W Polsce musi powstać Partia Mieszczuchów!

Dlaczego?

No jak to dlaczego – żeby interesy mieszkańców polskich miast miały swojego reprezentanta.

W Kielcach Prezes Kaczyński odkrył karty i wyraźnie , urbi et orbi et interneti  się zadeklarował, że  PiS chce być i jest partią polskiej wsi.

 


Ta – nie wahajmy się użyć języka młodości Prezesa – klasowa deklaracja jest bezcenna, bo dzięki niej nikt przytomny (wiem, mam na myśli znikomą mniejszość) nie powinien mieć wątpliwości co do klasowego charakteru tej partii i wynikającego z tego logicznie, klasowego charakteru jej rządów:

Wieś, wieś,  i jeszcze mnogo, mnogo raz –  wieś!

A polskie miasta swojej partii nie mają. No po prostu – nie mają.

Zdegenerowana Platforma? No bez żartów – ja nie mam na myśli kontynuacji bezwzględnego dojenia z jednoczesnym głaskaniem po pupie i przyległościach.

Bezpartyjni samorządowcy?
No, bezpartyjni to może oni i są, ale bądźmy dorośli: nie tylko partia polityczna jest formą (użyjmy nowomowy, a co)  przynależności organizacyjnej.

Pozostali? Pozostali pozostaną pozostałymi, bo tak Ciocia Magdalenka decided/решила (gdyż Ciocia poliglotką jest).

Polakom (bo to o konkretnych Polaków, mieszkających w miastach chodzi) jest potrzebna partia polityczna, która zamiast słodkim pierdzeniem w rodzaju wstawanie z kolan/społeczeństwo obywatelskie (w zależności od tego, która ferajna Ciemny Lud bajeruje) będzie skutecznie i bezwarunkowo reprezentowała klasowy interes mieszczuchów.

Że ja fantasta jestem?

Eee… jak mieszczuchy poczują na własnych karkach ciężar socjalistycznego obuwia bananasiowatych nuworyszów, to zrozumieją, że dla tzw.  klasy politycznej PRL-bis są wyłącznie zasobem.

Ale to dopiero po głosowaniu 13 października.

PS i zupełnie oftopikowo:

Czy ktoś może wie, jaka jest najświeższa wersja stanowiska prezydenta USA ws zdradzenia swoich najwierniejszych (i najwyraźniej najgłupszych) sojuszników Kurdów?

Bo po zarzucie Trumpa, że Kurdowie nie pomogli amerykańskim koloniom w Ameryce Płn w 1776 w wojnie z Anglikami o niepodległość (no, może nieprecyzyjnie cytuję, ale sam  ten pan jest ewidentnie emocjonalnie  nieprecyzyjny) zaczynam się już gubić.

O autorze: Ewaryst Fedorowicz