Słowo Boże na dziś – 23 grudnia 2014r. – wtorek – Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi.

Myśl dnia

Miłością można najwięcej zbudować.

Aldona Różanek

23 GRUDNIA – WTOREK – IV TYDZIEŃ ADWENTU

 

PIERWSZE CZYTANIE  (Ml 3,1-4;4,5-6)

 

Eliasz poprzedzi przyjście Pana

Czytanie z Księgi proroka Malachiasza.

To mówi Pan Bóg:
„Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewie-go, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać dla Pana ofiary sprawiedliwie. Wtedy będzie miła dla Pana ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych.
Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem”.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 25,4-5,8-9,10 i 14)

 

Refren: Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń *
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Dobry jest Pan i prawy, *
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze, *
pokornych uczy dróg swoich.

Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski *
dla strzegących Jego praw i przymierza.
Bóg powierza swe zamiary tym, którzy się Go boją, *
i objawia im swoje przymierze.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Królu narodów, kamieniu węgielny Kościoła,
przyjdź i zbaw człowieka, którego z mułu utworzyłeś.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA  (Łk 1,57-66)

Narodzenie Jana Chrzciciela

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.
Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.
Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga.
I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

Oto słowo Pańskie.

**************************************************************************************************************************************KOMENTARZ

Dziś w Kościele uroczystość narodzin św. Jana Chrzciciela

“Dzieciństwo Jezusa i Jana Chrzciciela” Jan Wildens, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

Dar imienia

 

Wybór imienia dziecka może doprowadzić nawet do sporu rodzinnego. Dlaczego? Imię jest czymś bardzo ważnym. Wyraża naszą tożsamość, tajemnicę osoby. Dlatego każdy wielki przyjaciel Boga otrzymywał zawsze od Niego nowe imię, które bezpośrednio wiązało się z jego powołaniem (tożsamość) i zadaniem (misja). Niekiedy zwiastowanie narodzin było też objawieniem imienia dla przyszłego dziecka. Tak było właśnie w przypadku Jana i Jezusa. Ich imiona zostały objawione rodzicom jeszcze przed ich poczęciem. Jan oznacza „Bóg okazał swe miłosierdzie” a Jezus – „Bóg zbawia”. Co oznacza moje imię? Jaką misję w sobie kryje?

 

Jezu, dziękuję Ci za dar mojego życia. Za moje poczęcie, narodziny, moje imię. Proszę o łaskę jeszcze głębszego odkrycia i przeżycia mojej życiowej misji.

 

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*****
Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła
Kazanie 293, na narodzenie świętego Jana Chrzciciela; PLS 2, 497
„Kimże będzie to dziecię”

Co za cud! Posłaniec rodzi się przed Tym, który go sprowadził na świat. Jan jest głosem, Jezus Słowem Bożym (Mt 3,3; J 1,1)… Słowo rodzi się najpierw w umyśle, następnie wzbudza głos, który je wypowiada. Głos wyraża się przez usta i daje poznać słowo tym, którzy go słuchają. W ten sposób Chrystus pozostał w swoim Ojcu, przez którego Jan został stworzony jak wszystko inne, ale Jan wyszedł z łona matki i dał poznać ludziom Chrystusa. Chrystus był słowem od początku, zanim istniał świat; Jan był na końcu głosem, który poprzedził przyjście Słowa. Słowo rodzi się z myśli; głos wychodzi z ciszy.

Tak oto, rodząc Chrystusa, Maryja wierzy, podczas gdy przed poczęciem Jana Zachariasz stracił głos. Jeden wychodzi z kwitnącej młodości, drugi rodzi się z osłabionej starszej kobiety. Słowo zamieszkuje w sercu tego, który myśli; głos kończy się w uchu tego, który słucha. Być może taki jest sens słów Jana: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30). Ponieważ przepowiednie Prawa i proroków, które pojawiły się przed Chrystusem, jak głos przed Słowem, trwały aż do Jana, a na nim zatrzymały się ostatnie zapowiedzi. Następnie, łaska Ewangelii i zapowiedź Królestwa niebieskiego, które nie zna końca, wydają owoce i wzrastają na całej ziemi.

www.evzo.org

******

*****

„Kimże będzie to dziecię?” Narodziny dziecka prowokują do pytania o przyszłość. Próbujemy ją czasem zgadnąć, patrząc na kolor oczu, wielkość małych rączek. Ale podobnie jak przyszłość niemowlęcia, tak i nasza nie daje się do końca przewidzieć, pozostaje tajemnicą. Możemy wejść w nią pełni obaw, nieustannie spodziewając się ataków przewrotnego losu, albo zaryzykować nadzieję, prosząc Boga: „Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń”.

Wojciech Czwichocki OP, „Oremus” grudzień 2008, s. 94
*******

SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO

Nadanie Imienia Św. Janowi

„Emanuelu, nasz Królu i Prawodawco, przyjdź nas zbawić, nasz Panie i Boże” (Lekc.)

„Słowo stało się ciałem” (J 1, 14). Słowo, jako Bóg, jest wieczne i niezmienne, ponieważ pozostaje koniecznie tym, czym było: „manet quod erat!” Lecz nic nie przeszkadza, aby Ono, razem z Ojcem i Duchem Świętym, stworzyło w czasie taką naturę ludzką, która zamiast ograniczonego i słabego ja człowieka posiadała całkowicie naturę boskiego ja. Stało się to zaś w ten sposób: natura ludzka jaką Słowo przyjęło, jest taka sama jak natura człowieka, jednak nie przynależy do ja ludzkiego, lecz do ja boskiego, do Osoby samoistnej Słowa, a zatem również działania i skłonności tej natury ludzkiej są działaniami i skłonnościami Słowa. Słowo, po Wcieleniu, ma dwojaką naturę: jedną naturę boską, którą posiada razem z Ojcem i Duchem Świętym; natura ludzka zaś jest taka sama i posiada te same przymioty co natura człowieka.

Słowo pozostało tym, czym było, a jednak będąc Bogiem nie wzgardziło upadłą przez grzech naturą ludzką: „Ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie’ uznany za człowieka uniżył samego siebie” (Flp 2, 7-8). W ten sposób Słowo odwieczne stało się prawdziwie Emanuelem, „Bogiem z nami”, przyszło rozbić swój namiot wśród ludzi, stawszy się we wszystkim podobne do nich, by uwolnić ich z niewoli grzechu, spod jarzma szatana.

Tego dokonała niezmierzona miłość Boga. On, pełen litości dla swojego stworzenia upadłego w przepaść grzechu, nic zawahał się postanowić zbawczego Wcielenia Jednorodzonego Syna swojego. „Chrystus został posłany na świat jako prawdziwy pośrednik między Bogiem a ludźmi… a zatem Syn Boży przyszedł drogą prawdziwego Wcielenia, aby uczynić ludzi uczestnikami boskiej natury” (DM 3). To jest owoc wielkiej miłości, jaką Bóg nas umiłował (Ef 2, 4).

