Wokizm: nowa para-religia, która jest zagrożeniem dla Kościoła
Za: https://opoka.org.pl/News/Swiat/2023/wokizm-nowa-para-religia-ktora-jest-zagrozeniem-dla-kosciola
Ruch woke („przebudzonych”) wywiera coraz silniejszy wpływ na Kościoły. Jak na razie chodzi głównie o protestantów, jednak trucizna ideologii woke zaczyna się powoli przedostawać także do innych wyznań
Wokizm, mający swoje podstawy ideologiczne w postmodernizmie, dekonstruktywizmie, „teorii krytycznej” i ideach „sprawiedliwości społecznej”, jest kolejnym etapem „postępu” tolerancji. Chodzi oczywiście nie o zdrową tolerancję, ale o polityczną poprawność i tolerancję wymuszoną, oznaczającą relatywizację wszystkiego i sprowadzenie prawdy uznanej powszechnie na poziom indywidualnych narracji. Każdy może mieć swoją narrację i swoją prawdę i wara innym od tego. To „wara” zaczyna być coraz mocniej wybrzmiewającym akcentem na obecnym etapie lewicowego „postępu”. Towarzyszy mu – jak kontrapunkt – wiecznie powtarzana mantra inkluzywności. Nie można urazić nikogo, nie można pominąć nikogo, a każdy przejaw dyskryminacji – rzeczywistej czy też rzekomej staje się zbrodnią większą niż wszystkie inne, wykluczającą domniemanego przestępcę z dalszego dyskursu.
Gdy temu myśleniu poddają się Kościoły, okazuje się, że większość chrześcijańskich treści może być odebrana jako potencjalnie obraźliwa. Profilaktycznie więc usuwa się krucyfiks, bo może obrazić kogoś, kto przypadkiem wejdzie do świątyni – muzułmanina czy też niewierzącego. Poprawia się teksty pieśni kościelnych, aby nie wspominały o grzechu i konieczności nawrócenia – to również może bowiem sprawiać, że dana osoba poczuje się odrzucona. Nie oszczędza się nawet liturgii i samego tekstu Biblii – czego wyrazem mogą być na przykład zmiany „płciowego” języka, tak aby wprowadzać wszędzie zaimki neutralne płciowo, czy zastępować słowa takie jak „ojciec”, „syn” ich bezpłciowymi odpowiednikami.
Proces ten opisuje szwajcarska teolog Beatrice Acklin Zimmermann. Jak pisze w „Neue Zürcher Zeitung”, polityczna poprawność i wokizm to „furia, która ogarnęła życie duchowe zachodniego świata”. Wkrada się ona także do kościołów, które obserwuje. Obecnie „stan umysłu i subiektywne obawy ludzi, którzy czują się dyskryminowani, decydują o tym, co się śpiewa, co się głosi i jak się modli”.
Szwajcarska teolog uważa, że pewna doza „przebudzenia” w Kościele ma swój sens, tam gdzie rzeczywiście brakowało szacunku dla odmienności. Jednak bardzo łatwo przekroczyć granicę i pomimo szlachetnych zamiarów utracić właściwą miarę. A jak wiadomo – cnota jest tam, gdzie umiar; w przeciwnym razie zamienia się w wadę.
„Nowa, świecka religia” wymaga od wszystkich porzucenia własnych światopoglądów i przyjęcia wokizmu, pisze teolożka. Aby uwolnić się od „grzechu pierworodnego rasizmu i niesprawiedliwości społecznej”, trzeba dokonać publicznego wyznania grzechu. A kto ośmiela się nie stosować do doktryn woke, ryzykuje prześladowanie i ekskomunikę metodami cancel culture (kultury unieważniania, odmawiającej oponentom prawa do zabierania głosu). W tym sensie kultura woke nie zna żadnego ułaskawienia. Niezależnie od tego, czy „wykroczenie” miało miejsce w zeszłym miesiącu, w zeszłym roku czy dwadzieścia lat temu, musi zostać oczyszczone, jak twierdzi Acklin Zimmermann. „Sądny dzień politycznej poprawności nie zna przebaczenia”.
Szwajcarska teolog zastanawia się, dlaczego chrześcijanie nie podnoszą głosu i w milczeniu stosują się do tej „nowoczesnej religii zastępczej”. Uważa za niezrozumiałe, że Kościoły, które głoszą wyjątkową godność istot ludzkich w stworzonym świecie, pozwalają nowoczesnej ideologii redukować ludzi do ich koloru skóry, płci, pochodzenia i statusu, tak jakby te drugorzędne cechy określały ich tożsamość. Zastanawia się też, dlaczego Kościoły w milczeniu akceptują cenzurę ruchu woke, który wycisza wszelki możliwy sprzeciw. „Wykazują niewiele z chrześcijańskiego radykalizmu, a zamiast tego chętnie dostosowują się do Zeitgeistu (ducha czasu)” – pisze Zimmerman.
