O. Gołaski OP przechodzi do FSSPX. “Drogi, którą idę, już nie ma”

 Jak pisze dominikanin, „święty Tomasz stawia pytanie, czy Bóg może sprawić, by to, co kiedyś było, nigdy nie zaistniało. Odpowiada, że nie, ponieważ nie jest częścią Bożej wszechmocy nic, co pociąga za sobą sprzeczność”. Dlatego też „władza papieża nie może sprawić, by tradycyjne obrzędy, które przez wieki wyrażały i wyrażają nadal wiarę Kościoła (lex credendi), nagle jednego dnia utraciły cechę wyrażania także prawa modlitwy tego samego Kościoła (lex orandi)”.

„Przychodzi 16 lipca 2021 roku. Z Twoich, Ojcze Święty, dokumentów dowiaduję się, że drogi, którą od 12 lat idę, nie ma” – pisze dominikanin w liście do papieża Franciszka.

W lipcu, niedługo przed ogłoszeniem motu proprio Traditionis custodes, cytowaliśmy wypowiedź bp. Athanasiusa Schneidera który twierdził, że ograniczenie dostępu do Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim byłoby nadużyciem władzy przez papieża Franciszka, natomiast księża dotknięci taką niesprawiedliwością będą mieli możliwość odnalezienia swojego miejsca w Bractwie św. Piusa X.

W minionym tygodniu decyzję do dołączeniu do szeregów założonej przez abp. Marcela Lefebvre’a wspólnoty upublicznił znany dominikanin, o. Wojciech Gołaski. Liturgista, miłośnik św. Tomasz z Akwinu, przez lata sprawował Mszę Świętą w rycie dominikańskim, a obecnie – po motu proprio Traditionis custodes – wystosował obszerny list do papieża Franciszka, w którym z filozoficznej perspektywy rozbiera papieski akt oraz tłumaczy motywy swojej decyzji.

Radość z odkrywania tradycyjnej liturgii

O. Gołaski zaczyna swój list od nakreślenia okoliczności odkrycia tradycyjnej katolickiej liturgii, czemu z jednej strony towarzyszyła ogromna radość – porównana w tym wypadku do poznania matki, która zawsze była matką, lecz dotychczas nieznaną – z drugiej uczucie ulgi płynące z możliwości porzucenia zbanalizowanej posoborowej liturgii. Stara Msza, jak pisze dominikanin:

– kieruje całą uwagę księdza i wiernych na Misterium,
– z wielką precyzją słów i gestów wyraża wiarę Kościoła w to, co się tu i teraz dokonuje,
– z równą tej precyzji siłą umacnia wiarę celebrujących,
– nie prowokuje księdza ani wiernych do inwencji i kreacji własnej podczas liturgii,
– przeciwnie, stawia ich na ścieżce wyciszenia i kontemplacji,
– przez bogactwo rodzajów i liczbę gestów daje sposobność do nieustannych aktów pobożności i miłości wobec Boga,
– jednoczy księdza z wiernymi, umieszczając ich po tej samej stronie ołtarza i zwracając ich w tę samą stronę – versus Crucem, versus Deum.

Odkrycie dotyczyło samej natury oryginalnej liturgii, ale także tego, jak wiele stereotypów narosło wokół niej. „Od samego początku zauważyłem, że ryt ten stanowi przeciwieństwo stereotypów na swój temat: Zamiast formalizmu swobodna ekspresja duszy przed Bogiem, zamiast chłodu żar czci Bożej, zamiast dystansu bliskość, zamiast obcości czułość, zamiast sztywności bezpieczeństwo, zamiast bierności świeckich żywe i dogłębne zaangażowanie (to świeccy namówili mnie do Mszy tradycyjnej, a nawet jej uczyli), zamiast przepaści między kapłanem a wiernymi niezwykła duchowa jedność wszystkich zgromadzonych, strzeżona i wyrażana przez ciszę Kanonu” – tłumaczy duchowny.

Korzystając z mocy papieskich dokumentów, począwszy od bulli Quo primum tempore św. Piusa V, a na motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI skończywszy, o. Gołaski, jak opisuje, szedł drogą, którą wskazał mu Kościół. Aż do wydania Traditionis custodes… „Przychodzi 16 lipca 2021 roku. Z Twoich, Ojcze Święty, dokumentów dowiaduję się, że drogi, którą od 12 lat idę, nie ma” – pisze o. Wojciech Gołaski w liście do Franciszka. „Czy konkretny sposób odprawiania, potwierdzony niepamiętną wielowiekową tradycją, uznawany przez wszystkich Papieży – do 15 lipca 2021 łącznie z Tobą, Ojcze Święty – i uświęcony praktyką wieków może utracić cechę bycia wyrazem lex orandi rytu rzymskiego?” – pyta dominikanin, przystępując następnie do rozebrania z tomistyczną logiką i precyzją papieskiego motu proprio i towarzyszącego mu listu.

