Wytrwajcie w miłości mojej!_Czwartek, 28 kwietnia 2016r.

Miłość Boga

Myśl dnia

Najbardziej niezwykłą rzeczą na tym świecie jest zwyczajny mężczyzna i zwyczajna kobieta oraz ich zwyczajne dzieci.

Gilbert Keith Chesterton

 ______________________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

Okres wielkanocny, J 15, 9-11

Posłuchaj

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana
J 15, 9-11
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna».
Istniejesz dlatego, że Bóg stworzył cię z miłości. Bez Jezusa nie możesz zrozumieć samego siebie i sensu swego życia. Trwanie w miłości Bożej to odkrywanie swojej najgłębszej tożsamości. Jest tyle przeszkód na tej drodze i dlatego tak bardzo potrzeba ci wytrwałości w dążeniu do Boga i zarazem stawaniu się w pełni sobą.

Miłość Boża to miłość pomiędzy Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Jezus daje siebie za wzór miłości Ojca poprzez spełnianie Jego przykazań. Przykazania są drogowskazami Bożej miłości, dlatego streszczają się w nakazie miłości Boga i bliźniego. Jak miłość i przykazania funkcjonują w twoim życiu?

Odejście od miłości Boga oznacza wewnętrzną dezintegrację, marnowanie otrzymanych darów i skutkuje poczuciem pustki, bezsensu i smutku. Trwanie w miłości to zarazem spełnianie siebie, co owocuje wewnętrznym pokojem i radością, poczuciem pełni życia, pomimo trudności i niepowodzeń.

Proś Boga o wytrwałość w miłości, o wierność swemu powołaniu i o to, by ta wytrwałość doprowadziła cię do pełni radości – do Nieba.

 

_____________________________________________________________________________________________________________

Liturgia słowa na dziś

PIERWSZE CZYTANIE (Dz 15,7-21)

Sobór Jerozolimski

Czytanie z Dziejów Apostolskich.

W Jerozolimie, po długiej wymianie zdań, przemówił Piotr do apostołów i starszych:
„Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca.
Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni”.
Umilkli wszyscy, a potem słuchali opowiadania Barnaby i Pawła o tym, jak wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan.
A gdy i oni umilkli, zabrał głos Jakub i rzekł: „Posłuchajcie mnie, bracia! Szymon opowiedział, jak Bóg raczył wybrać sobie lud spośród pogan. Zgadzają się z tym słowa proroków, bo napisano:
«Potem powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go, aby pozostali ludzie szukali Pana i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię moje, mówi Pan, który to sprawia. To są Jego odwieczne wyroki».
Dlatego ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających się do Boga, lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi. Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 96,1-2.3 i 10)

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, *
każdego dnia głoście Jego zbawienie.

Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, *
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.
Głoście wśród ludów, że Pan jest Królem, +
On utwierdził świat tak, że się nie zachwieje, *
będzie sprawiedliwie sądził wszystkie ludy.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 15,9-11)

Wytrwajcie w miłości mojej

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Trwać w Jego miłości

Dzisiejsze słowa Jezusa stanowią apogeum w ewolucji naśladowania Boga. Najpierw na Synaju Bóg nakazał: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (Kpł 19, 1). Po wiekach na Górze Błogosławieństw Jezus po-wiedział: Bądźcie tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski (Mt 5, 48), a przed wejściem na Golgotę wezwał swoich uczniów, aby trwali w Jego miłości. A jest to miłość absolutna i doskonała. Ona sprawia, że Ojciec i Syn stanowią jedno. Trwanie w tej miłości jest jedynym sposobem na osiągnięcie Bożej świętości i doskonałości. Czy te wszystkie wezwania są możliwe dla nas, słabych ludzi? Oczywiście! Jezus wskazał sposób ich osiągnięcia. Mamy zachowywać Jego przykazanie, czyli miłować się wzajemnie.

Jezu, Ty wzywasz mnie do doskonałej miłości i radości, dzięki czemu mogę osiągnąć z Bogiem pełne zjednoczenie. Najpierw jednak muszę być zjednoczony Twoją miłością z moimi braćmi.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” ks. Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła.

______________________________________________________________________________________________________________

Obrona życia to nie kwestia wiary, lecz wrażliwości

/PCh24.pl/

Obrona życia to nie kwestia wiary, lecz wrażliwości

fot. kopfjager / Wikimedia Commons / licencja CC

Problem matek, które do nas trafiają polega na tym, że są to po prostu osoby opuszczone – fizycznie i psychicznie. Nie mają wsparcia własnej rodziny a ojciec dziecka jest daleko. W 99 procentach przypadków zamiar zabicia dziecka bierze się właśnie z faktu porzucenia – mówi w rozmowie z PCh24.pl ksiądz Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji „Bractwo Małych Stópek”.

 

Młoda kobieta waha się, czy urodzić. Ojciec dziecka, rodzina, niemal całe otoczenie naciskają, by pozbyła się „problemu”. W końcu dziewczyna za radą kogoś życzliwego trafia do Fundacji. Czy często spotyka się Ksiądz z taką sytuacją?

Na tyle często by mieć ręce pełne pracy. Sam nie rozglądam się za tymi wszystkimi przypadkami, to one „trafiają” do nas. Niestety, najczęściej osoby stające w obliczu podobnych sytuacji otrzymują we własnym środowisku pseudo-pomoc. Dzisiaj bardzo proste jest rozwiązanie problemu w postaci którejś spośród form „aborcji”. Łatwo pozbyć się człowieka, ale – jestem przekonany – również nie tak trudno go ocalić. Tak zwani obrońcy praw kobiet chętnie pomagają w zabijaniu nienarodzonych. Nie słyszałem jednak, by kiedyś zbierali fundusze na pomoc matce, która jest samotna, ma małe dziecko i trudną sytuację.

Kobiety trafiają do nas z reguły nie bezpośrednio, ale dzięki osobom ze swojego otoczenia. Ważne, byśmy umieli odpowiednio reagować. Kiedy ktoś dzwoni do mnie z prośbą o pomoc, najpierw pytam go, czy sam nie jest w stanie zorganizować ekipy, która pospieszy kobiecie ze wsparciem. Często okazuje się, że jednak może i przekazujemy tylko jakąś niewielką pomoc materialną. Możemy większą, ale już jest to niepotrzebne, bo w międzyczasie znalazły się osoby, które towarzyszą matce, chcą się nią zaopiekować.

Kiedy ktoś przekazuje nam informację o takiej sytuacji, myślimy, jak ją „ugryźć”. Staramy się pomówić telefonicznie z osobą, której to dotyczy. Jeśli nie chce rozmawiać, niech chociaż wysłucha. Staram się zawsze rozpoczynać rozmowę od zapewnienia o udzieleniu tego co niezbędne w codziennym życiu, czyli od pomocy materialnej. Przede wszystkim jej dziecko na początku potrzebować będzie pieluch, wózka, łóżeczka, ubranek, chemii kosmetycznej. Już taka minimalna pomoc sprawia, że ta młoda osoba nie ma już takiego obciążenia, konieczności martwienia się o podstawowe sprawy konieczne dla dziecka.

Co jest największym problemem dla młodych matek, które posuwają się do zamiaru zabicia własnego dziecka?

Obecnie prowadzimy zbiórkę na rzecz młodej warszawianki, której wszyscy najbliżsi nalegali na przeprowadzenie „aborcji”. Kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, jakie uda nam się uzyskać poprzez setki drobnych wpłat, stanowi dla tej osoby kwotę nieosiągalną. Zamieszka w nowym miejscu, wynajmie mieszkanie czy pokój. Dzięki pomocy, jaką otrzyma, znajdziemy się na zupełnie innym poziomie rozmowy o przyszłości jej dziecka.

Problem matek, które do nas trafiają polega na tym, że są to po prostu osoby opuszczone – fizycznie i psychicznie. Nie mają wsparcia własnej rodziny a ojciec dziecka jest daleko (w 99 procentach przypadków zamiar zabicia dziecka bierze się z faktu porzucenia przez ojca). Oczywiście, na samym początku tych dramatów znajduje się grzech współżycia pozamałżeńskiego, luźnych relacji seksualnych, ale wtedy w rozmowach do tego nie nawiązuję. Przeciwnie, często to właśnie od tych kobiet słyszę: „ale ja byłam głupia”.

