Co zobaczyliśmy gdy opadł kurz?

Jaki kurz? Ano ten po ostatnim szczycie Rady Europy. Po którym pojawiło się już wiele komentarzy. Niestety większość z nich to skrajnie upolitycznione agitki nie mającymi z publicystyką nic wspólnego. Możliwe, ze i mój nie jest wolny od moich politycznych poglądów.

Kiedy rozpoczął się spór o obsadzenie stanowiska przewodniczącego Rady Europy miałem nieco zbliżone zdanie do tych komentatorów, że toczy się on nie tylko o to stanowisko ale ma też znaczenie wewnętrzne w sporze z PO.  W sobotę skorygowałem swoje zdanie przede wszystkim o p. Premierze J. Kaczyńskim. Przedtem uważałem go za Męża Stanu. Teraz mam Go za Politycznego Wizjonera! Jeśli Bóg pozwoli mu jeszcze parę lat pożyć, to o los Ojczyzny można się będzie mniej martwić.

Zanim przejdę do oceny szczytu opiszę jak moim zdanie wyglądała pozycja Polski w UE, Grupie Wyszehradzkiej i w państwach na wschód od Bugu. Osiem lat rządów PO-PSL, zdrada Polski wobec ustaleń Grupy Wyszehradzkiej w sprawie przyjmowania tzw. uchodźców oraz obecne działania części środowisk prawniczych i totalnej oPOzycji wyrobiło Nam specyficzną renomę. Przede wszystkim jako Państwo na które nie można liczyć! Owszem jest inny Rząd ale nie wiadomo czy się długo utrzyma więc lepiej zbyt mocno nie warto się z Nami wiązać! Byliśmy i nie wiadomo czy znowu nie staniemy się wasalem Niemiec. Lepiej więc zbytnio z Berlinem się nie konfliktować.

Wróćmy do głównego tematu. Do porażki (wielu twierdzi, że klęski) na ostatnim szczycie RE. Tylko czy na pewno ponieśliśmy porażkę? Forsowaliśmy kandydaturę Jacka Saryusza-Wolskiego przeciwko obecnemu przewodniczącemu. Zdaniem wielu zbyt późno dlatego nie mieliśmy czasu na odpowiednio skuteczną ofensywę dyplomatyczną. Sądzę, że ta kandydatura została wystawiona ad hoc ze względu na plany tzw. różnych prędkości w UE. Konkretnie na jeden plan, by kosztem nowych państw wesprzeć finansowo te państwa starej Unii które będąc w strefie Euro mają poważne kłopoty finansowe. W czym tkwiło niebezpieczeństwo? Ano posłuszny Przewodniczący Tusk (któremu odpowiednio przedefiniowałoby się jego uprawnienia) wyraziłby zgodę na zmiany w Naszym Imieniu! Przecież głosowaliście na Niego, daliście mu Mandat do Reprezentowania Waszego Regionu!!!

Polska rzuciła wyzwanie Najsilniejszemu Państwu Europy, dodatkowo Państwu które zdołało uzyskać wsparcie 26 państw UE i… przegrało! Tylko zobaczmy jak „przegraliśmy”? Niemcy przeciwko Nam stworzyło koalicje całej UE, posłużyło się nieczystym zagraniem podczas wyboru oraz… zrekompensowało nam „upokorzenie” obietnicą przyjrzenia się procedurom wyborów wewnątrz UE! Pomyślmy słaba i podobno mało znacząca Polska wymagała aż tyle zachodu by ją pokonać, i jeszcze dostaje rekompensatę. Może iluzoryczną rekompensatę ale powstał precedens, Polska ma prawo wysuwać żądania i w zamian coś musi otrzymać.

A co zyskały Niemcy? Przede wszystkim przyznały się do Dominacji w Unii i przekładania Swoich Interesów nad interesami ogółu. Maska opadła i ukazała pustkę niemieckich frazesów. Ale to tylko uwiarygodnia eurosceptyków, że nie bredzili mówiąc o dominacji Niemiec. Dużo gorszym dla ich wizerunku jest pokazanie jaka są potęgą… a są kolosem na glinianych nogach. Dominują, ale nie są tacy silni jak wszyscy myśleli. Tyle, że to nie koniec strat jakich doznali. P. Jarosławowi Kaczyńskiemu złożyli obietnicę a potem ją złamali. Pokazali iż nie warto z nimi zawierać układów bo i tak ich nie dotrzymają. Niemcy są Wiarołomne i w każdej chwili mogą zdradzić! To gorzej niż zbrodnia to BŁĄD i Niemcy zaczynają sobie z tego zdawać sprawę. A w zamian co zyskali? Wybranego  w wątpliwy sposób słabego Przewodniczącego którego nie będą mogli użyć w rozgrywce z Polską i Krajami Naszego Regionu. I jeszcze przyznali, że są wątpliwe prawnie różne procedury wewnątrz UE. Dali wiec pretekst do podważania innych decyzji unijnych. Brawo p. Merkel doskonałe wyczucie europejskiej polityki. To dotrze do wielu Polityków w Europie i nie tylko w Europie, i wielu Polityków spróbuje to wykorzystać!

Gdyby Niemcy schowały swoją teutońską dumę mogłyby wykorzystać sytuację do spacyfikowania Polski. Wystarczyłoby przełożyć wybór przewodniczącego i zgodzić się w ramach kompromisu na trzeciego neutralnego kandydata. Potem przy pomocy niemieckiej prasy przedstawić to jako wewnętrzna walkę w Polsce do której zostały zaproszone (i to przez Jarosława Kaczyńskiego!!!) jako Arbiter! To PiS przedstawiony by został jako ten który do wewnętrznych rozgrywek zaprasza Obcych.

A co by się stało gdyby Jacek Saryusz-Wolski został wybrany w miejsce Tuska? Zwłaszcza gdyby otrzymał wsparcie p. Merkel? Prestiżowo odnieślibyśmy duży sukces. PO mogłoby rozpaść się jako zgraja paplających nieudaczników ale na dłuższą metę by nas w UE to nie wzmocniło. Kanclerz Merkel mogłaby żądać od nas zgody na ustępstwa w sprawie wielu prędkości twierdząc, że to było ceną poufnych zobowiązań. Przy odpowiednim medialnym przedstawieniu, stalibyśmy się dla naszego regionu  niewiarygodnym sprzedajnym za paciorki partnerem. Jednak na to Niemcy nie mogły się zgodzić – wierzą jeszcze w możliwość obalenia obecnego rządu.

A co z premierem Orbanem? Nie wiem, czy przejrzał zagranie Polski, nie wiemy też czy został zastraszony i kupiony zarazem. Nawet jeśli jego wsparcie dla Berlina by kupione to Niemcy zyskały tymczasowe wsparcie i… perspektywę dalszych kosztów za poparcie tego podobno małego Państwa. Sadzę jednak, że powinniśmy mu podziękować, gdyby stawił opór kanclerz Merkel mogłaby zgodzić się na przełożenie wyboru i po zyskaniu czasu na namysł rozegrać to w inny sposób np. tak jak to wyżej opisałem. Powtórzę nie wiem czym kierował się Viktor Orban ale swoim postępowanie nam nie zaszkodził.

O autorze: mz