Oskar Szafarowicz zadał się z dzifką

Na słabego kichają, nakichają, zakichają, a potem sierdzą się okrutnie, że jeszcze nie całkiem zakichany. A kto mocny, twardy, to choć go ruskim faszystą i antysemitą mianują, przecie honoru zazdroszczą, tak czy inaczej. Jedni bij-zabij, służby posyłają i pomstują jak ten przestępca na wygnaniu skandynawskim.

Dobry tekst literacki jest niezastąpiony i takowym mi się wydał we fragmencie wykorzystanym przeze mnie w przeróbce nazywanej trawestacją. W oryginale autorem jest Stanisław Vincenz wspominający pewnego huculskiego opryszka wyniesionego niespodziewanie na filmowy ołtarz ukraińskiego kina.

Miało być jednak, niestety, o drugim najstarszym zawodzie na świecie.

Oskar, imię ładne, a nazwisko wymienione w tytule, zadał się z dzifką, której na imię polityka. Nie chodzi o politykę polską, lecz o 34 letnią zdzirę uprawiającą “dobrosąsiedzkie stosunki” z przerwą na służbę wschodnią. Poczętą z nieprawego łoża, a gwoli ścisłości nie na łożu nawet, a na okrągłym stole u cioci Magdalenki, uchodzącą wśród panów do towarzystwa, nazywanych politykami, za wielce poważaną damą.

I zasmakowawszy w jej wdziękach, pochwycony mocarną dłonią większego i mocniejszego od siebie politycznego alfonsa młody Oskar został umieszczony w gronie starszych i bardziej doświadczonych kolegów czyli, mówiąc wprost, na liście wyborczej. Ja do podobnych spisów nic nie mam pod warunkiem, gdy towarzystwo bawi się samo ze sobą. Niestety, nie mając honoru i godności sięgają oni do naszych kieszeni i wyszarpując zaskórniaki, zwalają całą winę na Alfonsa, któremu, wbrew wzajemnym insynuacjom już od dawna nie służą.

Pan Oskar jest rezolutnym i inteligentnym młodzieńcem studiującym na dołującej w rankingach warszawskiej uczelni. W ostatnim czasie mierzy się z wulgarnym hejtem ze strony innych lewaków. Sam uważający się za prawicowca popiera targowicę z Nowogrodzkiej zachęcając użytecznych idiotów do wzięcia udziału w propagandowej hucpie nazwanej referendum. Ponadto, używając manipulacji szkaluje moją niekoniecznie ulubioną, ale mającą wyraźne prawicowe tendencje, Konfederację. Robi to jak typowy lewak nie licząc się z faktami, nie wspominając oczywiście o nagminnym łamaniu prawa przez PiS.

Panu Oskarowi życzę, aby przeżył na sam początek metamorfozę podobną do tej, jakiej doświadczył syn prof. Bartyzela, który po latach kompromitacji wyszedł z lewicowego szamba trafiając, jak na razie, na średnio skuteczną kwarantannę do Konfederacji. Czy Oskar Szafarowicz już wkrótce przejdzie oficjalnie pod patronat opisanej wyżej damy – tytułowej dzifki? Czas pokaże.

Ach, jaką piękną mieliśmy kiedyś młodzież.

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne