Jarosław Lindenberg wiceministrem Polin

O tym, że na terenach dawnej Rzeczypospolitej istnieje twór nazywający się Polin obwieścił w 2021 roku podczas zapalenia świec chanukowych sam Andrzej Duda piastujący urząd określany przez niektórych mianem prezydenta belwederskiego. O tym, że społeczność żydowska, według słów Dudy powołującego się na Lecha Kaczyńskiego,  jest “elementem współtworzącym dzisiejszą Rzeczpospolitą także w jej elementach kulturowych” nikt nie powinien mieć wątpliwości. Szczególnie dziś, a najbardziej w tych elementach, które są najistotniejsze dla postępu w aspekcie „praw człowieka” i „tolerancji”. Te jakże pozytywne zmiany wspierał „blok żydowski” na paradzie Lgbtq+p-f w Warszawie, a z pewnej odległości cały czas uważnie obserwuje ambasada Izraela w Polsce.

Po tym, mam nadzieję, niezbyt nużącym wstępie…

Czego można spodziewać się po tej zmianie, pytają niektórzy. Po pierwsze: nie po zmianie, bo Jarosław Lindenberg to dobry znajomy Czaputowicza, stary (od czasu powrotu Benjamina Lewertowa do władzy) i sprawdzony wieloletni funkcjonariusz MSZ, który potrafi utrzymać odpowiedni kurs pomimo niepomyślnych wiatrów. Zresztą co to za wiaterek nazywany wyborczym? Powieje i przestanie. Złośliwi już ironizują, że nowy kandydat tanio wiz nie sprzeda. A ja przypominam, że brat Jarosława, Grzegorz Lindenberg nie tylko zakładał przyjazną Polsce “Gazetę Wyborczą” ale również  portal Euroislam.pl – „krytyczny wobec islamu i muzułmanów”. Myślę, że tuż po wyborach „legalna imigracja” ruszy jak z bicza strzelił, a mam przede wszystkim na myśli wypełnienie nowym nawozem historii starej legendy, która z wersji Lech, Czech i Rus przepoczwarzyła się w Lech, Żyd i Ukr.

Aż strach pomyśleć co napisze specjalizujący się w tej materii ambasador Krzysztof Baliński. Czy równie optymistycznie nakreśli perspektywę ostatecznego przekształcenia polskiego kondominium w najnowocześniejsze osiągnięcie obcej myśli socjotechnicznej, a w perspektywach dozgonnych – geopolitycznej?

A teraz, na koniec, pocieszenie dla elektoratu PiS. Nie martwcie się. Nowy wiceminister jest podobno związany z klubem „półinteligencji katolickiej”. Środowisko wam bliskie i ewoluujące w stronę katolików palących ogarek i Chanukę, śmiało zaciągających się oparami „zrównoważonego rozwoju”.

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne