Polityka i mały picciotto, czyli pogłębiający się chaos

MOTTO 

“Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy. “

[Henryk Sienkiewicz]

 

1.

Odkreślmy te wybory grubą kreską. Człowiek wybiera a Pan Bóg kule nosi. My chcemy być bliżej ludzi! Co nie znaczy, że nie jesteśmy ludźmi, albo że byliśmy daleko. Wszystko powinno być bliżej ludzi. Ludzie bliżej ludzi. Ludzie bliżej urn. Urna przy każdym domu. Kidawa-Błońska w każdej głowie. Tusk w każdym sercu. Prezes we wszystkich marzeniach. Piramida w każdej gminie. Piramidy bliżej piramid.

 Co wy z tymi wyborami? Wybory, wybory, serwery, bajery. Wybór to symbol. Rytuał. Czy nas wybierzecie, czy nie – od nas się nie uwolnicie. My jesteśmy waszym przeznaczeniem. Przeznaczeniem idioty jest cwaniak. Nie zmienią tego nawet amerykańskie czy ruskie serwery.

 

Gorszy od idioty jest idiota do kwadratu. Idiota zwykły po prostu wierzy cwaniakom. Idiota do kwadratu rozpoznaje cwaniaka nieomylnie i właśnie dlatego go popiera i pozwala mu rządzić, gdyż wierzy, że cwaniaka oszwabi i sam się pożywi tym, co skapnie ze stołu cwaniaka większego.

 

Tu już nikt nikomu nie wierzy – a jednak wszystko trwa. Jak to możliwe? Czasem to jedna rzecz, to inna – sypie się. Wtedy przynosimy łopaty i podsypujemy. Do urn.

 

Do urn ludu! Do urn!

 

Państwo to system. Analogiczny z komputerowym programem.

 Państwo musi być też dobrze napisane. Do państwa jest klucz, jest hasło. Klucz można wygenerować metodą losową („wybierzmy przyszłość”, „budujmy mosty”, „bądźmy bliżej ludzi”, “dobra zmiana”). Polskie państwo jako całość jest…skrakowane *). Zaczęło się od Kraka a skończyło na skrakowaniu… Rządzą nami hakerzy ideowi… Program skrakowany przynosi zdecydowanie pomniejszone dochody jego twórcom a państwo skrakowane przynosi swoim obywatelom drastycznie pomniejszone korzyści, możliwości i prawa.

 

Onegdaj ktoś się włamał. Przyszła ekipa remontowa, wstawiła zamek z pięknymi, nowymi kluczami, po czym rozdała kopie kluczy rodzinom, znajomym, cwaniakom i typom spod ciemnej gwiazdy oraz heroldom ościennych możnowładców.

 Z mieszkania zaczęły znikać meble, kwiaty, kosztowności… oraz co bardziej rezolutni lokatorzy, ale za to poczęły się mnożyć ścianki działowe. Blok wymalowano w słoneczka, kwiatki i nagie nimfy (jedne z brodą, inne bez) a także  ocieplono, by wygłuszyć spodziewane lamenty mieszkańców. Każdy mógł się poczuć jak u Goga i Magoga za piecem.

 Ale jedno nie dawało spokoju: p u s t k a . Pustka fizyczna i pustka psychiczna. Powstawały różne hipotezy na temat przyczyn zauważonego ogołacania mieszkania. Pokoje i salony świeciły pustymi ścianami. Z zewnątrz wyglądało to, jakby wśród lokatorów był jeden – dotąd nierozpoznany – narkoman, który spieniężał co wartościowsze artefakty. Narkoman albo zastraszony przez pasera publiczną demaskacją niegdysiejszy przestępca.

 

Władza też może być narkotykiem.

 Rządzić mogą i przestępcy. Ba, tam gdzie faktycznie rządzący nie chcą być ujawnieni – wysuwają właśnie przestępców albo narkomanów władzy do sprawowania funkcji reprezentacyjnej. (Moc wysuwania jest też mocą chowania, jest to tzw. prawo dwusuwu siłowików.)

