Gaz łupkowy i kamieni kupa

ex-libris
Ostatnio na spotkaniu Krakowskiego Klubu Wtorkowego poruszono temat gazu łupkowego w ramach prezentacji i promocji książki Grzegorza Makucha Gaz łupkowy – szansa czy przekleństwo ?
Na spotkaniu byłem i go rejestrowałem ( https://wkrakowie2015.wordpress.com/2015/01/21/gaz-lupkowy-na-spotkaniu-krakowskiego-klubu-wtorkowego/ ) wcielając się w rolę niezależnego dziennikarza. W dyskusji nie brałem udziału, bo trudno zmieniać ad hoc swoje wcielenia, tym niemniej duszę geologa jeszcze posiadam. Autor przygotowując książkę rozmawiał z moimi kolegami, ale mojej duszy nie chciał poznać (co jest raczej regułą, a nie wyjątkiem), stąd tym bardziej nie ingerowałem w przyjętą narrację.

Trochę odczuwałem niedosyt, bo sądziłem, że autor, w końcu o duszy politologa, odtworzy nam teatr wojny łupkowej ze służbami w tle, a może i na piedestale. Miałem też nadzieję, że z punktu widzenia politologa autor podejmie się rozwikłania intrygującego porównania tego co mamy w kraju do kupy kamieni, co sformułowali w końcu politycy.( http://wpolityce.pl/polityka/200856-o-czym-rozmawiaja-elitychj-dupa-i-kamieni-kupa-i-dywagacje-o-dlugosci-przyrodzenia)
Ja byłbym skłonny przyznać im rację – w końcu Polska na kamieniach leży a ponadto to miód na duszę (a czasami i na kieszeń) geologa kupami kamieni zajmującego się niemal przez cale życie, a nie tylko w wieku dorastania.
Problem jest tylko z brakiem polityki wykorzystania tej kupy kamieni dla dobra kraju. Widać to dobrze chociażby na przykładzie łupków, których całe ‚kupy’ zalegają na sporych połaciach naszego kraju – fakt, że na znacznych głębokościach, ale za to ‚pachnące’ gazem.

Odnoszę wrażenie, że mimo politycznego (i nie tylko) szumu łupkowego tak naprawdę naszym politykom nie zależy na tym aby poznać to co powinni poznać i wykorzystać dla dobrobytu kraju.
Kiedy rozgłoszono globalnie, że jesteśmy potentatem gazowo-łupkowym, mimo że danych ku temu wiele nie było, politycy zaczęli oferować emerytury z łupków, bo widocznie uznali, że łupki to skarb narodowy i kiedy nie ma w skarbie państwa pieniędzy, to starzejącej się populacji Polaków można rzucić łupki na pożarcie i utrzymać się tym sposobem u władzy, lub ją zdobyć.
Fakt, że wartość każdego centymetra kamienia (nie tylko łupka gazowego) wydobytego z głębi ziemi za pomocą wierceń ocenia się na kilkaset złotych i są one własnością Skarbu Państwa. Rdzeni mamy wiele, ale na dobrobyt Polaków i oczekiwania emerytalne to się jakoś nie przekłada.
Nadzieje związane z gazem łupkowym na naszą suwerenność i rozwiązanie problemów emerytalnych – obecnie opadły.
Koncesje poszukiwacze porozdawano bardzo szybko i nie za dobrze wiadomo komu – bez odpowiedniego zabezpieczenia legislacyjnego, stąd pożytki z tych koncesji – marne. Koncesjonariusze zdają się heroicznie bronić przed poznaniem tego na co koncesję otrzymali. Wierceń za gazem łupkowym – co kot napłakał, stąd nie wiemy jakie są naprawdę zasoby gazu łupkowego i nie wiemy kiedy będziemy wiedzieć.
Niektórym koncesjonariuszom ( i nie tylko) chyba na tym zależy. W każdym razie chyba grają na opóźnienia poszukiwań, co leży w interesie nie naszym, lecz kiedyś przymusowego, ale nie do końca byłego wielkiego brata. Tak to się nasuwa.