  • O wielka i wieczna Trójco… my jesteśmy drzewem śmierci a Ty jesteś drzewem życia. O Boże wieczny, co znaczy widzieć w Twoim świetle czyś t u drzewo Twojego stworzenia, które wydałeś z siebie, o najwyższa czystości, niewinne; złączyłeś je i zasadziłeś w ludzkości, którą utworzyłeś z mułu ziemi… Lecz to drzewo życia utraciło niewinność, upadło przez nieposłuszeństwo i z drzewa życia stało się drzewem śmierci. Dlatego nie wydawało innych owoców prócz owoców śmierci. Z tego powodu Ty, wielka i wieczna Trójco, jakby upojona i szalona z miłości ku swojemu stworzeniu widząc, że to drzewo nie może wydawać innych owoców jak owoce śmierci, ponieważ odłączyło się od Ciebie, życia, przychodzisz mu z pomocą z tą samą miłością, z jaką go stworzyłeś, wszczepiając Twoją boskość w martwe drzewo naszej ludzkości. O słodkie i rozkoszne wszczepienie! Ty, najwyższa słodyczy, raczyłeś się zjednoczyć z naszą goryczą; Ty, będąc blaskiem, złączyłeś się z ciemnościami; Tyś mądrością, a nic cofnąłeś się przed głupotą; Tyś życiem, a zespoliłeś się ze śmiercią; Ty nieskończony, połączyłeś się z nami śmiertelnymi! Kto Cię skłonił, byś mu zwrócił życie, skoro stworzenie wyrządziło Ci tak wielką zniewagę? Tylko miłość… dlatego wszczepienie to niszczy śmierć (św. Katarzyna ze Sieny).
  • O Słowo Boże… miłuję Cię. Ty mnie pociągasz. Tyś skierował swój lot na ziemię wygnania, chciałeś cierpieć i umrzeć, aby pociągnąć dusze aż na łono Trójcy Przenajświętszej. Tyś to, wstępując ku nieprzystępnej światłości, w której odtąd będziesz przebywał, chciałeś jeszcze pozostać na tej łez dolinie, ukryty pod postacią białej hostii… Ty chcesz karmić mnie Twą boska substancją, mnie, biedną istotkę, która zamieniłaby się w nicość, gdyby Twój boski wzrok nieustannie nic darzył mnie życiem.
    O Jezu! Pozwól mi powiedzieć Ci w nadmiarze wdzięczności, żeś nas umiłował do szaleństwa… jakże wobec tego szaleństwa moje serce nic miałoby się wyrywać się ku Tobie? Jakże ufność moja mogłaby mieć granice? (św. Teresa od Dzieciątka Jezus: Dzieje duszy r. 9 s. 199 wyd. 1984; Rkps B, f0 5).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 140

******

Narodzenie św. Jana Chrzciciela

Z wyjątkiem Najświętszej Maryi Panny, jest to jedyny święty, którego narodziny są wspominane w liturgii.

 

Opis tego wydarzenia znajdujemy w pierwszym rozdziale Ewangelii św. Łukasza. Cudowne poczęcie Jana (jego matka Elżbieta była wcześniej bezpłodna) jest zapowiedziane Maryi przez archanioła Gabriela jako znak, że “dla Boga nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37).

Jan przyszedł na świat sześć miesięcy przed Jezusem, prawdopodobnie w Ain Karim – miasteczku położonym ok. 7 km na zachód od Jerozolimy. Tam też Maryja odwiedziła będącą w szóstym miesiącu ciąży Elżbietę, która na widok swej krewnej powiedziała: “A skądże mi to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie. Oto gdy zabrzmiał w moich uszach głos twojego pozdrowienia poruszyło się dzieciątko w mym łonie”. Ojcowie Kościoła tłumaczyli te słowa tym, że Jan podskoczył z radości, czując bliskość Pana.

Ojciec Jana, Zachariasz, był kapłanem kultu żydowskiego. Nie uwierzył natychmiast w zapowiedź nieoczekiwanego już ojcostwa, które przekazał mu archanioł Gabriel i dlatego pozostał niemy, aż do dnia obrzezania dziecka, któremu wraz żoną nadali imię wskazane przez Boga, czyli Jan, co oznacza “Pan sprawia łaskę”. Z okazji narodzin syna Zachariasz uwielbiał Boga słowami, które po dziś dzień powtarzamy w porannej modlitwie Kościoła (jutrzni). Kapłan sławi w nich wypełnienie się obietnic mesjańskich i wita swego syna jako proroka, który przed obliczem Pana będzie szedł i gotował mu drogę w sercach ludzkich.

Sam Jezus będzie później mówił o Janie używając tych określeń: “On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on” (Mt 11, 10-11).

Autor: pk
Źródło: Franciszkanska3.pl
*****

Ludzie Boży bywają dziwni – Łk 1, 57-66

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. JFXie / flickr.com / CC BY 2.0)

Wyobraźmy sobie, że panu Kowalskiemu rodzi się syn, a on każe wpisać w dokumentach, że syn nazywa się Nowak. Czy nie osłupielibyśmy ze zdziwienia? Analogiczna sytuacja miała miejsce w domu Elżbiety i Zachariasza. Gdyby nie odzyskanie mowy przez Zachariasza, przybyli na obrzęd obrzezania goście pomyśleliby zapewne, że Zachariasz nie do końca uznaje syna, skoro każe nadać mu imię Jan. Szybko jednak zrozumieli, że Zachariasz wie co robi i że ta jego zaskakująca decyzja ma po prostu związek ze szczególnym Bożym wybraniem Dziecka.
Kiedy Bóg wkracza w życie człowieka, często człowiek ten zachowuje się dziwnie i zaskakująco. Działanie Boga rzadko mieści się w ludzkiej głowie. Prędzej zmieści się “w sercu”.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2276,ludzie-bozy-bywaja-dziwni-lk-1-57-66.html

******

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 1, 57-66

Mariusz Han SJ

(fot. Cia de Foto / Foter.com / CC BY-NC-SA)

Miłosierdzie narodzenia…

Opowiadanie pt. “Znowu kopie”
Ksiądz odwiedza “po kolędzie” rodzinę, która cieszy się narodzinami dziecka. Duchowny ogląda niemowlę.

 

Do pokoju, w którym rozmawia z matką przychodzi sześcioletnia Agatka… z poduszką pod sukienką: – Znowu kopie – mówi. – To dziecko mnie zamęczy. Żeby tylko poród był łatwy…

 

Chce pan posłuchać, jak bije mu serduszko? – pyta mała skonfundowanego księdza.

 

Refleksja
Radość z narodzin kogoś z rodziny, czy w ogóle kogokolwiek na świecie ma coś z “tajemnicy”. Bo oto rodzi się “coś nowego”, które otrzymało życie od Stwórcy nieba i ziemi. Bóg daje każdemu czas na tej ziemi, abyśmy swoim życiem ubogacali życie innych ludzi. Ta zależność od innych jest niezależna od nas, bo każdy z nas został stworzony wśród innych i dla innych, a więc podlega pod prawo Boga…

 

Jezus przyszedł na świat, ale wciąż miał świadomość obecności innych ludzi. Ta współpraca polegała na tym, ze nie tylko uczył jak żyć, ale przede wszystkim wspomagał w trudnych chwilach konkretną pomocą. Jezus dawał wiarę i nadzieję innym ludziom, których spotykał na swojej drodze, ale przede wszystkim miłością pociągał wielu, aby w ten sposób i oni zmieniali na lepsze siebie, innych, cały świat…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy cieszysz się z każdych narodzin?
2. Czy jesteś świadomy stworzenia na obraz i podobieństwo Boga?
3. Czy pomagasz innym ludziom w ich troskach i zmartwieniach?

 

I tak na koniec…
Nie powinniśmy się rodzić, kiedy nie umiemy żyć (Wiesław Myśliwski)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,484,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-1-57-66.html

*****

W naszym życiu wielokrotnie tak jest, że ocieramy się o aniołów, którzy próbują nam coś powiedzieć.

Tomasz Pawlik OFMConv

 

 

****

PLASTER MIODU. Odcinek 24: Wieczne niemowlęta

 

 

***************************************************************************************************************************************

 

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

23 grudnia
Święty Serwulus
Święty Serwulus O św. Serwulusie dwukrotnie wspomina św. Grzegorz I Wielki, papież: w swoich Dialogach oraz w homilii na uroczystość św. Piotra Apostoła. Oto jego słowa: “W tym portyku, który jest przy drodze wiodącej do kościoła bł. Klemensa, przebywał pewien Serwulus, któregoście wszyscy dobrze znali, jak i ja – ubogi w środki pomocy, ale bogaty w zasługi. Od początku swojej choroby aż do jej końca leżał sparaliżowany. Opiekowała się nim jego matka i brat. Jałmużnę, jaką otrzymywał, rozdawał biednym za ich pośrednictwem. Nie umiał czytać, ale miał przy sobie Pismo święte i prosił kapłanów, którzy go odwiedzali, aby mu je czytali. Dlatego też, chociaż jak wspomniałem, nie umiał czytać, tak doskonale zapamiętał jego treść, że dniem i nocą wyśpiewywał Bogu hymny pochwalne (…) Kiedy zaś był już bliski śmierci, o jedno tylko prosił pielgrzymów, aby z nim razem śpiewali psalmy ku czci Pana. Przy samej jednak śmierci swojej prosił, aby zamilkli w śpiewie, mówiąc do otoczenia: «Czy nie słyszycie hymnów, jakie śpiewają w niebie?» W taki to sposób dusza jego została wzięta ze strzępów tego ciała”.
Przy śmierci Serwulusa był obecny osobisty sekretarz papieża i to on przekazał te szczegóły. Św. Grzegorz nie podał jednak ani daty jego śmierci, ani też miejsca, gdzie go pochowano. Martyrologium Adona (+ 875) umieszcza dzień jego święta 23 grudnia. Wiemy zaś, że był powszechny zwyczaj, że w pierwotnym chrześcijaństwie obchodzono zawsze uroczyście rocznicę zgonu jako dzień narodzin świętego dla nieba. Być może Adonowi był znany dzień śmierci św. Serwulusa. Ponieważ św. Grzegorz wspomina, że Serwulus był przynoszony codziennie i zbierał jałmużnę dla biedniejszych od siebie przy drodze do kościoła św. Klemensa, nie jest wykluczone, że w tym kościele spoczęły też jego śmiertelne szczątki. Jeszcze w roku 1575 w tymże kościele w jednej z kaplic można było oglądać freski, przedstawiające żywot św. Serwulusa. Kardynał Tomasz Ferrari otrzymał w 1702 r. pozwolenie od papieża Klemensa XI dla dominikanów, którzy opiekują się tym kościołem, na obchodzenie wspomnienia św. Serwulusa pod datą 23 grudnia.
Nie życie pustelnicze ani pokutnicze, nie praca apostolska, nawet nie męczeństwo wyniosło św. Serwulusa do chwały ołtarzy, ale heroicznie znoszona choroba, kalectwo paraliżu. Święty z tak wielkiego zła umiał dla zbawienia duszy wydobyć dobro, jak ewangeliczny Łazarz (Łk 16, 19-31).
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-23a.php3

HOMILIA

ŚWIĘTEGO GRZEGORZA PAPIEŻA

OJCA I DOKTORA KOŚCIOŁA

(540 – 604)

O SŁUCHANIU SŁOWA BOŻEGO

––––––––

 

“Nasieniem jest słowo Boże”.

Ew. u św. Łuk., r. 8.

 

To cośmy słyszeli przed chwilą z Ewangelii, bracia najmilsi, nie tyle wykładu, ile dobrego w pamięć wrażenia potrzebuje. Sam Pan nasz, Prawda Najwyższa, wszystko nam po szczególe wyłożył, i tym samym od wykładu nas zwolnił. Radzi temu bardzo jesteśmy, że nam tak dopomógł i powagą swoją wykład niewzruszonym uczynił. Bo gdybyśmy my wam mówili, że nasieniem jest słowo, rolą świat, ptakami złe duchy, cierniami bogactwa, to może by się wam to nie zdawało i pewne powątpiewania w umysłach waszych zrodziło. Ale skoro sam Pan nas zapewnił, że tak jest, że tak rozumieć należy przypowieść Jego, to nam nic innego nie pozostaje, jak tylko przyjąć z wdzięcznością ten wykład, i znaczenia podobnego i w tym dopatrywać, czego sam przez się nie wyłożył.

 

Sam nas zapewnił, że figurycznie przemawia, a to dlatego, abyście chętnie wierzyli, kiedy my wam jakie ukryte znaczenie Jego słów wyjaśniamy. Gdyby nie On to powiedział, to któżby nam chciał wierzyć, gdybyśmy twierdzili, że cierniami są bogactwa, zwłaszcza kiedy zważymy, że pierwsze kłują, a drugie przyjemność sprawiają? A jednak rzeczywiście cierniami są bogactwa i kłują nasz umysł nieraz, gdy nad ich nabyciem przemyśliwamy, a nawet ranią dotkliwie, gdy to nabycie z grzechem jest połączone. Mając to na względzie, według świadectwa innego Ewangelisty (1), Zbawiciel w tym miejscu nie bogactwa wprost cierniami nazywa, ale bogactwa zawodne. Jakoż w istocie zawodne są, skoro z nami zawsze być nie mogą; zawodne są, skoro niedostatków umysłu naszego nie usuwają. Prawdziwymi bogactwami te tylko są, które nas bogatymi w cnoty czynią.