 Głosujemy na malunki na ścianie…

 Dlatego wszędzie czujemy się jakbyśmy bili głową o mur…

 Oddajemy swój głos na prokurentów spółek tajnych, widnych i  dwu-płciowych. Oddajemy swój głos i dlatego… jesteśmy niemi. Bez głosu.

 

Administracja bloku – zwana Rządem – miała w oczach wypisane: Promocja i Przedłużony Termin Ważności. I szorowali swoje zzieleniałe tusze kurczaków wymuszonych idei i pustych koncepcji – szarym pumeksem retoryki obficie lejąc wodę i nastrzykując botoksem PR-u  by punktualnie wyłożyć je w gablotach wyborów jako towar pierwszej świeżości.

 A lud się kłębił przy urnach, przy rumach z Jamajki, bormaszynach z Landu, LED-ach z USA, winach z Mołdawii i czekoladach z Allegro:

 Mai a hee

 Mai a hoo
Mai a ha
Mai a ha ha

 

 numa, numa, numa jej

 numa jej, numa jej

 

Leciały lata i latka.

Przeleciało 8 latek plastusia a potem 8 latek prezesia spojonych pontifexem mateuszkiem jakobem.

Coraz częściej w ostatnich tygodniach robi karierę słowo “chaos” jako “diagnoza” polskiej rzeczywistości. W ostatnich dniach odmieniają je przez wszystkie przypadki obie strony, lecz z zerową refleksją. W znakomitym dziele Bułhakowa “Psie serce” ważną rolę gra rosyjski odpowiednik terminu “chaos”, czyli разруха (rozprzężenie · ruina · upadek). 

Ilustracja. Prof. Preobrażeński (fotografia z b.dobrej ekranizacji “Psiego serca”) i jedna z jego diagnoz bolszewizmu pasująca też do naszego neobolszewizmu.

 

W  tymże “Psim sercu” jest niezwykle nośny metaforycznie wątek o tym, jak bolszewicy wprowadzają się do domu profesora Preobrażeńskiego nie respektując tradycyjnego rozkładu pomieszczeń i ich przeznaczenia. W kuchni załatwiają potrzeby, w salonie gotują. Doskonały to opis dzisiejszej RP: kuchnia, czyli TV i media, miejsca, gdzie powinien być przyrządzany zdrowy i pożywny pokarm, czyli obiektywna relacja z życia politycznego plus troska o świadomość społeczną kierowana dobrem wspólnym – ta potencjalna kuchnia staje się partyjną kloaką. Salon, czyli parlament, miejsce, gdzie przychodzi się z projektami sensownych, długofalowych projektów urządzania państwa podług woli narodu, zamiast salonu staje się kuchnią, gdzie każdy pichci swoją ledwo jadalną „zupę nic”, by na koniec wylać ją na głowę adwersarzowi. Profesor Preobrażeński był w szoku obserwując obyczaje bolszewików, my – przywykliśmy już. Wypowiadamy słowo “chaos” i godzimy się na status quo. Ledwo się powstrzymujemy, by za podszeptem chytrego telewizyjnego kaznodziei Hołowni nie kupić popcornu i nie zamienić się w kibica jednego z gangów  szarpiących się o postaw płótna Rzeczpospolitej.

 

 

2.

Jakie są więc perspektywy w tym lokalu, w tym bloku, na tym osiedlu?

 Kiedyś, kiedy nie było żadnych perspektyw – wychodziło kolorowe czasopismo „Perspektywy”. Teraz, w kraju, w którym nie ma żadnych…faktów, połowa populacji ogląda Fakty, w których jest sama fikcja.

 Faktów nie ma, bo fakty tworzy Ktoś. Gdy rządzi osobowościowy Nikt, jedynymi faktami są budowy dróg. Dróg  niezbędnych do wywożenia „materiałów kolonialnych” (die Kolonialwaren) i wwożenia paciorków dwurdzeniowych. Ale nawet budowy dróg są rozkradane… Bo dziełem idioty jest i zawsze będzie – pogłębiający się chaos. A gdy idiota do tego wszystkiego jest jeszcze pazerny, to – to Boże ulituj się nad jego poddanymi…

 [Nikt nie ma nic wspólnego oczywiście ani z Odysem (ego sum nemo), ani z Kapitanem Nemo.]

 

A kapitał? Cóż, jakby to powiedzieć… Kapitał płynie światłowodami

 Do kochasia, który odszedł w siną dal.

 W siną dal, w siną dal.

 

 To dla kochasia, który odszedł w siną dal.

 

Co więc z tymi perspektywami?

 Idiota zwykły może – w sprzyjających okolicznościach i pod warunkiem podjęcia pewnego wysiłku – stać się kimś, kto „kuma bazę” („Bazę ludzi umarłych”).

 Idiota do potęgi, czyli cwaniak mniejszy, nie stoczy się do poziomu idioty zwykłego. Kimś uczciwym natomiast statystyki odmawiają mu zostać. Będzie próbował więc dosięgnąć poziomu cwaniaka właściwego (cwaniaka większego, polityka). Czy idiota do potęgi może wrócić do rozumu? Kroniki notują takowe przypadki, aczkolwiek rzadko…

 Cwaniak właściwy (ten, który musi ciągle – żeby nie zapomnieć –  powtarzać sam sobie: „być bliżej ludzi”, „być bliżej ludzi”, „być bliżej ludzi”) może przedłużać w nieskończoność odgrywanie swojej roli lub podejmować próby różnych odmian ewakuacji. Jako jednostki pasożytujące na nieujawnionych mocodawcach, cwaniacy właściwi mają bardziej niepewny los, niż pasożytujący na nich cwaniacy mniejsi (tzw. łańcuch pokarmowy). Los niepewny, ale co użyją i inkorporują w rodzinny majątek, to…ich.

 Mocodawcy skryci są we mgle domysłów, anonimowych kont i w lesie słupów…

Spinelli ma twarz milczącego Kaczyńskiego, kupującego działki i obligacje Morawieckiego oraz chętnego do “zjednoczeniowego” tanga Tuska [chętny on ci jest bardzo, choć zgodnie z regułami tanga z Brukselą (Criminal tango) udaje chłodną obojętność].

 A poczciwi i uczciwi, spytałby kto. Uczciwi i zarazem naiwni (czyli tzw. poczciwi) zawsze sobie wszystko jakoś tam wytłumaczą i zawsze znajdą jakieś usprawiedliwienie dla tych którzy z nich zrywają ostatni płaszcz.

 Uczciwych i do tego rozumnych – na to wszystko szlag trafia…

 Na szczęście jednak nie mają zbyt wiele czasu, by spożywać owoce swego dyskomfortu i rozsmakowywać się w nich, bo dzień i noc powstają plany nowych piramid, których spoiwem może być tylko ich codzienny pot.

 I nadzieja.

 

nie ma, nie ma jej

 nie ma, nie ma, nie ma jej

  

 ANEKS

 Tradycyjna terminologia

  1. capo di tutti capi – “szef wszystkich szefów”
  2. capo di capi re – godność przysługująca seniorom lub emerytowanym członkom, równorzędna ze statusem członka-emeryta, “król szef wszystkich szefów”
  3. capo crimine – “szef przestępców”, określany również tytułem don – głowa rodziny przestępczej
  4. capo bastone – “młot”, nazywany również “podszefem” – druga osoba w łańcuchu po capo crimine
  5. consigliere – doradca
  6. caporegime – dowódca mający pod sobą regiment, tj. drużynę, składającą się z około dziesięciu sgarriste
  7. sgarrista lub soldati – żołnierz, członek mafii zajmujący się wykonywaniem zleceń
  8. picciotto – mały człowiek, niska rangą osoba wspierająca działania, niżej od żołnierza
  9. giovane d’onore – członek “stowarzyszony”, honorowy, pomocnik

PRZYPISY

*) Crack (z ang. pęknięcieszczelina) – sposób na przełamanie technicznych zabezpieczeń głównie oprogramowania i gier komputerowych.

 

O autorze: wawel