Transformery

 

W czasach Solidarności gdy  toczyliśmy długie nocne rodaków rozmowy na temat naprawy Rzeczpospolitej  zastanawialiśmy się co trzeba będzie  po zdobyciu władzy wymienić- struktury czy ludzi. Szlachetni optymiści (a raczej pożyteczni idioci ) twierdzili uparcie, że wszelkie zachowania ludzi są całkowicie zdeterminowane przez strukturę w której oni działają. Po zmianie struktury czyli systemu zatwardziały komunista stanie się automatycznie antykomunistą a może nawet  zwolennikiem wolnego rynku i swobód gospodarczych. Taki był podstawowy argument  za uwłaszczeniem komunistów oraz  pozostawieniem im  ich wszelkich zdobytych często w zbrodniczy sposób przywilejów. Popełniali zbrodnie bo działali w zbrodniczym systemie- twierdzono. Teraz równie gorliwie jak komunie i sowieckiemu okupantowi będą służyć Rzeczypospolitej.

Kiszczak powiedział, że zmiana systemu  nigdy by nie nastąpiła gdyby nie głęboka wola przemian w ośrodkach władzy PRL. W pewnym sensie miał rację. Przemienieni w liberałów komuniści, którzy wcześniej  głosili wyższość  systemu socjalistycznego po 89 roku równie gorliwie głosili wyższość systemu kapitalistycznego. Staje się to zrozumiałe gdy sobie uświadomimy, że zabierając kiedyś  kapitalistom w imieniu skrzywdzonego proletariatu fabryki chcieli do tych fabryk wrócić jako kapitaliści a przecież nie jako proletariusze. Sprzeciwiając się dziedzicznym przywilejom arystokracji chcieli te dziedziczne przywileje zdobyć dla siebie i swoich rodzin.  Chcieli wreszcie konsumować swoje zdobycze jawnie, a nie jak w PRL ukradkiem, za jakimiś żółtymi firankami.

Słabo zorientowanym w realiach PRL wyjaśnię, że elita PZPR zaopatrywała się w specjalnych sklepach oferujących po niskich cenach luksusowe i niedostępne dla społeczeństwa towary. Aby społeczeństwa nie drażnić witryny tych sklepów  zasłaniano charakterystycznymi żółtymi firankami.

Głoszenie podobnych poglądów 25 lat temu, gdy rządy dusz sprawowała niepodzielnie opozycja kontraktowa  narażało na wiele przykrości. Wiem coś o tym, bo tego doświadczyłam.  Pozostaje wątpliwa satysfakcja, że historia przyznała mi ostatecznie rację.

Przypisywanie strukturze  podstawowej roli w kształtowaniu  postaw  ludzkich owocuje fetyszyzowaniem fachowości. Pochodną tego jest  przeświadczenie, że dla dziecka lepsza  jest zawodowa rodzina zastępcza niż właśni rodzice, że najlepszą armię tworzą najemnicy i że przewerbowani komunistyczni agenci , którzy sprawdzili się jako fachowcy będą równie skutecznie i wiernie służyć nowemu chlebodawcy.  Światopogląd jest spraw wtórną, zmienną, relatywną do okoliczności zewnętrznych.  A sumienie? „Każdy ma wiele sumień” stwierdziła publicznie moja( była na szczęście) sąsiadka Jolanta Gontarczyk podejrzewana o zmordowanie księdza Blachnickiego, która w uznaniu jej zasług , po ucieczce z RFN obdarowana została przez ludowe państwo mieszkaniem w mojej kamienicy.

Nie bierze się przy tym pod uwagę faktu, że choć struktury kształtują ludzi,  same są też przez  ludzi tworzone.

Wyobraźmy sobie kiepski weselny zespól muzyczny, który potwornie fałszując męczy nasze uszy ohydnym disco. Jeżeli chcielibyśmy usłyszeć Wielką mszę h- moll Jana Sebastiana Bacha nie wystarczy przewieźć tych muzyków do filharmonii.  Nie wystarczy również zastąpić na weselu  złych muzyków profesjonalistami.  Zamiast Bacha usłyszymy  to samo obrzydliwe disco tyle, że w lepszym wykonaniu. Aby z przyjemnością wysłuchać Bacha musimy zamiast na wesele wybrać się do filharmonii na koncert w wykonaniu dobrych muzyków. Czyli  zmienić i strukturę i ludzi.

Podobnie jest przy reformowaniu państwa- trzeba zmienić i strukturę i ludzi. Inaczej nasza reforma skończy się tak jak nasza poroniona transformacja ustrojowa. Zmieniono strukturę ale pozostawiono ludzi dawnej struktury. Przewerbowanych, przekonanych, nawróconych, odwróconych – wszystko jedno jak tę zmianę sztandarów  nazwiemy. Przez wszystkie swoje kolejne  wcielenia ludzie ci przenieśli oraz  wszczepili swoim sukcesorom kluczową dla ich środowiska cechę, a mianowicie  solidarność  wobec stalinowskiej grupy interesu, z której się wywodzą. Pokąsani przez Hegla czy zrewoltowani przeciwko Gomułce, występujący w obronie przedstawienia „Dziadów”, obronie  robotników, demokracji, ginących gatunków czy też mniejszości seksualnych, tak  naprawdę zawsze bronią tylko  siebie oraz swoich dziedzicznych przywilejów.

Dlatego nie warto było się dziwić i bulwersować gdy guru opozycji, który z więzienia pisał obelżywe listy do Kiszczaka nagle zmienił front i publicznie ogłosił go człowiekiem honoru, oraz gardłował w obronie Jaruzelskiego. Nie powinny dziwić zmiany retoryki jego gazety choćby w stosunku do Rosji i Putina.  To wszystko należy traktować jako tak zwaną mądrość etapu tej samej formacji. Nie jest to ani lewica ani prawica ani centrum. Nie są to patrioci polscy ani patrioci żadnego innego kraju. To tylko  stalinowska grupa interesu, jej przybudówki oraz progenitura..  Mają też tylko jeden cel.  Nie jest  to walka o jakkolwiek rozumianą wolność, ani obrona praw jakichkolwiek poszkodowanych grup społecznych. Jedynym ich celem jest zachowanie władzy i przywilejów. Struktura zbudowana przez ludzi, którzy w oparciu o sowieckie tanki instalowali w naszym kraju władzę  okazała się wyjątkowo trwała bo wykorzystała współuczestnictwo w zbrodni jako czynnik integrujący.  Jak wiadomo członków gangu zawsze najlepiej integruje założycielska zbrodnia.  Taką założycielską zbrodnią rodzimej komuny  były mordy na polskich patriotach. Dlatego  pamięć ofiar stalinizmu  najbardziej drażni zadufany w sobie postkomunistyczny establishment. Nie wystarcza im władza i pieniądze, walczą o honor swój i swoich przodków.

Stad też pozorna niekonsekwencja ich postaw. Choć twierdzą,  że komunizm był złem, z którym w dodatku zawsze walczyli potrafią zaciekle bronić komunistycznych zbrodniarzy w rodzaju Kiszczaka Baumana czy Jaruzelskiego. Zmieniają się w naszych oczach jak transformery.

Była kiedyś taka zabawka ale jej miejsce jest już w lamusie.

 

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie

 

 

 

O autorze: izabela brodacka falzmann