Słowo Boże na dziś – 3 stycznia 2014 r. – sobota – NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA JEZUS

NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA JEZUS

3 STYCZNIA – pierwsza sobota miesiąca

 
PIERWSZE CZYTANIE  (1 J 2,29-3,6)

Chrystus objawił się po to, aby zgładzić grzechy

Czytanie z Pierwszego listu świętego Jana Apostoła.

Najmilsi:
Jeżeli wiecie, że Bóg jest sprawiedliwy,
to uznajcie również, że każdy,
kto postępuje sprawiedliwie,
pochodzi od Niego.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi:
i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Świat zaś dlatego nas nie zna,
że nie poznał Jego.
Umiłowani,
obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy.
Wiecie, że gdy się objawi,
będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję,
uświęca się, podobnie jak On jest święty.
Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia,
ponieważ grzech jest bezprawiem.
Wiecie, że On się objawi po to,
aby zgładzić grzechy,
w Nim zaś nie ma grzechu.
Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy,
żaden zaś z tych, którzy grzeszą,
nie widział Go ani Go nie poznał.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 98,1,3cd-4,5-6)

Refren: Ziemia ujrzała swego Zbawiciela.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
albowiem uczynił cuda.
Zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica *
i święte ramię Jego.

Ujrzały wszystkie krańce ziemi *
zbawienie Boga naszego.
Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio, *
cieszcie się, weselcie i grajcie.

Śpiewajcie Panu przy wtórze cytry, *
przy wtórze cytry i przy dźwięku harfy.
Przy trąbach i przy dźwięku rogu, *
na oczach Pana i Króla się radujcie.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 1,14.12)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami.
Wszystkim, którzy je przyjęli, dało moc,
aby się stali dziećmi Bożymi.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (J 1,29-34)

Chrystus jest Barankiem, który gładzi grzechy świata

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: «Po mnie przyjdzie mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi».
Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: «Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym». Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Wskazać Zbawiciela
Jan Chrzciciel jest świadkiem, który ukazuje obecność Chrystusa pośród ludu. Oddaje Mu należną chwałę. Jakże trudno jest nam, w XXI wieku, ukazywać Jezusa bez niepotrzebnego mówienia o sobie. Jakże często to, co nazywamy świadectwem wiary, jest opowiadaniem o nas samych, szukaniem uznania w oczach innych, chęcią przypodobania się drugiemu człowiekowi. Zupełnie jak w świecie mediów, gdy aktorzy czy dziennikarze nagle stają się autorytetami we wszelkich dziedzinach i z tych, którzy mieli tylko przekazać pewne orędzie, czynią siebie centralnym obiektem zainteresowania. Dla Jana liczy się tylko Jezus.
Uczyń ze mnie, Panie, pokornego świadka Twojej miłości i Twojej mocy, abym mógł czytelnie ukazywać Jezusa jako jedynego Zbawiciela!

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2013”
Autor: ks. Maciej Warowny
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2015-1-3
**********

Wszystkim, którzy je przyjęli, Słowo dało moc stania się dziećmi Boga. Pan Bóg nas sobie wybrał, abyśmy byli Jego dziećmi, świętymi tak jak On jest święty. Chodzi zatem tylko o przyjęcie Jego wielkoduszności. Módlmy się, abyśmy tego daru nie zmarnowali. Prośmy o taką mądrość, która pozwala poznać, kim jest Bóg, co nam ofiarowuje i czego w nas dokonuje.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 18

 

Chrześcijanin — człowiek mądry

Czym jako chrześcijanie winniśmy się różnić w życiu, tak na co dzień, od innych? Zdziwicie się, gdy powiem, że powinniśmy być mądrzejsi. Nasze spojrzenie na świat, na trudne sprawy, na życie winno być pełniejsze, doskonalsze, mądrzejsze.

Tak być powinno. W życiu należy kierować się nie mądrością ludzką, ale Bożą. Nie przesadzę, gdy powiem, że dzieje chrześcijanina, dzieje każdego z nas, to historia współpracy ludzkiej słabości z Bożą mądrością. O tym mówią nam dzisiejsze czytania.

Słowa prologu św. Jana można odczytać i tak: „Na początku była Mądrość, a Mądrość była u Boga i Bogiem była Mądrość. Wszystko przez nią się stało, bez niej nic się nie stało /…/. Mądrość zamieszkała wśród ludzi, do swoich przyszła, a swoi jej nie przyjęli”.

Myślę, że nikogo nie obrażę, gdy posłużę się porównaniem. Pustą, zarozumiałą kobietę pokochał bardzo mądry, taktowny mężczyzna. Zawarli ślub. Mąż zamieszkał z żoną przekonany, że potrafi kierować ich wspólnym życiem, aż do pełnego szczęścia. Był pewny, że żona go zrozumie, że uzna jego racje… Kobieta chciała jednak rządzić sama. Mąż musiał siedzieć cicho. Ustępował przez długi czas sądząc, że się opamięta, że dostrzeże pomyłkę. Upominał, zwracał uwagę na bezsensowność takiego postępowania, aż w końcu usłyszał: „Jak ci się nie podoba, to sobie idź!” I poszedł. Żona go nie zrozumiała. Ciasna głowa odrzuciła mądrość.

Podobnie było z nami. Bóg zamieszkał w nas, ale powiedzmy sobie szczerze, czy chcieliśmy, by On był z nami? Czy chcieliśmy otworzyć się na Jego mądrość? Jak często liczyliśmy się z Jego wolą? Ileż to razy stawialiśmy na swoim?

Dlaczego dziś, w dwudziestym wieku, odważam się mówić do was o Ewangelii? Dlatego, bo ufam, że każdy chce być mądry, że każdy jest gotów przyjąć do domu mądrego Przyjaciela. Jak planując małżeństwo czekaliście na zamieszkanie razem ze współmałżonkiem wiedząc, że ubogaci was swoją miłością, tak trzeba, byście przyjęli na mieszkanie Bożą Mądrość.

Gdy ona wami pokieruje, wygracie życie, odkryjecie wielkie szczęście płynące z kontaktu z kochającą Mądrością. Jej oczami zobaczycie świat, innych ludzi, siebie… Wówczas wszystko nabierze zupełnie nowej wartości.

Ks. Edward Staniek

Dar przyjaźni

Św. Paweł mówi nam o tym, że Bóg w swojej nieskończonej miłości jeszcze przed stworzeniem świata pochylił się nad nami, pragnąc naszego szczęścia zarówno doczesnego, jak i wiecznego.

Św. Jan przypomina, że my, którzyśmy się z Boga narodzili, otrzymaliśmy moc, która czyni nas dziedzicami królestwa niebieskiego.

Mając na uwadze łaski, jakie otrzymujemy od Boga, pragnę dziś zatrzymać się przez chwilę nad wyjątkowym darem, do którego tęskni ludzkie serce, ale do którego niewielu na ziemi dorasta. Chodzi o dar przyjaźni. Wczoraj, drugiego stycznia, Kościół obchodził uroczystość św. Bazylego Wielkiego i św. Grzegorza z Nazjanzu. Jest to chyba jedyny dzień w kalendarzu, w którym w szczególny sposób wyeksponowana jest ewangelicznie rozumiana przyjaźń. Są to święci, którzy spotkali się na studiach w Atenach około 355 roku. I tam zawarli przyjaźń. Po studiach ich drogi nieco się rozeszły, ale kiedy trzeba było podjąć walkę w obronie Bóstwa Chrystusa, przyjaciele stanęli obok siebie ramię w ramię i wytrwali w boju do końca. Był to ciemny okres w dziejach Kościoła. Prawda ewangeliczna była niszczona przy pomocy władzy państwowej. Biskupi więzieni, internowani, szantażowani. W tej sytuacji dwaj przyjaciele potrafili wytrwać i obronić Bóstwo Jezusa.

