Zarządzanie pieredyszką, czyli luzowanie wyborcze

Konsekwentnie od tygodni informuję szanownych Czytelników, że mam na tę hucpę, zwaną koronawirusem wywalone, i to wywalenie nie tylko nie ustępuje, ale z każdym kolejnym wystąpieniem ministra o wyglądzie sadystycznym się wzmaga.

No bo jak można nie mieć wywalone, skoro według rządowych danych w 36 milionowym kraju, w marcu, na tego całego wirusa zmarły 32 osoby, a w kwietniu – 612, czyli przeciętnie 1 dziennie w marcu i 20 dziennie w kwietniu.
Przy czym ogromna większość z nich miała tzw. choroby współistniejące.

Natomiast CODZIENNIE, w tym samym, 36 milionowym kraju, na choroby krążenia umiera 450-500 osób, a na raka – 280-300.

Nie jestem w tym wywaleniu osamotniony, bo popiera mnie najpotężniejszy człowiek świata Donald Trump (że o najważniejszym polityku w PRL-bis, czyli Prezesie Kaczyńskim nie wspomnę – albo wspomnę, a co mi tam).

Obaj są (jak i ja) za wyborami normalnymi, co najprościej i najpiękniej uzasadnił Donald Trump:

„To nie powinno być głosowanie korespondencyjne. Każdy powinien pójść do komisji wyborczej, dumnie się pokazać. Nie wysyła się kart pocztą, wiele złych rzeczy może się stać (…) jeśli ktoś nie chce pokazać dokumentu tożsamości, to znaczy, że ma zamiar oszukiwać”.

Owszem, martwi mnie troszkę, że prezes Kaczyński ostatnio zaczął kluczyć, montować przy pomocy młotka marki Sasin jakieś głosowanie korespondencyjne, ale to normalne:
Donald Trump to przecież najprawdziwszy,  amerykański entrepreneur (jest takie słowo) – a Jarosław Kaczyński to żoliborski inteligent, który nie ma konta w banku.

Kto na te hucpę wywalone nie ma?
A polska gospodarka, którą bankster zamroził jak Oetziego i teraz, odmrażając, myśli że tego człowieka lodu  ożywi.
***

Póki co (to słowa kluczowe, a dlaczego, to za chwilę wyjaśnię) furorę robi określenie luzowanie.

Ja z rzeczy luzowanych najbardziej lubię kaczkę i to nie jest żadna aluzja, ale fakt.
Kulinarny konkretnie, ale tu o luzowanie wyborcze chodzi, tzw. obostrzeń luzowanie.

Co jest oznaką tego luzowania?

A to, że drzewa w lasach nagle przestały tego koronawirusa rozsiewać, pójście do parku czy jazda rowerem nad rzeką przestały być ściganymi przez różne słuzby i drużby aktami sabotażu i dywersji,

a przedostanie się z miasta na swoją własną działkę rekreacyjną już nie jest wyczynem, o którym jeszcze wnuki opowiadać będą, a milicja (nie poprawiać, policja to była przed wojną) już proboszczom wiernych w kościele na dowód popełnionej mszozbrodni nie filmuje.

No luzy jak w układzie kierowniczym Syreny 105 !
I to wszystko się stało w czasie, gdy z 50 zmarłych na tę jakąś grypę zrobiło się ponad 650.

Ktoś powie, że czego jak czego, ale logiki w tych działaniach ministra o wyglądzie sadystycznym nie ma, ale to się tak wydaje tylko:

wobec głosowania, którego nieuchronnym skutkiem ma być przedłużenie mężowi pani Kornhauser (dalej MPK) meldunku w nieruchomości przy Krakowskim Przedmieściu, wspomniany minister (ten o wyglądzie sadystycznym), który jeszcze 2 tygodnie temu groził nam, że z tym koronawirusem będziemy szczytować we wrześniu albo w październiku, a może nawet  listopadzie,

zaś namordniki będą obowiązkowe nie tylko w czasie upałów (no co, jak sadyzm – to sadyzm), ale aż do wynalezienia szczepionki, co może nastąpić chgw-k (-k to od „kiedy”, a te poprzednie litery to każdy może sobie wyguglować)

zrozumiał mądrość etapu (i potrzebę chwili):

na czas do przyklepania MPK tej 5-letniej fuchy – pieredyszka!

To i tak na dłużej, niż u Okudżawy, bo ten miał (jak to sowiecki czlowiek) skromniejsze wymagania: choć do końca dnia:

Дай передышку щедрому, хоть до исхода дня…

Taki minimalista!

***

Jaka z tego puenta?

A choćby taka, że w naszym (to znaczy w moim i ludzi podobnych mnie, czyli niezwariowanych) interesie jest to, żeby głosowanie odbyło się jak najpóźniej.

Nie ważne nawet czy osobiście, czy kopertowo czy – co niewyrabiającemu się z drukiem kopert (wyników?) Sasinowi podpowiadam – telepatycznie.

Grunt, żeby było jak najpóźniej!
Byle nie 10 maja.
Już 17 maja czy – oby! 23 maja, to będzie wymierny, bo wynoszący dni odpowiednio 7 i 14 zysk.

A dlaczego?

A dlatego, że po głosowaniu pieredyszka (jak to u socjalistów bywa) się skończy i socjaliści żoliborscy wezmą Ciemny Lud/Suwerena (wersja zależna od tego, czy swobodna rozmowa u Sowy, czy oficjalny spicz) swoim zwyczajem za twarz.
Na długich 5 lat.

Tym bardziej, że ostatnio, MPK powtarza w kółko za Jaruzelskim dwa słowa:

ład i porządek.

Brrr…

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/zarzadzanie-strachem-czyli-wochow-wina

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/zarzadzanie-strachem-czyli-kiedy-sie-to-rypnie

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/zarzadzanie-strachem-czyli-nie-jestem-sam

O autorze: Ewaryst Fedorowicz