A co, jeśli zignorujemy władze…

A jeśli – jak napisał Thomas Jefferson w Deklaracji Niepodległości – nasze prawa do życia, wolności i pogoni za szczęściem są niezbywalne? A co, jeśli niezbywalne prawo może zostać odebrane w wolnym społeczeństwie tylko za pogwałcenie cudzych praw i dopiero po skazaniu przez przysięgłych w sprawiedliwym procesie? A co, jeśli niezbywalne prawo – czasami nazywane prawem naturalnym – nie może zostać odebrane moralnie, konstytucyjnie lub prawnie przez rządowe rozporządzenie, ustawodawstwo, a nawet referendum?

W menu na dziś danie hipotetyczne. A co, jeśli zastanowimy się kto tak naprawdę może podejmować decyzje o tym jak mamy żyć? Tekst pisany w realiach amerykańskich, ale ma charakter uniwersalny.

Zapraszam do lektury.

___________________________***___________________________

A co, jeśli wszyscy zaczniemy powrót do normalnego życia teraz, kiedy rząd twierdzi, że najgorsze z pandemii mamy już za sobą? A co, jeśli wszyscy dokonamy świadomych wyborów, aby przemieszczać się jak wcześniej lub pozostać w schronieniu, opierając się na własnej świadomej woli, a nie na podstawie rządowych rozporządzeń? A co, jeśli każdy z nas zdecyduje, czy zdrowiej jest oddychać świeżym powietrzem z zewnątrz, czy powietrzem recyrkulacji pod maską?

A jeśli ogromna liczba z nas podejmie takie decyzje samodzielnie?

A co, jeśli edykty gubernatorów tak naprawdę nie mają mocy prawa? A co by było, gdyby gubernatorzy przejęli władzę, by mówić nam, jak mamy żyć na podstawie czyjegoś widzimisię lub niekonstytucyjnych i przestarzałych praw stanowych?

A jeśli powierzenie władzy ustawodawczej gubernatorowi stanu jest całkowicie niezgodne z konstytucją? A co jeśli, kiedy tak się stanie, wszystkie rozporządzenia gubernatorów oparte na tej próbie przekazania władzy są nieważne? A jeśli po prostu zaczniemy zachowywać się w sposób, który pokaże, że rozumiemy, że te rozporządzenia są niezgodne z prawem?

A co, jeśli sportowcy z liceum i college’u uprawialiby jesienne sporty, nie zważając na rozporządzenia gubernatorów? A co by było, gdyby kuratorzy szkół publicznych oraz rektorzy uczelni i uniwersytetów otworzyli lokale na świeżym powietrzu, aby ludzie mogli sami decydować, czy chcą zostać w domu, czy wyjść i obejrzeć mecz piłki nożnej?

A co, jeśli policjanci, z których wielu ma dzieci w wieku szkolnym lub studenckim, kibicuje sportowcom i dołączy do innych kibiców na tych meczach? A co, jeśli zrobią to pomimo poleceń swoich przełożonych, ponieważ te polecenia są niezgodne z prawem i wiedzą, że przestrzeganie niezgodnego z prawem polecenia jest niezgodne z prawem?

A co by było, gdyby restauracje obsłużyły pełną rzeszę klientów, a ludzie byliby tak szczęśliwi, że znowu są zatłoczone? A jeśli właściciele restauracji i klienci sami dokonaliby tych wyborów?

A co, jeśli małe firmy pożyczają pieniądze od banków – wpłacają gotówkę, ponieważ stopy procentowe są tak sztucznie niskie – i wykorzystują te fundusze do ponownego uruchomienia działalności? A jeśli klienci tych firm zdecydują się na wspieranie ich? Co by było, gdyby centra handlowe ponownie się otworzyły i pozwoliły ludziom chodzić tam, gdzie zapragną?

A co by było, gdyby strażacy, policja, pogotowie ratunkowe i pracownicy służby zdrowia przyłączyli się do masowej manifestacji wolności osobistej w naszym niegdyś wolnym społeczeństwie? A jeśli gubernatorzy, którzy nas powstrzymali, stracą tyle poparcia, że ​​słuchają ich tylko ludzie, których śmiertelnie wystraszyli? A co, jeśli to odrodzenie wolności podnosi na duchu, jednoczy nas jako naród i jest krokiem w kierunku realizacji naszych praw do życia, wolności i dążenia do szczęścia?