 

Jeśli więc bracia najmilsi prawdziwie bogatymi być chcecie, to prawdziwe bogactwa miłujcie. Jeśli o prawdziwy zaszczyt wam idzie, to do królestwa niebieskiego zmierzajcie. Jeśli się w godnościach lubujecie, to wszelkich starań dołóżcie, abyście w ojczyźnie niebieskiej pomiędzy chóry anielskie policzeni byli. Słowa Boże, które się o wasze uszy obijają, głęboko w swej pamięci zapisujcie. Lepszego pokarmu dla umysłu nie ma nad mowę Bożą. Kto nie zatrzymuje tej mowy w sercu i pamięci, ten jest chory, jak chorym jest, kto przyjęty pokarm zwraca. Ale z drugiej strony, kto przyjętego pokarmu nie zatrzymuje, kto go zwraca, o tego życiu zwykle wątpimy. Wiecznej więc śmierci niebezpieczeństw lękajcie się, jeśli pokarm świętej zachęty przyjmujecie, ale go przez życie dobre, przez uczynki chwalebne w sobie nie zatrzymujecie.

 

Oto przemija wszystko, co czynicie; i ku ostatecznemu sądowi chcąc niechcąc codziennie się zbliżacie. Po cóż więc miłujecie, co was opuszcza lub co wy opuszczacie? Czemu nie dbacie o to, do czego codziennie się zbliżacie? Pomnijcie, co powiedziano: “Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha” (2).

 

Wszyscy co tam obecni byli, uszy ciała mieli. Ale ten, co do wszystkich uszy mających mówi: “kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha“, bezwątpienia uszów serca wymaga. Starajcie się więc, aby to co posłyszycie w uchu serca pozostało; starajcie się, aby nasienie podle drogi nie padło, aby zły duch nie przyszedł i z pamięci słowa nie wybrał. Starajcie się, aby nasienie na opokę nie padło i owocu dobrych uczynków dla braku korzeni wytrwałości nie przyniosło. Wielu bowiem jest takich, co słowa Bożego słuchać lubią, robią nawet dobre postanowienia kiedy są w kościele; ale wkrótce przeciwnościami zrażeni tego co rozpoczęli zaniedbują. Opoczysta ziemia wilgotności nie miała; bo to co się ukazało, dla braku wytrwałości owocu nie wydało.

 

Wielu, gdy na chciwość powstajemy, chciwością się brzydzą, gardzenie marnością pochwalają; ale wkrótce jak tylko ujrzą to, ku czemu lgnie ich serce, zapominają o tym co niedawno chwalili. Wielu, gdy na rozpustę powstajemy, nie tylko o rozpuście nie myślą, ale że się jej poprzednio oddawali bardzo się tego wstydzą; z tym wszystkim jednak jak się tylko ich oko zatrzyma na jakiej piękności, zaraz się rozpala żądza, i tak zrobione przed chwilą postanowienie zagłusza, tak je z pamięci wymazuje, że natychmiast dopuszczają się tego, nad czym niedawno ubolewali.

 

Często sami na nasze upadki wyrzekamy i łzy nawet z tego powodu wylewamy; ale po wypłakaniu się znowu do tych upadków wracamy. Tak Balaam ujrzawszy ludu izraelskiego namioty płakał i podobieństwa z tym ludem przy śmierci pragnął, mówiąc: “Niech umrze dusza moja śmiercią sprawiedliwych, a niech się staną ostatnie rzeczy moje tym podobne” (3). Ale wkrótce, kiedy chwila skruchy przeszła, żądzą chciwości zapłonął. Dla przyobiecanych podarunków radę zgubną dla tego ludu dał, któremu przy śmierci podobnym być pragnął. Zapomniał o łzach, które mu niedawno z oczu płynęły; ponieważ nie chciał w sobie potłumić żądzy, która go do chciwości pobudzała.

 

Należy zapamiętać, że Pan wykładając przypowieść rzekł: starania, bogactwa i rozkosze żywota duszą słowo. Duszą, bo niestosownymi myślami to cośmy dobrego przedsięwzięli przygłuszają, i w samym zawiązku rzecz chwalebną, pragnienie zbawienne niweczą. Należy zapamiętać, że dwie rzeczy z bogactwami łączy: starania i rozkosze żywota. Pierwsze umysł pognębiają, drugie rozluźniają; pierwsze bogaczów stroskanymi, drugie wesołymi czynią. A że uciecha z troską w parze iść nie mogą; więc w jednym czasie oddają się trosce, a w innym uciesze, rozpuście.

 

Ziemia dobra przynosi owoc w cierpliwości; ponieważ nie jest dobrem to co czynimy, jeśli uchybień naszych bliźnich z wyrozumiałością nie znosimy. Im kto wyżej się wzniósł, im bardziej w doskonałości postąpił, tym mu ciężej przychodzi stosowanie się do świata, naginanie się do jego wymagań – przeciwności się mnożą, w miarę jak on w upodobaniach światowych nie smakuje. W tym leży przyczyna, że wielu i dobrze czynią i pomimo to ze smutkiem, z udręczeniem rady sobie dać nie mogą. Od pragnień ziemskich są dalecy, a jednak od srogich biczów nie są wolni. Ale według zapewnienia Pana ziemię dobrą stanowią, owoc w cierpliwości przynoszą, bo gdy z pokorą bicze przyjmują, po biczach wzniosły pokój otrzymują. Tak winogrona nogami lub prasą się tłoczą i w wino obracają. Tak oliwa uderzeniami odpowiedniego narzędzia ze swej łupiny się wydobywa i w płyn tłusty zamienia. Tak przez młócenie ziarna od plewy się oddzielają i oczyszczone do stodoły składają.

 

Kto więc pragnie zupełnie wady swoje pokonać, ten niech się stara pokornie bicze swego oczyszczenia znosić, ażeby potem przed Sędzią tym czystszym stanął, im bardziej ogień utrapień rdzę jego wypali.

 

W tym portyku, który do kościoła świętego Klemensa prowadzi, siadywał jak wiecie pewien żebrak, imieniem Serwulus, długą chorobą bardzo wyniszczony. Nigdy z nim dobrze nie było, całe życie jako paralityk przemęczył się; z rzeczy ziemskich nic nie posiadał, ale w zasługi był bardzo bogaty. Władzy w swych członkach do tyla był pozbawiony, że nie mógł chodzić, nie mógł z boku na bok się przewrócić, nie mógł własną ręką łyżki do ust swych ponieść.

 

Usługiwała mu matka z bratem; a z jałmużny jaką otrzymywał, drugich jeszcze za pośrednictwem matki wspierał. Czytać i pisać nie umiał, ale Pisma świętego egzemplarz sobie kupił i tych co go odwiedzali, a zwłaszcza zakonników prosił, aby mu z tej Bożej Księgi jakiś ustęp raz i drugi przeczytali. Za tym poszło, że z czasem wiele sobie zdań i nauk z Pisma świętego przyswoił, chociaż jak powiedziałem czytać wcale nie umiał.

