Głęboka ekologia, czyli nowa twarz rewolucji

W ostatnim numerze “Najwyższego Czasu !” [nr 23-24/2021] ukazał się tekst Adama Wielomskiego “Rewolucja, po której Marks będzie ze “skrajnej prawicy”. Cóż to za nowy rodzaj rewolucji? Jest nim tzw. głęboka ekologia. Wielomski pisze m.in.:

“Ekolodzy głębocy nie bardzo interesują się tradycyjnymi tematami ekologicznymi, czyli oczyszczaniem rzek, sadzeniem drzewek i drogami rowerowymi zamiast autostrad. Są to tematy tzw. ekologii płytkiej, której celem jest zachowanie przyrody z powodu potrzeb i zdrowia człowieka. (…) dowiedziałam się, że jest to klasyczny “gatunkizm” i szowinizm antropologiczny (…). Człowiek jest jedną z części przyrody, która nie stoi ani wyżej, ani niżej względem innych bytów. (…). Nie jest panem stworzenia. Jest tylko istotą, która potrafi myśleć abstrakcyjnie. mówić i zapisywać swoje myśli. Więc nie tyle jest panem stworzenia, co rzecznikiem prasowym całego stworzenia.”.

Na koniec Wielomski podsumowuje:

“Człowiek jest tym, co zniszczone być musi” pisał Friedrich Nietzsche. Hasło to podjęli ekolodzy głębocy, domagając się radykalnego ograniczenia liczebności ludzi na planecie, ponieważ człowiek jest destruktorem przyrody! Nowa fala rewolucji musi dziś wybrać między ludźmi a przyrodą. Tertium non datur! Człowiek okazał się antychrystem wobec przyrody i wypleniony być musi. Skąd my to znamy? Czyż nie łączy się to z wszystkimi Gretami Thunberg i ich ideą walki z ludźmi w obronie klimatu?. Z ideą radykalnej depopulacji Ziemi, zmniejszeniem liczby jej mieszkańców do 300 milionów, co popiera Bill Gates? Dlatego nie śmiałbym się z ekologów głębokich i ich szalonych idei. To idea o której sądzę, że szybko zawita w Polsce, wspomagana przez pieniądze zachodnich fundacji i finansowanych przez nie NGO-sów.
Marks właśnie trafił do tego samego koszyka, co my – koszyka z napisem “szowiniści antropologiczni”. Nowa rewolucja emencypacyjna właśnie zjada marksistów, którzy są dla dzisiejszych rewolucjonistów tym, kim byli żyrondyści dla jakobinów – reakcjonistami.”.

No cóż, głęboka ekologia jest już od dawna znana w Polsce. Świadczy o tym choćby działalność Pracowni na rzecz Wszystkich Istot {TUTAJ(link is external)}. To samo można powiedzieć o najnowszej wystawie czasowej w Muzeum Warszawy opisanej przez Jacka Lizniewicza w najnowszym numerze “Gazety Polskiej” [nr 23/2021]. Twórcy ekspozycji proponują m.in. zastąpienie znienawidzonych przez nich ogrodów zoologicznych przez Dzielnicę Zwierząt, gdzie wszystkie stworzenia będą swobodnie żyć w zgodzie, a także sadzenie lasów na dachach budynków. Jak zwykle – wiedza ekologów o przyrodzie nie przekracza poziomu kreskówek o sarence Bambi.

O autorze: elig