Najwyższy stopień wolności- wolność od grzechu_Wtorek 27 września 2016 r.

Wioska Samarytan

Cytat dnia

Wszystkie inne nauki są szkodliwe dla tego, kto nie zna nauki dobroci.
Michel de Montaigne

______________________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

św. Wincentego à Paulo, prezbitera

Łk 9, 51-56

Poproś Chrystusa, aby to On prowadził Wasze dzisiejsze spotkanie. Proś, aby mogła się realizować nie twoja, ale jego wizja tej modlitwy.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 9, 51-56
Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?». Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.

Jezus idąc do Jerozolimy miał plan zatrzymania się w miasteczku samarytańskim. Mimo, że zaplanował wcześniej pobyt w tym miejscu, okoliczności okazały się niesprzyjające. . Jednak pomimo komplikacji nie ma w tym fragmencie żadnego komentarza o  negatywnej reakcji Jezusa. Po prostu zmienił strategię i zaczął szukać innego rozwiązania. Jest człowiekiem wolnym, nie tylko od grzechu, a też od swoich planów i pomysłów.

Jezus rozumie postawę Samarytan – ich relacje z Żydami nie były łatwe, byli przez nich stygmatyzowani. Patrząc na życie Jezusa wydaje się nawet, że była to grupa osób, na której Mu szczególnie zależało. Chciał też zmienić sposób postrzegania ich przez Żydów, co widać w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Dobrą Nowinę przekazywał w taki sposób, aby mogli ją wcielić w swoją codzienność . Do nas Jezus podchodzi podobnie. Zna historię twojego i mojego życia, wie doskonale w jaki sposób dotrzeć do każdego ludzkiego serca.

W tym fragmencie Ewangelii widzimy wyraźnie, jak Jezus uczy Jana i Jakuba, aby potrafili dawać wolność innym ludziom. Mieli niewątpliwie dobre intencje, bo przecież chcieli zastosować „metodę starotestamentalną”, która była już przez Boga używana. Chcieli, aby przez ogień Samarytanie bardzo namacalnie doświadczyli mocy Bożej oraz tego, że Chrystus jest Jego wysłannikiem. Jezus jest jednak przede wszystkim miłosierny i chce, abyśmy Go naśladowali. Chce abyśmy głosili Ewangelię Wolności, która rzeczywiście jest Dobrą Nowiną.

Panie, ucz mnie wolności od moich planów i spraw, abym odkrywał Dobrą Nowinę w moim życiu i umiejętnie przekazywał ją innym.

______________________________________________________________________________________________________________
Biblos
Judejczycy i Samarytanie wzajemnie gardzili swoimi miejscami świętymi. Było tak już przed zniszczeniem świątyni samarytańskiej w czasach króla żydowskiego Jana Hirkana w II wieku przed Chrystusem.
W odwecie jeszcze prawie dwieście lat później Samarytanie źle odnosili się do galilejskich Żydów zmierzających do Judei, co czasami prowadziło do aktów przemocy.

Uczniowie Jezusa nie postępują jeszcze dojrzale w sprawach społecznych. Otrzymali moc leczenia chorób. Może myślą, że otrzymali moc odwetu i zniszczenia.
Widząc tę niedojrzałość inni kandydaci na uczniów Jezusa zaczęli w rozmowie z Jezusem badać, czy można pójść za Jezusem łącząc tradycję judaistyczną z wzorem życia wskazywany im przez Jezusa.

Pierwszy kandydat kierował się emocjami, nie potrafił wyobrazić sobie przyszłych trudów życia codziennego wynikających z pójścia za Jezusem.

Drugi kandydat na propozycję Jezusa, aby poszedł z Nim już teraz, powiedział, że będzie gotowy za rok, wtedy zakończy się roczny okres pochówkowy – przeniesienie prochów ojca do urny i umieszczenia w ścianie grobowca.

Trzeci kandydat być może chciał sprawdzić reakcję rodziny na jego decyzję pójścia za Jezusem. Jeśli rodzina zaakceptuje jego związek z Jezusem, to wróci, jeśli nie zaakceptuje, to pozostanie w domu. Rodzina może bowiem nakłaniać do pozostania w tradycji uczynków judaistycznych, a Jezus uczy chodzenia drogami Bożego zbawienia przez wiarę, czyli drogami królestwa Bożego.

