Dzisiejsza gospodarska wizyta niemieckiego rewizora, z pokorą przyjęta przez lokalną administrację, pokazała w sposób jednoznaczny, że dykta nie jest już podstawowym budulcem III RP. Nie wiemy przy tym co ją zastąpiło, nic bowiem, mimo wszelkich pozorów nie wskazuje, aby IV Rzesza posługiwała się jakimś szczególnie lepszym budulcem. Jedno jest pewne – zabrano nam nawet tekturę, pozostawiając w zamian ślinę. To wprawdzie niezbędna i wielce pożyteczna substancja, jednak wbrew przekonaniu naszych elit, nie nadająca się do klejenia, za to – i tu w praktycznym zastosowaniu elity III RP nie dają się nikomu wyprzedzić – niezbędna do plucia. A plucie i ślinotok to w tej chwili istota rządzenia, wskazująca, że dzierżyciele różnych stanowisk mają poważny problem, pięknie w polszczyźnie opisany mianem wścieklizny. Ta straszna choroba przez lata uchodziła za wyeliminowaną, więc niewiele osób miało okazję przekonać się o celności nazwy. Ja widziałem na własne oczy wściekłego lisa i wiem jak zapieniony śliną ( “ciekły” ) jest osobnik dotknięty tą straszną zarazą. Wścieklizna wróciła nie tylko do polskich lasów, ale niestety głównie do struktur państwa, które zatracają jakąkolwiek spójność zalane śliną. Taka sytuacja prowadzi do utraty “imperium” przez to co legalne, przewidywalne, unormowane i reprezentatywne, na rzecz struktur zewnętrznych w sprawach najistotniejszych dla racji stanu, co wie każdy, kto widział dziś sepleniącego na konferencji prasowej “polskiego” premiera, ale też na rzecz nieformalnych grup wewnętrznych, w sprawach indywidualnych. Wyrzeczenie się państwowości zawsze na tym polega – przestaje obowiązywać prawo, czyli rozkazy powszechnie adresowane do wszystkich i od wszystkich w równym stopniu egzekwowane, a zaczyna szerzyć się bezprawie, zawsze ostatecznie objawione w ordynarnej przemocy, stosowanej według widzimisia tych, którzy skuteczniej plują i lepiej regulują potokami śliny, najczęściej przy tym korzystając z mocy obcych mocodawców.
kelkeszos
Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel
Tekst jest fragmentem felietonu
Dodaj komentarz