Rozpoczęła się wojna gangów, czyli jak historia zatoczyła pętlę

Umieśćmy akcję w Chicago lat 30 ubiegłego wieku:

dwa, terroryzujące dzielnicę gangi poszły na wojnę i w wyniku decydującego starcia, przy grzechocie automatów i huku obrzynów, w błysku majchrów i brzytew, wytłukły się wzajem co do sztuki.

Dokładnie tak: co do sztuki.

Po fakcie przyjeżdża policja (jak to policja – skorumpowana) rozgląda się po pobojowisku i nagle, zauważa gdzieś schowanego pod straganem przypadkowego przechodnia, który znalazłszy się w krzyżowym ogniu – cudem ocalał.

Policjant (jak to policjant, skorumpowany) pyta farciarza:

Gadaj, jak było?!

Na co ten, po chwili zastanowienia się i po spojrzeniu na zwały trupów uśmiecha się i temu skorumpowanemu policjantowi odpowiada jednym słowem:

fajnie!

***

Tak można opisać finał (optymistyczny) rąbaniny rozpoczętej dziś przemówieniem Komtura Sopockiego, który zapowiedział Kniaziowi Nowogrodzkiemu, że mu (proszę wybaczyć brutalny realizm):

kota pogoni.

Niech nikt się nie łudzi, że da się teraz rozpuszczonej jak dziadowskie bicze drużynie kniazia olewać komtura, jak tego gostka spod budki:

nie,  nie da się.

Podobnie, jak nie da się go załatwić jakimś ulubionym przez Kniazia Nowogrodzkiego (użyjmy konwencji fertylizacyjnej) gównianym mykiem bielańskim.

Komtur Sopocki to ma takie (użyję modnego słowa) nie tyle gwarancje, co GWARANCJE, że te, które miał Kramek (i które mu się właśnie skończyły) to były o:

takie tycie!

A kiedy Komtur wypowiadał Kniaziowi wojnę, ten zajęty był na sejmiku nierobów, lizusów, pijusów i pieczeniarzy, wygłaszaniem tajnego referatu, co typowe dla arystokratów ukąszonych socjalizmem (i do tego dubeltowo zaszczepionych).

Dzięki jakimś hakerom wiadomo, że coś tam gaworzył o tym, że jest dobrze – będzie dobrzej

(to mój greps sprzed 11 lat, z tekstu poświęconego… Komturowi i tym sposobem historia zatoczyła pętlę.
Pętlę,  nie żadne koło, bo przecież mamy do czynienia z dwiema zdecydowanymi na dosłownie wszystko ferajnami, a nie z jakimś kółkiem (różańcowym – choć i różańcem można udusić).

I nawet dodał, że

„współmałżonkowie, dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości nie mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa”

oraz że

„zakazuje się zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa członków najbliższej rodziny posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości – to jest ich współmałżonków, dzieci, rodzeństwa oraz rodziców”.

No proszę, proszę…

Na szczęście okazało się, że powyższe ograniczenia nie obejmują osób, które zostały

„zatrudnione/pracują w strukturach spółek Skarbu Państwa ze względu na swoje kompetencjedoświadczenie zawodowe i jednocześnie doszło do nadzwyczajnej sytuacji życiowej„.

I w tym momencie wszyscy zgromadzeni, wyciągnęli jak na komendę (ot, dyscyplina):
– paszporty  kompetencyjne
– certyfikaty doświadczenia zawodowego

oraz świadectwa nadzwyczajnej sytuacji życiowej.

Prawda, że czego jak czego, ale poczucia humoru, to akurat Kniaziowi Nowogrodzkiemu nie brakuje?

***

Czegóż można się spodziewać po tym rzuceniu przez Komtura Sopockiego  żelaznej rękawicy?

No jak to czego?
Nawalanki na serio, w której jeńcy brani nie będą, a (polityczny) trup będzie padał gęsto.

A właśnie:

zapomniałem dodać, że ten przypadkowy przechodzień, któremu się ta wzajemna wyrzynka gangsterów tak spodobała – to byłem ja.

O autorze: Ewaryst Fedorowicz