Przyjaźń im w tym pomagała. Grzegorz zostawił piękny poemat biograficzny, w którym wspomina, że wśród wielu darów otrzymał od Boga dar wyjątkowo wielki — przyjaźń męża, który górował nad innymi mądrością, wiedzą, szlachetnością.

Przypomnijmy zatem podstawowe prawa przyjaźni, o których mówi Ewangelia. Chrystus kilka godzin przed śmiercią powiedział: „Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi”. Syn Boga przyszedł na ziemię po to, aby połączyć nas z sobą więzami braterskiej przyjaźni. Taki był cel Jego miłości. Za to oddał swoje życie.

Przyjaźń ewangeliczna jest przede wszystkim łaską. Spotykamy często przyjaźń czysto ludzką. Jest to jedna z największych wartości, jakie tu na ziemi można spotkać. Ta ewangeliczna jest darem Boga. Z reguły jest wielką niespodzianką dla samych przyjaciół. Spotykają się, tak jak mówi św. Paweł, w sytuacjach zaplanowanych od wieków przez samego Boga. To Bóg łączy serca przyjaciół.

Przyjaźń jest z reguły potrzebna do wykonywania zadań, które przerastają możliwości jednego człowieka. Jeśli takie zadania Bóg stawia przed człowiekiem, daje mu przyjaciela. A więc przyjaźń czyni możliwym to, co bez przyjaźni jest niemożliwe. Przyjaźń umacnia człowieka, pozwala odpocząć wtedy, kiedy przyjaciel czuwa, daje dodatkową siłę.

Przyjaźń gwarantuje wolność. Wydaje się, że jeśli biorę odpowiedzialność za drugiego człowieka, to jestem przygnieciony ciężarem tej odpowiedzialności. Odpowiedzialność zawsze jest ciężka. Ale odpowiedzialność, jaka mieści się w przyjaźni, nie tylko nie przygniata, ale czyni człowieka jeszcze bardziej wolnym. Pozwala mu bowiem przyjąć tak wielką wartość, jaką jest serce drugiego człowieka, i ofiarować za nie nawet własne życie.

Przyjaciele spotykają się wtedy, kiedy ich hierarchia wartości jest identyczna, kiedy dla jednego i drugiego cenne jest to samo. Dziś młodzi ludzie, którzy odwołują się do miłości i przyjaźni, często powiadają: „Oddaj mi się w dowód przyjaźni”. To jest tak, jakby ktoś stał w błocie i mówił: zejdź do błota, to będziemy przyjaciółmi. Prawdziwa przyjaźń działa w odwrotnym kierunku: pomóż mi wspiąć się w górę. To jest sięganie po coś, co jest cenniejsze. Zejście na dół zawsze jest łatwe.

Przyjaźń jest domem szczerości. Jest domem, w którym człowiek może być sobą, jest przyjęty takim, jaki jest, razem ze swoimi słabościami. Jest domem zbudowanym z umiłowania prawdy. Dlatego przyjaźń wymaga zaufania. To zaufanie nie wyklucza tajemnicy. Przyjaciel może mieć tajemnicę, np. zawodową, może mieć tajemnice bolesne i nie przekaże ich chcąc oszczędzić przyjaciela, ale to nie przekreśla zaufania. Ile razy w przyjaźni pojawia się zwątpienie w przyjaciela, tyle razy, jakby nożycami, przecina ono więzy przyjaźni.

Przyjaźń ma wiele form. Najbardziej upragniona to ta, w której przyjaciel stoi blisko, ramię przy ramieniu, przez dziesiątki lat. Tak jest najczęściej wtedy, kiedy na miłości przyjaźni jest zbudowane małżeństwo. Ludzie dziś dobierają się w imię miłości. To nie wystarczy. Aby małżeństwo było trwałe, jest potrzebna miłość przyjaźni, to ona decyduje o dojrzałości współmałżonków. Bywają przyjaźnie łączące ludzi, mimo iż dzielą ich tysiące kilometrów, i to przez długie lata; gdy jednak ci ludzie się spotkają, po pięciu minutach czują się tak, jakby spotkali się po raz ostatni wczoraj. Przyjaźń żyje, pokonując wszystkie odległości przestrzeni i czasu.

Jest również przyjaźń obustronna i przyjaźń jednostronna. Z tą drugą spotykamy się zwłaszcza w procesie wychowania. Ileż to razy my sami w historii swojego życia możemy odkryć człowieka, który podał nam przyjacielską dłoń. Mogło to być przez jedną godzinę, a jednak wsparcie w tym momencie przyjacielskim ramieniem okazało się dla nas niezwykle twórcze.

Przyjaźń jest wartością, o której mówią wszystkie kultury. Jedną z największych wartości, jakie spotykamy na ziemi. Przenoszona jest ponad wszelkie materialne skarby tego świata.

Ten, kto dziś przy ołtarzu potrafi podziękować za spotkanego w życiu przyjaciela, może również podziękować Bogu za to, że sam do przyjaźni dorasta. Jeśli ktoś wie, jakim skarbem jest przyjaźń, sam może już być przyjacielem innych. Jest to wielki gest zaufania Boga do nas, który pozwala, aby inni złożyli ciężar swojego serca w nasze dłonie.

Wspominając żyjących w czwartym wieku świętych przyjaciół Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu, którzy swoją przyjaźnią do dnia dzisiejszego zdumiewają cały Kościół, podziękujmy Bogu za ludzi, którzy byli i są naszymi przyjaciółmi. A równocześnie poprośmy Pana Boga, abyśmy umieli sami wspierać przyjacielskim ramieniem tych, którzy przyjaciela poszukują.

Ks. Edward Staniek

 

Chwalą Tobie, o Chryste, któryś został ogłuszony poganom i znalazł wiarę w świecie (1 Tm 3, 16)

„Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14); ten wiersz z czwartej Ewangelii, powtarzany jako refren psalmu responsoryjnego, streszcza liturgię II niedzieli po Bożym Narodzeniu, przedłużając rozważanie tajemnicy Słowa wcielonego.

Pierwsze czytanie (Syr 24, l–4; 8–12) wprowadza w temat. Jest opisem mądrości Bożej, która od początku stworzenia była obecna na świecie rozporządzając wszystkie rzeczy i z woli Najwyższego, rozbijając „namiot w Jakubie”, czyli wśród ludu Izraela: „Na Syjonie mocno stanęłam… zapuściłam korzenie w sławnym narodzie — posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie”. W Starym Testamencie mądrość jest uważana za przymiot i obecność Boga wśród ludzi.

Lecz w Nowym Testamencie to pojecie jest nieporównanie wyższe. Mądrość Boża ukazuje się jako Osoba Boska nic w znaczeniu przenośnym, lecz rzeczywistym i konkretnym: Jest nią Jezus Chrystus, Syn Boga, który wcielił całą mądrość Ojca, jest „mądrością Bożą” (1 Kor 2, 7). W Chrystusie mądrość Boża przyjmuje ciało ludzkie i zamieszkuje wśród ludzi, by objawić im tajemnicę Boga oraz prowadzić ich prosto do Niego. Nic chodzi tutaj o objawienie dotyczące dziedziny poznania, lecz o to, które włącza ludzi w samo życie Boże i czyni ich dziećmi Bożymi. Ten temat rozwija św. Paweł w drugim czytaniu: „Bóg wybrał nas i przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (Ef 1, 4–5). Zrozumienie tego planu Bożego, zbiegające się z historią zbawienia, powinno być podstawą duchowego kształtowania wszystkich wierzących. Dlatego Apostoł modli się, aby Bóg udzielił im „ducha mądrości i objawienia” oraz oświecił oczy ich serca, by widzieli, czym jest nadzieja, do jakiej ich powołał (tamże 17–18). Lecz któż, jak nie Jezus, Mądrość i Słowo Boga, może w pełni objawić ludziom te rzeczywistości boskie? Słuchając i kontemplując Jezusa, człowiek odkrywa cudowny plan Boga odnośnie do własnego zbawienia, odkrywa, do jakiej nadziei został powołany.

  • Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Chwal Jerozolimo Pana, wysławiaj swego Boga, Syjonie… zapewnia On pokój Twoim granicom i wyborną pszenicą hojnie cię darzy. Śle swoje Słowo na krańce ziemi i szybko mknie Jego polecenie (Mszał Polski: psalm responsoryjny).
  • O Mądrości wieczna, pełna miłosierdzia i nieskończenie dobroczynna, złożyłaś swoje upodobanie i rozkosze w tym, by przebywać i obcować z ludźmi. A nastąpiło to wówczas, kiedyś Ty, Słowo, stał się człowiekiem, kiedyś stał się ciałem i zamieszkał wśród ludzi. Obym ja, o Słowo, myśli i mądrości Boga, znajdował w Tobie rozkosze. Obym słuchał słowa, które wypowiadasz do mnie w głębokim i przedziwnym milczeniu. Obym słuchał uszyma serca, mówiąc Ci jak Samuel: „Mów, o Panie, bo sługa Twój słucha”. Obym mógł, nakazując milczenie sobie samemu i temu wszystkiemu, co nie jest Bogiem, zwracać słodko moje serce ku Słowu, ku Mądrości wiecznej… która stała się człowiekiem i zamieszkała wśród nas (zob. J. B. Bossuet).
  • Jezu Chryste, Panie nasz i Boże, z woli Ojca od wieków, gdy nadeszła pełnia czasów, narodziłeś się z Dziewicy, która nie znała męża. Poddałeś się prawu, by odkupić nas spod prawa, uwolnić ‘ł. niewoli zepsucia i udzielić godności dzieci Bożych…
    Panie mój, wybaw nas teraz od tego, co jest szaleństwem, spełnij Twoją obietnice i wyzwól nas z zawstydzenia, jakie ściągnął na nas grzech, a serca nasze napełnij Twoim Świętym Duchem, abyśmy mogli mówić: Abba, Ojcze.
    Uczyń nas dziećmi swojego Ojca, wybaw nas od wszelkiego zła tego świata (Preghiere dei primi cristiani 218).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 181

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150104.htm

********************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
3 stycznia
Najświętsze Imię Jezus
Jezus Chrystus Istnieje wiele imion, którymi określano Syna Bożego. Już prorok Izajasz wymienia ich cały szereg: Emmanuel (Iz 7, 14), Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju (Iz 9, 6). Prorocy: Daniel i Ezechiel nazywają Mesjasza “Synem człowieczym” (Dn 7, 13), a Zachariasz powie o Nim: “a imię Jego Odrośl” (Za 6, 12). W Nowym Testamencie św. Jan Apostoł nazwie Syna Bożego “Słowem” (J 1, 1). Sam Jezus Chrystus da sobie nazwy: Syn człowieczy (Mt 24, 27. 30. 37. 39. 44), Światłość świata (J 8, 12), Droga, Prawda i Życie, Dobry Pasterz (J 10, 11; 14, 6) itp. Jednak imieniem własnym Wcielonego Słowa jest Imię Jezus. Ono bowiem zostało nadane Mu przez samego niebieskiego Ojca jako imię własne:

W szóstym miesiącu (od zwiastowania Zachariaszowi narodzenia św. Jana Chrzciciela) posłał Bóg anioła Gabriela do miasta zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef (…). Anioł rzekł do Niej: “Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna i nadasz Mu imię Jezus” (Łk 1, 26-31).

Św. Mateusz przypomina, że to samo polecenie otrzymał również św. Józef:

Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: “Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 20-21).

Pod tym też imieniem Słowo Wcielone odbiera największą cześć. Etymologicznie hebrajskie imię Jezus znaczy tyle, co “Jahwe zbawia”. Tak więc imię było synonimem posłannictwa, celu, dla którego Syn Boży przyszedł na ziemię. Imię to nadano Synowi Bożemu w ósmym dniu po narodzeniu, który liturgicznie przypada dnia 1 stycznia. Św. Łukasz tak nam krótko opisuje to wydarzenie:

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie (Matki) (Łk 2, 21).

Jezus Chrystus Sam Jezus powiedział o swoim Imieniu:

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16, 23-24).

Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego pili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16, 17-18).

Apostołowie zawierzyli Chrystusowej obietnicy i spełniła się ona na nich w całej pełni. W imię Chrystusa czynili cuda. Św. Piotr do napotkanego kaleki od urodzenia mówi:

Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3, 6).

Do zdumionego tym cudem tłumu Apostoł mówi:

Przez wiarę w Jego Imię temu człowiekowi, którego widzicie i którego znacie, Imię to przywróciło siły (Dz 3, 16).

To samo wyznanie powtórzy także przed najwyższą Radą żydowską:

Jeżeli przesłuchujecie nas w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że przez Niego ten człowiek stanął zdrowy… I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 10-12).

Św. Paweł Imieniu Jezusa oddaje najwyższe pochwały:

Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (Flp 1, 8-10).

Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko (czyńcie) w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego (Kol 3, 17).

Jako cel swojej całej niezmordowanej działalności apostolskiej św. Paweł wskazuje:

Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa (Dz 16, 18).

Także św. Paweł w imię Jezusa czynił cuda. Do szatana, który opętał pewną dziewczynę, woła:

Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł! (Dz 3, 6-7).

Kult Imienia Jezus ma więc głębokie uzasadnienie w Piśmie Świętym. Tekstów to potwierdzających można by przytoczyć znacznie więcej (J 14, 13-14; Dz 5, 40-41; 9, 15-16; Hbr 1, 4; Rz 10, 13; 2 Kor 5, 20; Ap 7, 1-11). Św. Paweł tak się rozmiłował w tym Najświętszym Imieniu, że w swoich pismach wymienia je aż 254 razy.

