Dziwny sojusz przetrwa?

Gdy jakiś wybryk medialnych funkcjonariuszy maistreamu bardzo mnie zirytował, myślałam o tym, jakby to było dobrze, gdyby ktoś się wreszcie wściekł, ogolił głowę Monice Olejnik, wytarzał w smole i pierzu Michnika i Żakowskiego oraz zakuł w dyby Czuchnowskiego.

W tych chorych fantazjach nigdy jednak nie wyobrażałam sobie zabójstw ani ciężkich uszkodzeń ciała.  Dziś /9.01.2015/, po dwóch dniach po ataku muzułmańskich terrorystów na redakcję “Charlie Hebdo” w Paryżu i zabiciu przez nich 12 osób /w tym 8 dziennikarzy i rysowników/ jestem pewna, że podobne do moich myśli, a nawet może bardziej drastyczne, musiały krążyć w głowach polskich prawicowych publicystów i blogerów.

Typowy bowiem napisany przez któregoś z nich komentarz na temat tego zamachu wygląda bowiem tak: na wstępie mamy dość rytualne i zdawkowe potępienie okrucieństwa bandytów, a potem następuje istny festiwal schadenfreude: “ci okropni lewacy i bluźniercy dostali to, na co zasłużyli.  Prowokowali, prowokowali, aż się doigrali”.  Paweł Zarzeczny w tytule swego felietonu w dzisiejszym wydaniu dziennika “Polska” /9-11.01.2015/ stwierdził po prostu “Muzułmanie mają rację, tabu musi być”.

Bardziej jednak niż reakcje polskiej prawicy na ową zbrodnię interesuje mnie, jak zmieni się pod jej wpływem postawa francuskiej lewicy.  Od dawna bowiem istniał we Francji dziwny sojusz między nią, a islamem.  W lutym 2014 w portalu Parezja.pl Adrian Stencel pisał   /TUTAJ/:

“Po pierwsze, muzułmanie już są w sojuszu. I to z wrogiem Chrześcijaństwa – lewicą, która otacza ich opieką socjalną oraz zapewnia wolność praktykowania religii np. przymyka oczy na wybryki religijne jak nawoływanie do zabijania gejów. W zamian lewica dostaje głosy muzułmanów –   np. we Francji muzułmanie głosują głównie na lewicę, pomimo wysyłania dzieci do katolickich szkół – oraz ich pomoc, bez której ciężko byłoby niszczyć Chrześcijaństwo, np. przy pomocy muzułmanów lewica prowadzi dechrystianizacje przestrzeni publicznej, choćby poprzez opowiadanie bajeczek o tym, że krzyże obrażają uczucia religijne muzułmanów, bo przypominają o wyprawach krzyżowych (sic!). W takiej sytuacji pojedyncze ekscesy lewicowych polityków czy muzułmanów nie sprawią, że nagle całe ich środowiska zmienią polityczną orientację, jak liczą naiwniacy, ponieważ ich interesy są zbieżne – przynajmniej do czasu, gdy Chrześcijaństwo jeszcze bardziej osłabnie.”.

Warto wspomnieć, że sojusz ten jest wymierzony także przeciw Izraelowi /patrz moja notka “Antysemityzm lewaków”  /TUTAJ//.  Wczoraj Aleksander Majewski w portalu Wpolityce.pl  /TUTAJ/ napisał:

“Lewica stała się ofiarą swoich własnych postulatów.

Multi-kulti, tolerancja, prawa człowieka, otwartość na imigrantów… W obliczu zabicia rysowników czasopisma „Charlie Hebdo” podobne hasła brzmią jak ponury żart. Na naszych oczach wali się ołtarzyk zbudowany na lewicowo-liberalnych frazesach.

Ileż to razy słyszeliśmy te prawoczłowiecze zaklęcia o walce z ksenofobią, za którą często uznawano zwykłą troskę o własne państwo, czy potrzebie otwarcie na przedstawicieli innych kultur. Lewica sama zafundowała sobie zagrożenie – wyhodowała na własnej piersi terrorystów, którzy plują na jej naiwne idee.”.

Dziś natomiast Rafal Ziemkiewicz uogólnia:

“Z jednej strony – na znak solidarności z ofiarami europejskie media przedrukowują ich plugawe (i co tu dużo gadać – żenujące w swym chamstwie) “satyry”, co każdy najłagodniejszy nawet wyznawca proroka musi uznać za policzek. Z drugiej – Europa łasi się do islamu z tą samą oślizłą gorliwością z jaką przed prawie wiekiem starała się “ułagodzić” (appeasement) nazizm, w imię “nie urażania imigrantów” zakazuje noworocznych szopek i noszenia krzyży, a nawet, jak ostatnio w pewnej szkole w Szwecji, flag narodowych. Na krótko przed tragedią w Paryżu sąd tamtejszy uznał za karalną “mowę nienawiści” porównywanie imigracji islamskiej z najazdem, a dosłownie w przeddzień przeszły ulicami Niemiec i kilku innych krajów pochody “pożytecznych idiotów” sprzeciwiających się “islamofobii”.  /TUTAJ/.

Ciekawa jestem, czy nastąpi otrzeźwienie europejskiej, a zwłaszcza francuskiej, lewicy i uświadomi sobie ona w końcu, że radykalny islam jest jej najgroźniejszym wrogiem?

Na zakończenie podam najświeższe wieści dotyczące zamachu.  Onet.pl poinformował przed chwilą  /TUTAJ/, że francuska policja zabiła obu terrorystów.  To wcale nie jest dobra wiadomość, bo oznacza ona, iż prawdopodobnie nigdy już się nie dowiemy, kto naprawdę stał za tą zbrodnią.  Druga informacja to ta, że nastepny numer “Charlie Hebdo” ukaże się w milionowym nakładzie, sponsorowany przez rzad francuski i Google  /patrz – /TUTAJ//.

O autorze: elig