Głównym argumentem przemawiającym za zabiciem dziecka, a przewijającym się w rozmowach z tymi osobami jest wrogie nastawienie ze strony środowiska matki. Zwłaszcza chodzi o ojca dziecka. Dlatego tegoroczny szczeciński Marsz dla Życia [24 kwietnia 2016 r.] odbędzie się pod hasłem: „Mężczyzna – waleczne serce”. Widzę, że z problemem tzw. aborcji przychodzą do mnie jako księdza najczęściej kobiety. Mężczyzn widuję rzadko a tak naprawdę powinno być odwrotnie.

Które metody docierania do świadomości ludzi z kwestią obrony życia uważa Ksiądz za najskuteczniejsze?

Nie chciałbym ich klasyfikować, wszystkie są dobre, jeżeli tylko docierają do odbiorcy. Dla niektórych pewne argumenty są fascynujące, dla innych zaś te same – nie do przyjęcia. Nasza Fundacja jest mocno zaangażowana w działalność na terenie szkół. Obserwuję, że metody pokazujące w dosłowny sposób okrucieństwo „aborcji” nie trafiają do młodzieży. Psychika młodych ludzi w dzisiejszym świecie jest bardzo wyprana z wrażliwości, chociażby poprzez medialną wszechobecność przemocy i okropieństw. Głowimy się więc, jak do nich dotrzeć.

Bardzo ważna jest pomoc informacyjna czy formacyjna w różnych wymiarach: obrazu i treści, w wymiarze naukowym, za pomocą statystyk. Gdy pokazuję młodzieży film wykonany laparoskopem, gdzie widoczne jest bicie serca od czwartego tygodnia życia płodowego dziecka, nikomu z oglądających nie przyjdzie do głowy powiedzieć, że to nie jest człowiek. Mimo, iż ten nie zdążył jeszcze w pełni wykształcić swoich wszystkich organów.

Podstawową naszej działalności jest świadczenie pomocy w sytuacjach bezpośrednio grożących zabiciem dziecka, jednak angażujemy się też w działalność edukacyjną na poziomie gimnazjów i szkół średnich. W podstawówkach rozdajemy „Jasie”, czyli modele nienarodzonego dziecka. Kiedyś zamawialiśmy ich u producenta jednorazowo po kilkadziesiąt sztuk, dzisiaj już po kilkadziesiąt tysięcy. Przekonaliśmy się, że to działa. W jednej ze szkół wręczyłem wszystkim dziewczynom model dziecka dziesięciotygodniowego. Po lekcji jedna z nich podeszła do mnie zapłakana mówiąc, że ona „tego” już nie zrobi. Z początku nie wiedziałem, o co jej chodzi, okazało się, że ona była w ciąży i pod presją rodziny zamierzała się pozbyć dziecka. Na początku przyjęła naszą pomoc, ale gdy odezwała się znowu po kilku tygodniach, miała już wsparcie ze strony bliskich i nie potrzebowała naszego.

Motywem, dla którego ocalało już niejedno dziecko, są okna życia. Nawet samo ich funkcjonowanie wpływa nieraz na zmianę tragicznej decyzji. Często wystarczy zachęcić matkę do urodzenia, pomóc w znalezieniu położnej, by zrezygnowała z „aborcji”. Mija miesiąc i nie ma już mowy ani o pozostawieniu noworodka w oknie, ani o adopcji. Dziecko zostaje w rodzinie.

Zwolennicy swobody zabijania dzieci poczętych usiłują zepchnąć spór o „aborcję” do poziomu religijnego. Co Ksiądz sądzi na ten temat?

Być obrońcą życia to znaczy być po prostu człowiekiem wrażliwym. Wrażliwym na wartość życia. Uważam, że powinno się oddzielać kwestię wartości życia od wiary. Nie widzę jednak możliwości trwania w komunii z Bogiem i równoczesnego opowiadania się przeciwko życiu, na gruncie wiary jest ono bowiem doświadczeniem mistycznym. Nie można kochać Boga nie kochając bliźniego. Nie można uznawać istnienia Boga, który jest, nie uznając człowieka, który także jest, bo został poczęty.