Kult Imienia Jezus jest żywy także w tradycji Kościoła. Św. Efrem, ilekroć napotkał to imię wypisane czy wyryte, całował je ze czcią. Orygenes o tym Imieniu pisze: “Imię Jezus – to imię Wszechmocnego… To imię Pańskie niech będzie błogosławione na wieki”. Św. Jan Złotousty mówi: “Imię Jezusa Chrystusa, gdy je uważnie rozważymy, oznajmia nam całe jego dobrodziejstwo. Nie bez przyczyny bowiem zostało nam dane. Jest ono skarbcem tysiąca dóbr”.
Przepiękny hymn ku czci Imienia Jezus ułożył św. Bernard z Clairvaux: “Wszystkie Boże przymioty dają się słyszeć uszom moim na dźwięk Imienia Jezus. Czczym jest wszelki pokarm, gdy tym olejem nie jest namaszczony… Gdy piszesz, nie rozumiem, gdy tam nie czytam Jezusa. Gdy dyskusję wiedziesz i rozmawiasz, nie pojmuję, gdy nie dźwięczy w niej Imię Jezus… Jezus jest miodem w ustach moich, słodką melodią w uszach, radosną uciechą w sercu… Smuci się kto z was? Niech tylko Jezus przyjdzie do jego serca, niech wypłynie na jego usta – a oto wobec światłości Jego Imienia pierzchnie każda chmura i powróci wesele” (Sermo 15 super Cantica).
Św. Bernardyn ze Sieny nosił ze sobą tablicę, na której złotymi głoskami był wypisany monogram Pana Jezusa; w każdym kazaniu Bernardyn adorował to Imię: “O Imię Jezusa, wyniesione ponad wszelkie imię! O Imię zwycięskie! Radości aniołów, szczęście sprawiedliwych, przerażenie potępionych… Umysł się miesza, język drętwieje, wargi niezdolne są wyrzec słowo, gdy się ma sławić Najświętsze Imię Jezusa”.
Syn duchowy św. Bernardyna, bł. Władysław z Gielniowa, każde swoje kazanie rozpoczynał od Imienia Jezusa. W znanym wierszu o Męce Pańskiej każdą nową strofę rozpoczyna tym Najświętszym Imieniem. Kiedy w Wielki Piątek 1505 r. wymawiał Imię Jezus, wpadł w zachwyt i został porwany na oczach słuchaczy nad ambonę.
Św. Wawrzyniec Justynian pisze: “W przeciwnościach, w niebezpieczeństwach, w lęku – w domu, na drodze, na pustkowiu, na falach – gdziekolwiek się znajdziesz, wszędzie wzywaj Imienia Zbawiciela”.
Św. Redegunda, bł. Henryk Suzo i św. Joanna de Chantal na swoich piersiach wyryli Imię Jezusa. Św. Ignacy Loyola umieścił w herbie założonego przez siebie zakonu jezuitów monogram imienia Jezus.
W wieku XV powstała litania do Imienia Jezus, co dowodzi powszechności kultu tegoż Imienia. Zwyczajem powszechnym we wszystkich niemal językach świata stało się pozdrowienie chrześcijańskie: “Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

Pan Jezus ma jeszcze imię drugie, nadane Mu przez proroków i Jego wiernych wyznawców. Jest nim greckie imię Chrystus (hebrajskie – Mesjasz). Oznacza ono tyle, co “namaszczony” lub “Pomazaniec Pański”. Namaszczano w Starym Testamencie królów i arcykapłanów, a Duchem Świętym byli namaszczeni prorocy. Chrystus Pan jest Królem; jest Kapłanem (por. Hbr 4, 14 – 12, 2); jest także Prorokiem – On bowiem był celem wszystkich proroctw. On również wiele rzeczy przepowiedział: o sobie, jak też odnośnie losów ludzkości i świata. Od imienia Chrystusa otrzymali także imię Jego wyznawcy, najpierw w Antiochii, potem niedługo w całym świecie:

W Antiochii po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami (Dz 11, 26).

Ojcowie Kościoła i święci wiele razy podkreślali wagę tego Imienia. Tertulian pisze: “Chrześcijanin – to drugi Chrystus”. Św. Pacjanowi przypisuje się piękne wyznanie: “Imię moje – chrześcijanin, nazwisko – katolik”. Św. Grzegorz z Nyssy napomina: “Jesteś chrześcijaninem, naśladuj Chrystusa… Nie noś tego Imienia na próżno”. Podobnie pisze św. Leon I Wielki: “Poznaj, chrześcijaninie, godność twoją… Pamiętaj, jakiego Ciała jesteś członkiem”. A św. Bernard przypomina: “Od Chrystusa nazywamy się chrześcijanami… Czyż przeto nie tą drogą, którą podążał Chrystus, i my powinniśmy podążać? Chrześcijanie otrzymali imię od Chrystusa. To zaś zobowiązuje do czynu chrześcijańskiego – byśmy, będąc spadkobiercami imienia, byli również spadkobiercami Jego cnót”.

Do pierwszych i najpowszechniej spotykanych jeszcze dzisiaj symboli Jezusa Chrystusa należą Jego monogramy. W sztuce starożytnej były one wyrazem osoby. Najdawniejsze pochodzą już z wieku III. Do najdawniejszych należą: I X, co oznacza Jezus Chrystus; X P, co znaczy Chrystus; wreszcie najczęściej spotykane monogramy IHS lub literę P z nałożoną na nią literą X. Ostatni symbol ma o tyle jeszcze wymowę, że wyraźnie określa, iż Chrystus stał się naszym Zbawicielem przez ofiarę krzyża. Symbol przedostatni natomiast wywodzi się od czasów cesarza Konstantyna I Wielkiego, kiedy to ów władca kazał na sztandarach swoich wojsk umieścić ten symbol (po roku 313). Najwięcej rozpowszechnił się też on w świecie. Często do tego symbolu dodawano inne, wieniec laurowy jako znak zwycięstwa, litery alfa i omega, co oznacza wieczność i bóstwo Jezusa Chrystusa itp.
Od wieku XV bardzo popularny stał się monogram Pana Jezusa, złożony z trzech liter: IHS. Jest to “zlatynizowany” skrót grecki imion: Iesus Christus. Wreszcie symbolem Pana Jezusa najdawniejszym, bo sięgającym wieku II, jest słowo greckie Ichthys (“ryba”). Był to umowny znak rozpoznawczy dla chrześcijan w czasie prześladowań. W literach tego słowa chrześcijanie odczytywali skrót greckich słów: Jesous Christos Theou Yios Soter, co znaczy: Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel.

W Starym Testamencie tak wielką czcią otaczano imię Boga, że nie wolno go było wymawiać nawet kapłanom. Przy czytaniu publicznym zamieniano imię Jahwe na określenia zastępcze: Pan, Władca itp. Cześć Imienia Bożego wymaga, aby i dziś nie wymawiać go bez potrzeby. Drugie przykazanie Dekalogu mówi wyraźnie: “Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremnie”.

Papież Klemens XII (+ 1534) pozwolił na osobne oficjum i Mszę świętą o Imieniu Jezus. Papież Innocenty XIII rozciągnął to święto na cały Kościół (1721), a papież św. Pius X wyznaczył je na niedzielę po Nowym Roku lub – gdy tej zabraknie – na 2 stycznia. Najnowsze, trzecie wydanie Mszału Rzymskiego, przypisało je jako wspomnienie dowolne na dzień 3 stycznia.

