Wędrówka ludów

Islamiści_11

Współczesna Europa to już nie jest piękna córka Agenora porwana przez złotego byka. Współczesna Europa to stara ladacznica rozkraczona na ozdobnym szezlongu, która każdemu przechodniowi ofiarowuje swe zużyte wdzięki.

W sprawie tak zwanych uchodźców media uderzają w ton sentymentalny. Stawia się nam przed oczami obraz kobiety z dzieckiem pokonującej wzburzone morze w dziurawej łodzi. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Granice Europy szturmują młodzi zdeterminowani mężczyźni, przepełnieni nienawiścią do tych, od których domagają się pomocy. Ludzie, którzy nie chcą wędki lecz rybę. Wszelkie rojenia o ich asymilacji w Europie to zwykłe mrzonki. Powinni to dobrze rozumieć Niemcy, którzy nie poradzili sobie z plagą (nazywajmy rzeczy po imieniu)Turków. Jak na razie Niemców stać na opiekę socjalną dla przybyszów i ich licznych rodzin, a na ulicach nauczyli się schodzić im z drogi. I to w sensie dosłownym. Maszerująca po berlińskiej ulicy ławą turecka rodzina bezceremonialnie spycha innych przechodniów do rynsztoka. Widziałam w Berlinie grupę Turków oprawiających i piekących barana na trawniku. Krwawiące bebechy barana poniewierały się pod nogami przechodniów. Odwracali grzecznie głowy. Przejeżdżająca policja też nie reagowała. Oprawianie barana na wielkomiejskim trawniku, ubój rytualny, obrzezanie dziewczynek to różne przejawy zupełnie nam obcych kultur, których nie mamy obowiązku u siebie akceptować ani nawet tolerować. A to właśnie wmawia nam polityczna poprawność- -przeświadczenie, że nie wolno mieć, a z całą pewnością artykułować własnego zdania w sprawach obyczajowych, a szerzej kulturowych. Pierwszy wyłom w samoświadomości współczesnego człowieka dokonała antropologia strukturalna. Jej twórca, Claude Lévi-Strauss, w fascynujący dla lewicujących intelektualistów lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku sposób poszukiwał uniwersalnych struktur życia społecznego. Gwóźdź do trumny świadomości współczesnego Europejczyka wbił jednak postmodernizm. Zgodnie z jego założeniami nie jest możliwa do utrzymania teza o jakiejkolwiek hierarchii kultur, nie ma zatem żadnych racjonalnych podstaw do akcentowania eurocentryzmu czy znaczenia białej rasy.
Tymczasem równoważność czy równo wartościowość kultur jest typową nihilistyczną utopią. Jeżeli traktujemy wszystkie kultury jako równo wartościowe oznacza to, że żadna nie ma dla nas wartości, stają się folklorem. Rozumiał to i sformułował nawet Leszek Kołakowski. Przekonania o równej wartości kultur, a w szczególności religii nie podzielają muzułmanie. Wręcz przeciwnie, gotowi są w imię swojej religii ginąć, a przede wszystkim zabijać.
Kolejnym współczesnym zabobonem jest przeświadczenie, że ponieważ ludzie są równi, każdemu należy się wszystko co sobie tylko zamarzy. Ponieważ jednak nie wystarcza dóbr aby je równo rozdzielić można równo rozdzielić tylko brak tych dóbr czyli biedę. Taka była sowiecka praktyka marksistowskiej utopii. Jeżeli każdemu należy się dokładnie tyle co mi, każdy może wejść z ulicy do mego domu, zjeść mój obiad, odbyć stosunek z moją żoną i zabrać mój zegarek. To właśnie realizowały na naszych ziemiach hordy sowieckich „ wyzwolicieli”.
Całkowicie sprzeczne z rzeczywistością jest przekonanie, że ludzie się nie różnią. Różnią się przede wszystkim płcią, poza tym choćby urodą i talentami. Nic nie pomoże obłąkańcze negowanie tych różnic, twierdzenie, że płeć jest sprawą kulturową i kwestią wyboru. W celu realizacji tej szkodliwej utopii osobom z fałszywą identyfikacją płciową na koszt podatnika amputuje się i przyszywa narządy zamiast te osoby leczyć psychiatrycznie albo pozostawić ich rojeniom. Być może podatnik będzie również płacić za operacje kosmetyczne, a w postępowych krajach skandynawskich starsi nieatrakcyjni mężczyźni przebywający w domach opieki społecznej, aby zrealizować swoje prawo do seksu, dostają od tej opieki talony na wizytę w burdelu. Sprowadźmy rzecz do absurdu- a jeżeli ktoś jest tak odrażający, że nawet prostytutka nie zechce go obsłużyć, to czy w ramach powszechnego prawa do seksu należy prostytutkę zmusić do stosunku siłą? A co z prawami prostytutki?
Jeżeli każda kobieta na koszt podatnika ma prawo zmajstrować sobie dziecko w szklance to co z prawami tego podatnika, który nie chce płacić za cudze marzenia ? Nie wspominając już o prawach embrionów skazanych przez praktykę in vitro na zamrażarkę.
Na świecie jest i zawsze było wiele biedy i nieszczęść ale żadne prawo religijne nie nakazuje ci wpuszczać obcych do twego domu, oddawać im wszystkiego co masz, ani narażać siebie i rodziny na śmiertelne niebezpieczeństwo. Pomoc udzielana skrzywdzonym i poniżonym zawsze jest i powinna być kwestią szlachetnego wyboru. Przydziały uchodźców to jak kwaterunkowi lokatorzy narzucani nam kiedyś przemocą przez sowiecki terror.
Człowiek musi pogodzić się z faktem, że żyje w świecie pełnym niekonsekwencji, Staramy się nie zdeptać żadnej mróweczki na leśnej ścieżce, ale jeżeli ścieżka mrówek prowadzi przez pokój naszych dzieci , bez skrupułów sięgamy po środki owadobójcze.
Bohaterowie filmu Viridiana ratują psa biegnącego między kołami wiejskiego wózka. Kiedy finalizują transakcję wykupu psa nadjeżdża następny wózek z identycznie dręczonym zwierzęciem. Szlachetni młodzi ludzie zapraszają również do swego domu różnych włóczęgów. Scena finałowa filmu pokazuje tych włóczęgów demolujących w ekstatycznej orgii, w takt Alleluja Haendla, ich pałac. W dziennikach Gombrowicza odnajdujemy podobną parabolę niemożliwości pomocy. Pisarz usiłuje ratować zalewane przez przypływ żuczki na plaży. Widząc, że cała plaża zasłana jest tymi żuczkami przerażony ucieka.
Obecna wędrówka ludów sprowokowana przez amerykańskie działania na rzecz demokratyzacji zupełnie nierozumianych przez nich społeczeństw, oraz przez samobójcze deklaracje Merkel jest jak ten pochód mrówek przez dziecięcy pokój.
Europa będzie musiała ten przemarsz opanować albo zostanie zalana i ogryziona do kości przez maszerujące ludzkie mrówki.

Jednak współczesna Europa to już nie jest piękna córka Agenora porwana przez złotego byka. Współczesna Europa to stara ladacznica rozkraczona na ozdobnym szezlongu, która każdemu przechodniowi ofiarowuje swe zużyte wdzięki.
Tekst drukowany w ostatnim numerze Warszawskiej Gazety

__________________________________________

Grafika: Fot.PAP/EPA/

O autorze: izabela brodacka falzmann