______________________________________________________________________________________________________________

Liturgia słowa na dziś

PIERWSZE CZYTANIE  (Job 3,1-3.11-17.20-23)

Job narzeka na boleści życia

Czytanie z Księgi Joba.

Job otworzył usta i przeklinał swój dzień. Zabrał głos i tak mówił: „Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, która rzekła: «Poczęty mężczyzna». Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? Po cóż mnie przyjęły kolana, a piersi podały mi pokarm? Nie żyłbym jak płód poroniony, jak dziecię, co światła nie znało.
Teraz bym spał, wypoczywał, odetchnąłbym we śnie pogrążony z królami, ziemskimi władcami, co sobie stawiali grobowce, wśród wodzów w złoto zasobnych, których domy pełne są srebra. Tam niegodziwcy nie krzyczą, spokojni, zużyli już siły.
Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu. Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka”.
Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 88,2-3.4-5.6.7-8 )

Refren: Moja modlitwa niech dotrze do Ciebie.

Panie, mój Boże, wołam do Ciebie we dnie, *
żalę się przed Tobą w nocy.
Niech dotrze do Ciebie moja modlitwa, *
nakłoń ucha na moje wołanie.

Bo przepełniona jest moja dusza nieszczęściem, *
a życie moje zbliża się do Otchłani.
Zaliczono mnie do grona idących do grobu, *
stałem się jak mąż pozbawiony siły.

Między zmarłymi jest moje posłanie, *
tak jak poległych, którzy leżą w grobach,
o których Ty już więcej nie pamiętasz, *
nad którymi nie roztaczasz już opieki.

Strąciłeś mnie w otchłań najgłębszą, *
w mrok i przepaść.
Twój gniew mnie przygniata, *
spiętrzyły się nade mną jego fale.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Mk 10,45)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Syn Człowieczy przyszedł, żeby służyć
i dać swoje życie na okup za wielu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 9,51-56)

Jezus przeciwny natychmiastowemu karaniu

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy.
Widząc to uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”
Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Ogień łaski i miłosierdzia
Jakub i Jan, nazwani synami gromu, wiedzą lepiej, co powinno się stać z niegościnnymi Samarytanami – zasługują na Boży gniew, który ma się objawić w ogniu spadającym z nieba, czyli tak jak niegdyś zdarzyło się to w Sodomie i Gomorze. Jednak Jezus, a przecież to Jego ta niegościnność dotknęła najmocniej, odwróciwszy się, zabronił im. Na innym miejscu Ewangelii Łukasza Jezus mówi: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, aby on już zapłonął (12, 49). Przez Jego śmierć ogień jako wyraz gniewu Bożego został ugaszony raz na zawsze, aby mógł być rozpalony nowy ogień – ogień łaski i miłosierdzia. Jezus go rozpalił, a Duch Święty go podtrzymuje. Odtąd płonie ten Boski ogień nieustannie na ołtarzach całego świata.

Panie, Twoje Serce jest gorejącym ogniskiem miłości, wyzwól mnie z wszelkiej złośliwości i gniewu. Idąc za Tobą, pragnę rozpalać wraz z Tobą ogień miłosierdzia, a nie zła i zniszczenia.


Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” ks. Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła

______________________________________________________________________________________________________________

 

10 porad jak się modlić o uzdrowienie

WAM
(fot. shutterstock.com)

Nigdy nie modliłeś się o uzdrowienie? To zacznij. Zostaliśmy do tego wezwani i nie trzeba się tego obawiać. Poznaj 10 ważnych wskazówek, jak się modlić i czego unikać.

 

Oto 10 wskazówek dotyczących modlitwy o uzdrowienie:

 

1. Skupmy się najpierw na Jezusie. Najlepszym momentem na przeprowadzenie posługi uzdrawiania jest czas tuż po Mszy lub po uwielbieniu, gdy serca i umysły ludzi skierowane są ku Panu i gdy wiara ich jest ożywiona.