Traditionis custodes to heglizm i nominalizm

Dominikański tomista wymienia cztery błędy, które stoją u podstaw rozumowania papieża Franciszka. Heglizm, który w tym wypadku objawia się logiką typową dla zwolenników Soboru Watykańskiego II oraz dla marksistowskiej teorii dziejów, wedle której w historii Kościoła nie ma kontinuum, lecz następują po sobie kolejne etapy, które mogą być sprzeczne i dlatego po zakończeniu jednego trzeba postawić grubą kreskę przekreślającą poprzedni. „Przyjmuje się wówczas, że Duch Święty mówi kolejnemu pokoleniu coś, czego nie mówił poprzedniemu, lub wręcz mówi coś przeciwnego do tego, co mówił wcześniej. Konsekwencją jest przyjęcie jednego z trzech twierdzeń: albo na niektórych etapach Kościół nie słuchał Ducha Świętego, albo Duch Święty się zmienia, albo nosi w sobie sprzeczności. Inną konsekwencją jest zmiana rozumienia Kościoła i Tradycji” – tłumaczy Wojciech Gołaski OP.

Drugim błędem zawartym w papieskich aktach jest nominalizm. „Podczas gdy heglizm wpływa na rozumienie historii, nominalizm dotyka pojmowania jedności. Przejawem nominalizmu jest przekonanie, że wprowadzenie jedności zewnętrznej (przez odgórną decyzję administracyjną) jest równoznaczne z osiągnięciem jedności realnej” – wyjaśnia zakonnik.

Ponadto w motu proprio i liście tłumaczącym intencje Franciszka objawia się zdaniem o. Gołaskiego „wiara we wszechwładzę papieża”. „Papież może podejmować decyzje, ale nie takie, które naruszają jedność, wykraczającą wstecz i wprzód poza czasy jego pontyfikatu. Papież służy jedności większej niż zakres jego decyzji i to jedność reguluje decyzje, a nie decyzje regulują jedność” – argumentuje.

Bóg nie jest sprzeczny

Jak pisze dominikanin, „święty Tomasz stawia pytanie, czy Bóg może sprawić, by to, co kiedyś było, nigdy nie zaistniało. Odpowiada, że nie, ponieważ nie jest częścią Bożej wszechmocy nic, co pociąga za sobą sprzeczność”. Dlatego też „władza papieża nie może sprawić, by tradycyjne obrzędy, które przez wieki wyrażały i wyrażają nadal wiarę Kościoła (lex credendi), nagle jednego dnia utraciły cechę wyrażania także prawa modlitwy tego samego Kościoła (lex orandi)”.

„Gdybym przyjął te sprzeczności, ustałaby możliwość dalszego prowadzenia życia umysłowego, a co za tym idzie duchowego. Z dwóch zdań sprzecznych wynika dowolne zdanie, prawdziwe lub fałszywe. To oznacza koniec racjonalnego myślenia, koniec poznawania rzeczywistości, koniec skutecznego komunikowania czegokolwiek komukolwiek. Wszystkie te rzeczy są podstawowym składnikiem życia ludzkiego w ogóle, a w szczególności – życia dominikańskiego” – przekonuje duchowy syn św. Dominika.

Oddając się do dyspozycji Ojca Świętego w rozwiązywaniu sporu, jaki powstał w łonie Kościoła, o. Wojciech przedstawia motyw swojej decyzji o dołączeniu do FSSPX. „Pozostało mi zwrócić się do tych, którzy od samego początku radykalnych zmian (nota bene wykraczających poza wolę II Soboru Watykańskiego) ujęli się za Tradycją Kościoła, wraz z jej respektem dla wymogów rozumu, i przekazują wiernym niezmienny depozyt katolickiej wiary – do Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X” – pisze dominikanin, tłumacząc przy tym, że pomimo niemożności kontynuowania posługi w dotychczasowym miejscu, będzie zachowywał charyzmat swojego macierzystego zgromadzenia.

O autorze: JAM