Biografię tego Świętego Wychowawcy bez trudu znajdziemy w Internecie, ja polecam swój „hagiowpis” napisany przede wszystkim dla młodzieży, aby im przybliżyć postać tego świętego nauczyciela: http://www.katolik.pl/na-tropie-superbelfra,2142,416,cz.html.
Ze swojego krótkiego i niewielkiego doświadczenia pedagogiczno-dydaktycznego (nauczałam 3 lata w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum j. polskiego i angielskiego) wiem, jak trudno formować młodzież, i to bez względu na wiek. Nauczyciel, który nie ma odpowiedniej formacji moralnej i intelektualnej, zrobi krzywdę dojrzewającej dopiero do przyjęcia ról społecznych młodzieży. Dziś ze szkołą mam niewiele wspólnego, bywam tylko na zebraniach, ale to wystarczy, by dojść do smutnego wniosku, że współczesnym nauczycielom brak formacji. Stwierdzenie to nie tyczy się oczywiście wszystkich nauczycieli. Młody człowiek przychodzi do szkoły z wieloma zranieniami, brakami, skrzywieniami. Jasne, że nie wszystko może wyprostować nauczyciel, bo to dom, jest pierwszym wychowawcą, szkoła „jedynie” wspomaga wysiłki wychowawcze rodziców. Owo „jedynie” może być jednak czymś największym, co może wpłynąć na formację albo deformację młodego człowieka. Nie ma wychowania człowieka bez Boga, nie ma człowieka bez Boga.
Poniżej przedstawiam w skrócie projekt wychowawczy św. Jana Bosco, jakże aktualny dziś, wymagający rychłej realizacji. Wybrałam fragmenty – wg mnie – najważniejsze, całość znajdziecie tutaj: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/donbosco200901-system.html.
Młodzież „jest najbardziej delikatną i drogocenną cząstką ludzkiej społeczności. W niej pokłada się nadzieje na osiągnięcie szczęśliwej przyszłości. Młodzież nie jest z natury zła. Gdy uda się zaradzić zaniedbaniom rodziców, usunąć lenistwo oraz wpływ smutnych kolegów (…), wydaje się rzeczą łatwą ukształtować w ich podatnych sercach zasady porządku, dobre zwyczaje, szacunek, treści wiary; albowiem nawet jeżeli się niekiedy zdarza, iż są zdeprawowani w tym wieku, to jednak bardziej z powodu lekkomyślności niż ze złośliwości natury”.
Święty, wychowany w duchu chrześcijańskiej miłości Boga i drugiego człowieka, obdarzony naturalną empatią i jednocześnie aktywnym, twórczym, przedsiębiorczym temperamentem szukał wyjścia z trudnej sytuacji, w której znalazło się mnóstwo młodych ludzi. Jego myśl pedagogiczna, owoc wrodzonej intuicji oraz bogatego doświadczenia wychowawczo-duszpasterskiego, jest odpowiedzią na konkretne wyzwania i potrzeby napotkanej przez niego ubogiej i potrzebującej pomocy młodzieży.
Charakterystyczną cechą podejścia turyńskiego wychowawcy do młodzieży była „mentalność prewencyjna”. Idea prewencji stanowi klucz i podstawę całej jego metody wychowawczej. Święty miał świadomość, iż lepsze jest zapobieganie zepsuciu tego, co dobre; budowanie, niż naprawianie zepsutego: „lepiej działać prewencyjnie, niż wymierzać kary”. Był przekonany, że „młody człowiek nie jest z natury zły”, dlatego o wiele łatwiej ochronić i umocnić w nim naturalne dobro, niż leczyć zranienia wynikające z błędnego wychowania, zgorszenia, doznanych krzywd. A najlepszą formą zapobiegania złu i naprawy społeczeństwa jest dobre wychowanie. Zgodnie z optymistycznym humanizmem chrześcijańskim ksiądz Bosko uważał, że należy koncentrować się na dobru z jednoczesnym odwracaniem się od zła.