Warto dodać, że chrześcijanie Wschodu praktykują Modlitwę Jezusową, polegającą na wielokrotnym powtarzaniu imienia Jezus, znaną od pierwszych wieków.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-03a.php3
********
Litania do Najświętszego Imienia Jezus
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Jezu, usłysz nas. Jezu, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami.
Jezu, odblasku Ojca, zmiłuj się nad nami.
Jezu, jasności światła wiecznego, zmiłuj się nad nami.
Jezu, królu chwały, zmiłuj się nad nami.
Jezu, słońce sprawiedliwości, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Synu Maryi Panny, zmiłuj się nad nami.
Jezu najmilszy, zmiłuj się nad nami.
Jezu przedziwny, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Boże mocny, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Ojcze na wieki, zmiłuj się nad nami.
Jezu, wielkiej rady zwiastunie, zmiłuj się nad nami.
Jezu najmożniejszy, zmiłuj się nad nami.
Jezu najcierpliwszy, zmiłuj się nad nami.
Jezu najposłuszniejszy, zmiłuj się nad nami.
Jezu cichy i pokornego serca, zmiłuj się nad nami.
Jezu, miłośniku czystości, zmiłuj się nad nami.
Jezu, miłujący nas, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Boże pokoju, zmiłuj się nad nami.
Jezu, dawco żywota, zmiłuj się nad nami.
Jezu, cnót przykładzie, zmiłuj się nad nami.
Jezu, pragnący dusz naszych, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Boże nasz, zmiłuj się nad nami.
Jezu, ucieczko nasza, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Ojcze ubogich, zmiłuj się nad nami.
Jezu, skarbie wiernych, zmiłuj się nad nami.
Jezu, dobry pasterzu, zmiłuj się nad nami.
Jezu, światłości prawdziwa, zmiłuj się nad nami.
Jezu, mądrości przedwieczna, zmiłuj się nad nami.
Jezu, dobroci nieskończona, zmiłuj się nad nami.
Jezu, drogo i życie nasze, zmiłuj się nad nami.
Jezu, wesele Aniołów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, królu Patriarchów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, mistrzu Apostołów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, nauczycielu Ewangelistów, zmiłuj się nad nami.
Jezu, męstwo Męczenników, zmiłuj się nad nami.
Jezu, światłości Wyznawców, zmiłuj się nad nami.
Jezu, czystości Dziewic, zmiłuj się nad nami.
Jezu, korono Wszystkich Świętych, zmiłuj się nad nami.
Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
Od zła wszelkiego, wybaw nas, Jezu.
Od grzechu każdego, wybaw nas, Jezu.
Od gniewu Twego, wybaw nas, Jezu.
Od sideł szatańskich, wybaw nas, Jezu.
Od ducha nieczystości, wybaw nas, Jezu.
Od śmierci wiecznej, wybaw nas, Jezu.
Od zaniedbania natchnień Twoich, wybaw nas, Jezu.
Przez tajemnicę świętego Wcielenia Twego, wybaw nas, Jezu.
Przez Narodzenie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez Dziecięctwo Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez najświętsze życie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez trudy Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez konanie w Ogrójcu i Mękę Twoją, wybaw nas, Jezu.
Przez krzyż i opuszczenie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez omdlenie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez śmierć i pogrzeb Twój, wybaw nas, Jezu.
Przez Zmartwychwstanie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez Wniebowstąpienie Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez Twoje ustanowienie Najświętszego Sakramentu, wybaw nas, Jezu.
Przez radości Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez chwałę twoją, wybaw nas, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
Jezu, usłysz nas. Jezu, wysłuchaj nas.
Módlmy się. Panie Jezu Chryste, któryś rzekł: “Proście, a otrzymacie; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzone”; daj nam, prosimy, uczucie swej Boskiej miłości, * abyśmy Cię z całego serca, usty i uczynkiem miłowali i nigdy nie przestawali wielbić. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Albo:

Módlmy się. Wszechmogący Boże, obdarz nas ustawiczną bojaźnią i miłością Twojego świętego imienia, * albowiem nigdy nie odmawiasz opieki tym, których utwierdzasz w swojej miłości. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Aneta Kania
Modlitwa Jezusowa

Modlitwa Jezusowa

“Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem” – oto pierwotne wezwanie modlitwy Jezusowej, zwanej inaczej modlitwą serca albo nieustanną modlitwą. Modlitwa ta korzeniami sięga Pisma Świętego. Niewidomy żebrak, Bartymeusz, u bram Jerycha woła do Jezusa: “Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną”. Skruszony celnik prosi o miłosierdzie, a Kananejka powtarza: “Panie, synu Dawida, zmiłuj się nade mną”. Jest to wezwanie modlitwy nieustannej, bo takie jest polecenie Jezusa: “Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1), powtórzone przez św. Pawła: “Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5, 17).

Modlitwa Jezusowa powstała w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – wśród mnichów na pustyni egipskiej w IV wieku. Ich duchowość – opuszczenie wszystkiego ze względu na Boga – nakazywała iść na pustynię, by całe swoje istnienie poświęcić na modlitwę i pogłębienie więzi z Bogiem. Pierwsi pustelnicy egipscy głosili, że wielbienie Stwórcy powinno odbywać się przez cały czas, a św. Jan Kasjan mówił, że: “Bardzo mało modli się ten, kto zwykł modlić się tylko wówczas, gdy klęczy”. Inne powiedzenie znane z tamtych czasów to: “Jeżeli mnich modli się tylko wtedy, gdy staje do modlitwy, to nigdy się nie modli”. Modlitwa nieustanna przybierała formę rozważania lub recytacji z pamięci i najczęściej szeptem tekstów Pisma Świętego, wersetów z psalmu, z Ewangelii lub innego biblijnego tekstu, który zawierał skondensowaną w kilku słowach prośbę o pomoc czy miłosierdzie albo też wyrażał uwielbienie Boga. Pozwalało to uniknąć rozproszeń, skupić myśli na Bogu i utrzymywać nieustanną pamięć o Nim. W ten sposób łączono pracę wciąż trwającą modlitwą.

Ten zwyczaj przetrwał wieki. Gdy w VII wieku Egipt, Palestyna i Syria dostały się pod panowanie arabskie, wzrosło znaczenie Konstantynopola jako ośrodka życia duchowego na chrześcijańskim Wschodzie. Zwyczaj modlitwy Jezusowej przeniósł się do Konstantynopola i był kultywowany w słynnym klasztorze Studytów, założonym w 463 roku i mającym szczególne znaczenie w VIII-IX wieku. Pierwszym wielkim, a może największym teologiem i mistykiem bizantyjskim był św. Symeon Nowy Teolog.

Trzecim etapem rozwoju modlitwy Jezusowej było przedostanie się jej do Atos w XIII-XIV wieku. W tym czasie Atos był głównym centrum życia monastycznego w Bizancjum. W XIV wieku posiadał już 25 klasztorów. Wkrótce stał się ośrodkiem szerzenia się modlitwy Jezusowej. Tutaj również została ona ostatecznie uformowana i zdobyła dominującą pozycję w życiu duchowym. Mimo zachowania śpiewu psalmów i modlitw liturgicznych, stała się sercem wszystkich modlitw. Atos stopniowo ustalił jej formę właśnie na słowa: “Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.

Przez wieki Atos był największym ośrodkiem zakonnym świata chrześcijańskiego. Z tamtejszych klasztorów modlitwa Jezusowa promieniowała na cały Wschód, a także na kraje słowiańskie. W XVII wieku ze Świętą Górą związani byli główni twórcy Filokalii – zbioru pism Ojców i pisarzy chrześcijańskich związanych z modlitwą Jezusową. Filokalia stała się głównym podręcznikiem nauki tej formy modlitwy. Modlitwa Jezusowa przetrwała do dzisiaj. Z chrześcijańskiego Wschodu przeniosła się na Zachód. Zresztą i tutaj była w pewnym sensie znana pod nazwą modlitwy aktami strzelistymi. Dzisiaj prawie każda książka o modlitwie zawiera rozdział poświęcony modlitwie Jezusowej. Wspomina o niej Antoni de Mello, jej poświęcił swoje książki Jean Lafrance.

Modlitwa Jezusowa jest modlitwą na każdy czas. Nie jest konieczne trzymanie się jej tradycyjnej formy. Każdy z nas może sam ustalić sobie krótkie modlitewne wezwanie. Panie Jezu, zmiłuj się nade mną; Panie Jezu, pomóż mi; Panie Jezu, ufam Tobie; Panie, pospiesz ku ratunkowi memu; Jezu, gdzie jesteś? Duchu Święty, przyjdź; Duchu Święty, prowadź mnie; Duchu Święty, oświeć mnie – to tylko przykłady. Jean Lafrance proponuje bogatsze wezwania: Ojcze, w imię Jezusa, daj mi swojego Ducha; Duchu Święty, pokaż mi twarz Jezusa; Bogurodzico Maryjo, raduj się.

