Moje ukraińskie intuicje

Każdy chce się od czasu do czasu czymś pochwalić.  Ja odczułam to wczoraj /8.11.2014/.  Dziewięć miesięcy temu, w lutym, napisałam notkę “Kto chce, by Majdan płonął, a w Kijowie ginęli ludzie?”  /TUTAJ/.  Stwierdziłam w niej:

“Coraz częściej zastanawiam się nad tym pytaniem.  Gdy patrzę na historię Majdanu od 21 listopada 2013, to rzuca mi się w oczy, że w chwilach, gdy wydaje się możliwe jakieś pokojowe rozwiązanie, zaraz ktoś prowokuje nowe, coraz to bardziej krwawe starcia. (…) Widać więc jasno, że istnieją siły , którym zależy na tym, by na Ukrainie panował coraz większy chaos, toczyły się walki i ginęli ludzie. Myślę, że nie trudno je wskazać – to Rosja i Putin.  Rosyjskie media i władze otwarcie naciskały na Janukowycza, by zrobił wreszcie porządek z tym Majdanem.  Powtarzały się tez doniesienia o rosyjskich najemnikach, walczacych z demonstrantami.  Ostatnio Ziuganow straszył podziałem Ukrainy.”.

Tekst ten wywołał gorące protesty niektorych komentatorów, a p. Magda Figurska napisała nawet, że “cokolwiek się skompromitowałam” tym wpisem.  Przypomniało mi się to, gdy wczoraj /8.11/ przeczytałam w portalu Onet.pl informację: “Soros: to Putin nakazał strzelać na Majdanie”  /TUTAJ/:

“To Władimir Putin nakazał prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi strzelanie do demonstrantów na Majdanie – mówił amerykański finansista George Soros w telewizyjnym programie w kanale “Freedom of Speech”. Jego zdaniem, prezydent Rosji uzależnił od tego udzielenie władzom w Kijowie pomocy finansowej.  Chcesz dostać te pieniądze? Usuń tych ludzi z miasta, pokaż siłę! – tak, według Sorosa, Władimir Putin miał powiedzieć Wiktorowi Janukowyczowi.”.

Tak więc, po dziewięciu miesiącach okazało się, iż to ja miałam rację!  Podobnie było ze sprawą Krymu.  Pod koniec marca napisałam artykuł “Czy krymscy Rosjanie wpadli z deszczu pod rynnę”  /TUTAJ/  zakończony stwierdzeniem:

” Podejrzewam, że Putin dopiero za kilka miesięcy zacznie mieć prawdziwe kłopoty z Krymem.”.

Już po miesiącu przytoczyłam te słowa w mojej notce “Krym bez wody i pradu?”  /TUTAJ/.  Obecnie okazuje się, iż jest z tym jeszcze gorzej.  Niedawno przeczytałam gdzieś w sieci, że bez dostaw gazu z Ukrainy, Krym może przetrwać tylko 15 dni.  Wczoraj natomiast, w portalu Niezalezna.pl, znalazłam wiadomość  /TUTAJ/ “Problem z żywnością na Krymie”:

“Z prośbą o zgodę na dostarczanie żywności przez firmy z Ukrainy, nawet te nieatestowane przez rosyjskie urzędy, zwróciły się do Rossielchoznadzoru władze w Symferopolu.

Powód? Niestabilne dostawy z Rosji przeprawą promową przez cieśninę Kerczeńską, czego wynikiem są dotkliwe braki w zaopatrzeniu i regularne podwyżki cen. W radiu „Gołos Rossii” potwierdził to Jurij Jepanow, przedstawiciel  Rossielchoznadzoru na Krymie.  Zgodę wydano,”.

Tak to wygląda.  Mam miłą świadomość, iż intuicja mnie nie zawiodła.

O autorze: elig