Mam już dość wizerunkowego biadolenia

uprawianego przez prawicowych blogerów i publicystów. Zauważyłam, że po każdej mniej fortunnej, kontrowersyjnej, czy po prostu śmielszej wypowiedzi kogoś z PiS rozlega się chór lamentów i trzask rozdzieranych szat. Dowiadujemy się, że nastąpiła prawdziwa wizerunkowa katastrofa tej partii, utraci ona zaraz wszelkie poparcie i w ogóle stało się coś strasznego. Trwa to kilka dni, po czym wszyscy o tym zapominają, a po krótkim czasie ogłasza się następną “wizerunkową katastrofę”. Ta zabawa trwa już od szesnastu miesięcy, od chwili powstania rządu PiS.

Wczoraj [27.03.2017] pretekstem do niej stała się wypowiedź ministra Waszczykowskiego, który stwierdził, iż wybór Tuska był niezgodny z prawem Unii. Mial on zupełną rację, co nie zapobiegło lawinie jęków, połajanek i szlochów w prawicowych mediach. Nawet politycy PiS pospieszyli z zaprzeczeniami. Dziś bloger Krzysztof “Toyah” Osiejuk napisal {TUTAJ (link is external)} notkę “Czy Joanna Lichocka lubi ministra Waszczykowskiego?”, w której wziął ministra w obronę. Polecam jej przeczytanie. Oto fragment:

” I pomyśleć tylko, że jeszcze tak niedawno dla każdego z nas to, co właśnie oficjalnie powtórzył minister Waszczykowski, stanowiło jak najbardziej oczywistą oczywistość. Proszę mi pozwolić przypomnieć tu komentarz naszego wybitnego kolegi Orjana, który tuż po owym fałszerstwie napisał co następuje:
„Moim zdaniem, Tusk jest uzurpatorem. Dowód mieści się w pytaniu: ile głosów otrzymał w wyborach Saryusz-Wolski. Powinien mieć w protokołach szczytu 1 głos za (Polski). Jeśli w dokumentach szczytu nie ma takiego wyniku, to znaczy, że wybory nie odbyły się.
Drugie pytanie: ile głosów za, ile przeciw (tu powinno być przynajmniej 1), ile wstrzymujących się zostało zapisane w protokole wyborczym szczytu za Tuskiem. Brak któregoś ustalenia w protokole = wyborów nie było.
Polska nie podpisała konkluzji szczytu. Kwestia, czy wybory należały do szczytu, czy nie należały, ergo brak konkluzji na skutek wyboru nie wpływa, jest tylko interpretacją. Wyborów nie ustala się z interpretacji, lecz z protokołu wyniku wyborów.
W byle spółce z o.o. sąd KRS nie wpisałby takiego ‘wyboru’ Tuska do rejestru. To jest szwabska hucpa, a nie krool Europy.
Czy są argumenty przeciwne? Ale proszę darować sobie argumenty oparte na sile i przewadze. W końcu nie na nich ma polegać demokracja. Raczej inny ustrój”.
I jeszcze to:
„Czy ktoś potrafi podać wiarygodne źródło opisujące przebieg ponownego ustanowienia Tuska?
Celowo piszę ‘ustanowienia’, bo tam – zdaje się – w ogóle nie doszło do wyborów, co – gdyby tak istotnie było – samo w sobie byłoby urągowiskiem w miejsce demokracji tak drogiej Niemcom i Timermansom wszelkiego lotu.
Otóż nie ma mowy o wyborach wtedy, gdy nie dopuszcza się głosowania na wszystkich kandydatów konkurujących między sobą. Tymczasem, tam – to akurat zdaje się pewne – nie głosowano o wybór między Tuskiem a Saryuszem Wolskim. Już to wystarczy, aby zakwestionować, iż Tusk został wybrany. Jest ‘ustanowiony’, ale nie jest wybrany.
Z kolei samo ‘ustanawianie’ Tuska miało – ponoć – taki przebieg, iż zapytano, kto jest przeciw? Na to podniosła się tylko jedna, polska ręka – przeciw. Dalej nie pytano. Stąd wynika, iż 27 głosów za Tuskiem należy do kategorii Urban legends przy czym ‘Urban’ należy pisać z dużej litery.
Ten moment także składa się na pyrrusowy wymiar sukcesu Tuska. To nie jest zwycięstwo, ale solidna, niemiecka instalacja.”.

No cóż, taka jest prawda. W tej chwili politykom PiS wygodniej jest jej nie przypominać, ale w stosownej chwili zostanie ona wyciągnięta na światło dzienne i użyta. Poza tym należy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze do wyborów parlamentarnych są jeszcze 32 miesiące i będzie dość czasu na to, by zajmować się kwestiami wizerunkowymi, a po drugie “totalna opozycja” przez cały ten czas będzie monotonnie wrzeszczeć i pluć na PiS. Nie ma powodu, by się nią specjalnie przejmować teraz. Lepiej o niej zapomnieć i robić swoje.

O autorze: elig