Wipler: To jest moja wojna, czy się to komuś podoba czy nie

Wipler, wspólny kandydat „Bezideowych Samorządowców” i Konfederacji na prezydenta Warszawy wyjawił na antenie RMF FM swoje tęsknoty i marzenia „chłopca z ferajny”. Mam na myśli ferajnę systemową, a tu jak wiemy, aby przestąpić próg, same aspiracje nie wystarczą, trzeba ciężkiej i wytężonej pracy na niełatwym gruncie – na drodze, która rozwidla się w stronę “koalicji chanukowej” albo w stronę Polski.

Cytując dokładnie, o wojnie na Ukrainie Wipler powiedział: „To jest nasza wojna, czy nam się to podoba czy nie”

Nielogicznym byłoby, gdyby mówiąc „nasza wojna” uważał, że nie jest to „jego wojna”, stąd taki tytuł. Pełen cytat brzmi:

Nie my decydujemy o tym, czy to jest nasza wojna. Decyduje facet, który ma milionową armię na terenie Ukrainy. On się nazywa Władimir Putin i to jest człowiek, który po zakończeniu operacji na terenie Ukrainy może zdecydować się przenieść bliżej nas – stwierdził polityk. – To jest nasza wojna, czy nam się to podoba czy nie. To jest wojna, która ma przybliżyć Rosję do polskich granic. /Rzeczpospolita/

Wipler mówiąc, że nie my decydujemy, ma rację. Decyzje o wojnach proxy zapadają poza Polską. Czy decyduje o tym tylko Putin? Nie jest prawdą, że na Ukrainie jest milion rosyjskich żołnierzy. Natomiast jest prawdą to, że Polska, aby się obronić, powinna mieć potencjał miliona żołnierzy rezerwy, a nie ma. Ten fakt jest notorycznie pomijany w takich pogawędkach.

Domyślam się, że Wipler uważa sam siebie za osobę logicznie myślącą. Jednak podczas medialnych prezentacji wygląda to inaczej. Przystąpienie Ukrainy do Unii i to do Unii, nazwijmy rzecz po imieniu, antyeuropejskiej i antypolskiej nie jest korzystne dla Polski. Dotychczasowa niełatwa przecież pozycja Polski pomiędzy Niemcami a Rosją, pomiędzy Unią a Rosją stanie się trudniejsza z powodu nowego usytuowania pomiędzy trzema wrogimi podmiotami: Niemcami i wzmocnioną kosztem Polski, Ukrainą oraz Rosją.

Podczas rozmowy z redaktorem Mazurkiem pojawił się wątek Grzegorza Brauna, który został porównany przez Wiplera do “człowieka Bizona”. Republikanie amerykańscy muszą mieć w swoich szeregach człowieka Bizona, który forsuje Kapitol, ale człowiek Bizon nie może być w ścisłym kierownictwie…

Tak oto Przemysław Wipler, niegodny członek wyśnionej przez wielu Polaków prawicy kładzie polską rację stanu na ołtarzu kariery politycznej.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne