubezpieczona i miałam przy sobie książeczkę ubezpieczeniową.. Skierowanie było nic nieznaczącym świstkiem papieru.

Dominacja litery prawa nad duchem prawa, obca naszej łacińskiej cywilizacji dotarła do nas pośrednio  z USA.

W Stanach Zjednoczonych, gdzie w wielu stanach dopuszczalna jest aborcja w dowolnym stadium ciąży, o statusie egzystencjalnym dziecka decyduje wpis: birth lub partial abortion. W pierwszym przypadku płód jest człowiekiem ratowanym w razie potrzeby przy użyciu wszelkich dostępnych środków medycznych, w drugim strzępem tkanki, który wyląduje w kuble na odpadki. Zdarza się, że w tym samym szpitalu w tym samym czasie rodzą się dwa 8 miesięczne wcześniaki. Jedna matka zgłosiła się do porodu i jej dziecko personel biegiem niesie do inkubatora. Druga do aborcji- i to, jednakowo zdolne do życia dziecko, jeżeli nie zostało zabite w czasie porodu, dogorywa w kuble.

W Stanach Zjednoczonych jeżeli dowody w jakiejś sprawie zostały zdobyte niezgodnie z prawem sąd nie zgadza się na ich użycie.

Podobnie – jeżeli funkcjonariusz zapomniał wypowiedzieć odpowiedniej formuły jego czynność prawna jest nieważna.

Sąd II instancji uniewinnił Sawicką tylko dlatego, że zdaniem sądu przedstawione dowody jej przestępstwa zostały uzyskane z naruszeniem obowiązujących procedur.

Wchodzimy w szpony zupełnie obcej dla nas kulturowo cywilizacji, gdzie ważna jest litera prawa a nie duch prawa i gdzie morderca złapany z dymiącym naganem nad zwłokami może zostać uniewinniony tylko dlatego, że zatrzymujący go funkcjonariusz zapomniał wypowiedzieć obowiązującej przy zatrzymaniu formułki.

O autorze: izabela brodacka falzmann