Przygody.

Wybrałem się ostatnio na dni parę do wielkiego miasta.

Oto jakie mnie spotkały przygody.

.

Przygoda Pierwsza pt.: “Graffiti biznesowe”.

 

Idę sobie a tu nagle na murze taka informacja:

BOGACI NIE DOSTĄPIĄ KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO.

Był też podpis:

JEZUS

A na ulicy następnej było dopowiedzenie:

PRZEMOCĄ JEST ŻYCIE ZA 1000 ZŁOTYCH.

Autor dopowiedzenia nieznany.

 

 

Przygoda Druga pt.: “Pozdrowienia z Odessy”.

.

W której spotkałem Pana Brata, z tytułowej Odessy.

Ja – Panie Barcie, będziemy jeszcze kiedy jak dawniej, od morza do morza?

Brat  – [Brat jest postacią dużą, misiową, spokojną, bardziej nawet jowialną, po moim pytaniu oczy mu się zaświeciły, a ciemno już było co spotęgowało dramaturgię odpowiedzi, złapał się prawicą za serce, mocno, bo strój jego w tym miejscu utracił płynność swej powierzchni, wykrzyknął w te słowa] – Polacy, z wami zawsze, my tylko czekamy na znak!

Podpalił i moje oczy tym wyznaniem, płonęliśmy oba, choć reszta didaskaliów pozostała nadal ciemna.

Spytałem o coś jeszcze Brata mego.

Ja – Panie Bracie,  lubisz Polskę i Polaków?

Brat – Tak, bo tylko wy ruskim mówice nie.

Oczywiście, poszukiwaczom nienawiści wszelakiej, pragnę śpisznie nadmienić, że rozmowa powyższa nie generowała nienawiści. Wręcz przeciwnie, miłość.

 

 

Przygoda Trzecia pt. “Znów będzie wielka”.

 

Podczas mego pobytu w wielkim mieście odchamiałem się setnie.

Dlatego przygoda trzecia potoczyła się w księgarni, w której zakupiłem książkę dzielnego Pana Sikory, historyka skrzydlatego. Przed zakupem, dzieło wnikliwe oglądałem. Grupka biegających młodocianych przeszkodziła mi. Jeden z nich, przymagnesował się do jednej z książek, reszta kompani na próżno go od niej odciągała. Za rękawy i słownie, namolnie. Zażurawiowałem co go tak mocarnie trzyma. Starzyński. Biografia Jego.

Ja – Nie myśl, że jesteś jeden.

On – [spokojnie i pewnie się uśmiechnął]

Ja – Wczoraj rozmwiałem z pewnym Ukraińcem [vide Przygoda Druga]. Oni są cały czas z nami. Czekają na nas.

 

Z księgarni wyszedłem cięższy o książkę w twardej oprawie, lecz błogi bo lżejszy o zmartwień ton parę.

 

 

Przygoda Czwarta pt. “[No już sam nie wiem]”.

 

Z wielkiego miasta do swego miasta wracałem komunikacją masową.

W komunikacji nie rozmawia się z kimś tylko z całą masą. Nie słucha się też nikogo tylko słucha się całej masy.

A więc:

On – Ja jestem ślązak. Mój dziadek bił się w powstaniach. Nie, nie lubię Polski. Byłem w Warszawie. Bez sensu miasto. A najgorsze są zagłębiowskie gorole. Powinno się spuścić na nich napalm a później beton. Nienawidzę ich. Każdego chcą sprzedać. Kiedyś w pięciu pobili mojego kolegę.

Gdy trasa chyliła się ku stacji ostatniej wstałem i poszedłem foteli pare dalej:

Ja – Mieszkam kilka kroków od granicy. Jesteś mi bratem. Jeśli będzie trzeba, oddam za Ciebie życie. A czasy idą takie, że nie wiadomo kto pierwszy.

On Wypierdalaj bo nie mogę na ciebie patrzeć. Idź już. Bo ci przypierdole.

 

 

K O N I E C

 

 

O autorze: karoljozef