A gdzie są ci nasi mistrzowie ?

A gdzie są ci nasi mistrzowie ?

Minister nauki i szkolnictwa wyższego ogłosił w Polskim Radio powrót do relacji mistrz-uczeń po obecnej reformie uczelnihttp://www.polskieradio.pl/7/129/Artykul/1841100,Jaroslaw-Gowin-odeszlismy-od-masowosci-ksztalcenia tak aby uczniowie/studenci mieli kontakt bezpośredni z mistrzami.

Nie jest to głos pierwszy, bo poprzedniczki Pana Ministra też taki powrót zapowiadały. I co ? Pozostało tak,  jak było. Liczba studentów już się stopniowo zmniejsza, a z kontaktami bezpośrednimi z mistrzami nadal są problemy.

Z czym to jest związane ? Przede wszystkim nasz system akademicki cierpi na niedobór mistrzów, a to ze względu na długotrwałą negatywną selekcję kadr akademickich i okresowe nasilenie czystek akademickich, które poprzedziły m. in. transformację PRLu w PRL bis, zwany III RP.

Te czystki i ich skutki do tej pory nie zostały należycie zbadane i nie ma woli aby je zbadać, co wynika też z wcześniejszych wypowiedzi aktualnego ministra nauki, który tego okresu mistrzowskiego czyszczenia kadr akademickich z niewygodnych mistrzów swoimi kompetencjami nie obejmuje. [https://blogjw.wordpress.com/2017/07/25/czy-ministerstwo-nauki-ma-nadal-racje-bytu-i-reformowania-systemu-akademickiego/]

Urzędnicy akademiccy w roli rektorów i im podlegający, jednocześnie ulegli dyrektywom przewodniej siły narodu, czyścili kadry akademickie z elementu tej sile zagrażającemu.

Szczególne zagrożenie stanowi ci, którzy swym intelektem i pasją naukową oraz bezpośrednimi kontaktami ze studentami przewyższali wiodące akademickie kadry. Zagrażający partyjniakom, „psujący” swym bezpośrednim oddziaływaniem młodzież akademicką byli marginalizowani, przesiewani przez partyjne sito i wykluczani z systemu.

Widać to było także w ankietach studenckich z okresu Wielkiej Solidarności. Do tej pory nie zbadano jednak co się stało później z tymi akademikami, którzy w tych ankietach mieli zdecydowanie lepsze oceny od partyjnych bossów i niejako zostali zdekonspirowani jako element zagrażający przewodniej sile narodu i całego systemu, co w czasach wojny jaruzelsko-polskiej przełożyło się na działania operacyjne, aby to zagrożenie zostało zlikwidowane.

W czasie transformacji kadry akademickie nie zostały zmienione a beneficjenci systemu nadal w obawie przed wykluczonymi robili wszystko,  a nawet więcej, aby nie doszło do systemowego wkluczenia wcześniej wykluczonych.

Stąd niedobór mistrzów nie został uzupełniony, bo o to beneficjentom chodziło.

Nie mogło dojść zatem do odtworzenia elit, bo na uczelniach nie było mistrzów mających pozytywny, bezpośredni kontakt ze studentami – kandydatami na kolejnych mistrzów nowej generacji.

Upłynęło już prawie 30 lat tzw. wolnej Polski, zamarkowano już kilka reform akademickich i nadal jest problem z mistrzami i ich bezpośrednimi kontaktami ze studentami.

Problem jest nawet większy niż w PRLu, bo liczba studentów się zwielokrotniła, a potencjalni mistrzowie zwielokrotnili swojej etaty i funkcje, stąd nawiązanie bezpośredniego kontaktu z mistrzami do łatwych nie należy.

Nie podjęto jednak trudu poszukiwania mistrzów – wręcz przeciwnie. Tworzono bariery, a nawet wznoszono barykady, aby czasem ci, którzy z Polski wyemigrowali, ci  wykluczeni z systemu w PRLu nie przeniknęli do uczelni, bo rzecz jasna nadal swoimi bezpośrednimi kontaktami ze studentami mogli by negatywnie [ w języku komunistów] na nich oddziaływać, jak to miało miejsce w czasach wojny jaruzelsko-polskiej.

Reforma postulująca powrót do relacji mistrz-uczeń nie postuluje nawet włączenia do systemu akademickiego mistrzów, ani krajowych, ani polonijnych, z których jeszcze wielu jest w sile wieku i umysłu. Jakim sposobem zatem minister spowoduje powrót do relacji mistrz-uczeń skoro powrotu mistrzów nie planuje ?

Z powodu niżu demograficznego studentów będzie coraz mniej, ale jak mistrzów nie będzie, to niby jak dojdzie do ułatwienia bezpośrednich kontaktów ?

Zresztą nazywanie mistrzami zwykłych wyrobników dydaktycznych, od czasu do czasu pojawiających się na uczelniach to spore nadużycie. Sam fakt utytułowania wsobnego rzeszy etatowych pracowników nie spowoduje zwiększenia ilości i jakości mistrzów.

Ponadto kontakty bezpośrednie z wieloma takimi „mistrzami” mogą być szkodliwe dla młodego pokolenia i lepiej by było aby się od takich „mistrzów” trzymali z daleka.

Czy bezpośredni kontakt studentów z takimi „mistrzami” jak Magdalena Środa, Jan Hartman, Joanna Senyszyn może czymś pozytywnym skutkować ?

Wielu akademickich mistrzów można spotkać na marszach KODu [https://blogjw.wordpress.com/2015/12/21/rozkodowanie-akademickiego-krakowa/ ] na całe szczęście bez bezpośredniego kontaktu ze studentami.

Niestety Ministerstwo,  jakby na to  nie zważając, postuluje generalne nasilenie takich kontaktów bezpośrednich, które przecież mogą przynieść niepożądane społecznie skutki.

Trudno być optymistą jeśli chodzi o dobrą akademicką zmianę .

O autorze: Józef Wieczorek

W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.