Możemy modlić się wszędzie. W domu, przy sprzątaniu, w kuchni czy w tramwaju! Na spacerze, idąc do pracy, szkoły, jadąc samochodem, siedząc w poczekalni u lekarza. Z początku będzie to wymagało trochę skupienia i uwagi, może ogarnie nas rozproszenie albo zapomnimy zupełnie o modlitwie. Nie szkodzi. Wystarczy spokojnie powrócić do wybranego wezwania i kontynuować modlitwę. Z czasem modlitwa się w nas utrwali, będziemy coraz łatwiej o niej pamiętać, aż w końcu, któregoś dnia, zauważymy, że modlitwa już w nas jest, że bez większego wysiłku modlitewne wezwanie przemienia naszą codzienność, ofiarując ją Bogu. W życiu modlitwy czy w edukacji modlitewnej jest tylko jedna zasada: “Nie ustawać”.

To jest właśnie modlitwa na nowe tysiąclecie, na zabiegany czas naszych obowiązków i pracy, na powolne przesuwanie się samochodów na ulicach, na kolejki przy kasach w supermarketach. Ta modlitwa jest odpowiedzią na pytanie współczesnego człowieka o to, jak się modlić i jak znaleźć czas na modlitwę. Jak? Wezwaniem, które jest odpowiedzią na potrzebę chwili – układamy je dowolnie, gdyż odzwierciedla to, czego w danym momencie potrzebujemy – prośba, przeprosiny, dziękczynienie. Kiedy? W każdej wolnej chwili, kiedy tylko nam się przypomni, a później zobaczymy, że przypominać się będzie coraz częściej. Niektórzy autorzy radzą, żeby dodatkowo wybrać sobie jeden dzień lub więcej, kiedy poświęcimy dany czas tylko na modlitwę Jezusową.

Modlitwa Jezusowa jest modlitwą prostoty. To modlitwa ubogich, proste wołanie o pomoc, o miłosierdzie. Nie należy się zniechęcać jej pozornym ubóstwem. Mnisi dochodzili do szczytów świętości właśnie poprzez modlitwę Jezusową. Praktykowana będzie przemieniać nasze życie, będzie łączyć nas coraz bardziej z Bogiem. Nie jest to jednak tylko modlitwa dla mnichów czy osób poświęconych Bogu. Jest dla wszystkich, a przede wszystkim dla ludzi świeckich, zagonionych w codzienności. Serafin z Sarowa mówił: “Zapragniecie, na przykład pójść do kościoła, lecz kościół jest zbyt daleko lub nabożeństwo już się skończyło. Zapragniecie złożyć ofiarę, lecz nie widzicie biednego lub nie macie pieniędzy. Pragniecie żyć w czystości, lecz nie macie dosyć sił do tego (…) Być może chcielibyście zrobić coś innego w imię Jezusa, lecz nie macie ku temu sił ani okazji. Natomiast modlić się może każdy bez przeszkód. Bogaty i biedny, szlachetnie urodzony i wieśniak, mocny i słaby, zdrowy i chory, cnotliwy i grzesznik”.

W “Opowieściach pielgrzyma” starzec radzi pielgrzymowi, który pragnie nauczyć się modlitwy Jezusowej, aby nigdy się nie zniechęcał. Ma tylko często odmawiać wezwania modlitwy Jezusa bez troszczenia się o czystość samej modlitwy. Należy ofiarować Bogu to, co jest w nas, to znaczy powtarzanie tej formuły. Nawet jeśli mamy wrażenie odmawiania jej tylko wargami, to częsta modlitwa ustna doprowadzi to w końcu do modlitwy serca. “Modlitwa może być sucha i rozproszona, lecz powtarzana stworzy przyzwyczajenie, stanie się drugą naturą i przekształci w czystą, jaśniejącą modlitwę, chwalebną modlitwę ognia” (Jean Lafrance, Modlitwa serca). Nasza codzienność zostanie przemieniona, a my przez nią będziemy mogli coraz bardziej zbliżać się do świętości.

Jean Lafrance porównuje modlitwę do gliny, a modlącego się do pomocnika murarskiego: “Ty jesteś tym pomocnikiem, a modlitwa gliną. Bóg mógłby równie dobrze obejść się bez pomocnika i gliny, ale zdecydował, że Jego arcydzieła będą zależały od twojej ubogiej modlitwy; zdecydował, że potrzebuje tego materiału. Dlatego Bóg mówi: . Bóg chce dużo modlitwy i chociaż czujesz, jak bardzo nędzna jest twoja modlitwa, prosi cię, żebyś nie ustawał, żebyś modlił się więcej i intensywniej. (…)

http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=38
*****************
Dejneko Wiaczesław
Modlitwa Jezusowa i jej wpływ na duchowy rozwój człowieka
Każdy człowiek posiada dwie natury związane z jego egzystencją: materialną, lub inaczej cielesną (związaną z ciałem, zaspokajaniem jego potrzeb…) i duchową. Naturę duchową, życie duchowe, ogólnie nazywamy duchowością człowieka.
Co prawosławny chrześcijanin powinien rozumieć pod tym pojęciem? Czy tylko termin określający jedną z jego natur? Pod pojęciem “duchowość” powinniśmy rozumieć życie w Bogu, z Bogiem i dla Boga. Prawosławna duchowość ukazuje nam drogę zjednoczenia z Bogiem, utożsamiania własnej woli z wolą Boską, drogę osiągnięcia chrześcijańskiej doskonałości, drogę zbawienia. Do źródeł duchowości zaliczamy Pismo Święte, Tradycję Świętą, życie liturgiczne Kościoła oraz modlitwę. Modlitwa jest ściśle związana z duchowością, gdyż jest warunkiem zbliżenia się do Boga, początkiem naszego zbawienia. Jest ona wyrazem dążenia naszej duszy do zjednoczenia się z Bogiem. Modlitwa jest również wyrazem naszej wiary. Dzięki modlitwie, płynącej z wiary i miłości do Boga, człowiek może odczuć obecność Boga a nawet obcować z Nim duchowo. O potrzebie modlitwy, o jej znaczeniu dla człowieka, mówi nam Pismo Święte (szczególnie Nowy Testament). O modlitwie nauczają apostołowie, ojcowie i nauczyciele Kościoła. Jednak najdoskonalej znaczenie i moc modlitwy oddają nam słowa samego Jezusa Chrystusa: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie a otworzą wam. Albowiem każdy kto prosi otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Mt 6,7).

Najczęściej modlitwę określa się jako rozmowę z Bogiem, lecz na przestrzeni wieków poszukiwano bardziej ścisłego określenia. Z tego względu powstało wiele definicji (praktycznie każdy większy teolog czy święty miał własne określenie odnośnie modlitwy) w zasadzie mówiących o tym samym, lecz przedstawiających inne praktyczne aspekty modlitwy. Definicja św. Teofana Pustelnika: Modlitwa jest to nieprzerwane stanie przed Bogiem z rozumem w sercu, w dzień i w nocy, do końca życia podkreśla, że modlitwy nie powinniśmy sprowadzać jedynie do prośby skierowanej do Boga. Prawdziwa modlitwa nie jest chwilowym działaniem, lecz ciągłym aktem przebywania przed Bogiem, wstępowania w bezpośredni kontakt z Nim ze świadomością, że jesteśmy w Bogu i On przebywa w nas. Podobnie modlitwę określa św. Bazyli Wielki: moc modlitwy należy, bowiem widzieć w duchowym nastawieniu i w dobrych uczynkach, czynionych w ciągu całego życia. W ten sposób będziemy modlić się nieprzerwanie, z tym że kładzie on nacisk na nasze dobre uczynki, myśli, zamiary, które przecież też są modlitwą. Mówiąc o modlitwie zawsze musimy pamiętać, że zasadniczą rolę w niej nie odgrywamy my, lecz Bóg. Element ten podkreśla św. Grzegorz z Synaju, który pisze: Modlitwa jest to Bóg. I on dokonuje w ludziach wszystkiego tego, co jest dobre. Tak więc modlitwa jest aktem, w którym my jedynie uczestniczymy. Nie tworzymy go, gdyż dokonuje tego w nas sam Bóg. Mówi o tym również św. Jan Klimak: Kto poznał Pana nie modli się własnymi słowami, albowiem Duch Święty modli się za niego.

