Koszmar PiSu – prezydent Zełeński nie jest antyrosyjski!

Nie zazdroszczę pisowcom.

To znaczy tym wszystkim pisowskim Kujdom i im podobnym pieczeniarzom, zazdroszczę ich astronomicznych apanaży za nic nierobienie, ale po wygraniu wyborów prezydenckich na Ukrainie przez żydowskiego komika nie chciałbym być na miejscu pisowskiej wierchuszki, bo to miejsce nazywa się czarna… wiadomo co, a ja mocno obrzydliwy jestem.

Zaczęło się od tego, że PiS od czasów pierwszego Majdanu postawił na humbug zwany strategicznym sojuszem z banderowcami, i nie wierzgać mi tu, że na sojusz z Ukrainą postawił, bo Ukraina to duży i bardzo zróżnicowany kraj, a hołubieni prze PiS banderowcy cieszą się poparciem mniejszości i to specyficznej, bo identyfikującej się z ludobójcami z SS Galizien, OUN i UPA.

Narracja pisowskich propagandystow (to nie epitet – to opis sposobu zarabiania na życie), narracja oczywiście skazana wśród przyzwoitych Polaków (no jeszcze trochę takich tu zostało) na przegraną, brzmiała mniej więcej tak:

UPA była przede wszystkim antysowiecka, a te ponad 200 tys. wyrżniętych Polaków, to wióry, co zgodnie ze starym powiedzeniem, przy rąbaniu drew historii poleciały.

Walka o uznanie dokonanego na między innymi moich krewnych ludobójstwa za ludobójstwo, a nie za jakąś załganą czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa, trwała latami i dopiero w lecie 2016 roku, raptem 5 dni po odkryciu przez wicemarszałka Terleckiego, że na Wołyniu była bratbójcza wojna, PiS się poddał, co spotkało się z dąsami banderowskich kompanionów, przyzwyczajonych do miziania się z nimi bez jakichkolwiek warunków wstępnych.

Przełomową rolę odegrał tu film Smarzowskiego „Wołyń”, którego zamilczeć ani zdyskredytować się nie dało, mimo wysiłków różnych Biełsackich i Tarmosińskich, że o partyjnej elicie nie wspomnę.
Miliony Polaków w kinie i pÓźniej już w kurskiej telewizji zobaczyły nie tyle czarno na białym, co (jak na upowskiej fladze) czerwono na czarnym, co to znaczy ukraiński nacjonalizm w praktyce.

I dziś, cała ta konstrukcja oparta na załganiu i wyparciu, poszła się trzepać wraz z wyborem na prezydenta Ukrainy Zełeńskiego, który czy jest prorosyjski, czy nie, to się szybko okaże, ale jedno już dziś jest pewne jak to, że jutro będzie nowy dzień:

Zełeński antyrosyjski nie jest.

I to stawia pod ścianą całą dotychczasową pisowską kalkulację płacenia banderowcom pieniędzmi i fałszowaniem historii za ich hipotetyczną osłonę Polski przed Rosją.

Skutek trzymania się przez PiS latami obłędu zwanego doktryną Giedroycia jest taki, że na dziś PiS nie ma możliwości manewru, tym bardziej, że skoro nie ma kasy dla nauczycieli, to nie ma czym zapłacić Zełeńskiemu, który możliwość manewru (z podniesieniem ceny włącznie) ma, o czym najwyraźniej świadczy jego nazwanie bojowników zbuntowanego Doniecka i Ługańska powstańcami.

Aj, no jak on tak mógł?!

A mógł, mógł – a kto prezydentowi Ukrainy zabroni?

Może prezydent Duda? Embargiem zagrozi? Miną groźną przestraszy?
Toż by go ten zawodowy komik samym śmiechem zabił.

I jedno mnie tylko w tej pisowskiej, finalnie czarnod…… wiadomo jakiej strategii dziwi:

że Prezes Kaczyński, który jak powszechnie wiadomo ma przecież kota, nie zna starego powiedzenia, że kot, co jednej dziury pilnował, z głodu zdechł.

https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/151737,z-bandera-w-klapie-czyli-nasz-przyjaciel-juszczenko

https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/153694,z-upa-pod-reke-czyli-juszczenko-partner-strategiczny

https://naszeblogi.pl/39718-wolynskie-nie-ludobojstwo

http://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/klamstwo-wolynskie-marszalka-terleckiego

http://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/wolyn-smarzowskiego-po-pokazie-prasowym

O autorze: Ewaryst Fedorowicz