Próbował Ksiądz liczyć, ile dzieci udało się uratować poprzez działalność fundacji?

Trudno to oszacować, chodzi o indywidualne, złożone przypadki. Myślę jednak, że około czterdziestu nie urodziłoby się bez naszej interwencji. Przekazaliśmy 120 tysięcy pieluch matkom około 90 dzieci, niekoniecznie tylko w sytuacjach, które bez naszego wsparcia skończyłyby się zabiciem nienarodzonego istnienia. Działamy nie tyle w Szczecinie, co praktycznie w całej Polsce i wszędzie szukamy współpracowników. Dziękuję wszystkim darczyńcom, którzy wpłacają swoje złotówki żeby ta działalność była możliwa. Łatwo to przeliczyć: każde 10 złotych to dwadzieścia pieluch. W zeszłym roku otrzymaliśmy 27 tysięcy złotych z podatkowych odliczeń 1 procenta (Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, „Małe Stópki”, KRS 0000048068). Za tę kwotę uda nam się kupić 60 tysięcy pieluch.

Ile osób zaangażowanych jest w działalność Fundacji jako pracownicy i wolontariusze?

Mamy kilku pracowników, w najbliższym czasie zwrócimy się do darczyńców o pomoc w zatrudnieniu kolejnej osoby, która zajmie się obsługą przesyłek i magazynu. W całej Polsce pomaga nam stale kilkadziesiąt osób. To niesamowite osoby, mają serce, aż się prosi żeby  otworzyć kolejne oddziały w różnych miastach Polski. Może dorośniemy kiedyś do tego.

Musimy postawić na obronę życia. W przeciwnym razie jako naród, jako ludzie, jednostki, rodziny, społeczności nie rozwiniemy skrzydeł. Nie sposób, żebyśmy rozwijali się tłamsząc tych najsłabszych. Wystarczy spojrzeć na Zachód, który teraz ma już stryczek na szyi. To efekt pogardy dla życia ludzkiego, nie mówić już o aspekcie religijnym, czyli odejściu od Pana Boga. A my mamy być jak orły. Siłę musimy opierać na duchu, na moralności. Bądźmy zatem wrażliwi na to, co dzieje się w naszych środowiskach. Jeśli potrafimy, pomagajmy, a jeśli nie – szukajmy sojuszników. Wspierajmy się nawzajem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Roman Motoła / PCh24.pl/

_____________________________________________________________________________________________________________

Dzięki temu apostołowie uwierzyli w zmartwychwstanie

(fot. Steve Estvanik / shutterstock.com)

Kiedy apostołowie biegli do pustego grobu nie gnała ich ani wiara, ani wiedza, ani znajomość proroctw. Było tam coś więcej. Sprawę pomaga zrozumieć bp Grzegorz Ryś.

 

Droga Światła : II. Apostołowie przybywają do pustego grobu

 

“Gdybym też miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym”.

 

Biegli do grobu, bo gnała ich miłość. Nie wiara – bo ją stracili. Nie wiedza, i nie znajomość wszystkich proroctw na pamięć – bo nic z tego, co wiedzieli (także z lektury Pisma) nie przeniknęło za zasłonę krzyża. Biegli jednak, bo doświadczyli od Ciebie miłości. Bo ciągle jeszcze mieli w sobie to doświadczenie, że ich wybrałeś, że mówiłeś do nich po imieniu, że czyniłeś ich świadkami swoich cudów, powiernikami tajemnic. Bo pamiętali jeszcze słowa usłyszane trzy dni wcześniej: już Was nie nazywam sługami, ale PRZYJACIÓŁMI… Powiedziałem Wam wszystko.

 

Więc biegli z przekonaniem, że taka miłość – taka przyjaźń – nie może się skończyć; nie może się naraz okazać tylko przeszłością i wspomnieniem: JAK BYŁO… Taka miłość nie umiera! Bo ona jest już tutaj doświadczeniem tego, KIM JEST BÓG. A On jest wieczny!

_____________________________________________________________________________________________________________

 

O autorze: Słowo Boże na dziś

Brak komentarzy

Skomentuj notkę, rozpoczynając dyskusję...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*