 

Bóle jakich doznawał, pomimo swej dokuczliwości nie przeszkadzały mu zawsze się modlić, we dnie i w nocy różnymi pieśniami Boga wychwalać. Ale gdy zbliżył się czas, że ta jego cierpliwość miała już otrzymać nagrodę, ból z rąk i nóg przeniósł się do wnętrza. Za nadejściem ostatniej chwili tych, co przy nim byli, zachęcał, aby powstali i psalmy przed śmiercią odśpiewali. Wspólnie z nimi śpiewał i umierający, ale wkrótce śpiew przerwał i głośno zawołał: “Dajcie pokój, czy nie słyszycie, jakie przecudne pienia rozbrzmiewają w niebie?“. I podczas kiedy te pienia, które wewnątrz posłyszał, uchem serca chwytał, święta jego dusza z więzów ciała uwolnioną została. Przy jej wyjściu woń przecudna rozeszła się wokoło, tak że wszyscy którzy tam byli, błogości niewymownej doznali: co ich przekonywało, że w rzeczy samej chwały niebieskiej uczestniczką się stała. Jeden z naszych zakonników, do dziś dnia żyjący, był tam obecny, i ze łzami zawsze zeznaje, iż dopóki ciała nie pochowano, dopóty woń owa rozchodzić się nie przestawała, z wielkim podziwem wszystkich.

 

Oto jak skończył ten, który wszystkie przykrości znosił cierpliwie. Według wyroku Pana dobra ziemia w cierpliwości owoc przynosiła, i wciąż lemieszem karności orana, w końcu żniwa niebieskiej nagrody się doczekała.

 

Ale my bracia, jakąż wymówkę mieć będziemy na sądzie ostatecznym, jeśli się teraz w dobrem zaniedbujemy, jeśli przykazań Pana nie pełnimy, chociaż środki po temu mamy, chociaż nam na rękach i nogach nie zbywa; gdy ów żebrak bez tych środków, bez rąk i nóg, z taką gorliwością przykazania Pana pełnił? Czyliż nam Pan wtedy Apostołów nie ukaże, którzy przepowiadaniem swoim wielką liczbę wiernych razem ze sobą do królestwa niebieskiego wprowadzili? Czyliż przeciw nam męczenników nie postawi, którzy przelewając krew swoją do niebieskiej ojczyzny się dostali? Cóż wtedy powiemy, gdy tego o którym dopiero mówiliśmy Serwulusa ujrzymy? Długa choroba władzę mu w członkach odjęła, ale pomimo to wykonywaniu dobrych uczynków nie przeszkodziła!

 

O to się bracia starajmy, tak się w dobrem rozmiłujmy, abyśmy potem w chwale niebieskiej uczestnikami być mogli tych, których sobie teraz do naśladowania przedstawiamy. Amen (4).

 

–––––––––––

 

 

Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i Wielkiejnocy. Warszawa.  W DRUKARNI STANISŁAWA NIEMIERY, PLAC WARECKI N. 4. 1892, ss. 45-49.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

————————————————————————————————————————————————————–

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

APPROBATUR.

Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.

Judex Surrogatus,

Canonicus Metropolitanus

R. Filochowski.

 

pro Secretario

 

J. Podbielski.

 

N. 2870.

 

————————————————————————————————————————————————————–

 

Przypisy:

(1) Mt. 13, 3. Mk 4, 3.

 

(2) Łk. 8, 8.

 

(3) Liczb 23, 10.

 

(4) Homilia 15 in Evangelia, Breviarium Romanum. Sexagesima.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

Gdy się zbliżał czas, w którym jego wielka i wytrwała cierpliwość miała otrzymać zasłużoną nagrodę, a bóle jego z organów zewnętrznych przeniosły się na szlachetniejsze wewnętrzne, prosił biednych pielgrzymów, których gościnnie przyjmował w swej biednej chacie, aby z nim śpiewali psalmy, dopóki jego dusza nie opuści ciała. Wśród śpiewu zatrzymał się nagle i zawołał: “Milczcie, czy nie słyszycie pień pochwalnych, których odgłos dochodzi z Nieba?” I słuchał, jak gdyby chciał cielesnym uchem złowić to co brzmiało w jego duszy, i zasnął. Jego izdebka napełniła się w tej samej chwili tak miłym zapachem, że wszyscy obecni dziwnie czuli się nim pokrzepieni i doszli do przekonania, że dusza Serwulusa dostała się w krainy niebieskie.

Święty Serwulus

Uważcie, jak piękną śmiercią zeszedł z tego świata Serwulus, który tutaj tak chętnie i radośnie znosił próbę doświadczeń; zastanówcie się nad tym, mili bracia. Jakże się wytłumaczymy kiedyś przed surowym sądem Boga, my, którzy posiadamy i mienie doczesne i zdrowe ręce, a mimo to tak ospali jesteśmy w czynieniu dobrego, – wobec tego biednego paralityka, który nie mógł ruszyć ni ręką, ni nogą, a jednak tak wiernie spełniał przykazania Boże? Cóż rzekniemy, gdy kiedyś zobaczymy tego świętego Serwulusa, którego dozgonna choroba nie powstrzymała od czynienia dobrze? Niechaj nam ten krótki rys jego żywota służy za naukę, że dokuczliwości choroby, cierpliwie znoszone z miłości do Pana Jezusa, który odpokutował grzechy nasze na krzyżu, wystarczają, aby nam w Jego oczach zapewnić świątobliwość.