Modlitwę możemy podzielić na zewnętrzną i wewnętrzną, głośną i cichą, wspólną i indywidualną. Modlitwy wspólne wznosimy zgodnie z regułą cerkiewną np.: modlitwy poranne, wieczorne, Święta Liturgia. Na takie zwykle zbieramy się w cerkwi. Modlitwy indywidualne możemy wznosić wszędzie, o różnych porach. Właśnie do modlitw indywidualnych możemy zaliczyć modlitwę Jezusową: Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznym. Jest ona chyba najpowszechniejszą modlitwą indywidualną. Nie ze względu na jej łatwą i krótka formę, lecz na moc i liczne korzyści duchowe płynące z jej praktykowania.

Praktyka modlitwy Jezusowej sięga początków chrześcijaństwa. Do dnia dzisiejszego zachowała się ona w Cerkwi prawosławnej. Przez wielu Ojców Kościoła jest określana “sercem ortodoksji”. Pierwotna wersja – Panie zmiłuj się, towarzyszyła Cerkwi od samego początku. Była obecna w liturgii, modlitwach indywidualnych wiernych. Pełna modlitwa przez wiele wieków była tajemnicą Kościoła, apostołów, następnie mnichów i pustelników. Była ona częścią tradycji apostolskiej, dlatego w Nowym Testamencie możemy znaleźć jedynie wzmianki o niej. Początkowo praktykowana była przez mnichów na Górze Athos oraz w monasterze św. Katarzyny na Synaju. Dopiero około XIV wieku, po wygaśnięciu sporów palamickich (i ostatecznym zwycięstwie nauki o przebóstwieniu św. Grzegorza Palamasa) za sprawą św. Nila Sorskiego i wielu innych świętych modlitwa Jezusowa stała się znana w całej Cerkwi oraz powszechnie praktykowana nie tylko przez mnichów.

Modlitwa Jezusowa posiada dwie zasadnicze wersje: Panie, Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną lub Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym. Druga wersja ma charakter pokutny, podkreśla naszą grzeszną ludzką naturę. Wbrew pozorom modlitwa Jezusowa posiada bardzo bogatą treść. Pierwsza jej część, czyli Panie Jezu Chryste, Synu Boży…, jest nazywana przez świętych Ojców “streszczeniem nauki Ewangelii”. Zawiera w sobie dwie podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej: o wcieleniu Chrystusa i o Świętej Trójcy. Na początku jest w niej mowa o dwóch naturach w Chrystusie jako Bogoczłowieku. Następnie o Jego naturze, gdyż jest nazywany Panem i Synem Bożym (określenie to wskazuje również na pierwszą osobę Trójcy Świętej). W treści modlitwy są zawarte jedynie dwie osoby Świętej Trójcy. Święty Duch także jest obecny w modlitwie zgodnie ze słowami apostoła Pawła: Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego Panem jest Jezus (1 Kor 12,3).

Słowa apostoła Pawła Nieustannie módlcie się (1 Tes 5,17) są ściśle związane z modlitwą Jezusową, bowiem nieustanność jest podstawowym założeniem jej praktykowanie. Jak osiągnąć tę nieustanną modlitwę? Początkowo nie potrzebna jest żadna specjalna wiedza o modlitwie, wystarczy jedynie zdecydować się i rozpocząć jej praktykowanie. Modlitwę można wymawiać głośno lub w myślach. Należy usilnie starać się skupić zmysły na słowach modlitwy. Po pewnym czasie modlitwa powtarzana ustami przechodzi w modlitwę umysłu. Wtedy, w miarę naszego wysiłku, pokory i uporu w modlitwie, Bóg daruje nam zdolność zebrania myśli i skupienia podczas modlitwy. Kolejnym, ostatecznym etapem, jest tzw. “modlitwa serca”. Przy sprowadzaniu modlitwy do serca niezbędnym jest odniesienie każdego słowa modlitwy do kolejnych uderzeń serca. Święci Ojcowie zalecają również włącznie w rytm modlitwy oddechu. Pierwszą część modlitwy, Panie Jezu Chryste, Synu Boży, należy wymawiać podczas wdechu, drugą, zmiłuj się nade mną grzesznym, przy wydechu. W ten oto sposób wygląda w skrócie droga osiągnięcia modlitwy nieustannej. Należy jednak pamiętać, że jest to droga niesamowicie trudna i niezbędna jest w niej pomoc doświadczonego ojca duchowego. Wymaga wielu wyrzeczeń, trudów, ćwiczeń ascetycznych.

Modlitwa Jezusowa ma “uniwersalny charakter”. Każdy człowiek, bez względu na to, kim jest, jaki jest jego poziom wiedzy religijnej, może ją zawsze i wszędzie wymawiać. Nie chodzi tutaj o modlitwę serca, gdyż ta jest w obecnym świecie dostępna nielicznym i jest wynikiem dłuższej praktyki, lecz o zwykłe wzywanie imienia Bożego. Bowiem cała moc modlitwy Jezusowej jest zawarta właśnie w imieniu Bożym: Każdy, kto wzywać będzie imię Pańskie, będzie zbawiony (Dz 2,21). Może to nam się wydać niezrozumiałe, gdyż w dzisiejszych czasach imię nie jest niczym nadzwyczajnym. Jego znaczenie sprowadzono jedynie do roli określenia konkretnej osoby. W wielu kulturach świata, a przede wszystkim w Starym Testamencie, istnieje rzeczywista identyczność pomiędzy duszą człowieka i jego imieniem. Cała jego osobowość, ze wszystkimi właściwościami, zawarta jest w jego imieniu. W tradycji żydowskiej czynić cokolwiek w imię drugiego człowieka, wzywać jego imię, jest aktem o wielkim znaczeniu. Wzywać imię określonej jednostki oznacza czynić ją obecną. To pojmowanie wzywania imienia idealnie obrazuje nam trzecie przykazanie – Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy…. (Wj 20,7). Rozumienie to przechodzi do Nowego Testamentu: szatan był wypędzany imieniem Jezusa, również imieniem Jezusa uzdrawiani byli ludzie. Tak więc dla nas uważne i świadome wzywanie imienia Bożego powinno oznaczać trwanie w Jego obecności, otwarcie się na przyjście Jego energii. Moc imienia podkreśla wielu świętych Ojców. Święty Warsonofiusz podkreślał, że pamięć o imieniu Bożym całkowicie niszczy wszelkie zło, a św. Jan Klimak pouczał: Odpędzajcie nieprzyjaciół swoich imieniem Jezusa; poza nim nie ma bowiem mocniejszej broni ani na niebie, ani na ziemi. Powinniśmy pamiętać, wzywając imię Jezusa, kim jest Ten, ku Któremu zwracamy się i Kto staje przed nami w tej chwili, aby nas wysłuchać.