 

2. Jeśli to możliwe, niech w czasie posługi nie gaśnie muzyka uwielbienia, atmosfera modlitwy i cichego uwielbienia pomaga bowiem spotkać się z Jezusem.
3. Módlmy się w parach, jeśli to tylko możliwe. Niech jedna osoba prowadzi modlitwę, a druga wstawia się, z wyjątkiem momentów, kiedy druga osoba poczuje prowadzenie Ducha Świętego co do dalszego kierunku modlitwy. Modlitwa w parach daje większe wsparcie, pomnaża wiarę i moc wstawiennictwa.
4. Zorganizujmy osoby do podtrzymania upadających. Kiedy Duch Święty ukazuje swą obecność i moc, nie należy do rzadkości, że ludzie w efekcie przewracają się i spoczywają jakiś czas w Duchu. Nie zakładajmy, że skoro upadają w ten sposób, na pewno nic im się nie stanie. Upewnijmy się, że za osobą, za którą się modlimy, zawsze ktoś stoi, gotów w razie potrzeby ją złapać i delikatnie położyć na podłodze. Tacy asystenci mogą czasem lekko dotknąć pleców lub barków tych, za których się modlimy, aby dać im do zrozumienia, że ktoś przy nich stoi i żeby mogły one dzięki temu odprężyć się. Jeśli nie mamy możliwości zorganizowania takich pomocników, poprośmy, aby osoba przystępująca do modlitwy usiadła albo stanęła przed krzesłem, na które w razie potrzeby mogłaby opaść. Jeżeli następuje spoczynek w Duchu, módlmy się za tę osobę przez jakiś czas. Zachęćmy ją, aby nie wstawała zbyt prędko i pozwoliła w ten sposób Duchowi Świętemu na kontynuowanie Jego pracy.
5. Pamiętajmy, że sami nikogo nie uzdrawiamy, nie jesteśmy w stanie. Uzdrowicielem jest Bóg, On sprawuje kontrolę. Oczekuje od nas, abyśmy szanowali osobę, którą stawia przed nami, i abyśmy z miłością odnosili się do niej. Niezwykle ważny jest więc sposób sprawowania przez nas posługi. “Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!” (1 Kor 16, 14).
Czego unikać? Częste błędy

 

6. Unikajmy robienia z posługi modlitewnej p o r a d n i c t w a. Niektórym bardzo trudno jest się temu oprzeć. Może nam się wydawać, że przedstawiony nam problem (na przykład ból pleców, depresja czy kłopoty w relacji z innymi) łatwo można by złagodzić, gdyby osoba go doświadczająca zrobiła to czy tamto. Może nas kusić, żeby powiedzieć: “Dokładnie z tym samym zmagałem się kiedyś, pomogło mi.”. Chociaż porada taka sama w sobie zapewne byłaby dobra, to jednak posługa modlitewna jest czasem trzymania języka za zębami. Osoba stojąca przed nami staje się bezbronna. Nie mamy być dla niej źródłem ludzkich porad, lecz narzędziem, przez które Duch Święty będzie ją uzdrawiał. Udzielając porad, możemy niechcący wejść Panu w drogę i utrudnić lub zaprzepaścić Jego nadprzyrodzone spotkanie z tą osobą, którego bardzo pragnie. Zasada ta nie wyklucza jednak przekazania kilku słów zachęty czy też podzielenia się z nią konkretnym wersetem biblijnym lub poznaniem prorockim, jeśli Duch Święty takiego nam udziela, zakładając, że są to słowa pozytywne i budujące.
7. Nie wchodźmy na głębię, jeśli nie jesteśmy w stanie. Jeżeli zauważamy, że osoba potrzebuje głębokiego, osobistego uzdrowienia lub uwolnienia, a my nie jesteśmy przygotowani, żeby jej tym posłużyć, albo też okoliczności dla tego nie są odpowiednie, nie wchodźmy w głęboką modlitwę, pomódlmy się jedynie słowami wyrażającymi miłość i zachętę. Jeśli wiemy, że w okolicy funkcjonuje godna zaufania, katolicka posługa uzdrawiania czy uwalniania, przekażmy na nią namiary. Jeżeli oceniamy, że osoba przychodząca do nas ze swoim problemem potrzebuje profesjonalnej pomocy, dyskretnie spytajmy ją: “Czy myślałaś może, żeby porozmawiać o tym z doradcą?”. W mojej parafii staramy się stosować tego rodzaju proste, jasne rozwiązania, dlatego posługujący modlitwą dają w takiej sytuacji potrzebującemu parafialny biuletyn, zapraszając do umówienia się na rozmowę z którymś z katolickich doradców i wskazując, że kontakty do nich znajdują się na ostatniej stronie gazetki.
8. Nie nakładajmy rąk bez wyczucia i nie rozpraszajmy tym gestem. Trzymajmy ręce w jednym miejscu; nie ruszajmy nimi, nie “masujmy” osoby, za którą się modlimy, gdyż może to ją rozpraszać. Zawsze prośmy o pozwolenie na nałożenie rąk. Ostrożności w tym aspekcie nigdy za wiele.
9. Nie wypowiadajmy niczego, co mogłoby powodować poczucie winy lub potępienia. Posługujemy, aby pomóc Panu okazać Jego miłość i pocieszenie, nie osąd. Pod żadnym pozorem nie obwiniajmy ani nie oskarżajmy osoby, za którą się modlimy, nawet jeśli wydaje się, że do jej obecnego stanu doprowadziło jej własne zachowanie.