Nauka moralna

Ubogi chrześcijański jest szczęśliwy pod względem ciała o tyle, że spokojnie pożywa chleb codzienny, który mu daje Ojciec Niebieski. Wolny jest od trosk i niepokojów, jakie trapią bogacza; jedną tylko ma troskę, tj. aby miłował Boga i pełnił przykazania Jego, jedną tylko obawę, aby nie popadł w grzech, jedno tylko pragnienie, aby się rychło dostał do żywota wiecznego. Poza tym nie potrzebuje się obawiać niegodziwców i złodziei, nieurodzajów, gradobicia, wojen, bo Wszechmocny będzie o nim pamiętał; nie potrzebuje się procesować i wodzić po sądach o działy, długi, spadki, bo sam Pan Bóg jest jego chlebodawcą, nie może się lękać nawet samej śmierci, bo ta ani mu zaszkodzić, ani nic odebrać nie może, a przeciwnie przeniesie go z tego padołu płaczu do nadziemskiego raju i krainy wybranych. Wystarcza mu jego ubogie mieszkanie, bo może w nim i pracować i wypocząć. Czyż bogacz ma więcej? Wystarcza mu odzież, gdyż pokrywa jego nagość i broni go od zmian powietrza. Bogacz nie jest szczęśliwszy od niego pod tym względem. Krzepi się kawałkiem chleba, bo głód jest najlepszym kucharzem, a bogaczowi nieraz najwymyślniejsze potrawy nie smakują. Pod względem cielesnym żywot ubogiego można przeto nazwać szczęśliwym. – Równie szczęśliwy jest ubogi i pod względem duszy. Święty Paweł, najlepszy i najwiarogodniejszy sędzia w tych sprawach, mówi (Rzym 14): “Królestwo Boże (w duszy) nie jest pokarm, ni napój, lecz sprawiedliwość, spokój i wesele w Duchu świętym”. Tej radości używa ubogi, o ile się czuje w swym ubóstwie zbliżonym do Jezusa Chrystusa, Pana Nieba i ziemi, i powiedzieć może z świętym Hieronimem: “Dość jest bogaty, kto jest ubogi z Chrystusem”. W porównaniu z takim ubogim godzi się nazwać nędzarzem bogacza, który mając pod dostatkiem zdrowia i dóbr doczesnych, wewnątrz czuje niezadowolenie, niepokój, gorycz, częstokroć związane z posiadaniem obszernego majątku. Nie przywiązujmy się przeto zbytecznie do mienia doczesnego, ani zbyt się o nie nie ubiegajmy. Darzy nas ono tylko pozornym, złudnym szczęściem. Ileż to razy bywa ono pokusą i zachętą do grzechu, gdy tym czasem cierpienia, bieda, niedostatek, wiodą nas do Boga i uczą szukać szczęścia tam, gdzie je rzeczywiście znaleźć można, to jest w pełnieniu Jego przykazań i stosowaniu się do Jego świętej woli.

Modlitwa

Boże, któryś świętego Serwulusa drogą ubóstwa i cierpień zawiódł do zbawienia wiekuistego, prosimy Cię pokornie, racz sprawić, abyśmy także cierpliwością i zdaniem się na Twoją świętą wolę stali się godnymi tego samego szczęścia. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

******

23 grudnia
Święta Maria Małgorzata d’Youville
Święta Maria Małgorzata d'Youville Maria Małgorzata przyszła na świat w dniu 15 października 1701 roku w Varennes, w prowincji Quebec w Kanadzie. Była najstarszą spośród sześciorga dzieci Cristoforo Dufrost de Lajemmerais i Marii Renee Gaultier. Kiedy miała zaledwie siedem lat, umarł jej ojciec. Rodzina żyłaby w skrajnej nędzy, gdyby nie pomoc pradziadka, Pierre’a Voucher. To on sfinansował jej wyjazd do szkoły urszulanek w Quebec. Po powrocie do domu Małgorzata była nieocenioną pomocą dla matki, zajęła się też edukacją braci i sióstr. Wyrosła na piękną, młodą, wykształconą pannę i wszystko wskazywało na to, że dobrze wyjdzie za mąż.
Tymczasem wszystko się skomplikowało, kiedy jej matka wyszła za mąż za irlandzkiego lekarza, którego społeczność małego Varennes nie zaakceptowała. Rodzina Małgorzaty przeniosła się do Montrealu, gdzie 21-letnia Małgorzata spotkała Francois’a d’Youville. Wkrótce, bo już w dniu 12 sierpnia 1722 roku, wyszła za niego za mąż. Niedługo po ślubie mąż przestał interesować się rodziną i coraz częściej znikał z domu. Okazało się, że zajmował się nielegalnym handlem alkoholem wśród Indian. Ta wiadomość stała się dla Małgorzaty wielkim ciężarem. Tymczasem po ośmiu latach małżeństwa, kiedy kolejne, szóste już dziecko miało przyjść na świat, mąż zachorował i zmarł, mając zaledwie 30 lat. Małgorzata została sama z dwojgiem dzieci (czworo zmarło w niemowlęctwie). Mimo tych tragedii Małgorzata nie załamała się. Jej wiara jeszcze bardziej się umocniła. Żeby spłacić ogromne długi, jakie zaciągnął mąż, i zarobić na utrzymanie siebie i synów, otworzyła niewielki sklepik. Choć jej samej nie było lekko, pomagała każdemu, kto potrzebował pomocy, wszystkim się dzieliła z biedniejszymi od siebie. Pewnego razu wzięła do domu biedną, bezdomną i niewidomą kobietę, żeby się nią opiekować. Wierzyła mocno, że to sam Bóg działa w jej życiu. Jej postawa wzbudzała podziw i pociągała innych do naśladowania. Jej dwaj synowie zostali kapłanami.
Przykład jej zaufania do Boga i poświęcenia się dla ubogich spodobał się trzem młodym kobietom, które postanowiły jej pomóc. Początek 1737 roku był decydującym czasem dla Małgorzaty. Złożyła przysięgę Bogu, że w jego imię poświęci się ubogim. Zawsze walczyła o prawa biednych i pokrzywdzonych, narażając się na złośliwości i krytykę swoich krewnych i sąsiadów; teraz jeszcze bardziej oddała się tej posłudze. Robiła to mimo wielu przeszkód – nawet gdy była chora i jedna z jej towarzyszek umarła, a jej dom zniszczył pożar. Te przeciwności tylko ją wzmocniły.
Dnia 2 lutego 1745 roku Małgorzata i jej dwie towarzyszki odnowiły przysięgę poświęcenia się całkowicie pomocy biednym i opuszczonym. Stało się to początkiem zgromadzenia szarych sióstr. Dwa lata później Małgorzacie – “Matce ubogich”, jak ją już zaczęto nazywać, zaproponowano objęcie kierownictwa szpitala Charon Brothers w Montrealu, któremu groziło zamknięcie. Małgorzata z siostrami odbudowała szpital i została jego dyrektorką. Z pomocą sióstr i świeckich współpracowników założyła fundację dla biednych i chorych. Pan Bóg wciąż doświadczał swą apostołkę. W 1765 roku pożar zniszczył doszczętnie szpital. Choć po ludzku rzecz biorąc wszystko runęło, wiara i męstwo Małgorzaty pozostały niewzruszone. W tym tragicznym zdarzeniu dostrzegła obecność Boga. Mając 64 lata podjęła się heroicznej pracy odbudowu budynku, z przeznaczeniem na dom opieki dla najuboższych. Otworzyła pierwszy w Ameryce Północnej dom dla porzuconych dzieci.
Wyczerpana pracą na rzecz biednych, zmarła w dniu 23 grudnia 1771 roku.
Jej ofiarność i miłość ubogich nie została zapomniana. 3 maja 1959 roku papież bł. Jan XXIII beatyfikował Małgorzatę, nazywając ją matką powszechnego miłosierdzia. W dniu 9 grudnia 1990 roku została ona uroczyście wprowadzona do grona świętych przez papieża św. Jana Pawła II.

49. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Quebec, 15-22 czerwca 2008 r.