Takie dostosowanie ma swoją cenę. Ostatecznie jest nią skruszenie podstaw, na których zbudowana jest wiara i rozmycie się w nijakości. Innymi słowy – jest to sytuacja, przed którą ostrzegał nas Chrystus – gdy sól utraci swój smak, a światło zostanie schowane pod korcem. Takie chrześcijaństwo nie tylko nie będzie pociągać, ale wręcz przeciwnie – stanie się całkowicie nieatrakcyjne, tracąc swoją twarz. Jak pisał ponad półtora wieku temu duński teolog Søren Kierkegaard, „kto poślubi ducha czasu, ten wkrótce zostanie wdowcem”.
Podał: Pokutujący Łotr (wytłuszczenia w tekście PŁ).
Wieloletni stan, najpierw podmywania fundamentów rynsztokiem, a dziś nawożenia umysłów ideologiczną gnojówką spowodował prawdziwą pandemię zaburzeń psychicznych i stanów opętania. W tych kategoriach postrzegam to zjawisko. Na meta poziomie jest to satanizm.
Satanizm jest oczywiście pojęciem niezrozumiałym dla współczesnych ludzi owładniętych i kierowanych przez algorytmy sztucznej inteligencji. Na poziomie podstawowym i zrozumiałym dla maluczkich jest to fanatyzm tęskniący za zbrodnią i zniszczeniem wszystkiego co Dobre i Piękne.
Ruch LGBT nie ma z tym nic wspolnego. Przebudzenie duchowe to zupelnie cos innego… Tu chodzi o uwolnienie sie od falszywych zerujacych na spoleczenstwach przewodnikow duchowych, narzucajacych swoje ideologie i teorie wygodne dla ich wladzy czy kieszeni. Ludzi, ktorzy poczawszy od Egiptu, przez wieki manipulowali ludzkoscia wciskajac sie na sile pomiedzy Stworce a reszte. Ludzi ktorzy spalili wielkie biblioteki i zaklamali historie swiata. Oni dziela zamiast laczyc; wyznanie, rasa,itd. W mysl zasady Dziel i Rzadz.
Przy obecnym globalnym podlaczeniu do informacji swiadomosc sie poszerza. Tajne stowarzyszenia, ktore doja spoleczenstwa wyplywaja na wierzch i to sie ludzkosci nie podoba.
Bog dal nam wolna wole, Bog ma wglad w kazdego z nas. Mamy z nim bezposrednie polaczenie. Bog powiedzial: NIE ZABIJAJ, a koscioly co robią od wiekow? I katolicy i Muzulmanie… Wielka manipulacja. I to w dodatku z imieniem Boga na ustach i sztandarach. Tak jak pamietamy o ofiarach wojen, tak musimy pamietac o dziesiatkach milionow pomordowanych na swiecie przez roznego rodzaju krucjaty. Do tego ta wszechobecna glorifikacja militaryzmu. Kto sie broni a kto atakuje?
Nie jestescie juz w tej sredniowieczne zaklamanej formie potrzebni i to jest to Przebudzenie, ktore was boli.
Czyli chodzi m.in. o ideologię gender i quasi religię: “klimatyzm”. A poza tym o jakim przebudzeniu duchowym Pan pisze? Z czym ten duch się wiąże? Z jaką ideą czy może jest bezideowy?
Różnice i podziały są naturalne i sztuczne. Jeżeli nie ma sztucznego połączenia przeciwieństw lub próby dominacji jednego nad drugim nie ma konfliktu.
. A które to wypływają. Pytam, bo znów nie ma konkretów. które są najgorsze? Masonerię można uznać za jawną czy jeszcze tajną?
Bóg powiedział “nie morduj”, bo człowiek ze względu na swoja naturę zabija od tysięcy lat, ale to nie z Bogiem na ustach zamordowano dziesiątki milionów jak Pan napisał. Zamordowano w imię bezbożnych ideologii nazizmu oraz komunizmu- jego różnych mutacji i to będzie chyba ponad 100 mln.
Nie wiem co ma Pan na myśli pisząc “różnego rodzaju krucjaty” pisząc o dziesiątkach milionów, bo krucjaty chrześcijańskie poza haniebnymi wyjątkami nieraz karanymi nie mordowały, lecz były wyprawami wojennymi w ramach zjawiska, które nazywa się wojną nie zawsze sprawiedliwą. Ilu było pomordowanych? Każdy zamordowany to strata, lecz liczba nie była to na szczęście liczba tak przerażająca jak Pan pisał. Ostatnie szacunki mówią o kilku tysiącach.
To jest ciekawe zdanie.
Co to znaczy “średniowieczna forma”. Forma czego? A na dodatek zakłamana. Jest odpowiednik tej formy – niezakłamany? Proszę podać, to porównamy te dwie formy- zakłamaną i niezakłamaną.
Co to znaczy “przebudzenie”? Kogo? z czego? Ze snu? Z nieświadomości? Co jest głównym składnikiem tej jawy, przebudzonej świadomości?