Trzeba tu nadmienić, że z prognoz rzekomo gigantycznych złóż, nawet konwencjonalnych, w rzeczywistości może nie być ani 1 m3 gazu ( przypadek Kutna –( http://niezalezna.pl/14050-kutno-gazem-pachnace, http://www.bankier.pl/forum/temat_500-mld-metrow-szesciennych-gazu-pod-kutnem-starczy-na-50-lat,6849367.html; http://article.wn.com/view/2012/12/14/PGNiG_nie_potwierdzil_gazu_pod_Kutnem/) , choć z gazem łupkowym tak źle nie jest i może być go trochę, a nawet sporo, z tym, że na moją emeryturę z tego nie będzie ani grosza – tak sądzę..
Poszukiwania nie są tanie, ale chyba nie jest tak, że poszukiwania gazu łupkowego są droższe od poszukiwań gazu konwencjonalnego, a w każdym razie trudno by to było udowodnić. Jasne, że wykonanie dziury (konwencjonalnej) pionowej jest tańsze od dziury (łupkowej) z dodatkowym odcinkiem poziomym, ale poszukiwań nie da się sprowadzić do robienia samych dziur.
Badania poprzedzające wiercenia również kosztują i czasem niemało. Aby z nadzieją na sukces wiercić za gazem konwencjonalnym trzeba wykonać badania sejsmiczne 3D aby mieć szanse na dobrą lokalizacje ew. pułapek z gazem. Dla poszukiwań gazu łupkowego na ogół wystarczą badania 2D, wielokrotnie tańsze, bo łupki mają szersze rozprzestrzenienie (niż pułapki) i łatwiej wyznaczyć odpowiednią lokalizację wierceń z nadzieją na sukces.
Rozprzestrzenienie i głębokości zalegania łupków (głównie wieku sylurskiego i ordowickiego, choć nie tylko) – potencjalnie gazonośnych, jest generalnie znane dzięki wcześniejszym wierceniom i badaniom geofizycznym, ale aby odnieść sukces trzeba przed wytypowaniem lokalizacji wiercenia poznać lepiej strukturę wgłębną danej koncesji.
W Polsce do projektowania wierceń na ogół operuje się mapami ścięcia poziomego w skali 1 : 500 000 i przy cięciu poziomym co 500 m – i to nie jest wystarczające nawet na niżu, gdzie głównie prowadzi się poszukiwania gazu łupkowego. Standardem winny być mapy 1 : 50 000 ( jak skala standardowych map powierzchniowych) a cięcie poziome co 100 m, a lokalnie nawet bardziej dokładne.
Ja dla lepszego poznania struktur wgłębnych i zmniejszenia ryzyka wadliwej lokalizacji, czy decyzji w trakcie wiercenia, robiłem wg własnych standardów mapy 1 : 10 000, przy cięciu poziomym 50 m, co przyniosło sprawdzone pozytywne rezultaty – choć nie chodziło tu o gaz łupkowy. Z pozytywnych działań warto brać przykłady, także przy poszukiwaniach gazu łupkowego. Niestety zainteresowania podniesieniem standardów – brak.
Przy głębokich wierceniach w Polsce jest niezłe zabezpieczenie inżynierii wiertniczej i dozoru geologicznego, ale pion geologiczny ‚ białych kołnierzyków’ raczej szwankuje, a to rzutuje na koszty poszukiwań. Wielu chce nosić ‚białe kołnierzyki’ nie brudząc się rzetelną robotą i skutki tego są.
Trzeba nie tylko zlokalizować optymalnie otwór, ale i pobrać rdzenie do badań z właściwego interwału tzn. umieć odróżnić ( i to w „biegu”) np. wenlok od ludlowu ( w sylurze), czy llandeil od aszgilu (w ordowiku) aby podjąć właściwe decyzje wiertnicze i mieć odpowiedni materiał do dalszych badań. Na koszt wierceń rzutuje także wiedza „ białych kołnierzyków”, etyka zawodowa, no i psychologia (czego na geologii nie uczą, a co jest konieczne przy prowadzeniu wierceń !).
Uczelnie produkują dyplomy, które do projektowania i realizowania badań na ogół się nie nadają, a tych co potrafią projektować i projekty realizować na ogół nie dopuszcza się do opłacanych poczynań (nieraz pozorowanych).
W końcu mogli by coś poznać, co mimo badań ma pozostać niepoznane ?
Tak to wygląda. Mamy w Polsce kupę kamieni (różnego rodzaju i na różnych głębokościach), ale zbudowanie z tego domu dla wszystkich, chyba nie jest w planie, w polityce trzymających władzę i wypełniających sobie kieszenie – bynajmniej nie kamieniami.

dla przypomnienia
Łopata akademicka do eksploatacji gazu łupkowego
https://blogjw.wordpress.com/2010/06/16/lopata-akademicka-do-eksploatacji-gazu-lupkowego/

O autorze: Józef Wieczorek

W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.