Młodzież — zdaniem księdza Bosko — powinna być w centrum uwagi Kościoła i społeczeństwa, albowiem zbawienie człowieka „zależy zazwyczaj od właściwie przeżytej młodości”. Często przypominał chłopcom: „Jeżeli zaczniemy przykładne życie teraz jako ludzie młodzi, to także będziemy dobrymi ludźmi w wieku sędziwym, spokojna będzie nasza śmierć, a także początek życia wiecznego”. W okresie młodości człowiek dokonuje fundamentalnych wybrów, często w tym okresie odkrywa sens własnego życia i rozpoznaje drogę swojego powołania. Wtedy też nabywa sprawności i rozwija talenty, które stanowią „narzędzia” do jego wzrostu i funkcjonowania w rodzinie, społeczeństwie i Kościele. Zdaniem księdza Bosko przyszłość świata zależy od jakości wychowania, a wolą Bożą jest integralny rozwój ludzi młodych.
Święty wychowawca był przekonany, że wychowywać oznacza docierać do serca wychowanka. Mawiał: „wychowanie jest sprawą serca”. Był świadomy, że „pozyskanie serca młodego człowieka”, czyli nawiązanie z nim głębokich relacji warunkuje owocność wpływu wychowawczego. Ksiądz Bosko potrafił stworzyć „maksymalną symbiozę” na polu ducha i działania, która sięgała swymi korzeniami najgłębszych pokładów ludzkiej osobowości. W tym procesie obydwie strony (wychowawca i wychowanek) zostają ubogacone i uświęcone.
„Trzeba się starać, aby młodzieży wypełnić czas różnymi aktywnościami” – co by głupot nie robiła (podkr. moje, Polonia).
Genialny wychowawca miał świadomość, że naturalną potrzebą wieku młodzieńczego jest radość, entuzjazm, ruch, współzawodnictwo, rozwój talentów i sprawności, dążenie do doskonałości i świętości. Stąd zachęcał swoich współpracowników: „kochajcie to, co kocha młodzież”, a swoim chłopcom powtarzał: „kochani synowie, jesteśmy stworzeni do radości”. We wstępie do „Młodzieńca zaopatrzonego” stwierdził, że szatan stara się odciągnąć młodzież od drogi świętości przez ukazanie konieczności wyrzeczenia się zabaw i przyjemności, by móc służyć Bogu. „Tak jednak nie jest! — oponował święty — Przedstawię wam tu sposób życia chrześcijańskiego, który będzie dla was źródłem prawdziwej radości i zadowolenia zgodnie ze słowami proroka: „Servite Domino in laetitia” (służcie Panu z radością)”.
Warto dodać,że św Jan Bosco był także mistykiem.
http://4.bp.blogspot.com/-ay-0gEcr57E/T7yvv0TWNpI/AAAAAAAAEnc/SHhF5nacjpI/s1600/CR56-pg31.jpg
Widziałam o nim film fabularny, tytułu nie pamiętam. Po oglądnięciu pomyślałam. Jaki to był dobry człowiek.
Jak dobrze znowu Cię czytać :)))))))))
Wszyscy święci, o których wiem, mieli w sobie pewien specjalny rodzaj łagodności, nawet kiedy byli stanowczy. U nich nie było już nic do zranienia, bo agresja zawsze bierze się z obrony. Wszystko oddali. Jak tu się tego nauczyć?…
Kochana Polonio. Jak się cieszę, że tu jesteś.
Mam nadzieję że po umieszczeniu komentarza pod Twoim wpisem, nie zniknę w tajemniczych okolicznościach. Mój profil na frondzie został zamknięty w ciągu kilku godzin nim tak naprawdę cokolwiek zdołałem tam napisać . Wystarczyło ledwie przywitać się : ) ot tak po chrześcijańsku.
@ Cześć Jax :)
Możesz więcej o tym zdarzeniu na Frondzie opowiedzieć? Ciekawe…
I ja dopiszę na spokojnie, jak dobrze Cię widzieć i że grupa przetrwałą tą wieżę Babel :)
Jax, jestem na fronda.pl od jakiegoś czasu, niewiele się tam udzielam, wklejam tylko niektóre wpisy z NE, ale jak dotąd nikt mnie nie usuwał, nie wygonił z tamtego miejsca. Podejrzewam, ze nie inaczej się przywitałeś niż ja, po chrześcijańsku. Od razu na Frondzie dało się odczuć brak tego przedziwnego chamstwa i prostactwa, które gnojówką wylewało się i wlewało do NE i z NE…
Szczęść Ci Boże
RJCHK, leoparda, space, circ, night-rat
Bardzo dziękuję Wam za odwiedziny, za pochylenie się nad tym tekstem. Również podzielam radość z tego, że można pisać o wartościach w miejscu, gdzie będziemy się wzajemnie ubogacać nauczaniem Kościoła Katolickiego, żywotami świętych, prawie teologiczno-filozoficznymi rozmowami. Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Z Bogiem
Było to tak
Chciałem odrobinę odetchnąć od heretyckiej watahy w gronie elity katolickiej. Założyłem konto na Frondzie załączyłem swoje godło i zrobiłem powitalny komentarz pod wpisem
http://www.fronda.pl/blogi/polonia/dlaczego-bog-dopuszcza-do-niechcianej-ciazy,32253.html
Dołożyłem też głos do wpisu na forum . Nic wielkiego proste raczej grzeczne teksty.
http://www.fronda.pl/forum/forumowicze-frondy,37753.html?page=2&#comments-anchor
i to było na tyle .
Później wpadłem na pomysł żeby założyć blog. Zalogowałem się i udało mi się założyć Blog.
Kilka godzin później postanowiłem się zalogować, ale nie udało mi się. Pomyślałem że może hasło mi się pomieszało więc porosiłem o nowe ale nic nie dotarło. Moje wpisy też zniknęły. Z ciekawości spróbowałem czy da się założyć ponownie konto dla użytkownika jax i o dziwo udało się razem z aktywacją. Tak jak gdyby wcześniej nie istniało.
Niestety druga próba też zakończyła się likwidacją konta. Nie to nie … nie mam przymusu pisania. Dziwaczna
Z Frondą było tak
Chciałem odrobinę odetchnąć od heretyckiej watahy w gronie elity katolickiej. Założyłem konto na Frondzie załączyłem swoje godło i zrobiłem powitalny komentarz pod wpisem
http://www.fronda.pl/blogi/polonia/dlaczego-bog-dopuszcza-do-niechcianej-ciazy,32253.html
Dołożyłem też głos do wpisu na forum . Nic wielkiego proste raczej grzeczne teksty.
http://www.fronda.pl/forum/forumowicze-frondy,37753.html?page=2&#comments-anchor
i to było na tyle .
Później wpadłem na pomysł żeby założyć blog. Zalogowałem się i udało mi się założyć Blog.
Kilka godzin później postanowiłem się zalogować, ale nie udało mi się. Pomyślałem że może hasło mi się pomieszało więc poprosiłem o nowe ale nic nie dotarło. Moje wpisy też zniknęły. Z ciekawości spróbowałem czy da się założyć ponownie konto dla użytkownika jax i o dziwo udało się razem z aktywacją. Tak jak gdyby wcześniej nie istniało.
Niestety druga próba też ostatecznie zakończyła się likwidacją konta.
Polonia
Niestety Fronda okazała się dla mnie z nieznanych mi powodów niegościnna. Zresztą w tej chwili to nawet mnie one nie interesują.
Pewnie lepiej, że tak się stało bo mam zwyczaj nie rozdrabniać się więc w sieci mnie nie ma. Popularne portale też nie przypadły mi do gustu. Dzisiaj jestem z Wami tutaj i dzięki Bogu :)
Szczęść Boże Polonii :)