Benedykt XVI

22 czerwca 2008 — Watykan. Homilia Benedykta XVI

Eucharystia darem Boga dla życia świata

Od 15 do 22 czerwca odbywał się w Quebecu w Kanadzie 49. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Jego datę i miejsce wyznaczył Jan Paweł II w 2004 r. Kongres był połączony z obchodami 400-lecia założenia przez francuskich imigrantów miasta Quebec oraz 350. rocznicy ustanowienia tam biskupstwa, najstarszego w Ameryce Północnej. Hasło Kongresu brzmiało: «Eucharystia darem Boga dla życia świata». Na program kongresu składały się celebracje eucharystyczne, wykłady, dyskusje oraz adoracja Najświętszego Sakramentu, która trwała nieprzerwanie w dzień i w nocy w 6 kościołach w Quebecu oraz w dwóch kaplicach na terenie miasteczka kongresowego. Episkopat Polski reprezentowali kard. Stanisław Dziwisz i bp Ryszard Karpiński. Kongres zakończył się 22 czerwca Eucharystią «Statio Orbis» sprawowaną pod przewodnictwem legata papieskiego kard. Jozefa Tomki, koncelebrowaną przez 40 kardynałów, 250 biskupów i 1500 kapłanów. Homilię, za pośrednictwem połączenia telewizyjnego z Watykanem, wygłosił Benedykt XVI. Na zakończenie homilii ogłosił też, że następny, 50. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny odbędzie się w 2012 r. w stolicy Irlandii Dublinie. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.

po francusku:

Księża kardynałowie, ekscelencje, drodzy bracia i siostry!

Z radością łączę się z wami za pośrednictwem telewizji i przyłączam się do waszej modlitwy podczas 49. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, który was zgromadził. Pragnę pozdrowić najpierw kard. Marca Ouelleta, arcybiskupa Quebecu, i kard. Jozefa Tomkę, specjalnego wysłannika na kongres, a także wszystkich uczestniczących w nim kardynałów i biskupów. Serdeczne pozdrowienia kieruję do przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, którzy zechcieli wziąć udział w liturgii. Z miłością myślę o kapłanach, diakonach i wszystkich obecnych wiernych, a również o katolikach w Quebecu, w całej Kanadzie i na innych kontynentach. Pamiętam o tym, że wasz kraj w tym roku obchodzi 400. rocznicę powstania. Jest to doskonała okazja, aby każdy przypomniał sobie wartości, którymi kierowali się pionierzy i misjonarze waszego kraju.

«Eucharystia darem Boga dla życia świata» — oto temat wybrany na obecny Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Eucharystia jest naszym najpiękniejszym skarbem. Jest ona sakramentem w całym tego słowa znaczeniu; już teraz wprowadza nas w życie wieczne; w niej zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia; ona jest źródłem i szczytem działalności i życia Kościoła, o czym przypomniał Sobór Watykański II (Sacrosanctum Concilium, 10). Jest zatem szczególnie ważne, aby pasterze i wierni wciąż starali się zgłębiać ten wielki sakrament. W ten sposób każdy będzie mógł utwierdzić się w wierze i coraz lepiej wypełniać swą misję w Kościele i w świecie, pamiętając o owocach, które wydaje Eucharystia w życiu osobistym, w życiu Kościoła i świata. Duch prawdy daje świadectwo w waszych sercach; wy także dawajcie ludziom świadectwo o Chrystusie, jak mówi antyfona przed śpiewem Alleluja w tej Mszy św. Udział w Eucharystii nie oddala nas zatem od naszych współczesnych, przeciwnie, jako najdoskonalszy wyraz miłości Boga stanowi ona dla nas wezwanie, abyśmy wraz ze wszystkimi naszymi braćmi starali się stawiać czoło obecnym wyzwaniom i uczynić z ziemi miejsce, gdzie żyje się dobrze. W tym celu musimy nieustannie walczyć o szacunek dla każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci, o to, by nasze zamożne społeczeństwa przyjmowały uboższych i przywracały im godność oraz by każdy mógł wyżywić siebie i własną rodzinę, a pokój i sprawiedliwość panowały na wszystkich kontynentach. Oto niektóre z wyzwań, które powinny pobudzać do działania naszych współczesnych, chrześcijanie natomiast powinni czerpać siłę z tajemnicy Eucharystii, aby im sprostać.

po angielsku:

«Oto wielka tajemnica wiary» — głosimy podczas każdej Mszy św. Pragnę zachęcić wszystkich, aby zgłębiali tę wielką tajemnicę, zwłaszcza poprzez ponowną lekturę oraz indywidualną i zbiorową analizę soborowego dokumentu o liturgii Sacrosanctum Concilium, a także by odważnie o niej świadczyli. W ten sposób każdy będzie mógł lepiej pojąć znaczenie wszystkich aspektów Eucharystii, zrozumieć jej głębię i intensywniej ją przeżywać. Każde zdanie, każdy gest ma swe znaczenie i w każdym kryje się tajemnica. Mam szczerą nadzieję, że obecny kongres pobudzi wszystkich wierzących, aby w taki właśnie sposób zaangażowali się w odnowę katechezy eucharystycznej i sami sobie uświadomili, czym naprawdę jest Eucharystia, a następnie uczyli dzieci i młodzież poznawania tej głównej tajemnicy wiary i budowania wokół niej własnego życia. W szczególności usilnie nalegam, aby kapłani z należytym szacunkiem odnosili się do obrzędu Eucharystii; wzywam też wszystkich wiernych, by szanowali rolę każdego, zarówno kapłana, jak i świeckiego, w liturgii Eucharystii. Liturgia nie jest naszą własnością — jest skarbem Kościoła.

Przystępowanie do komunii św., adoracja Najświętszego Sakramentu — bo w taki właśnie sposób chcemy pogłębić naszą komunię, przygotować się do niej i jak najdłużej w niej trwać — pozwalają nam również wejść w komunię z Chrystusem, a poprzez Niego z całą Trójcą, byśmy się stali tym, co przyjmujemy, i żyli w komunii z Kościołem. To właśnie wtedy, gdy przyjmujemy Ciało Chrystusa, otrzymujemy moc «jedności z Bogiem i z sobą nawzajem» (św. Cyryl Aleksandryjski, In Ioannis Evangelium, 11, 11; por. św. Augustyn, Sermo 577). Nigdy nie wolno nam zapominać, że Kościół jest zbudowany na Chrystusie i że, jak zgodnie mówili za św. Pawłem (por. 1 Kor 10, 17) św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu i św. Albert Wielki, Eucharystia jest sakramentem jedności Kościoła, ponieważ my wszyscy tworzymy jedno ciało, którego głową jest Pan. Musimy wciąż na nowo powracać do Ostatniej Wieczerzy Wielkiego Czwartku, gdzie otrzymaliśmy zadatek tajemnicy naszego odkupienia na krzyżu. Podczas Ostatniej Wieczerzy zaczyna się rodzić Kościół, w niej zawiera się Kościół wszystkich czasów. W Eucharystii nieustannie ponawia się ofiara Chrystusa, nieustannie ponawia się zesłanie Ducha Świętego. Obyście wszyscy coraz głębiej uświadamiali sobie znaczenie niedzielnej Eucharystii, bo niedziela, pierwszy dzień tygodnia, jest dniem, w którym oddajemy cześć Chrystusowi i otrzymujemy siłę, by przeżywać każdy dzień jako Boży dar.

