Języczek Mejza, czyli 100% PiSu w PiSie

Łukasz Mejza 

Nie mam cienia pretensji do Pana Mejzy.
Co więcej – nie mam nawet pretensji tego cienia najmniejszego kawałeczka.

Jestem wręcz oburzony nagonką, rozpętaną na niego przez określone ośrodki, i to oburzony dokładnie tak samo, jak brakiem reakcji ze strony najwyższych władz PiSu.

Reakcji w obronie Pana Mejzy, rzecz jasna.

Jesteśmy dorośli (niepełnoletni na blogowiska nie zaglądają – mają inne, ciekawsze zajęcia) i wiemy, że Pan Mejza , zanim został członkiem parlamentarnego klubu PiS i wiceministrem w pisowskim rządzie Morawieckiego Mateusza, został gruntownie prześwietlony przez stosowne organa, bo przecież w rządzie PiS nie może się znaleźć nikt nieprześwietlony

– to oczywista oczywistość z czasów, gdy generałowie wianujący, przyznali koncesję na założenie partii politycznej, wraz z wydawnictwem, drukarnią, działką w stołecznej super lokalizacji oraz bonusem, czyli generalska sekretarką, z praktyką w tajnej kancelarii włącznie.

Za rentgen (za aparat, znaczy) robił minister o wyglądzie nasiąkniętym, zaś odczytem wyników zajmują się jak zwykle wybitni fachowcy:

szef klubu PiS Terlecki Ryszard (ten syn wieeeeeloletniego kapusia bezpieki Olgierda – 35 lat w donosicielskiej służbie ), który był tak zajęty walką o Wolną Polskę, że nie zorientował się, skąd w domu przysłowiowe (i deficytowe za komuny) banany

oraz sam Prezes Kaczyński Jarosław, bo gdy chodzi o języczek decydujący o maniu lub niemaniu większości parlamentarnej, decyduje On, Wielki Konstruktor.

Obaj Odczytujący, po przestudiowaniu klisz uznali, że wszystko co robił Pan Mejza jest zgodne z prawem  (i sprawiedliwością), a nawet – jak to określił Rywin podczas nagranych, biznesowych negocjacji z Michnikiem – koszerne.

I dlatego odczepcie się, nienawistnicy, od Pana Mejzy, bo nawet gimbaza widzi, że  jest on Pisowcem Wzorcowym, wręcz modelowym, reprezentującym kompletny system pisowskich wartości, z tymi niewykazanymi w oświadczeniu majątkowym włącznie!

O autorze: Ewaryst Fedorowicz