Już wkrótce ma zostać uchwalona, w pewnym ministerstwie, flagowa ustawa rozszerzająca prawo lewicy do …
jedni posługując się językiem orwellowskiej dystopii wstawią do miłości, inni napiszą wprost do nienawiści.
Ustawa, moim zdaniem, ma na celu dać pretekst do interpretacji – przeinaczania sensu niektórych wypowiedzi na „mowę nienawiści”. W praktyce nowe zapisy ułatwią, z powodów ideologicznych (tolerancja represywna), okazywanie przez lewicę nienawiści ludziom mówiącym prawdę, a także karanie ich za wyrażone opinie, poglądy, nawet te oczywiste, na poziomie stwierdzenia typu 2+2=4 jeżeli to dyskryminuje i narusza „godność” i „dumę” liczących inaczej.
Prawda versus dobre samopoczucie
Wiadomym jest, że prawda może naruszać dobre samopoczucie jakiegoś gagatka lub nikczemnika w randze moralnej: złodzieja, zdrajcy, zboczeńca, promotora i orędownika rzeczy plugawych. Dobre samopoczucie zostało nazwane godnością i od tej pory jest bronione jako “wartość” wyniesiona w bałwochwalczym kulcie w różnych zapisach i lewicowych deklaracjach. Prawda w tym przypadku jest nazywana “poniżaniem określonej grupy społecznej”.
„Patriotyzm jest jak rasizm” – „Gazeta Wyborcza”
Powyższe hasło, a także ostatnia wypowiedź Bodnara, którą cytuję poniżej, dobitnie świadczą o intencji stłamszenia ( jak za komuny) każdego wyrazistego odruchu patriotycznego, na przykład zamanifestowania chęci bronienia polskich granic przed napływem niepożądanych osobników, a także zakazania wszelkiej manifestacji moralnej dezaprobaty wobec agendy neomarskizmu (Lgbt+p).
‘Minister został też zapytany o to, czy zachowania kibiców, takie jak transparent Legii “Refugees welcome” czy Polonii “Strefa wolna od LGBT” będą na mocy planowanych przepisów uznawane za mowę nienawiści’. – opisuje Gazeta Prawna
Uważam, że w przestrzeni publicznej tego typu zdarzenia nie powinny się pojawiać. (…) Ujmowanie tego typu sformułowań, które w sposób jednoznaczny wskazują na lekceważenie czy poniżenie określonej grupy społecznej, może być klasyfikowany w ten sposób (jako mowa nienawiści) – przyznał minister.
Powyższa wypowiedź Bodnara nazywanego onegdaj “Che Guevarą z korporacji” stanowi typowy przejaw tolerancji represywnej oznaczającej „nietolerancję wobec ruchów prawicowych, a tolerancję wobec ruchów lewicowych” (Herbert Marcuse).
Przypominam, że historia ZSRR była pełna podobnych praktyk. Ludzie, którzy mówili prawdę, krytykując system totalitarny byli mordowani lub zamykani pod pretekstem bezobjawowej schizofrenii – tak dokładnie określano osoby niepokorne. Dziś lewica w Polsce mająca korzenie wszystkich kolejnych rewolucji od antyfrancuskiej do bolszewickiej, korzenie podlane ostatnio obficie gnojówką Szkoły Frankfurckiej, zamiast za „bezobjawową schizofrenię” chce karać za „bezobjawową nienawiść”, sama nienawidząc, od swego zarania, prawdy, dobra i piękna.
Uważam, że nie ma co dzielić włosa na czworo. Chodzi po prostu o prawo do nienawiści i represji ułatwiające kolejny etap rewolucji. Wynik sejmowego głosowania nad tym nikczemnym projektem będzie wyrazistą diagnozą stanu rozumu i sumienia poszczególnych posłów.
____________________________________________________________________________________
Herbert Marcuse, ideolog współczesnej lewicy, w „Tolerancji represywnej” pisze:
„Wyzwalająca tolerancja (tolerancja represywna) oznaczałaby zatem nietolerancję wobec prawicy i tolerancję dla ruchów lewicowych. Jeśli chodzi o zakres tej tolerancji i nietolerancji, musiałaby się ona rozciągnąć zarówno na płaszczyznę działania, jak i też dyskusji i propagandy, na słowa i czyny (…) „. /Herbert Marcuse. Lewicowa tolerancja, czyli precz z prawicą/
Ciekawą jest historia związana z drugim rysunkiem, który był inspirowany poniższym zdjęciem. Jak widać Orwell jest także wykorzystywany przez żydowskich socjalistów o nastawieniu antysyjonistycznym i antyrasistowskim przeciw dyskryminacji, która przyjęła formę apartheidu wobec ludności arabskiej w Palestynie.
Ale bez dygresji… zasadniczym problemem jest państwo wyznaniowe politycznej poprawności, z dogmatem tolerancji represywnej, tworzone za pomocą opisanej ustawy Bodnara.
Żydowsko-ukraińska V kolumna aktywizuje się…
Niestety, historia Polski się powtarza. Tracimy dziś niepodległość znowu z własnej winy, podobnie jak było w międzywojniu, gdy legionowa klika powołała do władzy swego Ziuka, niedouczonego bufona na obcym żołdzie (istnieją podpisane przez niego pokwitowania wystawione Austriakom) który ściągnął nam na głowę 600 000 żydów z sowieckiej Rosji, nie zezwolił aby hymnem narodowym stała się “Bogurodzica”, zabrał polskiemu orłu koronę suwerena, przybił jego skrzydła masońskimi gwoździami (główki gwoździ to pięcioramienne gwiazdy), zablokował możliwość restytucji monarchii, dopuścił obce koncerny i masonów do wszechwładzy i do rozgrabienia gospodarki, stworzył fałszywy obraz siebie samego jako zbawiciela Polski choć nawet nie uczestniczył w rozstrzygającej bitwie warszawskiej (złożywszy dymisję u Witosa w przeddzień bitwy, ukrył się u swej Aleksandry, z dala od stolicy) a po zwycięstwie sprawcę jego gen. Rozwadowskiego i Zagórskiego usunął i być może kazał zamordować. Rządził przy pomocy służalczej kliki, zamachów, skrytobójstw, obozu w Berezie i wprowadzonej cenzury. Prześladował tych, których nie był pewien lub mu się sprzeciwiali a naród do dziś stawia mu pomniki i zadepczą cię jeśli coś powiesz na Ziuka. Czy nie jest to wypisz wymaluj sytuacja obecna? W latach 1990. wybierali sobie swoich gnębicieli jako prezydentów i premierów, potem w “miłosiernym akcie” ściągnęli tu banderland a teraz będą płakać. Jeżeli nie odkłamiemy mitów z tamtego okresu, nie odbrązowimy tego nieszczęścia dla Polski jakim był Piłsudski, aby nie mogły się wzorować na jego metodach kolejne pokolenia przygłupów (emeryt z Żoliborza wciąż się przechwala, jakim to jest wielbicielem – a w domyśle “obecnym wcieleniem” Piłsudskiego) to Polska nigdy nie wydostanie się z tej spirali kłamstwa i samounicestwienia. Jej byt niepodległy będzie niemożliwy.
Istotą sprawy jest to, co opisał Tolkien we “Władcy Pierścieni”.
Chodzi o diabelski język i jego wpływ na ludzki umysł. Gríma nazywany “gadzim językiem” był doradcą króla Théodena. Gríma Wormtongue, język robaczy za pomocą robaczywej mowy sączył truciznę do ucha Władcy Rohanu, którego umysł sflaczał i zamglił się do tego stopnia, że nie rozróżniał prawdy od fałszu.
Tak samo jest dziś z gadzim językiem lewicy. O tym jest ta notka. Ludzkie umysły są dziś umysłami lunatyków. Ustawa Bodnara to ustawa, która ma nadać rangę prawną lewicowej nienawiści
“Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1:1). Jest więc o co walczyć, skoro to jest Sam Bóg. Małpa Boga od początku usiłuje Go przedrzeźniać, wypaczać, naśladować. Aż dziw, że tak wielu ludzi – którzy wszak mają uszy, by słuchali i oczy, by patrzeli, nie czyni tego. Bóg mówi do ludzi, a oni nie słuchają – oto jakby najkrótsze streszczenie historii Izraela. Ale wtedy zwracają uszy ku zwodzicielowi, temu, który mówi z drugiej strony. Genialnie przedstawił to Luca Signorelli na swym słynnym fresku w katedrze w Orvieto.
Szukając odpowiedniego obrazka w sieci natrafiłem na
a także na refleksję bardzo młodej osoby na ten temat. Refleksje niedoskonale, ale jakże przenikliwe w porównaniu do bełkotu jaki można spotkać nie tylko u jej rówieśniczek, ale również u starszych “influecerów”.
“Więc Gríma Wormtongue, nawet z racji swojego imienia, przypomina pełzające stworzenie… może jako wąż? Rzeczywiście, jest niezwykle podobny do Szatana w Ogrodzie Eden. Wielkie podobieństwo między Grímą a diabłem w Edenie polega na tym, że obaj „podkradali się” do swojej ofiary, mądrze znając jej słabości i dotykając jej w tym miejscu. Wąż kusił Ewę wątpliwościami, podczas gdy Gríma podszedł do króla Théodena w ten sam sposób – wątpliwościami… i rozpaczą”. /link/
To tylko potwierdza, jak bardzo przesiąknięte duchem chrześcijańskim jest dzieło Tolkiena. Ostatnio, na wakacjach, całkiem przypadkowo obejrzałem raz jeszcze “Powrót króla” według Tolkiena. I znów zachwyt mnie ogarnął – nie tylko nad niebywałą zupełnie warstwą wizualną, ale nad głębokimi dialogami, konstrukcją fabuły, budową postaci. I żadnego tam ukrytego świństwa, żadnego masońsko-jewrejstwa, choć zdawałoby się, że mistyczno-baśniowa konwencja aż się prosi o jakieś satanizmy w stylu Harry Pottera czy kolejnej “Czarownicy” z rogami. A tu nic, pięknie i czysto.
Dodam jeszcze jeden, moim zdaniem, trafny cytat (kto to napisał ;-) o zasadzie, którą kieruje się lewica
Lansowane ostatnio intensywnie fałszywe miłosierdzie ułatwia ten fałsz.
Młoda i dzielna Eowina, władająca mieczem następczyni króla Rohanu, zapytana, czy się czegoś lęka, mówi:
– Nie lękam się ani śmierci ani bólu.
– A czego się lękasz? – pyta rycerz Aragorn.
– Klatki – odpowiada córka królów. – Więzienia, do którego z wiekiem przywyknę, aż zgaśnie pamięć i potrzeba męstwa.
Właśnie to się przydarzyło Polakom.