Powyżej pokrótce przedstawiłem wiadomości dotyczące ogólnie modlitwy, modlitwy Jezusowej, jej specyfiki, historii, budowy… Jaki ma ona wpływ na duchowy rozwój człowieka? Oczywiście, podstawowym czynnikiem, bez którego duchowy rozwój człowieka w ogóle nie jest możliwy, jest częsta Eucharystia. Wielu Świętych Ojców podkreśla, że modlitwa nie jest czymś indywidualnym, lecz jest ściśle związana z sakramentami. Jednakże sama modlitwa odgrywa bardzo istotną rolę w rozwoju duchowym. Tak jak każda modlitwa, również modlitwa Jezusowa oczyszcza duszę człowieka i umożliwia mu uzyskanie łaski Bożej. Modlitwa Jezusowa poprzez nieprzerwane przywoływanie imienia Bożego przyzywa Chrystusa. Czyli urealnia jego obecność w człowieku. Dzięki temu życie człowieka zaczyna mieć charakter chrystocentryczny. W jego centrum jest Chrystus, Jego nauka, miłość, sposób życia. Człowiek wówczas wszystko sprowadza do Chrystusa – postępowanie, myśli, zachowanie, zaczyna Go naśladować. Dzięki mocy Bożej dokonuje przebóstwienia swojej osobowości, odradza w sobie pierwotne powołanie, powołanie do świętości, zbawienia. Słowa Metropolity Sawy: Człowiek otrzymuje Bogopodobieństwo, możliwość upodobnienia się do Boga. Modlitwa Jezusowa jednoczy nas z Chrystusem (…). Za sprawą coraz głębszego przenikania w nas tej modlitwy wchodzimy w bezpośredni krąg miłości, która ciągle ma miejsce pomiędzy Ojcem, Synem i Duchem Świętym, ukazują kolejny aspekt wpływu modlitwy Jezusowej na nasz duchowy rozwój. Bóg jest miłością, tak że logicznym następstwem zjednoczenia człowieka z Bogiem jest wypełnienie Jego miłością. Ta miłość nie odnosi się jedynie do Boga, lecz do wszystkiego, co otacza człowieka. Stan ten jest początkiem wstępowania do Królestwa Bożego, mimo że jesteśmy jeszcze na ziemi.

Modlitwa Jezusowa prowadzi człowieka do osobistego przebóstwienia, czyli odrodzenia dusz w Bogu. Człowiek jest integralną częścią świata. Tak więc ta przemiana zachodzi w świecie i dla świata. Człowiek przebóstwiony uświęca świat i wszystko, co go otacza. Wypełniająca go miłość sprawia, że realnie odczuwa obecność miłości Świętej Trójcy. Nie postrzega już materii jak czegoś złego, źródła grzechu, lecz jako Boskie objawienie. Świat staje się wówczas wielką świątynią stworzoną Boską ręką. Podobnie zaczyna również patrzeć na drugiego człowieka. Widzi w nim samego Chrystusa. Widząc cierpienie drugiego człowieka, pragnie mu za wszelką cenę pomóc. Wyzbywa się praktycznie egoizmu. W każdym widzi dobro, nawet mimo częstego odrzucania go przez innych. Umie prawdziwie modlić się za wrogów. Taki człowiek sam jest modlitwą. Nie musi nauczać, pisać traktatów teologicznych, sama jego obecność, widok ukazuje prawdziwy sens życia. W ten sposób człowiek przebóstwiony naucza przez swoją obecność. Tak więc modlitwa Jezusowa prowadzi do urealnienia poczucia obecności Chrystusa, który wtedy jest z nami w każdej sekundzie życia, w naszych czynach, słowach i myślach. Stan przebóstwienia jest wynikiem osiągnięcia najwyższego stopnia rozwoju tzw. “modlitwy serca”. W tym stanie nie tylko umysł jest wypełniony modlitwą Jezusową, lecz również serce.

Powyżej opisany stan przebóstwienia jest kresem praktyki modlitwy Jezusowej. Droga do jego osiągnięcia jest niesamowicie trudna. Każdy to zrozumie, kto się modlił i starał się skupić swój umysł cały czas na modlitwie, nie mówiąc już o sprowadzaniu modlitwy do serca. Nie oznacza to jednak, że nie można osiągnąć w przynajmniej minimalnym stopniu tej “Boskiej miłości”, która towarzyszy przebóstwieniu. Już samo dążenie do modlitwy prowadzi do poważnych zmian w naszej osobowości. Dowodem na to mogą być słowa głównego bohatera “Opowiadań pielgrzyma”, wypowiedziane, gdy jeszcze jego praktyka modlitwy Jezusowej była w stadium początkowym: Modlitwa Jezusowa przyniosła mi tyle pociech, że nie wierzyłem, czy jest ktoś szczęśliwszy ode mnie na ziemi i nie pojmowałem, jaka mogła być większa radość w Królestwie Niebieskim.

Taki właśnie jest wpływ modlitwy Jezusowej na rozwój duchowy człowieka. Trzeba uświadomić sobie, że ta modlitwa jest ściśle związana z życiem ascetycznym. Nie może być prawdziwa bez pójścia za Chrystusem, bez podjęcia trudu wyrzeczenia. Wymaga uczestnictwa w liturgii i sakramentach. Modlitwa Jezusowa jest też związana ze stałym poznawaniem Słowa Bożego. Tylko sam Bóg może udzielić daru rozmowy i zjednoczenia z Nim. Stanu tego nie osiąga się wyłącznie naturalnym siłami ludzkimi, ale dostępuje się go przez moc Ducha Świętego. Od człowieka wymaga się trudu i wysiłku, a więc wchodzenia w łaskę Boga. Droga do modlitwy serca nie jest prosta, inne cnoty nabywa się łatwiej. Potrzeba wiele czasu i trudu, zanim osiągnie się zjednoczenie z Bogiem. Ważnym jest, aby modlitwa była wynikiem czystej i bezinteresownej miłości, która szuka Boga i tęskni za Nim, a nie np. tylko chęci poprawy samopoczucia.

Gorące wezwanie wyrażone słowami Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym powtarzane wielokrotnie staje się jakby oddechem duszy, pomaga człowiekowi dostrzegać Bożą obecność we wszystkim co go otacza i czuć się kochanym przez Boga mimo własnych słabości. Choć jest odmawiana w duszy, promieniuje na otaczający nas świat, ludzi. Nasze życie usłane jest cierniami. Musimy pamiętać, że wszystko, co służy naszemu zbawieniu, może zapewnić modlitwa: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał (Ap 3,20).

http://www.old.cerkiew.pl/prawoslawie/text.php?id=266

************
EMILIA JANASEK
KS. STANISŁAW JÓZEF KOZA
*
MODLITWA JEZUSOWA
W CHRZEŚCIJAŃSTWIE TRADYCJI ZACHODNIEJ

http://www.kul.pl/files/409/public/RT53-54z7/08-Janasek_Koza.pdf

****************
Zobacz także:
  •  Święta Genowefa, dziewica – http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-03b.php3
•  Święty Cyriak Eliasz Chavara, prezbiter  http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-03c.php3
•  Błogosławiony Alan de Solminihac, biskup  http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-03d.php3
•  Święty Józef Maria Tomasi, kardynał  _ http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-03e.php3
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Rzymie – św. Antera, papieża. Nawą Piotrową kierował on w latach 235-236. W roku 1854 słynny archeolog De Rossi odnalazł w katakumbach św. Kaliksta nagrobną inskrypcję, poświęconą temu mało znanemu papieżowi.

oraz:

świętych męczenników Cyryna, Pryma i Teogenesa (+ 320); św. Florencjusza, biskupa (+ ok. 378); św. Gordiusza z Cezarei Kapadockiej, setnika, męczennika (+ ok. 304); św. Piotra, męczennika (+ ok. 310); świętych męczenników Teopempta i Teonasa (+ 300)

_

O autorze: Judyta