 

10. Nie twórzmy wrażenia, że uzdrowienie nie nastąpiło z powodu małej wiary proszącego o nie. “Zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie” (1 Tes 5, 11).

 

*  *  *

 

Tekst pochodzi z książki “Uzdrowienie. Boża miłość nie ma granic”.

______________________________________________________________________________________________________________

Tłumy górali na spotkaniu z mistyczką z Syrii

(fot. RCS TV / youtube.com)

Po Krakowie odwiedziła Nowy Targ. Myrna Nazzour, stygmatyczka i mistyczka z Syrii modliła się i dała świadectwo w parafii św. Jana Pawła II. Spotkanie odbyło się 24 września wieczorem.

Najpierw Msza św., a potem świadectwo i specjalne błogosławieństwo. Kościół był pełen wiernych, także z okolicznych parafii i miejscowości. Obecni byli kapłani pracujący w parafii, na czele z ks. proboszczem Janem Karlakiem.

 

– Dziękuję wam za zaproszenie do tej wspólnoty i życzliwość – mówiła Myrna Nazzour. Mistyczka w Polsce gości już czwarty raz. Przed Nowym Targiem spotkała się z mieszkańcami Krakowa w ramach “Ewangelizacji na Bulwarowej”. W stolicy Podhala powtórzyła swoją historię i świadectwo. Zaapelowała do górali, by wciąż dbali o swoją wiarę.

 

Myrna Nazzour opowiedziała o swojej duchowej przygodzie i o życiu prywatnym. Wyszła za mąż w wieku 18 lat. Będąc grekokatoliczką, poślubiła Nicolasa, prawosławnego. – Pewnego dnia, gdy siostra Nicolasa była chora, wspólnota, do której należeliśmy, spotkała się w naszym domu, by się modlić. Zobaczyłam wtedy, że moje ręce mokną. Zastanawiałam się, skąd ta woda, a do tego jeszcze o zapachu oliwy. Potem siostra męża wyzdrowiała – wspominała mistyczka.

 

Sytuacja kilkakrotnie się powtórzyła. – Doszło jeszcze do tego, że z małego z wizerunkiem Maryi, który mieliśmy w domu zaczęła spływać oliwa. Gdy to zobaczyłam, nie wiedziałam, co robić. Razem z mężem najpierw nasączyliśmy wacik, a potem oliwą napełniliśmy talerz. Uklękliśmy i nagle usłyszałam kobiecy głos mówiący: “Córeczko, Mario, nie bój się, bo ja jestem przy tobie. Otwórz drzwi i nie zabraniaj nikomu widzieć mnie. Zapal mi świeczkę” – wspominała Myrna.

 

Jak wspominała wiadomość o tym, co się stało, rozeszła się bowiem po okolicy i ludzie zaczęli przychodzić do nich, by zobaczyć obrazek. Badała go też specjalna komisja, która nadłamała obrazek, by sprawdzić, czy nie ma czegoś w środku. Nie było, a komisja stwierdziła, że wypływa z niego czysta oliwa z oliwek. Mistyczka opowiadała także o stygmatach, które pojawiły się na jej ciele.

 

Spotkanie zakończyło się wspólnym uwielbieniem i namaszczeniem.

______________________________________________________________________________________________________________

 

O autorze: Słowo Boże na dziś

Brak komentarzy

Skomentuj notkę, rozpoczynając dyskusję...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*