Jak do krowy siodło

 

Ważną częścią ideologii i frazeologii komunistycznej było zwycięstwo człowieka nad przyrodą. Człowiek radziecki zmieniał bieg rzek, nawadniał pustynie, hodował gruszki na wierzbie i tworzył nowe gatunki roślin. Szybko okazywało się, że były to zwycięstwa co najmniej wątpliwe. Zmiana biegu rzek Amur Darii i Syr Darii w celu nawodnienia terenów przeznaczonych pod uprawę bawełny spowodowała wyschnięcie jeziora Aralskiego zwanego też morzem Aralskim. To bezodpływowe słone jezioro znajdujące się na Nizinie Turańskiej zmieniło swoją powierzchnię z 68 tysięcy km² na 28,7 tys. km². Ponad dwukrotnie wzrosło też stężenie soli w wodzie jeziora , co doprowadziło do wymarcia jego fauny. Tumany piasku wymieszanego z solą zasypywały plantacje bawełny i ryżu i uczyniły te ziemie na wieki bezpłodnymi i nieużytecznymi. Ponieważ sól zawierała toksyczne domieszki wszędzie w okolicach jeziora Aralskiego odnotowano wzrost zachorowań na raka, anemię oraz choroby płuc. Wysychanie Morza Aralskiego uważa się za jedną z największych katastrof ekologicznych na świecie. W rejonie Morza Aralskiego mieszka ponad 3 mln ludzi. Wody jeziora oddaliły się od dawnych jego brzegów o ponad 100 kilometrów powodując pustoszenie prosperujących kiedyś miast. Upadło rybołówstwo będące podstawowym zajęciem tych ludzi. Pomimo,że Bank Światowy przekazał 380 mln dolarów na likwidację skutków katastrofy, jezioro Aralskie może zniknąć z mapy świata.

Związek Radziecki zawsze ignorował problem Morza Aralskiego. Urzędnicy sowieccy zajęli się wyłącznie przenoszeniem znajdujących się nad jeziorem partyjnych ośrodków wypoczynkowych.

W opublikowanym w roku 1927 w „Prawdzie” artykule Trofim Łysenko ogłosił metodę użyźniania gleby bez jakichkolwiek nawozów oraz metodę siewu grochu w zimie. Pozwoliłoby to jego zdaniem wykorzystać jałowe w zimie pola Azerbejdżanu i uchronić ludzi i bydło od głodu. Okazało się jednak, że groch nie chciał słuchać Łysenki i gnił. Teorie genetyczne Łysenki odrzucały prawa dziedziczności, przypisując środowisku nieograniczone możliwości przekształcania organizmów. Łysenko twierdził, że odpowiednio zmieniając warunki środowiskowe można otrzymać dowolny gatunek. Na przykład :„wystarczy zacząć karmić pokrzewkę ogrodową gąsienicami, a powstanie kukułka” Jego teorie zaaprobował Stalin zaś sprzeciwiających się im naukowców prześladowano. Główny oponent Łysenki, Mikołaj Wawiłow zmarł w więzieniu, wielu trafiło do łagrów. W roku 1948 łysenkizm został specjalnym dekretem uznany za oficjalną naukę państwa radzieckiego. Działalność Łysenki przyczyniła się do katastrofalnego stanu radzieckiej produkcji rolnej i do śmierci głodowej milionów ludzi. W 1953 roku gdy umarł Stalin ilość produkowanego mięsa i warzyw w całym ZSRR była niższa niż w Rosji za cara Mikołaja II.

Inny szalony radziecki „uczony”, słynny sadownik Miczurin doszedł do wniosku, że możliwe jest krzyżowanie dowolnych gatunków. Miczurin mógłby sobie do końca życia nieszkodliwie eksperymentować ze szczepieniem gruszek na wierzbie gdyby nie fakt, że w ZSRR teorie szalonych naukowców stawały się doktryną państwową. Ogromny w tym udział miała tragikomiczna postać ich wodza, satrapy z sumiastym wąsem, który uważał że jest nieśmiertelny choć śmierci bardzo się bał, natomiast cudza śmierć niezwykle go bawiła. Dlatego chętnie skazywał na śmierć nawet najbliższych towarzyszy. Ten psychopata uważał, że jest władcą absolutnym nie tylko kraju, lecz że włada również przyrodą, jednak przyroda – w przeciwieństwie do obywateli -nie chciała go słuchać. Wyznawców mu jednak nie brakowało. W każdym społeczeństwie znajdą się chętni aby popełniać w imię nauki czy ideologii niesłychane okrucieństwa. Słynne doświadczenie Miligrama przeprowadzone w USA pokazało, że zwykli ludzie- studenci, urzędnicy i gospodynie domowe gotowi są w imię nauki bez skrupułów razić prądem rozpaczliwie wzywającego pomocy bliźniego.

W sowieckich kołchozach sadzono jesienią pokrojone w kostkę kartofle gdyż sowieccy naukowcy zapewniali, że z każdego oczka wyrośnie dorodna roślina. Potem strzelano do głodujących ludzi którzy usiłowali przynajmniej część tych kartofli z pola wykopać. Wszyscy dobrze wiedzieli, że kartofle zgniją i się zmarnują, jednak nikt nie odważył się przerwać eksperymentu. Potem kartofle faktycznie gniły a ludzie umierali z głodu.

Odpryskiem obłąkanych eksperymentów agrotechnicznych był w Polsce tak zwany „ zimny wychów cieląt”. Oddzielane od matek i umieszczane w odkrytych zagrodach cielaczki zdychały na mrozie. Wszyscy widzieli bezsens tych eksperymentów ale „ tak trzeba”- mówili.

„Tak trzeba”- mówiły salowe położnicy przywiązywanej pasami do łóżka w znanym warszawskim szpitalu, którym rządził sadystyczny ordynator. Dopiero po wielu latach położnice zostały uwolnione od terroru wprowadzonego rzekomo dla ich własnego dobra. „ Tak trzeba”- mówią nauczycielki matce roztrzęsionego sześciolatka , który boi się zostać w szkole. W tym „tak trzeba” zawarte są wszelkie przejawy współczesnego miękkiego totalitaryzmu- przymus szkolny, zbędne szczepienia, odbieranie przez sądy dzieci rodzicom. Drugim biegunem tego samego zjawiska jest folgowanie w imię ideologii ludzkiemu szaleństwu i podnoszenie go -wbrew przyrodniczej oczywistości- do rangi doktryny. Podobnie jak komuniści , którzy kazali wierzyć, że metodą szczepień wyhodują gruszki na wierzbie , współcześni szamani zbiorowej wyobraźni, w kolejnym paroksyzmie zbiorowego szaleństwa, wmawiają nam,że płeć jest sprawą kulturową i można ją dowolnie wybierać, ze wszystkimi tego konsekwencjami biologicznymi i prawnymi.

Owocem tego są okaleczające operacje, przeprowadzane co gorsza na koszt podatnika, snujące się w przestrzeni publicznej różne dziwadła ( np. Grodzka), a co gorsza indoktrynacja dzieci- przymusowe wprowadzanie ich w nową, lewacką, szaloną ideologię. Równie szaloną jak komunizm i teorie Łysenki.

Jednak jak powiedział kiedyś Stalin komunizm pasuje do Polaków jak do krowy siodło. Na szczęście to samo dotyczy gender.

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie

O autorze: izabela brodacka falzmann