po francusku:

Pragnę również wezwać pasterzy i wiernych, aby zwracali uwagę na przygotowanie się do Eucharystii i przyjmowanie komunii św. Pomimo naszej słabości i grzechów Chrystus pragnie w nas przebywać. Dlatego musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby przyjmować Go do czystego serca, dzięki sakramentowi pokuty i pojednania wciąż na nowo odzyskując czystość, którą plami grzech, «aby nasze słowa były zgodne z naszymi myślami», jak zaleca Sobór (por. Sacrosanctum Concilium, 11). W istocie, grzech, zwłaszcza ciężki, sprzeciwia się w nas działaniu łaski eucharystycznej. Z drugiej strony ci, którzy nie mogą przyjmować komunii św. z powodu swej sytuacji, znajdą jednak zbawczą moc i skuteczność w komunii pragnienia i w udziale w Eucharystii.

Eucharystia zajmuje całkiem szczególne miejsce w życiu świętych. Podziękujmy Bogu za dzieje świętości, która w Quebecu i w Kanadzie wniosła wkład w misyjne dzieło Kościoła. Wasz kraj w sposób szczególny otacza czcią kanadyjskich męczenników: Jana de Brébeufa, Izaaka Jogues’a i ich towarzyszy, którzy potrafili oddać życie za Chrystusa, włączając się w ten sposób w Jego ofiarę na krzyżu. Należą oni do pokolenia, które założyło Kościół w Kanadzie i przyczyniło się do jego rozwoju — wraz z Małgorzatą Bourgeoys, Małgorzatą d’Youville, Marią od Wcielenia, Marią Katarzyną od św. Augustyna, bpem Franciszkiem de Lavalem, założycielem pierwszej diecezji w Ameryce Północnej, Diną Bélanger i Kateri Tekakwithą. Uczcie się od nich. I jak oni nie lękajcie się; Bóg wam towarzyszy i chroni was; każdy dzień uczyńcie ofiarą na chwałę Boga Ojca i wnoście swój wkład w budowanie świata, pamiętając z dumą o waszym religijnym dziedzictwie, o jego oddziaływaniu społecznym i kulturalnym, oraz starając się szerzyć wokół siebie wartości moralne i duchowe, które otrzymujemy od Pana.

Eucharystia nie jest tylko posiłkiem w gronie przyjaciół. Jest ona tajemnicą przymierza. «Modlitwy i obrzędy Ofiary eucharystycznej nieustannie ożywiają przed oczami naszej duszy, w ramach cyklu liturgicznego, całą historię zbawienia i pozwalają nam coraz lepiej pojąć jej znaczenie» (s. Teresa Benedykta od Krzyża [Edyta Stein], Wege zur inneren Stille, Aschaffenburg 1987, s. 67). Naszym powołaniem jest wejść w tę tajemnicę przymierza, coraz bardziej upodabniając każdego dnia nasze życie do daru otrzymanego w Eucharystii. Ma ona charakter sakralny, o czym przypomina Sobór Watykański II: «Każda celebracja liturgiczna jako działanie Chrystusa-Kapłana i Jego Ciała, czyli Kościoła, jest czynnością w najwyższym stopniu świętą, której skuteczności z tego samego tytułu i w tym samym stopniu nie posiada żadna inna czynność Kościoła» (Sacrosanctum Concilium, 7). W pewien sposób jest ona «liturgią niebiańską», antycypacją uczty w królestwie wiecznym, głosi bowiem śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, aż przyjdzie (por. 1 Kol 11, 26).

Musimy prosić Pana, by obdarzył swój Kościół nowymi kapłanami, ażeby ludowi Bożemu nigdy nie zabrakło szafarzy dających mu Ciało Chrystusa. Proszę was również, byście ukazywali piękno kapłaństwa młodym chłopcom, aby je przyjęli z radością i nie lękali się odpowiedzieć Chrystusowi. Nie zawiodą się. Niech rodziny będą podstawowym miejscem, w którym rozwijają się powołania, ich kolebką.

Zanim zakończę, z radością ogłaszam wam datę i miejsce przyszłego Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Odbędzie się on w Dublinie w Irlandii w 2012 r. Proszę Pana, aby każdemu z was pozwolił odkryć głębię i wielkość tajemnicy wiary. Niech Chrystus obecny w Eucharystii oraz Duch Święty przywoływany nad chlebem i winem towarzyszą wam na waszej codziennej drodze i w waszych misjach. Na wzór Maryi Dziewicy bądźcie otwarci na działanie Boga w was. Powierzając was wstawiennictwu Matki Bożej, św. Anny, patronki Quebecu, a także wszystkich świętych z waszego kraju, wszystkim z serca udzielam błogosławieństwa apostolskiego, również tu obecnym, którzy przybyli z różnych krajów świata.

po angielsku:

Drodzy przyjaciele, w chwili kiedy to doniosłe wydarzenie w życiu Kościoła zbliża się do końca, proszę was, byście wraz ze mną modlili się o owocny przebieg następnego Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, który odbędzie się w 2012 r. w Dublinie! Przy tej okazji bardzo gorąco pozdrawiam mieszkańców Irlandii, przygotowujących się do zorganizowania tego wydarzenia kościelnego. Ufam, że wraz ze wszystkimi uczestnikami przyszłego kongresu znajdą w nim źródło trwałej duchowej odnowy.
opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (7-8/2008) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/homilie/quebec_22062008.html#

Szare Siostry

Siostry Miłosierdzia z Montrealu (SGM)
Sisters of Charity of Montreal – Grey Nuns

Data i miejsce założenia:
1737 rok – Kanada

Założycielka:
św. Maria Małgorzata Dufrost d’Youville

Habit:
Szary habit, czarny welon.

****

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Skalholt, w Islandii – św. Torlakura Thorhallsona, biskupa. Studiował w Paryżu i w Lincoln. Po powrocie założył małą społeczność zakonną, która kierowała się regułą św. Augustyna. W roku 1178 arcybiskup z norweskiego Trondheim udzielił mu sakry biskupiej. Pracował wówczas wytrwale w duchu reform gregoriańskich. Ufundował też pierwszy klasztor dla mniszek. Zmarł w roku 1193.

oraz:

bł. Małgorzaty Sabaudzkiej, wdowy (+ 1464); świętych męczenników Migdoniusza i Mardoniusza (+ IV w.); świętych męczenników: Teodula, Eupora, Gelazego, Saturnina, Eunicjana, Zetyka, Leomenesa, Agatopoda, Bazylidesa i Ewarysta (+ 250)

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-23.php3

 

O autorze: Judyta