A jeśli – jak napisał Thomas Jefferson w Deklaracji Niepodległości – nasze prawa do życia, wolności i pogoni za szczęściem są niezbywalne? A co, jeśli niezbywalne prawo może zostać odebrane w wolnym społeczeństwie tylko za pogwałcenie cudzych praw i dopiero po skazaniu przez przysięgłych w sprawiedliwym procesie? A co, jeśli niezbywalne prawo – czasami nazywane prawem naturalnym – nie może zostać odebrane moralnie, konstytucyjnie lub prawnie przez rządowe rozporządzenie, ustawodawstwo, a nawet referendum?

A co, jeśli niezbywalne prawa są integralną częścią człowieczeństwa każdej osoby?

A jeśli całościowy cel niezależnego sądownictwa ma być antydemokratyczny? A co, jeśli jego celem jest zachowanie i ochrona życia, wolności, własności i dążenia do szczęścia tych, których rząd bierze na cel, ponieważ ich nienawidzi lub boi się ich?

A co by było, gdyby życie, wolność i pogoń za szczęściem były nie tylko rozmyślaniami Jeffersona o wolnych ludziach, ale także fundamentalnymi wartościami moralnymi, konstytucyjnymi i prawnymi Ameryki, ustanowionymi w 1776r., odnawiającymi się, ilekroć którykolwiek urzędnik państwowy – od dozorcy do prezydenta – składa przysięgę i jest to podstawą wszystkich amerykańskich praw?

A co, jeśli prawo każdej osoby do życia, wolności i dążenia do szczęścia jest wyborem każdej osoby, jeśli chodzi o korzystanie i dążenie do tych praw?

A jeśli mamy inne niezbywalne prawa, takie jak wolność słowa, prawo do pokojowego gromadzenia się, prawo do wolności wyznania, prawo do podróżowania i do samoobrony, prawo do uczciwości ze strony rządu, prawo do podejmowania ryzyka, prawo do posiadania i korzystania z własności oraz prawo do pozostawania w spokoju?

A co, jeśli pracownicy rządowi przyłączą się do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec lokalnych i stanowych przepisów regulujących zachowanie osób na terenie prywatnym? A co, jeśli gubernatorzy, którzy nas kontrolują, zdadzą sobie sprawę, że nie mają prawdziwego wsparcia i przez to stracili zęby?

A co, jeśli rząd nie zapewni ochrony niezbywalnych praw, a my po prostu to zignorujemy?

A co, jeśli ignorowanie rządu jest mrzonką? A jeśli większość ludzi boi się rządu? A co by było, gdyby tylko nieliczni członkowie rządu poważnie traktowali wzniosły język o rządzie, który czerpie wszystkie swoje słuszne uprawnienia ze zgody rządzonych?

A co, jeśli rząd użyje siły, aby wyegzekwować swoje niezgodne z prawem dekrety? A co, jeśli rząd wykorzysta każdy kryzys, aby zwiększyć swoją władzę? A co jeśli kiedy kryzys minie, rząd zachowa władzę, którą zdobył podczas kryzysu? A jeśli historia amerykańskiego rządu to historia rosnącej władzy rządu i malejącej wolności osobistej?

A jeśli zignorujemy rząd na własne ryzyko? A co, jeśli rząd podepcze nasze prawa, a my zmienimy je lub zniesiemy? A co, jeśli czas na to właśnie się zbliża? A jeśli ten czas już nadszedł? A co, jeśli – jak pisał Jefferson – kiedy ludzie boją się rządu, istnieje tyrania? A jeśli rząd boi się ludzi, jest wolność?

What If We Ignore the Government?, Andrew P. Napolitano, February 18, 2021

__________________________

Uzupełnienia:

Iluzja władzy, fasada kontroli

Terror czyli po co ta kampania

Prognoza czyli… to się nie skończy!

Zanim ruszymy…

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!